Autor | Thor: Miłość i grom | ||
~MrDark Użytkownik |
| ||
"Thor: Miłość i grom" wytwórni Marvel ukazuje Boga Piorunów w obliczu wyzwania, z jakim dotąd się nie zetknął - konieczności znalezienia wewnętrznego spokoju. Jednak na emeryturę nie pozwoli Thorowi przejść galaktyczny zabójca Gorr Rzeźnik Bóstw pragnący wymordować wszystkich bogów. Aby się mu przeciwstawić, Thor wzywa na pomoc Królewską Walkirię, Korga oraz swoją byłą, Jane Foster, która - ku jego zdziwieniu - posługuje się jego magicznym młotem, Mjolnirem, nie gorzej niż on sam. Razem wyruszają w pełną niebezpieczeństw kosmiczną podróż, by rozwiązać zagadkę zemsty Rzeźnika Bóstw i powstrzymać go, nim będzie za późno. (c)Filmweb Thor powraca... ale czy w chwale? Rzućmy okiem! Jak przystało na kolejny film o Thorze całość nie traktuje siebie zbyt poważnie... i dobrze! Od samego początku staje się jasne, że cała przygoda będzie z przymrużeniem oka, co wyszło naprawdę spoko. Fabuła jest spójna, gagi wychodzą naturalnie i nie są nachalne, można się szczerze pośmiać i nie jest to niczym wymuszone. Akcji jest dużo, a widz nie może narzekać na nudę. Dodatkowo jest na co patrzeć - lokacje są fajnie, spójnie wykonane (w przeciwieństwie do poprzedniego Dr Strange'a, gdzie był jeden wielki chaos), widać, że reżyser (zresztą sam Taika Waititi) miał ustaloną wizję filmu, której się trzymał. Co do samych bohaterów to na szczęście zarzucono festiwal retrospekcji i głaskanie fanserwisu, w zamian skupiając się na dobrze znanym gronie przyjaciół Thora nieznacznie tylko rozszerzając wachlarz nowych osób. Sam główny bohater, jak i jego towarzysze są dobrze napisani, ich relacje są ciekawe i naturalne. Główny adwersarz, co rzadkość u Marvela, jest naprawdę przekonujący i ma solidne motywacje do bycia "tym złym". Krótko mówiąc, zarówno obsada, jak i scenariusz, robią robotę. Tradycyjnie dla Marvela muzyka jest i nic specjalnie więcej się o niej powiedzieć nie da. Robi fajne tło i tyle. Film sam w sobie jest naprawdę spoko, gdyby tylko... nie uczucie deja vu, że gdzieś to już było. Ach tak, większość motywów oraz sama konstrukcja filmu mocno nawiązuje do poprzednika, "Thor: Ragnarok". Nie ma nic złego we wzorowaniu się na, skąd inąd naprawdę dobrym, filmie, no ale... brak tu świeżości. W dodatku Ragnarok miał zdecydowanie większy rozmach, przez co "Miłość i grom" wygląda nieco blado. No i Marvel dalej hardo idzie śladem Netflixa, więc standardowy pakiet poprawno-polityczny musi być. Na szczęście aż tak nie razi, ale serio, bez niego byłoby zwyczajnie lepiej. Film o dziwo warty obejrzenia i swojej ceny, ale zbyt mało oryginalny, by na dłużej zapadł w pamięć. Klątwa "typowego Marvela" dalej w mocy, na szczęście tym razem to całkiem solidny Marvel: wtórny, głupawy, ale bawi i potrafi dać radochę. A o to tak naprawdę chodzi! + lekka fabuła z delikatną głębią + wreszcie pójście na jakość, a nie ilość postaci + fajny zły charakter - w sumie to nic nowego, ani w fabule, ani w akcji - zbyt mały rozmach jak na Thora - zawartość polityczno-poprawna, która nic nie wnosi do fabuły poza dozą cringe'u 7/10 | |||
Autor | RE: Thor: Miłość i grom | ||
~Radi Użytkownik |
| ||
Kolejny "Typowy Marvel". Ech Cały film to taki gorszy Ragnarok. Wizualnie daje rade, ale fabularnie dostajemy powtórkę tego co już było, tylko gorzej napisaną. Największa wadą dla mnie jest to, że film nie ma ani jednej sceny, która byłaby tym WOW, znakiem tego filmu. Było kilka scen, które próbowały nimy być, ale bez efektu. Było blisko, naprawdę było blisko podczas sceny SPOILER: gdy Thor oddawał moc dzieciakom, ale po chwili jak sie okazło "tylko tymczasowo", cały efekt prysł. Ten film to faktycznie "classic Thor adventure" Gdyby to był serial byłby to 3-4 odcinek czwartego sezonu. Nic specjalnego, ale ciągniemy to dalej. Nie wiem jak oni w przyszłości chcą jeszcze wykorzystać tą postać, ale jak na ten film czekałem, na dalsze przygody Thora nie czekam wcale. W zasadzie to nie mam dużo więcej do powiedzenia.Ot film o Thorze, nic więcej. Nie jest to film o ratowaniu Glaktyki, o rozwijaniu Uniwersum, ani nawet zapowiedź niczego większego.Stary chłop szuka miłości w kosmosie, ale ja nie kupuje tego że ją znalazł. Czy tam nie znalazł. Już sam nie wiem. Postać Bale'a zmarnowana. Szkoda. Niestety postać Valkirii i Korga też. Wielka szkoda. Nie wierze, że to mówię, ale Stormbreaker jest tutaj lepszą trzecioplanową postacią. Serio xd Na koniec trzeba pochwalić muzykę. To coś w czym Waititi nie zawala. Niestety, sama muzyka nie jest w stanie uratować złych scen. + muzyka + piękne, barwne lokacje z pomysłem na siebie + to nie jest zły film, po prostu oczekiwania były zbyt wielkie - gorsza powtórka z "Ragnaroku" - brak powera, ani epickich scen - zmarnowany pomysł na ciekawego złoczyńce - poza finałem, sceny walk wyglądają komicznie Na 6 filmów z 4 fazy MCU, ten film ma obecnie u mnie 4 miejsce. Edytowane przez Radi dnia 10-07-2022 00:06 | |||
Skocz do Forum: |
Witajcie na nowej wersji ShoutBox. Wszelkie problemy prosimy zgłaszać do administracji lub bezpośrednio do twórcy - Anagana.
Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać wiadomości.
.