Autor | Królestwo Słońca | ||
^ChandSharma Administrator |
| ||
Pisałam kiedyś takie opowiadanie, jednak było to wiele lat temu. Mój projekt o sadze zwanej "Księgi Królestw" został przeze mnie zapomniany aż do niedawna. Pokazałam moje wypociny Alicji (AltriIo), która zaproponowała, żebym zaczęła pisać od nowa. Tak oto powstał rozdział pierwszy i jestem już w połowie pisania drugiego. Początek Miranda Słońce wpadało przez wielkie okna sali geograficznej. Ostatni dzień szkoły, wszyscy marzą o wakacjach. Nikt nie słuchał wykładu nauczycielki. Wiele osób ziewało, inni zaczepiali kolegów, a jeszcze inni pogrążali się we własnych marzeniach... Siedziała w samym kącie klasy i wpatrywała się rozmarzonym wzrokiem w iskierki tańczące na tafli Pacyfiku. Słyszała skrzeki mew za oknem. Jeszcze trochę i koniec. Jeszcze tylko kilka sekund... aż w końcu dzwonek zadzwonił. Kilkanaście osób wypadło z pracowni, by nareszcie cieszyć się latem. Lucas - Do widzenia, pani profesor! Miłych wakacji! - Ktoś krzyknął. Wyszedł jako jedna z pierwszych osób i powoli skierował się do swojej szafki poprzez szary, aczkolwiek zadbany, zatłoczony korytarz. Błękitno-bure szafki stały wzdłuż długiego holu o kremowych ścianach. Chłopak otworzył swoją, żeby ją uporządkować. Kilku kolegów z drużyny piłkarskiej minęło go rzucając "Cześć, Rosen!". Po chwili spojrzał w bok. Zmierzała ku niemu, jak zawsze piękna. Odgarnęła swoje długie, czarne włosy i uśmiechnęła się szeroko do znajomych, którzy ją zagadali. Chłopak nie słyszał nic, gdyż na korytarzu wrzało jak w ulu, ale wiedział, że zaśmiała się bardzo głośno i serdecznie. Oczy koloru oceanu migały figlarnie. Przyglądał się dziewczynie dość długo i nawet nie zauważył, że ktoś go zagadał i poprosił o wpis do szkolnego rocznika. Odwrócił się i podpisał, a osoba, prawdopodobnie jakaś nieśmiała dziewczyna z pierwszej klasy (nie zwrócił na to większej uwagi), podziękowała i odeszła. - Rosen! Chłopak spojrzał za siebie. Stała tam, przy jego szafce, uśmiechając się od ucha do ucha. Oboje byli przyjaciółmi od... zawsze, jak tylko sięgał pamięcią. Dziewczyna była bardzo zdolna - potrafiła grać na pianinie, śpiewać i tańczyć. Od zawsze marzyła, żeby dostać się do Academy - elitarnej szkoły aktorskiej w Nowym Jorku. Oboje mieli różne pasje i charaktery. Ona była nieśmiała, lecz stanowcza. Wszyscy lubili tą cichą dziewczynę, szczególnie Lucas. Chłopak także był sławny jako kapitan drużyny, jednak nie na tym mu zależało. Lubił piłkę nożną, ale nie dla sławy, tylko dla przyjemności. - Miranda, hej! - powiedział nie udając zaskoczenia. Miała na sobie brzoskwiniową bluzkę z cekinami, oraz dżinsy i trampki. Nie lubiła nosić biżuterii, nie malowała się, a i tak zawsze wyglądała wspaniale. - Haloo, Lucas, słuchasz mnie? - T-tak, przepraszam, zamyśliłem się - wyjąkał. - Hm, no więc... Idziesz na imprezę do Stanleya dziś wieczorem? - Prawdopodobnie tak. Lucas zamknął swoją szafkę i oboje powoli wyszli z ponurego, szkolnego budynku na palące słońce. O godzinie piętnastej temperatura sięgała około trzydziestu stopni Celsjusza. Ostatnio pogoda była zmienna, więc wszyscy spodziewali się burzy, chociaż mieli nadzieję, że nie stanie się to dzisiaj ze względu na zbliżającą się imprezę na plaży organizowaną przez kapitana szkolnej drużyny piłkarskiej. Oboje spojrzeli w górę, na niebo. Leniwie płynęły białe chmury na niebie, jednakże nie zapowiadały deszczu. Zmierzali ku parkingowi dla uczniów. Miranda wyjęła ze swojej torebki okulary przeciwsłoneczne. Rozmawiali o ostatnim dniu zajęć i śmiali się. Grupa nastolatków stała po drugiej stronie ulicy i przyglądała się tłumowi przed szkołą. Blondwłosa, niska dziewczyna wypatrzyła roześmianą parę i spojrzała na chłopaka obok. - To ona? - spytała. Chłopak odpowiedział jej kiwnięciem głowy. - To stanie się dzisiaj wieczorem albo jutro. Musimy być czujni... - szepnął. Miranda Razem z Lucasem doszła do jego samochodu. Chłopak otworzył drzwi i wrzucił swój plecak na tylne siedzenie. Dziewczyna wciąż stała przy pojeździe i patrzyła gdzieś daleko. - Nie wsiadasz?- zapytał. - Zawsze wracamy razem ze szkoły, wiesz o tym... Miranda zdjęła okulary przeciwsłoneczne i patrzyła na coś (a może kogoś?) poza nim. Widziała pięcioro nastolatków po drugiej stronie ulicy: blondynkę, chłopaka o brązowych włosach, obok niego stał drugi o włosach kasztanowych i wyglądał na kujona, następna była ruda dziewczyna, a obok niej drugi blondyn, bardzo podobny do pierwszej dziewczyny. Mirandzie wydawało się, że patrzą właśnie na nią. Trochę się tego obawiała, szczególnie, że jeden z chłopaków patrzył na nią dziwnie. Groza odbijała się w jego stalowych oczach. - Widziałeś ich? Lucas odwrócił się i spojrzał tam, gdzie mu pokazywała. - Ale... Tam nic nie ma - powiedział. - Dopiero, co wyszłaś na słońce i już ci przygrzało! - Chłopak zaśmiał się. - Chodź tu i wsiadaj. Jedziemy do domu. Miranda była w stu procentach pewna, że stała tam piątka nieznanych jej nastolatków. Nie mogła się mylić, na pewno ich nigdy nie widziała. Miasteczko w zatoce River's End jest tak małe, że wszyscy znają wszystkich. Gdyby sprowadził się ktoś nowy, a w szczególności kilkoro nastolatków w ostatnie dni roku szkolnego, każdy by już o tym mówił. Dla dziewczyny było to bardzo podejrzane, jednak musiała to spokojnie przemyśleć i wolała nie dzielić się swoimi obawami na chwilę obecną. Postanowiła, że później powie o tym swojemu przyjacielowi. - Wiesz, głowa mnie trochę boli. Chyba... Chyba powinnam się przejść i zaciągnąć więcej świeżego powietrza. Więc... - Miranda zawahała się przez chwilę. - Zobaczymy się wieczorem? Zabierzesz mnie za imprezę? - Jasne... To na razie. Chłopak wsiadł do samochodu i uruchomił silnik. Po chwili pojazd odjechał, a dziewczyna powoli szła w kierunku wybrzeża. Miała przed sobą całe popołudnie. nikt nie mówił mi jaki cel jest na dziś. I by zrozumiał, że prawdą jest to, o czym sama wiem. Odnaleźć siebie chcę! Szła po murku niedaleko molo. Rozłożyła ręce i zamknęła oczy. Nuciła swoją nową piosenkę, która dokładnie opisywała jej uczucia. Miranda zawsze wiedziała, czego pragnie: uwielbiała śpiewać, grać na różnych instrumentach. Zawsze żyła pełnią życia. Skończyła przedostatnią klasę liceum i miała zamiar w przyszłym roku złożyć aplikację do szkoły artystycznej. Jej ojciec jednak był innego zdania - chciał, żeby córka poszła na prawo, ekonomię albo inną i bardziej ambitną karierę niż muzyka czy aktorstwo. Nigdy go nie rozumiała, a on nie rozumiał jej. Byli sobie zupełnie obcy, a ich rozmowa ograniczała się tylko do Dzień dobry lub Dobry wieczór oraz wymiany kilku słów o pogodzie i nauce w szkole. Taki mam na dzisiaj cel, nie boję się. Nie chcę, by ktoś kazał mi popełniać cudzy błąd... Nie chcę, by ktoś ranił mnie, mówiąc, że tak najlepiej jest... Jakby ojciec był kimś innym, kimś nieobecnym, nie z tego świata... Ale, to nie jest możliwe. Nie ma innych światów równoległych, jest tylko Ziemia. Stojąc tak z zamkniętymi oczami chciała uciec gdzieś daleko stąd. Lekka, morska bryza mierzwiła jej włosy. Och, jakby tak mieć skrzydła i odlecieć..., pomyślała. Po tej myśli poczuła znowu ból głowy tak, jak wtedy, kiedy widziała tamtą grupę, jednak tym razem się nasilił. Otworzyła lekko oczy. Doszła aż na sam kraniec pomostu. Pochyliła się i spojrzała na swoje odbicie w tafli wody. Po chwili zobaczyła coś niezwykłego. W oceanie odbijała się ona. Tak, to była ta sama Miranda, ale zupełnie inna. Na głowie miała srebrny diadem z czerwonym klejnotem. Odruchowo dotknęła miejsca, gdzie powinna znaleźć się ozdoba, jednak jej tam nie było. Zaraz potem w odbiciu pojawiły się duże skrzydła złotego koloru. Zupełnie jak u anioła. Spojrzała za siebie. W przeciwieństwie do diademu, skrzydła tam były, a po chwili zniknęły. Spojrzała na słońce. - Ale... jak to... - szepnęła. - Jesteś prawdziwym aniołem. Jesteś magiczna. Odwróciła się. Jakby w odpowiedzi na jej pytanie, stanęła koło niej blondwłosa dziewczyna, którą widziała wcześniej przed szkołą. Była w wieku Mirandy, może rok starsza. Uśmiechała się, a w brązowych oczach błyskały figlarnie iskierki. Bryza rozwiała jej złote loki, jednak wciąż wyglądała jak boginka. Jej biała bluzka była w stylu greckiej togi, miała na sobie dżinsy i białe baleriny. - Słucham? Chyba oszalałaś! Za nią podążała reszta grupy. Na przedzie szedł chłopak, którego oczy tak bardzo przerażały Mirandę. Miedzy blondynką a tym chłopakiem widać było podobieństwo, poza tym, że chłopak miał proste włosy i szare oczy. - No, dalej, Cas, powiedz jej i miejmy to z głowy - burknął. - A potem razem z nią wracamy do Królestwa. - Co? - W głowie Mirandy zaczęło kłębić się wiele pytań - od tego, co to za grupa, aż po pytanie, czego od niej chcą. Była przerażona i cofnęła się krok w tył. - Nigdzie z wami nie idę! - krzyknęła po chwili. - Ależ pójdziesz! - Chłopak stanął bliżej niej. Złapał Mirandę za nadgarstek. - Zach! - krzyknęła blondynka. - Cicho, Cassie! Nie wrócimy do domu bez tej dziewczyny! Tak nam powiedziała królowa! Miranda wyrwała rękę z uścisku. A potem pobiegła jak najszybciej przed siebie. - Genialnie, Zach! Wystraszyłeś ją! - krzyknęła blondwłosa dziewczyna. Siedzieli całą paczką w ogrodzie pełnym różnokolorowych róż, a słodki zapach kwiatów unosił się w powietrzu. Zachodziło słońce. Blondynka, krzycząc na chłopaka, uderzyła szklanką napoju w szklany stolik. Była oburzona. - To na pewno nie ona - burknął chłopak. Jako jedyny spośród grupki spacerował w tę i z powrotem. Zawsze odstawał od reszty, wolał być samotny. Gdyby nie to, ze musieli wspólnie pracować na potrzebny tej misji, to dawno zająłby się sobą. Blondynka spojrzała na zachodzące słońce. - Ma kolor czerwieni. To znak nadchodzących kłopotów... - szepnęła. - Masz rację, moja droga. Musimy to zrobić jutro, bo inaczej wszystko stracone - powiedziała nadchodząca kobieta. ______ Jakby ktoś znalazł jakiś błąd, to pisać, bo mogłam coś przeoczyć mimo czytania tego tekstu po kilka razy. {grafika} || {linktr.ee/ChandSharma} Edytowane przez ChandSharma dnia 07-07-2014 23:45 | |||
Autor | RE: Królestwo Słońca | ||
~Smoczy_Plomien Użytkownik |
| ||
Nikt nie skomentował? No nic, ich strata, ja będę pierwsza xdd. Opowiadanie jest świetne. Podoba mi się ta lekkość pisania. Najlepsze jest to, że rozdział jest długi i to jest świetne. Jestem bardzo ciekawa, co się zdarzy "jutro". Chociaż to dopiero pierwszy rozdział, to mnie wciągnął. Mniej więcej podoba mi się zarys fabuły i mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny rozdział. Jednakże muszę powiedzieć, że nie lubię takich momentów, gdy bohater coś sobie pomyśli i to zaraz się spełnia, jest to moim zdaniem "za łatwe", nie ma tego dreszczu emocji i porywających scen. To zależy od gustów, więc czekam na następny rozdział <33. Mam nadzieję, że będzie więcej akcji. (c) ja, hehe Zapraszam: - moje opowiadanie - Zmierzch bogów - mój blog - W zakamarkach mojej duszy | |||
Autor | RE: Królestwo Słońca | ||
~Tysia Użytkownik |
| ||
No kochana, udało ci się. Powiem szczerze, że wciągające to jest. Smoczej podoba się lekkość pisania, a mi czytania. Przyjemnie się to czyta. Potrafisz tak się wyrazić, że można to sobie w głowie wyobrazić. Dochodzę do słów Musimy to zrobić jutro, a tu koniec rozdziału. Jak możesz? Teraz godzinami będę czekać, aż dodasz nową część. Ach, po prostu cudo! Z niecierpliwością czekam na więcej i życzę dużo weny! <3 Wolę osiągać małe sukcesy uczestnicząc w pieszej wędrówce przez życie, niż zdobywać gwiazdy, zabierając się czyjąś rakietą na gapę. | |||
Autor | RE: Królestwo Słońca | ||
użytkownik usunięty |
| ||
Naprawdę bardzo dobre. Nie znalazłam żadnych błędów i uważam, że tekst jest naprawdę świetny, pomimo tego że dopiero po przeczytaniu 3 części zrozumiałam, o co chodzi. Uważam, że masz naprawdę talent do pisania i nie mogę doczekać się dalszych części. Życzę weny <3. Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 14-07-2014 15:09 | |||
Autor | RE: Królestwo Słońca | ||
^ChandSharma Administrator |
| ||
Dziękuję wszystkim za komentarze i Wasze opinie. Cieszę się, że Wam się podoba. Czas na kolejny rozdział. Przepraszam, że z nim zwlekałam, ale wcześniej byłam na wakacjach, potem jakoś nie było ani czasu, ani pomysłu na pisanie. Ledwo udało mi się to napisać, mówię w szczególności o końcówce rozdziału, pisałam to trochę pod przymusem i chociaż wyobraziłam sobie tą scenę, to nie mogłam jej porządnie opisać. Trochę krótko wyszło, postaram się następnym razem dłużej napisać. Jakby były jakieś błędy, piszcie, proszę. Rozdział z dedykacją dla Florci12 i Smoczej (a Flyix postaram się dodać za kilka dni). I pozdrawiam wściekły tłum xd. Ciemności o wschodzie Miranda Stała przed lustrem wiszącym w szafie ubrana w szarą podkoszulkę z błyszczącymi ramionami. Do tego założyła dżinsową minispódniczkę i japonki. Długie, aż poza pas, czarne włosy uczesała w warkocz. Zamknęła drzwi od szafy i usiadła przed toaletką mahoniowego koloru i obitą błękitnym pluszem. Wzięła do ręki tusz do rzęs i zawahała się przez chwilę. Nie była pewna, czy ma się malować - nigdy tego nie robiła, chyba że na wyjątkowe okazje. Nawet nie malowała się na takie imprezy, jak ta na plaży, ale coś ją tknęło. Już jutro kończy siedemnaście lat. Prawie o tym zapomniała. Chyba czas na zmiany. Na duże zmiany. Bała się iść na tą imprezę od kiedy tamta tajemnicza grupa otoczyła ją na plaży. Bała się ich, byli bardzo dziwni. Może nie wszyscy, ale ten chłopak o stalowych oczach... Był straszny. Jednak, gdy złapał ją za rękę, poczuła jakąś dziwną, magiczną więź, jakby część niej chciała uwierzyć w to wszystko, ale... - Bzdury! - prychnęła. - Magia nie istnieje! A potem rozpoczęła ostatnie przygotowania do imprezy. To będą najlepsze wakacje!, powiedziała w duchu. Lucas Mieszkał na tej samej ulicy, co Miranda. Nie tylko na ulicy, ale w domu obok, więc nie wsiadł od razu do samochodu, gdyż na plażę jechało się w przeciwną stronę. Znali się tak dobrze, więc wiedział, gdzie trzymają zapasowy klucz od domu. Sięgnął ręką pod doniczkę w kształcie żaby i znalazł go, po czym otworzył drzwi. - Cześć Mira! - krzyknął, a jego głos odbijał się od pustych ścian. - Chwileczkę! Zaraz do ciebie zejdę, Luca! Dawno go tak nie nazywała. On także nie używał tego zdrobnienia od szóstej klasy, więc uśmiechnął się do siebie. Podszedł do lustra w przedpokoju i sprawdził, czy wszystko jest na swoim miejscu - koszulka czysta, szorty i buty w porządku, fryzura ułożona. Starał sobie wyobrazić, co będzie mówił, jak zagada przyjaciół... W szczególności jedną przyjaciółkę. Usłyszał chrząknięcie i spojrzał w stronę schodów. Powoli schodziła z półpiętra. - Cześć - powiedział. - Yyyy... hm. A gdzie twój tata? - Znowu w Los Angeles. Normalka. Pojechał dziś po południu - odpowiedziała. Jak zwykle powiedziała to bez emocji. Wiedział, iż była przyzwyczajona do tego, że ojca nigdy nie ma w domu. Od kiedy pamiętał, Miranda wiele czasu spędzała z nim i z jego rodziną. Mama Lucasa traktowała dziewczynę jak własną córkę. Zapadła cisza. Chłopak zastanawiał się, co ma powiedzieć, aż w końcu... - Więc... idziemy? Kiwnął głową, a jego spojrzenie, chociaż przyjaciółka tego nie wiedziała, wyrażało ulgę. Nie wiedział, o czym dalej z nią rozmawiać, więc reszta drogi minęła w milczeniu. Podróż nie trwała długo, zaledwie dziesięć, może piętnaście minut. Stanley mieszkał w jednym z tych wielkich domów koło wybrzeża. Tamtejsze działki były tak duże, że ich właściciele mieli kawałek plaży wyłącznie dla siebie. Budynek był obwieszony lampkami tak, jak na czwartego lipca, chociaż to święto wypadało dopiero za około dwa tygodnie. Przeszli przez wszystkie pomieszczenia i wyszli na ogromny taras, także obwieszony lampkami i innymi lampionami, z widokiem na Pacyfik. Wśród cheerleaderek stał wysoki chłopak o brązowych włosach i oczach. Stanley zawsze lubił być w otoczeniu dziewczyn, po prostu uwielbiał sławę. Kiedy zauważył dwójkę przyjaciół, opuścił krąg swoich wielbicielek i podszedł do Mirandy i Lucasa. - Hej, wreszcie jesteście! - Oparł się na ramieniu Mirandy. - Mira, liczę na wspólny taniec. Nawet na kilka. - Mrugnął do niej łobuzersko. Dziewczyna spojrzała na niego z politowaniem. - Prędzej wolałabym utopić się w oceanie, niż zatańczyć z tobą... - mruknęła. Powiedziała to tak cicho, że tylko Lucas ją usłyszał. Ten parsknął śmiechem. Zauważył, że Miranda zmierza do stołu z przekąskami, więc podążył za nią. Sięgnęła po colę i oparła się o kolumnę stojącą nieopodal. Spoglądała na tańczący tłum ludzi. W falach oceanu odbijały się światełka i wyglądały niczym gwiazdy. Dziewczyna bez zastanowienia poszła na brzeg pozostawiając światła za sobą, chociaż i tak było jasno ze względu na to, że zbliżała się pełnia księżyca. - Co się stało? - spytał Lucas. - Zawsze dobrze się bawiłaś, dzisiaj jesteś jakaś markotna... - Nic mi nie jest, po prostu... - Miranda przerwała rozmowę w pół zdania. Znowu ten chłopak! Ale nie ten blondyn, tylko ten o brązowych włosach. Wyglądał na surfera i stał zamoczony w wodzie aż do bioder. Nie ma w tym nic dziwnego gdyby nie to, że był w ubraniu i do tego jego całego oświetlał księżyc. Stał tyłem, jedynie twarz była zwrócona ku Mirandzie. - Co się stało? - spytał Lucas widząc zdziwioną twarz koleżanki. - Wiesz, znowu ta głowa... Odwieziesz mnie do domu? Miranda Obudziła się po drugiej, może koło trzeciej w nocy. Na imprezie u Stanleyarwyszli, jak to się mówi? Ach tak, "po angielsku", czyli tak, że nikt ich nie zauważył. Coraz bardziej bolała ją głowa, ledwo pamiętała, jak weszła do domu i rzuciła się na łózko. W ubraniu. Głowa już nie bolała. Słaby blask księżyca wpadał przez okno, a Mirandzie wydawało się, że po świetle tańczą jakieś cienie. Coś kazało jej iść do pobliskiego lasu, sama nie wiedziała, dlaczego, więc wstała szybko i złapała najbliższe ubranie leżące na krześle przy biurku, po czym wyszła z domu. Wyszła do ogrodu i przeszła przez furtkę. Za domem znajdował się niewielki las, z którego także można było zobaczyć ocean. Większość miasteczka, praktycznie jego trzy czwarte, znajdowało się na cyplu, więc gdziekolwiek się nie poszło, można było zobaczyć lazurową i błyszczącą taflę wody sięgającą aż po horyzont. Nie wiedziała, jak długo szła. Doszła do pobliskiego strumienia i zatrzymała się na chwilę. Nagle zaintrygowało ją coś, co odbijało się w wodzie. Odwróciła się. Za nią stały dwie, dziwne, brązowe istoty z zielonymi ślepiami. Wiedziała, że to nic dobrego i przeraziła się. Chciała uciekać, jednak nie mogła się ruszyć czy powiedzieć cokolwiek, mogła tylko spoglądać, jak jakieś pnącza owijają się wokół jej rąk. Z pnączy wyrosły ciernie, które wbiły się w jej skórę. Uniosła się kilka metrów nad ziemią. Zza drzew wyszedł jeszcze ktoś. Mężczyzna o czarnych włosach i oczach, ubrany w szkarłat. Na głowie miał coś w rodzaju korony, a w lewej ręce trzymał laskę. - Proszę - powiedział, a w jego głosie brzmiał triumf. - Dziecko światła i ciemności. Lucas Wstał szybko jakby wbijano w niego miliony szpilek. Miał złe, bardzo złe przeczucia i zdał sobie sprawę, że nie powinien zostawiać Mirandy samej. Ubrał się i wybiegł jak poparzony, a do domu przyjaciółki wpadł jak burza. - Miranda?! - Biegał od pomieszczenia do pomieszczenia, jednak jej nie znalazł. Zobaczył tylko otwarte drzwi do ogrodu a w oddali furtkę. - Niech to! Lucas pobiegł do lasu. Wschodziło słońce. Miał nadzieję, że nie jest za późno. Miranda Czuła, że słabnie. Dłużej tak nie wytrzymam, powiedziała do siebie w myślach. Nie wiem, co robić. Czego on ode mnie chce? W ogóle, o czym on mówi? - Jeszcze chwilę i portal się otworzy. A potem nikt mnie nie powstrzyma! - krzyknął mężczyzna. Zza drzew wyleciała świecąca strzała i wbiła się w jego ramię. W oddali Miranda zauważyła tamtą tajemniczą grupkę. Na jej czele stała blondynka. Nałożyła kolejną strzałę na cięciwę łuku. - Zapomniałeś o nas! - powiedziała z uśmiechem. Wschód słońca. Mimo tego, że wstawał dzień, w lesie atmosfera była mroczna. Walcz!, usłyszała w myślach. Skupiła w sobie całą odwagę, na jaką ją było stać i zamknęła oczy. Uwolniła swój głos i zaczęła krzyczeć. Przed zamkniętymi powiekami widziała światło, a potem upadła na brzuch. Odwróciła się, a mroczne postacie zniknęły, była tylko grupa nastolatków. Blondynka pochyliła się nad nią i zaczęła coś mówić, jednak Miranda nie słyszała. Jej oczy zaszły mgłą. Było coraz ciemniej i ciemniej... {grafika} || {linktr.ee/ChandSharma} Edytowane przez ChandSharma dnia 27-08-2014 19:29 | |||
Autor | RE: Królestwo Słońca | ||
użytkownik usunięty |
| ||
Wow, świetny rozdział! Warto było na niego poczekać . Ciekawa jestem, o co chodziło temu dziwnemu facetowi i kim on jest, oraz kim są osoby z tej tajemniczej grupki. Myślę, że dziś wściekły tłum cię oszczędzi xD. A, i dziękuję za dedykację. Będę polować na następny rozdział, życzę duuuużo weny do zaspokajania wściekłego tłumu xD. Edytowane przez ChandSharma dnia 27-08-2014 20:13 | |||
Autor | RE: Królestwo Słońca | ||
~Smoczy_Plomien Użytkownik |
| ||
Z dedycią dla mnie? Serio? Och, dziękuję xdd. Widzisz, jak wściekły tłum może podziałać na ludzi xd? Trzeba to częściej stosować xD. Wracając do rozdziału. Jak zwykle jestem zachwycona. Mimo, że nic nadzwyczajnego się nie dzieje, to po prostu mnie wciągnęło. Kocham czytać Twoje opowiadania. Są takie barwne i tak lekko się je czyta. Ostatnia scena była oczywiście najciekawsza i, chociaż taka krótka, to bardzo interesująca i wszystko idealnie sobie wyobraziłam. Bardzo lubię takie sceny. Za to masz u mnie pluuusa. Ciekawa jestem, co takiego wniesie tutaj Lucas, ponieważ na pewno nie dodawałabyś tego wszystkie z jego punktu widzenia. Pokładam ogromne nadzieje w to, że nie będę musiała ponownie tyle czekać na kolejny rozdział. Oczywiście ja rozumiem, że jest praca i inne zajęcia, ale bez przesady xD. Czekam jeszcze na Flyix... (c) ja, hehe Zapraszam: - moje opowiadanie - Zmierzch bogów - mój blog - W zakamarkach mojej duszy | |||
Autor | RE: Królestwo Słońca | ||
~Bloom3212 Użytkownik |
| ||
Królestwo Słońca. Świetny i taki ciekawy tytuł. Opowiadanie również cudowne i interesujące. Gdy przeczytałam 4 linijki, następne poszły w mgnieniu oka. Z niecierpliwością czekałam na dalsze części. Musze przyznać, że są cudne. Podoba mi się twój styl pisania. Taki lekki, porywa czytelnika do czytania. Czekam na następne opowiadania. Może długo zwlekałaś z napisaniem drugiego rozdziału, ale warto było poczekać. Podsumowując, superowe piszesz opowiadania. | |||
Autor | RE: Królestwo Słońca | ||
~Meredith Użytkownik |
| ||
Jest super! Nie mogę się doczekać drugiej części. WENY! . Następnym razem proszę dłużej, inaczej post zostanie usunięty! : ). //Justa ] | dA | Wattpady[/b] Edytowane przez YouStee dnia 29-10-2014 17:21 | |||
Skocz do Forum: |
Witajcie na nowej wersji ShoutBox. Wszelkie problemy prosimy zgłaszać do administracji lub bezpośrednio do twórcy - Anagana.
Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać wiadomości.
.