Nowości
18.04.2024
❧ dodano komiks nr 238 - Cienie w Chmurnej Wieży

06.04.2024
❧ dodano komiks nr 161 - Technomagiczny konkurs

25.03.2024
❧ zaktualizowano odtwarzacze wideo - SEZON 1 FULL HD

18.03.2024
❧ dodano komiks nr 228 - Magia Flory i Miele

14.03.2024
❧ dodano komiks nr 237 - Dobry pomysł

08.03.2024
❧ dodano komiks nr 205 - Magia Winx Rock

19.02.2024
❧ dodano komiks nr 171 - W świecie snów

18.02.2024
❧ dodano komiks nr 208 - Siła natury

17.02.2024
❧ dodano komiksy nr 217, 218, 220, 221, 224, 226, 227, 229-231, 233, 234

14.02.2024
❧ dodano komiks nr 236 - Nowy początek

24.01.2024
❧ naprawiono muzykę z 2 sezonu

Użytkowników Online
 Gości Online: 0
 Użytkownicy Online: 1
 Zarejestrowanych Użytkowników: 2,052
 Najnowszy Użytkownik: ~blumica

Twórczość
Opowiadania
❧  Strażniczki Ziemi (mój Winx Club)  ☙

Strona 11 z 13 << < 8 9 10 11 12 13 >
AutorRE: Strażniczki Ziemi (mój Winx Club)
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 12-11-2015 15:27
Foch, foch i jeszcze raz foch! Nie napisałaś mi, że jest nowy rozdział! Mam się czuć obrażona?

Wracając do opowiadania. Wykorzystałaś tutaj postać Lokiego. Nie wiem, czy mam Ci za to dać ogromnego plusa, czy raczej wielkiego minusa, bo jestem - powiem szczerze - lekko zazdrosna. Dobra, nie będę chamska xdd :].
Akcja zaczyna się już pomału rozwiązywać i czuję, że za niedługo już wrócą do siebie (a tak w ogóle to jestem ciekawa, czy w ich świecie czas normalnie mija, czy może raczej zatrzymał się w miejscu). Jeszcze ciekawi mnie ta sprawa z Gają.
To tyle. Czekam na kolejny rozdział mruga.




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Strażniczki Ziemi (mój Winx Club)
~Crazy Princess
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 21-11-2015 03:02
Szczerze przyznaję, że byłam tak zmęczona, że nie miałam do tego głowy. Wybacz. Oto rozdział i dzięki za komentarz :>.

Rozdział 52 "Ostateczny wynik?"

- Dia! - wykrzyknął przestraszony.
Spojrzał na dół, by dostrzec bardzo zdenerwowaną Sirenę.
- Wszystko popsułaś! - wrzasnęła głośno. - Niech zginie każdy, kto próbował zaszkodzić mojemu panu!
- Co ty wyprawiasz, wariatko?! - odpowiedziała krzykiem Cherry. - Ona już nie gra.
Sirena szybko wypuściła strzałę w jej kierunku. Cherry z niezmierną ulgą widziała, że inna strzała odwróciła tor jej lotu. Obróciła się, by zobaczyć Ricky. W ruch poszła inna strzała, ale Sirena zniknęła z pola widzenia obu sióstr. Nagle niebo rozdarł histeryczny krzyk:
- Jeden ruch, a i ona skończy w grobie.
Wszyscy wreszcie porzucili walkę i pobiegli w stronę hałasu. Napięty łuk Sireny skierowany był prosto w serce ziemskiej Hery.
- Krok i po niej! - dziewczyna sprawiała wrażenie chorej psychicznie. - Nie podchodź!
Ostatnie słowa wymierzone były do zdenerwowanego Zeusa. Jakiś szelest z ziemi zdekoncentrował ją i wypuściła strzałę. Hera przestraszona jak nigdy zamknęła oczy, by po chwili je zszokowana otworzyć. To Zeus, tak ten głupi zbok, wziął strzałę na siebie. Zaczął osuwać się na ziemię, więc go złapała. W tym czasie Alekto obezwładniła Sirenę.
- Puść mnie! - ta zaczęła się wiercić. - Wasz los i tak jest przesądzony.
- Co masz na myśli? - spytała Atena. - Dalej mów!
- Bomba wybuchnie za niecałe pięć minut. - uśmiechnęła się ta złowieszczo. - A wtedy nic już nie będzie takie samo.
- Gdzie ona jest? - zaczęła ją potrząsać Meg. - Mów, bo nie chcesz wiedzieć, co ci zrobię.
- Proszę bardzo. W pałacu Zeusa.
- Andre i Hera zostańcie przy rannych. Siostrom pozostawiam Sirenę. Reszta za mną!
Hera położyła Zeusa powoli na ziemi.
- Ty głupi głupku. - mówiła przez łzy. - Najdurniejszy z durniów na całym durnym wszechświecie.
- Pochyl się. - usłyszała nikły szept chłopaka. - Proszę.
Schyliła się, by po chwili czuć usta Zeusa na swoich. Uczucie, które wtedy czuła było zaskakująco ciepłe i przyjemne. Usta chłopaka były delikatne, ale pełne namiętności. Całował już ją tak jakby miał to być ostatni raz. Zorientowała się po chwili, że przecież nienawidzi tego zboczonego mężczyzny, więc oderwała się od niego, mówiąc zaczerwieniona:
- Świrus! Prostak. - wyzwiska padały na prawo i lewo. - Co ty sobie wyobrażasz, co? Takie rzeczy mi robić.
Ten uśmiechnął się i zamknął oczy. Hera potrząsnęła nim mocno. Natychmiast je otworzył.
- Masz wytrzymać. - krzyknęła pewnie. - Albo osobiście udam się do piekła po ciebie i zleję ci skórę za ten pocałunek. Wtedy możesz sobie tam wrócić dopiero.
***
- Wiem gdzie może być bomba. - rozpoczęła kierowanie drużyną Hera. - Znam ten pałac na pamięć. W końcu należał do mojego ojca. Łatwo tu zabłądzić, więc uwaga.
Perseusz popchnął Atenę i uskoczył, gdy jedna z pułapek się aktywowała i wysłała w ich kierunku pociski.
- Sala tronowa jest mniej więcej w centrum. Tam mogli ją umieścić.
- Oni? - spytała po drodze dziewczyna. - Jacy oni?
- Sirena nie działałaby sama. - stwierdziła ta prosto. - Teraz w lewo. Z całych sił.

Sala tronowa była najokazalszą i najpiękniejszą z wszystkich komnat jakie tylko Iris mogła sobie wymarzyć. Marmurowe ściany i kolumny, złote ozdoby, rzeźby i przepiękny tron. Tron Zeusa ozdabiany wszelkimi kamieniami szlachetnymi jakie tylko odkryto, a obok drugi równie piękny, ale skromniejszy i typowo kobiecy. Hera rozejrzała się po sal,i by wykryć spory kwadratowy ekranik na którym rozpoczęte było odliczanie:
- Ma ktoś pomysł jak to zatrzymać?
- Nie da się tego zniszczyć? - spytała Nike.
- To myśl, ale musimy użyć banki ochronnej, do której wtłoczymy energię.
- Ja mogę ją stworzyć. - odezwała się Concordia. - Z pomocą Halii...
- W porządku. - odpowiedziała ta. - Pośpieszmy się lepiej.
Nastolatki złapały się za ręce. Energia wydostała się z ich ciał i stworzyła magiczną, przezroczystą bańkę. Wycofały się, dając miejsce innym. Wszyscy połączyli siły i z całej siły uderzyli energią w bańkę. Bomba wybuchła, na szczęście bańka zmniejszyła zasięg rażenia i tylko odrzuciło ich na kryształową posadzkę.
Usłyszeli hałas i gdy odwrócili się, zobaczyli piękną jasno brązowowłosą kobietę z szarymi, smutnymi oczyma. Miała na sobie szykowną togę i złotą biżuterię, zaś na jej ramieniu siedział śliczny paw.
- Spóźniłam się, ale gratuluję. - powiedziała dumnym tonem. - Witajcie.
Boginie ukłoniły się kobiecie, Strażniczki zrobiły tak samo.
- Tamten testament był fałszywy, Hero. - zaczęła mówić. - Prawdziwy znajduje się gdzieś w pałacu. Sirena była szpiegiem Posejdona. To on znał prawdziwy testament, w wyniku którego nie otrzymywał nic lub za mało według niego i dlatego postanowił go sfałszować, by pozbyć się prawdziwego dziedzica. Niestety nie wiem, jaka była wola mojego męża. Jednak z pewnością znajdziemy tą kartkę. Ares dopilnuje tego żeby zdrajcy zostali ukarani.
- Chyba wiem, gdzie on jest, bogini Hero. - odezwała się młodsza Hera. - Zdaje mi się, że skrytka jest w twoim tronie.
Kobieta podeszła do krzesła i za pomocą nieznanej Strażniczkom energii wysunęła szufladę, gdzie był list. Otworzyła go i zaczęła głośno czytać:
- Ja, Zeus, jako ostatnią wolę pragnę uznać Herę II za moją prawowitą córkę oraz dziedziczkę mojego całego bogactwa i stanowiska boga olimpijskiego.
Pod kartką podpisani byli Posejdon i Hades jako świadkowie. Po za tym była tam jeszcze jedna kartka zaadresowana do nowej bogini Olimpu Hery II.
- Proszę. - bogini Hera podała ją adresatce zamczystym ruchem. - Gratuluję ci, moja droga.
Ta była w tak dużym szoku, że nie wiedziała, co powiedzieć.
- A co z Zeusem i Dią?! - krzyknęła nagle Nike.
Wszyscy spojrzeli na siebie przestraszeni.

Koniec cz.1 wstyd


All I ever wanted was the world.


I'm like porcelain
Credit dla Arii za av :3
Moja grafa/// Strażniczki Ziemi (OP) /// Winxowe AMV /// Wattpad

Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 22-11-2015 18:27
52292437 http://crazyxreversium.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Strażniczki Ziemi (mój Winx Club)
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 22-11-2015 18:34
Świetny rozdział. Głównie dlatego, że był kiss Hera x Zeus. I love it serce!!! Zeus jak zwykle musiał wymyślić coś ciekawego, hehe.
Uwielbiam Twoje opowiadanie. Powiem Ci, że myślisz bardzo podobnie jak ja (dlatego pomiędzy moim a Twoim opowiadaniem wiedzę wiele wspólnych rzeczy xd). Przez chwilę pogubiłam się w tych wszystkich Herach (ile ich w końcu było xD?). Cieszę się, że to już koniec i wrócą do "normalności", wtedy będzie mi zdecydowanie łatwiej czytać.
Życzę dużo weny!




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Strażniczki Ziemi (mój Winx Club)
~Crazy Princess
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 27-11-2015 00:18
To fajnie, że ci się podoba <3. Znak, że bardzo lubisz ten mój miłosno-nienawistny ship. Ten Zeus. Taki z niego zbok, hehe. Her było... niech pomyślę. Mamy w tym zacnym gronie przede wszystkim naszą główną bohaterkę, żonę Zeusa (tego co ma problemy z Gają), alternatywną Herę i alternatywną boginię Herę. Czyli w sumie cztery Hery. Można się pogubić, a podobne z wyglądu i charakterku są. Co do końca to chyba będzie już ostatni (w tym sezonie) rozdział z Reversium. Dziękuję za komentarz :3!




Rozdział 52 "Pożegnanie?!"

Iris wyciskała z siebie jak reszta ostatnie poty. Jej skrzydła wydawały się zaraz gotowe pęknąć na paręset kawałeczków. Najszybciej jak tylko możliwe. W pewnym momencie nie wytrzymała i trochę zwolniła, gdy przeleciały koło niedawnego miejsca walki. Hermes coś krzyknął. To ostatnie co zapamiętała jak tylko zemdlała, wpadając w jego otwarte ramiona.
***
Na polanie stało wiele nieziemskich istot. Nie dało się tego opisać. Każdy z bogów próbował przewyższyć innego pięknością. Ze swoimi atrybutami i w togach stali w kręgu, jakby promieniejąc światłem. Hera trzymająca w ramionach Zeusa wraz z Andre i Dią byli w środku. Starszy mężczyzna wyszedł przed resztę i zwrócił się do Ricky:
- Gdzie jest miecz?
Jego głos był niczym głos generała mówiącego do swoich żołnierzy, srogi i silnym, taki jakiemu się nie sprzeciwia. Trzymał w ręku inny miecz i miał na sobie zbroję, dlatego takie pytanie zdziwiło Strażniczki.
Ricky cała zaczerwieniona z podekscytowania podała mu miecz w osłonie.
- Powinno starczyć energii. - obrócił go i wyjął z pochwy. - Myślę, że się uda.
Hera przycisnęła mocniej Zeusa obawiając się mężczyzny o groźnej twarzy i jego broni.
- Co chcesz mu zrobić? - spytała, jąkając się. - Nie pozwolę ci skrzywdzić tego kretyna, bo jeszcze mu nie wygarnęłam porządnie.
W tym momencie zaczęła płakać. Nie poluźniła uścisku, nawet gdy mężczyzna kazał jej się odsunąć. W końcu Concordia powiedziała do niej:
- Będzie dobrze.
Hera wreszcie niechętnie niedaleko się odsunęła.
W tym czasie Andre cicho i mocno patrzał na słabnącą Dię. Usłyszał krzyk:
- Co jej zrobiłeś?!
Ciemnowłosy trochę brodaty mężczyzna z berłem w dłoni i koronie o ostrych końcach próbował przedostać się przez "ścianę" bogów. Niższa od niego bogini o włosach niczym kasztany spadające na ziemię powiedziała "To nie on." i Hades przestał się wyrywać, zamiast tego krzyknął:
- Zabierz te łapy od niej.
Andre usłuchał. Zrozumiał, że ma do czynienia z rodzicami Dii - Hadesem i Persefoną. Ares w tym czasie polerował ostrze, by po chwili stanąć nad nieprzytomnym ciałem Zeusa. Jednak zawahał się i powiedział:
- Ricky, ty to zrób.
Dziewczyna zaraz bardzo szybko podbiegła i złapała za rękojeść miecza. Podniosła go nad głowę i wymierzyła w serce chłopaka.
- Stop. - usłyszała wrzask Hery. - Co ty robisz?!
Ricky zamachnęła się i mimo krzyków Hery, poruszyła mieczem w ostatnim momencie, zatrzymując miecz. Zaczęła bić z niego niespotykana zielona energia. W powietrzu pojawił się krąg magiczny. Zaczął wirować wokół ciała chłopaka, a włosy Ricky uniosły się pod wpływem magii. Zamknęła oczy i szepnęła:
- Lecz, bogini Gajo. Błagam cię o to, matko ziemio. Nie zabieraj go do ziemi.
Miecz zaczął wyrywać się dziewczynie. Ricky trzymała go z całych sił. Dziewczyna zmieniła się w eteryczną istotę. Piękną, czerwoną, niczym krew, eteryczną boginię. Zielona energia z miecza leciała teraz do serca chłopaka. Eteryczna nieziemska zjawa odwróciła się i wskazała na zakrwawione ciało Dii. Energia płynęła strumieniem. Po chwili rany rozbłysły zielonym światłem. Zaczęły znikać pozostawiając tylko krwawe ślady. Ricky wróciła do swojego normalnego wyglądu z wyjątkiem tego, że jeszcze przez chwilę jej skóra błyszczała, jakby obsypana brokatem. Hera wstała i podbiegła do Zeusa. Podniosła bluzę, by zobaczyć, że na ciele chłopaka został zielony tatuaż w kształcie serca. Zasłoniła zawstydzona tors chłopaka. Andre obserwował, gdy matka Dii spogląda na zielony kwiat na plecach córki. Obawiał się teraz podbiec, więc gdy tylko ojciec był zafrapowany budzeniem córki, natychmiast znikł tak jak jego trzy siostry.
- Gdzie oni są? - zauważyła ich zniknięcie Concordia.
- Byli tu przed chwilą.
- Zmyli się, bo nie są tu mile widziani. - stwierdziła Atena. - Chyba tak jak my.
Do Strażniczek Ziemi podeszła alternatywna Hera.
- Dzięki wam wszystko dobrze się ułożyło. - powiedziała z uśmiechem. - Mój ojciec dałby wam coś w zamian, więc i ja chcę wam coś dać. To książka mojego ojca. Może znajdziecie tam to, co szukacie.
Atena odebrała z szacunkiem książkę pełna pozytywnych przeczuć. Schowała ją do plecaka.
- Dziękuję. - powiedziała. - Czy możesz nam wskazać drogę powrotną?
- Gdzie? - spytała ze zdziwieniem.
- Ja mogę wam pomóc. - usłyszały głos za sobą. - Otworzę wam drzwi do waszego wymiaru.
Właścicielem głosu był siwowłosy brodaty starzec z "Kołem Zodiaku" na todze. Zamachnął się złotą kosą i zaraz powstała duża wyrwa. Hermes wziął Iris i przeszedł bez wahania przez portal. Reszta podążyła za nimi. Jedynie Coco z żalem odwróciła się zanim przeszła. Zdążyła jednak usłyszeć głos Dii:
- Dziękuję za wszystko!
Hera przewiesiła sobie Zeusa przez ramię przy zdziwieniu zebranych i na pożegnanie pomachała swojemu alter ego i jej bratu. Nagle była w tunelu, mijając dziwne zdjęcia przedstawiające różne dziewczyny. Zanim wylądowała na ziemi, zobaczyła bardzo dziwne zdjęcie, przedstawiające ją w szarym odcieniu, trzymającą pistolet w ręku. W jej oczach widziała żądze mordu.
***
- Gdzie jestem? - spytał Zeus leżąc na czymś twardym. - Czy to niebo?
- W życiu by cię tam nie wpuścili. - usłyszał Herę. - Jesteśmy w namiocie.
- To ja żyję? - podniósł się, ale zaraz znowu się położył, tak bolała go głowa. - Ale boli.
- Poboli jeszcze trochę. Leż teraz bo niedługo wyruszymy dalej.
- Jak to możliwe? Przecież strzała wbiła mi się w serce. Czułem ten ogromny ból, a teraz.
- Magia. - mruknęła dziewczyna. - Teraz zdejmuj bluzę i załóż coś innego. W takich warunkach nie da się kurować.
- Nie. - zaprzeczył Zeus, pamiętając o skutkach dziwnych luster. - Tylko nie to.
- No dalej. Bo sama to zrobię.
Hera zaczęła go szarpać za bluzę. Podczas szarpaniny wydarzyło się to, o czym Zeus mógł pomyśleć tylko w najgorszych snach. Hera wpatrywała się w niego wieczność (a przynajmniej tak mu się zdawało). Po czym szepnęła w wielkim szoku:
- A... a... res?
Jej oczy zaszły mgłą.

Koniec cz. 2


All I ever wanted was the world.


I'm like porcelain
Credit dla Arii za av :3
Moja grafa/// Strażniczki Ziemi (OP) /// Winxowe AMV /// Wattpad

Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 28-11-2015 22:06
52292437 http://crazyxreversium.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Strażniczki Ziemi (mój Winx Club)
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 28-11-2015 22:13
Jak mogłaś przerwać w takim momencie?! Kurde, zabiję Cię xdd. Jak najszybciej masz mi dodać ciąg dalszy, bo po prostu nie wytrzymam. Jestem niesamowicie ciekawa, jak Hera na to wszystko zareaguje... Och... Ja chcę ciąg dalszy :cry:!
Ogólnie bardzo mi się spodobał rozdział. W tym rozdziale zwróciłam trochę uwagę na Twoje pisanie i muszę przyznać, że idzie Ci coraz lepiej. Zaczynasz dodawać opisy, które coraz bardziej pozwalają czytelnikowi wczuć się w Twoją opowieść. To bardzo dobrze.
Wreszcie koniec tego alternatywnego świata! Co za ulga, nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę! Było aż cztery Hery?! Ja naliczyłam tylko trzy xd. Hahaha, jaki paradoks.
Czekam na kolejny rozdział z naprawdę wielkim zniecierpliwieniem!




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Strażniczki Ziemi (mój Winx Club)
~Crazy Princess
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 03-12-2015 00:16
Rozdział 53 "Powrót do rzeczywistości."

Ares oczekiwał krzyku. Och, jak on bardzo czekał na jakikolwiek hałas. Ale Hera milczała. To było tysiąc razy bardziej straszne od jej wrzasków. Ale ona ku jego ogromnemu przerażeniu, milczała. Otworzyła usta i jeszcze raz wyszeptała:
- A... res?
Znowu nastąpiła przerwa. Po czym jeszcze ciszej powiedziała:
- Czemu?
Po tych słowach w Herze zaczęła narastać wściekłość:
- Dlaczego?!
Powtarzała to słowo wielokrotnie, tak że nawet reszta drużyny usłyszała jej krzyki, ale nikt nie śmiał się nawet podejść bliżej namiotu. Zeus chciał odpowiedzieć, ale nie dawała mu dojść do słowa i nie wiedział, o co dokładnie pytała. Dlaczego co?
- Jaka ja byłam głupia. - szepnęła do siebie Hera, łapiąc się za głowę. - Ogromnie głupia!
Zeus podniósł rękę w kierunku Hery.
- Nie podchodź do mnie! - wybiegła z namiotu z prędkością światła. - Zostaw mnie w spokoju!
Zeus siedział w milczeniu.
- Wiedziałem, że i tak się kiedyś dowie, ale teraz, gdy ona już wie, czuję się tak potwornie, że szkoda gadać. - Zeus położył się z powrotem. - To jednak był okropny pomysł. Najgorszy ze wszystkich jakie kiedykolwiek miał. Ale co się stało, to się nie odstanie... Pozostaje mieć taką malutką nadzieję, że za parędziesiąt lat zrozumie i wybaczy...
***
Iris jeszcze raz przerzuciła księgę... Żadnej strony na temat lokalizacji czy jak to inaczej nazwać. Prychnęła wściekle.
- Masz coś, Atena? - westchnęła, patrząc na wertującą z lupą książkę dziewczynę. - Cokolwiek?
- Jakbym miała, to bym powiedziała. - powiedziała bardziej logicznie niż złośliwie Atena.
- A co z tą nową książką? - do zebranych dołączyła Hera. Nadal na jej twarzy było widać ślady gniewu. - Tą od bogini Hery?
Wszyscy z lekkimi obawami przyglądali się jej, mając nadal w głowie jej dziwne krzyki.
- Ja sprawdzę! - wykrzyknęła entuzjastycznie Nike. - Ja, ja, ja.
- No dobrze, bo zaraz ręka ci zdrętwieje. - machnęła ręką Iris. - Byle szybko.
- Hermes powiesz mi, o co chodziło z twoim domem? - spytała Iris. - Nie chcesz, to nie mów, ale...
- Jestem księciem Earthy. - powiedział. - Perseusz to mój brat... Nasza planeta była nękana przez wojnę domową. Prawda jest taka, że zatrzymaliśmy się na ziemskim średniowieczu. Szkoda gadać.
- Księciem? - policzki dziewczyny zapłonęły ogniem. - Takim prawdziwym?
- Jak to tylko możliwe. - odezwał się Perseusz. - Atena zostaw tą lupkę...
Atena wzruszyła rękami. Po czym podniosła rękę z lupką i spojrzała przez nią na oczy chłopaka.
- W powiększeniu wyglądają jeszcze piękniej. - stwierdziła, wywołując tym u chłopaka zawstydzenia. - Tak samo jak ta książka.
- Ok... - mruknął chłopak w odpowiedzi, nie zdołał zdobyć na nic innego. - Dzięki.
Atena wróciła do lektury książki z dużą dokładnością przeszukując każdą stronę.
Przerwał jej radosny okrzyk:
- Spójrzcie tylko! Zobaczcie!
Wszyscy podnieśli głowy znad ksiąg i zerknęli na podskakującą wymachującą rękoma nastolatkę.
- Uspokój się, bo ci żyłka pęknie. - mruknęła Hera.
- Co tam? - spytała ją Iris. - Podaj mi ją.
Podała ją nastolatce pośpiesznie. Na okładce pisało "Księga Informacji". Okładka była pozłacana i miała srebrne okucia. Dziewczyna otworzyła ją i jedną z pierwszych stron był spis treści. Dzięki niemu dziewczyna szybko doszła do zaklęć znajdujących dane osoby. Bardzo się z tego powodu ucieszyła.
- Musimy ich wziąć z zaskoczenia. - usłyszała za sobą głos Ateny. - Inaczej to nie wyjdzie.
- No ba. - prychnęła Halia. - Ale nawet to może się nie powieść.
***
- Pani Faragondo? - do gabinetu weszła nie lubiana przez nowe uczennice surowa nauczycielka obrony Gryzelda - Przeszkadzam?
- Nie. - dyrektorka potrząsnęła głową. - Wejdź, Gryzeldo.
- Chciała się pani ze mną widzieć?
- W sumie tak. - kobieta wydawała się być nieobecna myślami. - Martwię się o Herę.
- Rozumiem.
Dyrektorka odsłoniła firanę, by wyjrzeć przez okno, odsłaniające taras, gdzie roiło się od uczennic szkoły dla czarodziejek.
- Są jeszcze takie młode. - odezwała się Gryzelda. - Myślę, że mimo wszystko poradzą sobie.
- Tak... Chciałam porozmawiać o Eryniach.
- Eryniach? Mówiła mi już pani o nich. Są naszymi wrogami. Chcą zniszczyć ziemię.
- Dlaczego?
Gryzeldę zdziwiło pytanie.
- Nie wiem. Poszukują zemsty, ale nie wiem za co.
- No właśnie. - Faragonda opadła na fotel. - Nie wiemy na ten temat tak wiele. Poza tym... Nie wydaje ci się dziwne, że tylko ta czwórka próbuje zniszczyć ziemię. Kilka młodych kobiet i chłopak?
- Takie osoby wydają mi się mieć wielką wolę zemsty.
- Nie chodziło mi o to... Po prostu coś mi to przypomina, ale pamięć nie jest już taka dobra... Wracając do Hery. Zeus przesłał mi wiadomość o tym, że dowiedziała się o jego prawdziwej tożsamości.
- To źle. - Gryzelda zmartwiła się. - To tylko popsuje atmosferę w zespole.
- Kiedyś i tak by się dowiedziała. - powiedziała dyrektorka. - Martwię się tylko tym, co zrobi z tą informacją...
***
- Hej. - Alekto odezwała się do dopiero co obudzonego Apollo. - Dziś mamy same dobre jedzenie.
- Jakieś święto? - mruknął. - Czy wreszcie pomyśleli o tym, że nie będą mogli mnie zabić, jeżeli umrę z głodu?
- Bardzo zabawne. - kobieta "wystrzeliła palcami". - Może tak, a może nie.
- Wolałbym nie.
- Ja też. - uśmiechnęła się w stronę chłopaka. - To co chcesz zjeść, przyjacielu?
Pokazała mu katalog pełen jedzenia.
- Żartujesz? - spytał wnerwiony. - Co to ma być? Mam jeść papier?
- Nie! - zdenerwował wiedźmę. - Chcę ci coś zamówić?
- Na ostatni posiłek? - spytał nadal niezadowolony. - No dobra... Może tą pizzę?
- W porządeczku. - klasnęła w dłonie. - Załatwione.
- Skąd macie kasę? Okradliście jakąś spacerującą parę bogatych staruszków?
- Nie zniżamy się do takiego poziomu. - prychnęła. - Znalezione nie kradzione.
- Aha. Ale ktoś musiał zgubić tę kasę.
- To mnie już nie obchodzi. Jego strata. Ja wezmę te smacznie wyglądające sushi.
Apollo westchnął. Alekto wydawała mu się być amoralna. Nie żeby mu to jakoś wielce przeszkadzało.

Koniec cz.1


All I ever wanted was the world.


I'm like porcelain
Credit dla Arii za av :3
Moja grafa/// Strażniczki Ziemi (OP) /// Winxowe AMV /// Wattpad

Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 03-12-2015 16:16
52292437 http://crazyxreversium.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Strażniczki Ziemi (mój Winx Club)
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 04-12-2015 09:28
Hehehe! No nareszcie ciąg dalszy! Kocham Cię za to. Świetnie opisałaś reakcję Hery na to wszystko, dlatego masz ode mnie wielkiego plusa.
Sama jestem bardzo ciekawa, co Hera zrobi z tą wiadomością, że Zeus to tak naprawdę Ares. Zastanawiam się też, czy będziesz dalej używać imienia Zeus, skoro wszyscy już wiedzą, że to Ares.
Czy przypadkiem Alekto nie czuje czegoś do Apolla? Ostatnio taka cały czas miła względem niego i w ogóle.
No nic, bardzo się cieszę, że tak szybko napisałaś dalszą część, bo już naprawdę nie mogłam się doczekać. Teraz życzę Ci dużo weny i pomysłów!




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Strażniczki Ziemi (mój Winx Club)
~Crazy Princess
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 12-12-2015 02:34
Jak to człowiek szybko pisze, bojąc się o życie xdd. Co do Zeusa to odpowiedź dałam w tym rozdzialiku. No nie wiem. Może to dla tego, że czuję wyrzuty sumienia czy coś albo chce go odwieźć od myśli o śmierci. Nawzajem i pięknie dziękuję za komentarz :).

Rozdział 53 "Cichy krok w dal"

Tyzyfone przechadzała się w tą i tamtą. Patrol objęła niedawno, ponieważ Erynie spodziewały się próby odbicia Apollo. Było już niedługo po północy, gdy ta chodziła po jednym z licznych podziemnych korytarzy. O kamienie obijały się jej obcasy. Poczuła delikatny podmuch powietrza. Zignorowała jednak to i stukając, odeszła.
***
Artemida przyspieszyła krok. Bała się że zaraz zostanie odkryta. Niewidzialność nie działała wiecznie no i pochłaniała wielkie pokłady mocy. Bała się, że zabłądzi, bo korytarzy było od groma. Komunikator delikatnie zaczął wibrować. Dziewczyna wstukała niemal bezdźwięcznie, że nie znalazła jeszcze chłopaka. Była szybka, ale kto wie jak długo ciągnie się jeden taki korytarz. W końcu usłyszała niewyraźny głos. Zwolniła, by trochę zregenerować energii. Przybliżając się coraz wyraźniej, słyszała dziwny dźwięk. W końcu zanim ujrzała jego właściciela, zrozumiała, że było to chrapanie. Na ziemi siedziała opierająca się o ścianę Alekto. Miała na sobie tą samą ciemną prostą sukienkę i buty. Jedynie włosy uwiązała w jeszcze bardziej fantazyjny sposób. W jej dłoni spoczywała para pałeczek, a obok leżało pudełko z resztkami jedzenia. Po drugiej stronie zauważyła kieliszek z resztkami czerwonego płynu. Odwróciła się, by zobaczyć srebrną kratę. Przyjrzała się uważniej. Na ziemi lochu zobaczyła znajomą jej sylwetkę. Rozejrzała się, by zobaczyć jedynie otwór na klucz. Atena wytłumaczyła jej pokrótce sposób otwierania drzwi spinką. Nie wiedziała czy jej się uda, ale mówi się trudno. Jak najciszej spróbowała to zrobić tak, jak mówiła czarodziejka technologii. Na szczęście zamek puścił. Podeszła do chłopaka i szarpnęła go. Otworzył oczy.
- Artemida? - spytał. - To ty?
Najwyraźniej zaklęcie przestało działać. Pomogła mu wstać i prędko opuścili więzienie. Tym razem nie mogli być super cicho, ponieważ chłopak bardziej się wlókł niż szedł. W razie czego dziewczyna miała zawołać drużynę. Jednak próba wygrania z Eryniami na ich terenie nie wydawała się jej być rozsądna nawet jak na Nike. Nagle usłyszała śpiew. Melodyjny i czysty. Nie, to nie był śpiew... To tylko nucenie. Kto mógł to robić? Nie była pewna. Możliwe, że były to tylko jej urojone przypuszczenia. Postanowiła, że musi o to kogoś spytać. Zadała pytanie Hekate.
- Słyszę. Jednak ten głos nie pochodzi z zewnątrz. - Hekate wydawała się być nim poruszona. - On gra w moim... znaczy naszym umyśle. To miejsce jest dziwne.
- Nie chcę tego sprawdzać. - stwierdziła tylko Artemida. - Musimy stąd znikać.
Nie wiedziała, który już korytarz mijali. Apollo zdawał się być w innym świecie. Nie reagował na nic poza jej głosem. Znowu usłyszała hałas. Pochodził z skręcającego korytarzyka. Przeszła szybko obok niego i przywarła do ściany. Minęło ją nieszczęście. Tak można było opisać pomagiera Eryni. Jego oczy były mocno podkrążone i wydawały się być martwe. Powłóczył nogami. Artemida była w wielkim szoku, gdy ten skierował się do korytarza, z którego niedawno wyszła, nie zauważając jej i zbiegłego chłopaka.
- Zaraz odkryje, co się stało. - przeleciało jej na myśl.
Gdy tylko zniknął jej z zasięgu wzroku, natychmiast przyspieszyła wraz z Apollem. W pewnym momencie korytarz zaczął się rozgałęziać, aż w końcu mieli przed sobą osiem różnych ścieżek. Miała już odliczyć wyliczankę, ale zaraz się powstrzymała. Z daleka dobiegł ją męski krzyk. Z bijącym, niczym dzwon sercem wybrała pośpiesznie środkową ścieżkę.

Apollo przetarł oczy. Czuł się źle. Nie mógł przez chwilę nic dojrzeć, tak długo spędził w ciemnych zakątkach kryjówki wiedźm, że jego wzrok odzwyczaił się od światła. Obok niego siedziała Artemida. Dopiero po chwili dostrzegł w kącie jeszcze polerującego miecz Hermesa. Próbował się odezwać, ale z jego gardła dobiegło tylko parę kaszlnięć.
- Spokojnie. Potrzebujesz odpoczynku. - Artemida położyła na jego czole wilgotną szmatkę. - Wszystko będzie już dobrze.
Apollo odetchnął z ulgą, patrząc na znajome mu otoczenie.
- Dzięki. - po paru próbach odezwał się do wybawczyni. - Wielkie dzięki.
Artemida zrobiła minę typu "na moim miejscu też byś tak zrobił".
- To było bardzo trudne zadanie. - dodała. - Iris powierzyła mi bardzo ważne zadanie. Nie myślałam, że się powiedzie.
Hermes odłożył miecz i mruknął:
- Zawiadomię Iris.
Nastolatka przytaknęła i gdy tylko chłopak wyszedł, powiedziała szeptem:
- Wyczuwam pierwsze zawirowania w życiu naszych par.
Apollo westchnął, znając pewną przyjemność dziewczyny w mówieniu ploteczek. Parami byli według niej Hera i Zeus, Iris i Hermes oraz Atena i Perseusz. Był przeciwny rozmawianiu tak o nich, mimo tego że się na to nie zgadzali. Gdyby nie to, powiedziałby, że "pary" powinny się już dawno związać. Każdy przecież widział chemię pomiędzy nimi, ale no cóż, to przecież ich sprawa z kim będą chcieli być może nawet na całe życie. Słuchał historii o tym, jak Zeus powiedział innym prawdę. Artemida relacjonowała:
- Było to niedługo po powrocie z Reversium. Zeus opowiedział nam o tym, jak pewnego dnia spotkał w lesie Herę. O tym że błagał Faragondę o pozwolenie opieki nad nią. Jak opanował magię zamiany w człowieka. Po tym wszystkim nie wiedziałam czy mówić mu Ares, czy pozostać przy Zeusie. Stwierdził, że jako człowiek jest Zeusem. Co z tego, że to tylko wykreowana przez niego postać. Uszanowałam jego wolę, dlatego gdy jest w tej formie, mówię mu Zeus, a gdy przemienia się w elfa, Ares. Całe to zdarzenie było dla mnie całkiem dużym szokiem. Było mi smutno, że Zeus nie chciał powierzyć nam swojej tajemnicy. Zauważyłam, że między Zeusem a Herą się popsuło. Nie chodzi o to, że się kłócą. Jest totalnie przeciwnie. Nie rozmawiają ze sobą, Hera stara się go unikać, zapada przez nich niezręczna cisza. Po prostu nie da się wytrzymać. Nie rozumiem jak Hera może ignorować faceta, który tak bardzo ją chroni.
- To nie takie proste. - Apollo odzyskał w niemal pełni głos, po wypiciu herbatki od Coco. - Na jej miejscu też pewnie czułabyś się nieswojo.
- Gadanie. - ta machnęła mu ręką.
Widać jednak było, że nad czymś się zastanawia. Myślenie przerwała jej wiadomość od Concordii "Kolacja :*." Jeszcze raz oferowała mężczyźnie pomoc i razem wyszli z namiotu.

Rzeczywiście w zespole dało się zauważyć pewny dystans. Nawet Nike, która zazwyczaj wraz z Artemidą gadała na całego, była dziwnie milcząca. Po kolacji Iris przystąpiła do działań. Rozkazała utworzyć z książek kółko. Dziewczyny wykonały jej polecenia z nutą zdziwienia. Liderka kazała się odsunąć chłopcom tak, by zostały tylko one, a w środku księgi. Wszystkie posłusznie wzięły się za ręce. Iris wymamrotała:
- Transformus Believix.
Przez chwilę nie działo się nic, by zaraz książki zaczęły świecić jasnym światłem. Tak jasnym, że prawie białym. W powietrzu powstało parę magicznych kręgów. Dziewczęta poczuły jak ich stopy odrywają się od ziemi. Zawiał silny wiatr. Książki otworzyły się na jednej ze stron. Zniknęły napisy, by zaraz wszystkie litery na stronach utworzyły hasło "Wierzę w magię." Najpierw magia otoczyła Iris i Nike. Gdy kule energii rozpłynęły się i odstawiły je na ziemię na ręce miały wytatuowany symbol. Reszta dziewczyn też otrzymała unikalny "znaczek". Znakiem Iris była iskierka koloru tęczy, Nike położone na siebie parę dłoni, Concordii pacyfka otoczona serduszkiem, Ateny książka, Halii kroplę wody, Hery płomień z nutką, a Artemidy uśmiechnięta głowa konia. Rozległ się głos wśród wichru:
- Od dziś jesteście Strażniczkami, a waszym obowiązkiem jest ochrona Ziemian i waszego klejnotu.
Gdy tylko wiatr ucichł, chłopcy nie omieszkali wtrącić parę miłych komplementów na temat nowych tatuaży. Jedynie Zeus bez słowa patrzył na Herę, spoglądającą na ogień i nutę.

Koniec cz. 2


All I ever wanted was the world.


I'm like porcelain
Credit dla Arii za av :3
Moja grafa/// Strażniczki Ziemi (OP) /// Winxowe AMV /// Wattpad

Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 13-12-2015 14:43
52292437 http://crazyxreversium.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Strażniczki Ziemi (mój Winx Club)
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 13-12-2015 15:04
Kolejny wyśmienity rozdział! I nareszcie odbili Apolla. Tak się właśnie zastanawiałam, kiedy go wyciągnął, bo ten biedak tam tak siedział i siedział xD.
Pomysł z tatuażami był bardzo ciekawy, sama uwielbiam takie akcje, gdzie za coś dostaje się swoje charakterystyczne znaki i powiem szczerze, że używam tego w wielu opowiadaniach. Ale nic. Co mogę jeszcze powiedzieć? Tak się zastanawiam, czy te ich znaki mają jakieś powiązanie z ich charakterem, przyszłością, mocą lub czymś innym. Wprawdzie u Hery widzę, bo ogień może symbolizować wybuchowość, a nuta jej moc. U Ateny i Halii jest podobnie, ale u reszty mam trochę problemy ze skojarzeniem.
Życzę Ci weny i więcej nieprzespanych nocy, bo one dobrze na Ciebie wpływają, hehe.




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Strażniczki Ziemi (mój Winx Club)
~Crazy Princess
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 27-12-2015 03:35
Bidak z niego... Ale Alekto go karmiła, więc nie miał aż tak źle tam... Co do tatuaży to tak nawiązują do czegoś i nie są przypadkowe. Dzięki, że tak się o mnie troszczysz (chcesz zamęczyć na śmierć) serce .

Rozdział 53 "Trwałe zmiany?"

Iris wstała z samego rana. Chciała złożyć raport dyrektor Faragondzie. Szybko wstukała taką opcję w swoim komunikatorze i wyświetliła na stoliku magiczną klawiaturę.

"Droga pani Faragondo! Mija już piąty dzień od uratowania Apollo. Wiele się zmieniło u nas, po za tym że Hera nadal nie odzywa się do Zeusa. Udało się nam odbudować dom. Nie uwierzyła pani? Szkoda, bo to prawda. Najprawdziwsza. Połączyłyśmy nasze moce i wiem, że nie uważa pani marnowanie energii magicznej za dobre, ale życie w namiotach było czystą udręką. Proszę mi w to uwierzyć. Wycieczka do Reversium wszystkim dała się w znaki. Trochę osłabłyśmy, ale nie jest źle. Próbowałam dowiedzieć się, o co chodzi z tymi tatuażami, ale nadal nie wiem za dużo. Wiem tylko to, że ma to związek z Believixem i możliwe, że to są te znaki, które miały nam pomóc w znalezieniu "klejnotu". Znowu zacznę mówić o czymś innym niż powinnam. Dom ma trzy piętra, ale jest węższy niż nasz poprzedni. Ma kuchnię, dwie łazienki i pokoje. Pokoje rozdzieliłam w wyniku losowania. Napiszę jeszcze ich skład. Pamiętam tylko, że Hera ma swój pokój z Zeusem. W swoim nie spałam, bo sprzątając rzeczy z namiotów, padłam zmęczona. Jak tam u pani? Wszystko dobrze? Nike wymyśliła też dla naszego domu nazwę. "Strażnik Nadziei" to według niej miejsce, do którego zawsze możemy wrócić. Erynie się nie odzywają. Muszą być wściekłe z powodu odbicia Apollo, ale widać, że im też nie podoba się już życie w podziemiach. Boję się tego, że mogą spróbować zniszczyć "klejnoty". Nie możemy do tego dopuścić i jak najprędzej je znaleźć. Z poważaniem pozdrawia panią Iris, pani wierna uczennica".

Jedno kliknięcie i list niedługo powinien znaleźć się już u jej dyrektorki.
***
- Iris, co o tym myślisz? - Hermes odezwał się, przerywając ciszę.
Iris oderwała się od swoich myśli.
- O Zeusie? - spytała się pleców chłopaka.
Jej włosy delikatnie powiewały na wietrze. Było około siódmej godziny. Słońce wznosiło się leniwie coraz wyżej. Wilgotne jeszcze powietrze po porannym deszczyku przyjemnie łaskotało policzki Iris i chłopaka. Jazda do pracy była dla dziewczyny całkiem przyjemna. Złapała się chłopaka mocniej.
- Ciężka sprawa. - w końcu udało jej się wydusić siebie. - To nie nasza sprawa.
Chłopak pokiwał głową. Dotarli na miejsce. Dziewczyna zdjęła kask tak samo jak chłopak.
- A co ty o tym myślisz? - odezwała się, wyciągając klucz od kwieciarni i stając przed drzwiami.
Włożyła klucz do zamka i spróbowała przekręcić. Nie ruszył się. Spróbowała mocniej, gdy nagle poczuła dotyk dłoni Hermesa. Złapał jej dłoń delikatnie i pociągnął do tyłu kilka centymetrów i pomógł jej przekręcić klucz.
- Zamek jest dziwny. - mruknął. - Co do Zeusa to nie moja sprawa.
Mrugnął porozumiewawczo i wszedł do środka. Na policzkach Iris pojawił się delikatny rumieniec.
***
Zeus miał ochotę wybuchnąć. Cisza była najgorszą ze wszystkich sytuacji w takim razie. Może niech spróbuje wczuć się w Herę... W jego głowie pojawiło się urocze deformacje rodem z anime znanych mu osób. Pewnego dnia moja matka każe mi wyruszyć na miejsce w celu ochrony Ziemi. Nieznanej mi planety. Później dowiaduję się o istnieniu obrońców (ochroniarzy). Spotykam rudego chłopaka no całkiem przystojnego, ale zboczonego. Ten mnie nęka i molestuje wzrokiem, a potem jeszcze dowiaduję się (nie od niego!), że jest moim przyjacielem z dzieciństwa... Ona mnie musi nienawidzić... Tak bardzo nienawidzić... Beznadzieja!
Poczuł jak go stuka. Ach tak, dojechali. Podał jej rękę. Nawet nie mrugnęła jej brewka. Po prostu go zignorowała. Załamany Zeus przekroczył próg kawiarenki z pokojówkami.
***
Perseusz jeszcze raz dotknął czoła Ateny. W takim tempie się spóźnią, ale nie chciał ją budzić. Jak spała wyglądała tak pięknie... Hej, powiedział sobie. Co ty sobie zaczynasz myśleć? Zboczeńcu ty, skarcił się w myślach. Atena otworzyła oczy po chwili.
- Dzień dobry. - zamrugała powiekami. - To co, kiedy pocałujesz śpiącą królewnę?
Zaśmiała się delikatnie, by przy następnym mrugnięciu zobaczyć z bliska twarz chłopaka.
- Nie rób tego. - odezwała się ostrzegawczo. - Pocałunki powinny być wyłącznie z miłości.
Chłopak przysunął się do jej czoła i delikatnie je musnął.
- Pobudka. - wymruczał. - Śpiąca strażniczko.
Atena spojrzała na niego zdziwiona. Wymruczała coś w rodzaju ok i podniosła się z łóżka. Miała na sobie lawendową koszulę nocną. Perseuszowi podskoczyło tętno. Zaczerwieniony wybiegł z pokoju i stanął koło drzwi krzycząc:
- Ubieraj się!
***
Orion położył nogi na stole i oparł się o kanapę. Spojrzał na siedzącą obok Concordię. Przerwał ciszę:
- Masz jakąś ładną koleżankę? - zapytał, mrugając. - Albo chociaż miłą?
- Artemida. - odpowiedziała, ale zaraz potem dodała. - A ty nie masz przypadkiem Halii?
- Żartujesz?! - wrzasnął. - Halia jest brzydka, wredna, brzydka i bardzo bardzo wredna...
Concordia pokazała palcem jego tył. Orionowi od razu zrzedła mina. Szybko się podniósł, ale już poczuł czyjeś palce na swojej szyi.
- Przestań. - z trudem powiedział. - Przecież to prawda.
Halia zacisnęła ręce mocniej. Concordia podeszła do niej i próbowała ją uspokoić. W końcu wrzasnęła:
- Nie zachowujcie się jak dzieci! Bądź mądrzejsza Halia od swojego chłopaka!
- Nie jesteśmy parą! - wykrzyknęli równocześnie i patrząc na siebie spode łba, usiedli na dwóch krańcach kanapy.
- Zrobię śniadanie, gołąbeczki. - uśmiechnęła się dziewczyna.
Halia i Orion prychnęli. Concordia oddaliła się do kuchni, a do pokoju wpadła Nike.
- Co tam ptaszynki? - zaświergotała wykonując salto. - Jak ranek?
- Giń. - wymamrotała Halia. - Albo sama się ciebie pozbędę.
Nike uśmiechnęła się złośliwie i zanuciła "Marsz weselny". Orion spojrzał na Halię. Ta przytaknęła głową i wystrzeliła w plecy Nike piorun. Ta syknęła i uciekła do kuchni łkając. Orion i Halia dali sobie piątkę, by zaraz od siebie obrażeni odskoczyć.
***
Artemida stanęła na jednej nodze i złożyła ręce. Concordia spojrzała na nią, by po chwili spytać:
- Joga?
Artemida przytaknęła głową, zachowując pozycję.
- Zdrzemnij się przed robotą, jak Apollo.
Concordia wstała i poszła do swojego pokoju. Opadła na łóżko i zamknęła oczy. Teraz nie myślała o tym, że nie powinna się z nim zadawać. Liczyło się tylko to, że tęskniła. Tak bardzo tęskniła za jego jasną cerą, oczami jak obsydiany i włosami czarnymi, niczym noc. Nie wspominając o delikatnych rysach twarzy... Tak kochała go i nie potrafiła tego zmienić. Nie dało się tego zmienić, że nie mogą być
razem, bo to znaczyłoby, że zdradzili swoich najbliższych. Nie mogłaby tego zrobić reszcie, a zwłaszcza Artemidzie. Jej drogiej siostrze.
***
Fobos nadal nie mógł się z tym pogodzić. Z tym co zamierzał zrobić. Westchnął, gdy nagle usłyszał ciche kroki. Delikatne niczym stąpnięcia anioła... Jej kroki. Spróbował się uspokoić. Cieszył się z tego spotkania. Tęsknił. Tak tęsknił, choć próbował sobie wmówić, że nie. Czekał aż podejdzie. Usłyszał jak usiadła obok. Wtedy odwrócił wzrok. Gdy tylko ją zobaczył, jego serce zaczęło bić w dziwnym tempie. Fobos nie cierpiał tego, że zakochał się w tej cichej, nieśmiałej istotce. Kochał jej zapach przywodzący na myśl truskawki. Jej delikatne i zgrabne ruchy. Jej przepiękne włosy, które nawet w
nieładzie wyglądały przecudnie i miał ochotę ich dotknąć. No i jej oczy niczym szmaragdy patrzące bystro na niego. W myślach policzył do dziesięciu i lekkim tonem powiedział:
- Dawnośmy się nie widzieliśmy, co?
Concordia przytaknęła, a w jej oczy zaszły mgłą.
- Już nie pamiętam, kiedy to było jak ostatnim razem cię drażniłem.
W oczach Coco pojawiły się pierwsze łezki. Fobos nie wytrzymał. Przytulił ją delikatnie. Dając jej szansę na wyrwanie z uścisku, ale ona zamiast to zrobić jeszcze bardziej przylgnęła do chłopaka.
- Tęskniłam. - usłyszał jej łzawy ton. - Wróciłam.
- Witaj w domu. - chłopak próbował zachować swój zawadiacki i zaczepny ton.
W końcu po paru chwilach jak Concordia się uspokoiła cofnął ramiona, ale ona wciąż trzymała się kurczowo jego koszulki. Delikatnie wyciągnął ją z jej dłoni.
- Co tam, króliczku? - zagadnął wesoło. - Znalazłaś nowe plantacje marchewek tam gdzie byłaś?
Concordia nie odpowiadała. Tylko próbowała pohamować łzy. Fobos pstryknął i podał dziewczynie chusteczkę w marchewki. Dziewczyna znowu zignorowała zaczepkę.
- Króliczek nam zaniemówił. - ciągnął dalej Fobos. - Co się stało, króliczku, że straciłeś głosik?
- Fobos... - odezwała się Concordia. - Przestań, ok?
Fobos westchnął. Spodziewał się takiego obrotu sprawy. Concordia też nie miała siły ciągnąć tą grę dłużej. Dlatego wiedział, co musiał zrobić. Wystarczy tylko chwila... Ale to za chwilę.
Najpierw się z nią pożegna. Taka ostatnia noc.
- Coco, zatańczymy? - powiedział ciepło. - Mogę prosić panią do tanga?
Concordia pokiwała głową. Fobos pstryknął pojawił się odtwarzacz muzyki, a ubiór jego i Coco znacznie się zmienił. Białą koszulę i poszarpane dżinsy zastąpił garnitur a piżamę dziewczyny czerwona prosta sukienka. We włosach miała wpiętą różę. Jej niezbyt wysokie szpilki stukały cicho o podłoże. Popłynęło "Asi se baila el tango" Veronicii Verdier. Fobos chwycił dziewczynę za ręce. Zaczęli poruszać się z boku na bok. Patrzeli sobie głęboko w oczy. Na czoło Concordii wstąpił pot. Zaczęli poruszać się coraz szybciej i obracać. Parę razy chłopak chwycił ją i Concordii udało się machnąć nogami w powietrzu. Ich ruchy były coraz płynniejsze. Raz w jedną w raz drugą stronę. Szybkie ruchy nogami. Złapał ją i szybko obrócił tak by jej nogi znalazły się w powietrzu. Concordia czuła się coraz bardziej gorąca. Tym razem zaczęła się obracać szybciej aż ją chwycił i obrócił w powietrzu. Przez cały taniec obaj czuli się inaczej. Wyjątkowo. Udało im się zsynchronizować. Taniec był coraz szybszy, by zaraz potem zwolnić. Nogi nie miały ani chwili spoczynku.
Fobos pilnował, by nie puścić Concordię podczas kolejnych obrotów. Concordia zaczęła podnosić do tyłu nogę i machać ją tak samo jak jej partner. Chłopak podrzucił ją do góry delikatnie pod koniec by złapać w ramiona pod koniec utworu. Odstawił ją na ziemię. Obaj byli odrobinę zasapani. Zmęczona Concordia opadła na kanapę. Rzuciła pytające spojrzenie chłopakowi. Ten uśmiechnął się. Podszedł do niej i eleganckim ruchem wziął dłoń. Pocałował ją, mówiąc:
- Dziękuję za taniec.
Twarz dziewczyny przyozdobiła się delikatnym, ale zauważalnym dla Fobosa rumieńcem. Fobos usiadł i położył jej głowę na kolanach. Myślał o radosnych dla niego chwilach, gdy tutaj z nim siedziała i żegnał je z nutą smutku.
***
Gdy tylko przeszła przez portal żegnając się, nie spodziewając się niczego, ruszył w stronę pokoju. Szybko znalazł właściwe drzwi. Wyciągnął klucz i ociągając się otworzył kłódkę. Ta z brzdękiem spadła na ziemię.
- Jesteś wolna Coco. - podniósł ją z ziemi i schował do kieszeni. - Wolna.
Otworzył się jego portal. Przeszedł przez niego, starając się uspokoić myśli. To było już za nim, powtarzał w duchu.

Koniec cz.1 (Przepraszam za beznadziejny opis tańca wstyd )



Rozdział 53 "To normalne nie?"

Concordia poczuła dziwne ukłucie w sercu. Uznała, że to nic poważnego i dołączyła do Apollo.
- Do zobaczenia. - pomachały im na pożegnanie Artemida z Nike.
- To co Nike? - Artemida uśmiechnęła się. - Coco dała ci do zrobienia ćwiczenia, nie?
Nike zaprzeczyła gwałtownie wywołując złość u dziewczyny. Ta wyciągnęła w jej stronę dłonie, mówiąc zmienionym tonem:
- Bo przyjdzie Hekate i cię zje.
Nike zrzedła mina. Wyraźnie niezadowolona wyjęła piórnik i stertę kartek. Obrażona przepisała coś i zaczęła rozwiązywać. Zadowolona Artemida usiadła obok i zaczęła czytać modowy magazyn.
***
- Hej, Zeus. - powitała chłopaka z uśmiechem Jacqueline. - Jak tam?
Zeus wzruszył rękoma i przeszedł obok.
- Co z nim? - spytała zmartwiona Herę. - Wszystko jest ok?
- Mam to gdzieś! - ta odpowiedziała i minęła ją szybko. - Idę do szatni.
W szatni przebierała się już Noemi. Uśmiechnęła się, widząc dziewczynę.
- Miło cię znowu widzieć. - powiedziała wkładając białe rękawiczki. - Przygotuj się na duży tłum.
Hera uśmiechnęła się delikatnie. Nagle Noemi ze zdziwieniem spytała:
- Czemu to tak świeci? - wskazała na odsłonięte prawe ramię dziewczyny. - Jak to zrobiłaś?
Hera z tym samym zaskoczeniem spojrzała na to, że jej tatuaż, a raczej jego część (nutka) lśni, niczym lampka. Zaraz zapalił się też płomień, by zaraz po chwili migania zgasnąć.
- Dwudziesty pierwszy wiek? - mruknęła Hera. - Mam to od niedawna.
- Świetne. - Noemi z wahaniem podniosła dłoń, by na przyjazne spojrzenie nastolatki go dotknąć.
Przez chwilę Hera jak patrzyła na dziewczynę jej ciało zrobiło się przezroczyste i mogła dostrzec, że w jej klatce piersiowej jest zielony szmaragd w kształcie nuty. Wizja trwała parę sekund. Noemi przerwała ciszę:
- Idziemy na salę?
Hera przytaknęła nadal zaszokowana. Dokończyła przebieranie i razem wyszły z szatni.
***
Megajra jeszcze raz kopnęła w stół. Nie poczuła bólu. Walnęła mocniej.
- Zaraz się rozleci Meg! - usłyszała ostrzeżenie Tyzyfone. - To znaczy, że mikstura działa.
Megajra uderzyła jeszcze raz mebel. Dało się usłyszeć cichy odgłos. Spojrzała na nogę. Wbiła się jej mała drzazga. Wyciągnęła ją szybko.
- Meg, to że nie ma bólu, nie znaczy, że nie ma ran wiesz. - kontynuowała Tyzyfone. - To nie działa też długo, więc lepiej przestań to robić, bo potem nadal będzie cię boleć.
Megajra opadła na stare drewniane krzesło.
- Klejnot. - wyszeptała pierwsze słowo tego dnia. - Przynieś mi klejnot.
Tyzyfone pokiwała głową. Wiedziała że Megajra nie zaakceptuje porażki. Spojrzała w kulę. Po kolei ręką kazała pokazywać różne Strażniczki. Jedynie obraz domu pozostał poza jej zasięgiem. Usłyszała ciche pisknięcie. Obok niej przebiegł duży szczur.
Nienawidziła domu do którego się przenieśli. Był strasznie stary. Pełen pajęczyn i szczurów. Wszystko skrzypiało i sprawiło wrażenie że zaraz się rozleci. Co chwila musiała też kichać od kurzu którego wieczne opary panoszyły się po całym domku. Chciała za wszelką cenę się stąd wynieść i nawet spać na trawie pod gołym niebem niż w tym okropnym domku ale oczywiście Megajra wiedziała lepiej i musiały tu na razie zostać póki Fobos nie znajdzie im jakieś przytulnej jaskini. Zatrzymała się na Herze. Przez chwilę zdawało się jakby pod rękawem miała lampkę. Pomachała ręką przed oczyma. Pojawiły się czarne okulary. Były one niczym noktowizor. Widziała teraz że tatuaż na ciele dziewczyny błyszczy. Uśmiechnęła się. Wiedziała już gdzie zacząć poszukiwania klejnotu.
***
Artemida spróbowała stanąć na głowie. Udało się jej to na parę sekund. Trenowała już koło godziny. Sprzyjała temu nie tak znowu niska temperatura. Podniosła się brzuchu. Usiadła w kucki i złapała dwa prawe palce z kciukiem. Poczuła jak otacza ją księżycowa energia. Jej kucyk uniósł się nieznacznie. Przed oczami przeleciała jej dziwna wizja. Młoda dziewczyna z długimi ciemno karminowymi włosami siedziała przy stole. Śmiała się wraz z czerwonowłosą nastolatką w której Artemida poznała Hekatę. Druga z dziewczyn przypominała jej kogoś. Nawet po wizji wciąż widziała jej niebieskie oczy.
- Hekate? - przerwała medytację i powiedziała cicho. - Kto to był?
- Czemu miałabym ci powiedzieć?! - ostry głos "rozdzierał" jej głowę. - Co ty sobie wyobrażasz?
- Hekate, nie zachowuj się jak dziecko! To ważne. Proszę. Nie chcę cię do tego zmuszać ale to naprawdę istotne żebyś powiedziała mi prawdę.
- Dobrze. - głos złagodniał. - Ma to pozostać między nami. Tylko nami. Nie pozwalam powiedzieć tego nawet Coco.
Artemida nie całkowicie zadowolona z takiego obrotu sprawy zgodziła się na ten warunek.
- To była moja przyjaciółka. - Hekate mówiła szeptem. - To była Alekto.
Artemidę przeszyły dreszcze. Tego się nie spodziewała...

Koniec cz.2

Specjale na święta dla was :* . Jeżeli chcecie ich więcej to powiedzcie (na pewno nie napiszę).
Pierwszy specjal można podzielić na "List do Hery", "Tchórz?" i "Miłość kobieciarza". Akcja dzieje się w Reversium zaraz po tym jak Strażniczki wróciły do swojego wymiaru. Ten specjał jest częścią kanonu jak coś.

Specjał 1

Hera z trzęsącymi się dłońmi delikatnie otworzyła kopertę. Drżąc rozłożyła pachnący różami papier. Zaczęła czytać słowa napisane jakiś czas temu przez jej ojca. Czytając w głowie słyszała jego niski, ale sympatyczny głos.

"Droga Hero, jeżeli czytasz ten list, to znaczy, że jestem już w tym lepszym świecie. Moja gwiazda zgasła. Nie mogę już cię widzieć, ale chcę ci przekazać to wszystko co niedawno zrozumiałem. Wiem, że przez te wszystkie lata nie byłem dobrym ojcem. Działo się tak przez moją niewiedzę. Dzień przed tym jak stanęłaś przede mną i wyciągając ręce powiedziałaś mi słodkim głosem "Tato" pogodziłem się z moją ukochaną żoną Herą. Przeprosiłem ją za moje romanse a ona przyjęła je. Pamiętam jak popłakałem się ze szczęścia. Hera gdy zobaczyła ciebie pomyślała że ją oszukałem. Była wściekła. Wrzeszczała "Kto jest jej matką ty zdradziecka kłamliwa świnio" co przestraszyło nawet Aresa. Nie wiedziałaś co się dzieje. Nie mogłem zgadnąć z jaką kochanką cię stworzyłem. Znienawidziłem cię za to że zjawiłaś się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze. O tym też nie wiedziałeś. Z ufnością patrzyłaś na mnie uśmiechając się pięknie. Oddałem cię mojej dawnej kochance. Ludzkiej pięknej kobiecie o imieniu Cora z którą miałem inne dziecko. Syna Zeusa którego nazywała John. Zgodziła się wychowywać ciebie jak swoją córkę. Nadała ci imię Hera jak na ironię. Swojego syna odwiedzałem raz do roku. W jego urodziny. Wtedy widziałem też ciebie ale nie reagowałem mimo to nadal patrzyłaś na mnie z tą samą miłością. W pewnym momencie zachorowałem. Byłaś już wtedy młodą silną kobietą. Przyszłaś na Olimp mimo że nie byłaś tam mile widziana. Nie miał kto się mną opiekować od rozwodu z Herą więc przyszłaś i bez słowa każdego dnia z tą samą cierpliwością opiekowałaś się mną. Czułaś niechęć innych bogów. Wtedy pękłem. Mimo tego że przez ciebie rozpadło się moje małżeństwo pokochałem cię. Zacząłem cię traktować jak swoją córkę. Zastanawiało mnie twoje pochodzenie. Postanowiłem zlecić Hermesowi znalezienie twojej matki. Wrócił do mnie z wieścią że nie możesz być córką żadnej z olimpijskiej bogini. Nie mogłaś też sama z siebie znaleźć się tu na Olimpie. Wtedy zrozumiałem. Miałaś taką moc bo byłaś częścią mnie. Narodziłaś się z mojej łzy i dlatego mnie tak mocno kochałaś. Narodziłaś się z miłości. Dlatego w ramach odpokutowania za te wszystkie lata chcę żebyś to ty zasiadła na tronie na Olimpie. Zasługujesz na to. Jesteś piękna,szczera,silna i sprawiedliwa. Bardzo cię kocham i proszę o wybaczenie. Moje głupie pobudki doprowadziły do tego że czułaś się inna... Nie liczę na to że mi wybaczysz. Chcę też żebyś przekazała Herze że bardzo ją kocham. Jest moim sercem i duszą. Nie zasługiwałem na nią. Zdradzałem i oszukiwałem. Wykorzystywałem jej dobroć. Tak samo jak i twoją. Obyście wybaczyły mi po drugiej stronie. Żyj i rządź wiecznie moja córeczko. Moja łzo szczęścia.
Poprzedni król bogów i twój ojciec, Zeus."

Hera zaczęła płakać, a każda z jej była krystalicznie czysta i oczyszczała podłogę twierdzy Zeusa. Ściskając kartkę pobiegła w stronę domu Hery by przekazać że jej mąż był niewinny i przeprosić za to że tak to się wszystko potoczyło. Gdy jej to powiedziała ta przytuliła ją i kazała przestać jej tak mówić i stwierdziła że to jej wyłączna wina. Nie zaufała Zeusowi. Po chwili kłótni o to kto odpowiada za te wszystkie wydarzenia przytuliły się szepcząc przepraszam. Wszyscy dostali wybaczenie...
***
Jestem takim tchórzem. Uciekłem od mojej miłości. Od Dii. Od mojej ukochanej. To wszystko dlatego że ona jest boginią. Córką wielkiego Hadesa a ja jestem zwykłym półbogiem. Nie jestem silny. Nie jestem przystojny. Nie jestem odważny. Jestem nikim. Zostawiłem ją z jej bliską rodziną. Będzie zawiedziona ale tak będzie lepiej prawda? Przecież nie mogę zaoferować jej nic, ani bogactw, ani pozycji... Gdybym tylko był kimś wielkim mógłbym bez wahania przyjść do jej ojca i poprosić o rękę. Może by się zgodził i do tego jeszcze teraz pomyślał że to ja zaatakowałem Dię. Ona też musi uważać że jestem śmierdzącym tchórzem.

Dotarliśmy do domu parę godzin później. Siostry były strasznie spocone więc zajęły mi na parę godzin łazienkę. Czekałem cierpliwie rozmyślając o minionych wydarzeniach gdy usłyszałem spokojny głos Tyne:
- Kochasz ją prawda? - była zmartwiona. - Ale jej ojciec się na to nie zgodzi.
Przytaknąłem. Moje siostry zrozumiały całą sytuację.
- Dlaczego więc o nią nie zawalczysz?
Jej pytanie mnie zaskoczyło. Nie wiedziałem co odpowiedzieć.
- Andre ty ją kochasz i ona cię kocha co z tego że jej ojciec się nie zgadza. Chyba nie pozwolisz na to żebyś stracił kobietę swojego życia! Nie możesz się poddać! Czy ona nie jest tak dla ciebie ważna że zrobiłbyś dla niej wszystko?! Nie mów że jej ojciec zmienił to bo to doprawdy nieprawdopodobne. Myślisz że tak łatwo można zdobyć miłość?! Weź się w garść! Jesteś facetem! Ucieknij z nią daleko lub pokaż ojcu jak bardzo ją kochasz i że na nią zasługujesz. Na pewno on tylko chce by jego córka była szczęśliwa. Czy potrafisz dać jej to szczęście?!
Zacisnąłem wargi. Tyne miała rację. Co to miała być za miłość skoro nie potrafiłbym o nią walczyć! Podniosłem się i krzyknąłem:
- Tak! Będę walczył o Dię i mogę za to zginąć!
Tyne uśmiechnęła się. Przytuliłem ją mówiąc:
- Dzięki.
- Tylko wolałabym żebyś nie ginął wiesz?
Zaśmiałem się i pocałowałem ją w czoło.
- Postaram się.
Ruszyłem do łazienki.
***
Portal zamknął się a ja postanowiłem się rozejrzeć. Przyglądałem się boginiom gdy dostrzegłem ją. Mogła być trochę starsza. Była przepiękna. Jej małe różki wystające z brązowych włosów wyglądały niezmiernie uroczo z wpiętą niedaleko kokardą. Jej śliczne oczy wpatrywały się oddalony punkt. Od dawna tak się nie czułem. Było mi gorąco. Postanowiłem podejść do nieznajomej. Odezwałem się:
- Hej.
Odwróciła wzrok w moim kierunku a moje ciało jakby przeszyła strzała. Była odrobinę zdziwiona:
- Hej. Co chcesz?
Zaczerwieniłem się. Czułem się zmieszany co nie leżało w mojej naturze. Wykrztusiłem:
- Nic. Zauważyłem cię i chciałem poznać.
Wydawała się zirytowana gdy mówiła:
- Ja nie mam na to ochoty.
Jedyny moment w którym kobiety były dla mnie niemiłe to ten kiedy zrywaliśmy więc byłem trochę zaskoczony.
- Może jednak? - nie chciałem się tak łatwo poddać. - Nie. - znowu zaprzeczyła. - Możesz więc iść sobie.
- Nie mam na to ochoty. - teraz to ja powiedziałem. - Jak masz na imię?
- Wiktoria. - powiedziała. - Zadowolony? To możesz iść.
- Czemu jesteś dla mnie taka niemiła?
- Nie lubię kobieciarzy. - wykrztusiła.
Przejrzała mnie.
- A co jeśli przestałbym być kobieciarzem?
- Niemożliwe. - odparła. - Faceci się nie zmieniają.
- Dlaczego tak myślisz? - kontynuowałem. - Ja mogę się dla ciebie zmienić.
- Mówisz jak mój ojciec. - jej głos był teraz ostry. - On nigdy nie dotrzymuje słowa.
- Nie jestem twoim ojcem. - wzruszyłem ramionami. - Chcę cię tylko zaprosić na kawę. Nie daj się prosić. To tylko kawa.
Zastanowiła się chwilę po czym przytaknęła. Złapała mnie pod ramię. Nie była zbyt przekonana a mimo to podążyliśmy do najbliższej kawiarenki.

Koniec specjału pierwszego.

Myślałam o tym co by tu jeszcze skrobnąć. Wpadłam na pomysł by napisać "szkolne" AU (AU - Alternative Universe). Mam nadzieję że się spodoba jeżeli tak napiszę z tego uniwersum więcej. Na pierwszy ogień leci Atena i Perseusz.

Specjał 2 "Naucz mnie kochać"

Zespół szkół numer siedem imienia Strażniczek Ziemi był naprawdę rozbudowany. Do tej szkoły naprawdę ciężko było się dostać ale nie Atenie. Jak zawsze zjawiła się dokładnie minutę przed zajęciami szkolnymi. Należała do klasy zdolnych zwanych Utalentowanymi lub w skrócie klasą S. Nie było tu wielu uczniów. Klasa nie składała się wyłącznie z osób o najwyższych wynikach w nauce. Chodziła tu też na przykład kapitan drużyny koszykowej Hera. Ale nawet na tle innych uczniów z tej klasy Atena się wyróżniała. Jej wyniki były najwyższe w szkole, zdarzało jej się poprawiać nauczycieli i do tego pozostała skromna. Była odludkiem nawet w takiej klasie. Nie przeszkadzało jej to. Uważała że dzięki braku przyjaciół może w całości oddać się nauce. Została dziś poproszona przez dyrektora do gabinetu. Nie przejęła się tym. Zjawiała się tam dość często a jej ojciec był jego oddanym przyjacielem. Sam dyrektor uważał ją za fantastyczną uczennicę. Zazwyczaj mówił jej o nowych konkursach w których może się wykazać ale dziś miał do niej inną sprawę. Gdy tylko weszła do jego gabinetu poczuła ciężką atmosferę. Przywitała się z nim by zaraz usłyszeć:
- Mam do ciebie prośbę Ateno.
Czekała cierpliwie by usłyszeć:
- W naszej placówce jest pewien uczeń którego widziałbym w S. Jest naprawdę bystry tyle że od jakiegoś czasu nie stawia się na zajęciach i nie zachowuje się jak powinien grzecznie mówiąc. Chcę żebyś go naprowadziła na dobrą ścieżkę żebym mógł go potem przenieść tam gdzie powinien być, w S.
Atena przytaknęła. Dyrektor podał jej karteczkę na której było napisane "Perseusz Quart". Wzięła ją i odpowiedziała:
- Zrobię co w mojej mocy.
Wróciła pośpiesznym krokiem do klasy. Zajęcia zaraz miały się zacząć. Zaraz po "Sztuce" postanowiła poszukać chłopaka. Od kolegów z jego klasy dowiedziała się że zazwyczaj przesypia lekcje na dachu. Nie lubiła łamać zasad takich jak ta mówiąca o nieprzebywaniu na dachu w czasie poza przerwą obiadową ale liczyła na to że nikt nie ukarze ją za ten czyn jeśli wyjaśni że tylko chciała znaleźć i pogadać z Perseuszem. Chłopak spał w najlepsze. Słyszała już o nim parę plotek. Jak jedna z nich głosiła zaliczał się do przystojnych. Jego okalana czarnymi włosami twarz mogła się podobać dziewczyną. Otworzył szare oczy i puszczając oko spytał:
- Nawet panienki z klasy S mają na mnie chrapkę?
Zaprzeczyła pośpiesznie. Nie miała ochoty na takie rozmowy. Były dla niej irytujące. Szybko postanowiła wyjaśnić z jaką sprawą do niego przyszła:
- Mam cię nawrócić.
- Co jeśli to ja cię nawrócę? - chłopak podniósł się i przysunął w stronę dziewczyny.
Atena przewróciła oczami.
- Masz szansę na dostanie się do S wiesz?
Ten machnął ręką. Wyglądał na znudzonego.
- Nie chcę się dostać do S.
- Żartujesz? - zapytała ze zdziwieniem w głosie. - S to klasa dla nie byle kogo.
- Ja tam wolę NS i tyle.
Klasa NS była dla dobrze uczących się ale nie na tyle by być w S uczniów. Atena nie rozumiała o co chodzi chłopakowi. Większości uczniów z NS taka propozycja bardzo by zadowoliła a on nie chciał.
- Dlaczego wolisz NS? - spytała.
- Powiem ci jak przyjdziesz tu jutro. - mruknął i minął zaskoczoną dziewczynę. - Bajo Atena.
***
Następnego dnia znalazła się tam o tej samej porze. Ani sekundę później ani wcześniej. Taka była. Co jakiś czas sprawdzała godzinę by zawsze być punktualna. Czekał już na nią. Pokazał jej by usiadła obok i podał jej kartkę. Wzięła ją do niego by zaraz się zorientować się że jest to klasowe zdjęcie. Perseusz stał śmiejąc się z stojącymi obok chłopakami.
- Rozumiesz już?
- To dla przyjaciół nie chcesz się przenosić? - pojęła ale nie potrafiła zrozumieć. - Przecież będziecie się mogli widywać na przerwach.
Wzruszył rękoma tak jak poprzedniego dnia.
- Wiesz że nie chcę żeby czuli się gorsi. To takie fajne chłopaki które ciężko pracują by przenieść się do klasy NS. Możesz więc powiedzieć dyrciowi że nie przeniosę się póki i oni tam nie trafią.
Atena uśmiechnęła się pod nosem.
- Ja tam też jestem wiesz?
- Nie próbuj mnie zauroczyć ty sprytna bestyjko. - mruknął chichocząc. - Wiem że nie chcesz zawieść dyrektorka co nie?
Atena zrezygnowana przytaknęła. To byłby jej pierwszy raz gdy nie udało się jej to o co poprosił ją jakiś dorosły.
- Wiesz, mogę zmienić zdanie jak przyjdziesz też jutro. - mruknął widząc jak ta zamierza odejść. - Ale będziesz chyba musiała też przyjść pojutrze.
Atena tylko się uśmiechnęła.

Koniec cz.1 Specjału drugiego


All I ever wanted was the world.


I'm like porcelain
Credit dla Arii za av :3
Moja grafa/// Strażniczki Ziemi (OP) /// Winxowe AMV /// Wattpad

Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 28-12-2015 13:19
52292437 http://crazyxreversium.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Strażniczki Ziemi (mój Winx Club)
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 30-12-2015 23:40
Nie myśl sobie, że ja nie czytam. Czytam, czytam, ale ostatnio mam coraz mniej czasu na pisanie placze.
Czyżby Fobos uwolnił Concordię od siebie? Nie będzie się już u niego pojawiać? Szkoda, uwielbiałam jego docinki (ale i tak Zeus&Hera najlepsi!). Hehehe, kupiłabym Ci kawę, ale kasy nie mam, a w ogóle wolne jest, więc co się czepiasz? Korzystam póki mogę, co nie xdd?
Specjale bardzo mi się spodobały, taka lekka odskocznia, ale myślałam, że będzie o tej prawdziwej Herze (tak, z tej ekscytacji nie przeczytałam tekstu, który był wyżej, cała ja).
Ale jeżeli chodzi o mnie, to nie pisz specjali, tylko o Zeusie i Herze. Tak, wieczny niedosyt, hehe.
Pozdro i życzę weny <3.




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Strażniczki Ziemi (mój Winx Club)
~Crazy Princess
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 16-01-2016 04:24
Smocza moja, a na kogo mam zwalić moje niedobory w śnie XD? Tylko ty komentujesz mi tu regularnie xd. Wiem, że najchętniej byś wywaliła resztę bohaterów (no może poza Ateną i Perseuszem) i czytała tylko o Herze x Zeusie... Tak nie można Smocza. Są też inni bohaterowie XD. Korzystając z okazji życzę Tobie Wesołego Nowego Roku! Wiesz, że mimo wszystko bardzo cię podziwiam i doceniam to, że tu jesteś przytul . W tym rozdziale jest Hera z Zeusem, więc powinnaś być trochę szczęśliwsza xD.

Rozdział 54 "Kropla krwi?"

Tyzyfone zastanawiała się od czego zacząć. Znalezienie klejnotu będzie trudne bez białej magii. To ją irytowało. Czarna magia nie mogła jej tu pomóc. W końcu wpadła na pomysł. Rozejrzy się po terenie i zaobserwuje błyskanie tatuaża Hery. W końcu zorientuje się, gdzie można znaleźć jej klejnot, wtedy Megajra będzie zadowolona. Jak Meg będzie zadowolona, to wszystko będzie dobrze. Tak już było. Tyzyfone skupiła się. Mały błąd i eliksir zmiany wyglądu zmieni ją w staruszkę albo dziecko. Zaraz to mogłoby całkowicie uśpić czujność tej Strażniczki. Jednak nie na tyle młodą dziewczynę, by dorośli chcieli znaleźć jej rodziców. Może szesnaście lat? To będzie odpowiedni wiek. Wystarczy tylko dodać parę dodatków do mieszaniny i nikt jej nie pozna.
***
Hera była już zmęczona. Obsługiwanie klientów, którzy byli w większości samotnymi mężczyznami, zaczęło ją przerastać w chwili z wzrostem popularności. Miała dosyć swoich fanów. Bardzo dosyć. Nigdy nie dostawała jakiś wielkich pochwał, a ci teraz zasypywali ją toną komplementów. Uśmiechała się tylko w odpowiedzi, choć chciała, by ją zostawili w spokoju. Wzrost popularności, oprócz większej ilości klientów, przyczynił się do tego, że już niezbyt przychylna dziewczynie Jacqueline poczuła, że tamta chce ją wygryźć, co było wielkim kłamstwem, bo Hery totalnie nie obchodziło jak bardzo ją lubią klienci. Jacqueline znajdowała się w centrum uwagi wszystkich. Nie sposób było jej nie zauważyć, ponieważ naprawdę była śliczna i wiedziała jak to podkreślić. Po za tym jej ojciec był znany. To wystarczało, by wysławiała kawiarnię i ona o tym dobrze wiedziała. Dlatego czasami pozwalała sobie na trochę więcej. Nikt jej o to nie winił. Herze było jej szkoda. Dawno nie było jej kogoś żal, ale tak było w przypadku tej nastolatki. Ona sama straciła swoich rodziców jak była młoda, a ta nie poznała swojej matki i została znienawidzona przez ojca. Ciężko było jej nie współczuć. Hera odeszła od stolika, gdzie siedziała urocza, ciemnowłosa szesnastolatka w okularach. Wyglądała niecodziennie, na pewno nie była stąd. Hera poczuła przez chwilę niepokój, ale zabieganie nie dawało jej pomyśleć o swoich obawach.
***
Tyzyfone ugryzła kęs ciasta. Czuła, że była blisko znalezienia klejnotu. Wykluczyła już parę osób, ponieważ wyszły z kawiarni, a tatuaż nadal delikatnie świecił. Zastanowiła się. Możliwe, że nie był to żaden z klientów. Nie pasowała jej żadna z siedzących osób. Klejnot był szczególny i się wyróżniał jak twierdziła jej siostra. Skupiła się. Przegryzła wargę. Denerwowała się brakiem większych postępów w poszukiwaniach. Z jej kącika cienką strużką popłynęła krew. Ciemnoczerwona krew zaczęła spływać po jej brodzie, by zaraz spaść i poplamić delikatnie talerz. Zaraz podeszła do niej zaniepokojona czarnowłosa dziewczyna z obsługi. W ręku trzymała chustkę, którą zaraz delikatnie pocierając wytarła usta i talerz dziewczyny, pytając:
- Nic pani nie jest? Mogę jakoś pomóc?
Tyzyfone poczuła to. Obudził się jej instynkt złej czarownicy. Chciała zniszczyć energię bijącą z dziewczyny. Potężną białą magię. Tyzyfone uśmiechnęła się odsłaniając białe zęby i mrużąc ukryte za okularami oczy:
- Myślę, że może mi pani pomóc.
***
Zeus poczuł czarną magię. Nie był zbyt dobry w czarach znajdujących energię, ale dziś był wyciszony i skupiony przez ostatnie wydarzenia. Ta energia mogła należeć tylko do jednej z tych osób. Zdenerwował się. Nie bacząc na ciszę między nim, a Herą postanowił, że musi o tym wiedzieć. Teraz bezpieczeństwo Ziemi było najważniejsze. Wyszedł z kuchni. Wyjrzał przez lekką płachtę materiału prowadzącą na salę. Ona po chwili go dostrzegła. Pokazał gestem, by podeszła. Z ruchu warg udało mu się odczytać "Oby to było coś ważnego". Pokiwał głową. Podeszła do niego z niezadowolonym wyrazem twarzy. Szepnął stanowczo:
- Jest tu jedna z Erynii. Czuję to.
- Kobieca intuicja? - głos Hery był ostry.
Zeus uśmiechnął się. Czuł się, jakby minęły wieki, gdy go słyszał. Odparł spokojnie:
- Sprawdź to.
Hera prychnęła, ale pokiwała głową. Wzięła materiał i zakryła pogląd na pomieszczenia dla personelu. Zeus odszedł do kuchni. Nadal zaniepokojony. Przesłał jeszcze wiadomość nastolatce "Jeśli będziesz mieć kłopoty, powiedz." Lekko uspokojony zabrał się za gotowanie wypieków.
***
Tyzyfone nie zabijała i nie potrafiła zabijać. Dlatego bała się jak zabrać klejnot bez "babrania się". Ogłuszenie dziewczyny i powrót do swojej normalnej postaci trwało może parę minut, ale nad tym głowiła się już jakiś czas. Zorientowała się, że klejnot znajduje się w górze tułowia. Gdyby tylko znała zaklęcie... Wyjęła księgę pełną mrocznych zaklęć. Przekartkowała kilkanaście. Czas tylko mijał. Ktoś mógł się tu zaplątać. Westchnęła. Wystarczyło tylko parę ruchów, by pozbyć się z świata tej Ziemianki. Co znaczy teraz ta jedna dusza? Nie pomyślała by o tym, że własnoręcznie kogoś zrani. Nie robiła tego... Nie lubiła tego robić. Taka już była. Rzucanie uroków, zaklęć, ale nie przemoc wymagająca kontaktów z ofiarami. Usłyszała odgłos otwieranych drzwi. Odwróciła się, by dostrzec jej wroga. Tą nieznośną czarodziejkę muzyki... Zaraz, zaraz. Może to ona wyciągnie klejnot.

Hera nie traciła czasu. Parę ruchów rękoma i krzyk:
- Strażniczki Ziemi! Enchantix!
Przemiana nie trwała długo. Uderzyła jednym z jej ulubionych czarów:
- Potęga głosu!
Czar był koloru fioletowego. Mały, ale zadawał spore obrażenia. Herze podobało się w nim to, że im silniejszą miał ktoś w danej chwili siłę głosu, to energia rosła. Tyzyfone oberwała, ale nie wydawała się tym przejmować. Uderzyła jakby od niechcenia:
- Czarna furia.
Hera zgrabnie ominęła czar. Starała się uważać na Noemi, której bezwładne ciało leżało obok. Zauważyła jej nieobecność, a teraz jej obawy okazały się słusznie. Erynie odkryły kim jest jej klejnot. Teraz musi ją ochronić za wszelką cenę.
Rzucała coraz to kolejnymi atakami i unikała czarów czarownicy. W końcu ta się zdenerwowała i krzyknęła:
- Dawaj mi jej klejnot!
Uderzyła w nią potężnym czarem. Hera utraciła wysokość i spadła na beton. Ciało zaczęło ją boleć momentalnie. Tyzyfone podeszła do niej i chwyciła z łatwością za gardło, mówiąc:
- Klejnot mała albo dołączysz do niej później.
Próbowała się wyrwać resztkami sił. Wydała cichy krzyk bólu. Z trudem oddychała. Wtedy wydarzyło się coś czego się nie spodziewała. Z ciała leżącej Noemi wydostał się jakoś klejnot. Był piękny, zielony i biła z niego niezwykła moc. Tyzyfone wydała z siebie okrzyk złośliwej radości:
- Jest już mój.

Koniec cz.1

Dziś nie napiszę specjali, ale może potem xdd.



Rozdział 54 "Głupoty popełnione w walce"

Hera wbiła swoje zęby, w dłoń Tyzyfone, gdy ta nie uważała. Kobieta wrzasnęła. Puściła Herę. Ta wykonała szybkie salto i po chwili, najszybciej jak potrafiła, pofrunęła i złapała klejnot. Parę słów i otoczyła go fioletowa bańka. Tyzyfone, z wściekłością w oczach uderzyła w otoczkę swoją czarną magią. Odbiła się i uderzyła w jej odsłonięte kolano. Syknęła z bólu, gdy kolano zrobiło się czerwonawe.
- Zapłacisz, za to. - jej syk zdradzał ogromną złość. - Ty wróżko.
- To akurat nie było zbyt obraźliwe. - prychnęła.
Kilka sekund później poczuła ukłucie, czarna energia zamieniła się w węża i wprowadziła truciznę do jej ciała. Momentalnie poczuła się słabo. Drżącą ręką złapała, za swój Magiczny Pył, ale nie zdążyła wykonać, z nim żadnego ruchu, bo osunęła się na ziemię. Poczuła, jakby uderzyła w ścianę. Jej oczy się zamknęły. Ostatnie co widziała, to zdziwiona Tyzyfone.
***
- Miałem dobre przeczucia. - głos chłopaka był pewny. - Poznasz teraz mój gniew, czarownico!
- Chyba żartujesz, rudzielcu. - mówiła z pogardą do niego. - Spróbuj tylko mnie dotknąć, a skończysz jako trup.
Zeus odłożył Herę z wielką delikatnością na ziemię. Potem ominął parę uroków Tyzyfone i zmienił się w czerwonego orła. Był teraz szybszy i z łatwością latał w powietrzu. Pikował, unikając czarów Erynii i dziobiąc ją boleśnie. Tyzyfone denerwowała się coraz bardziej, przez co jej czary były coraz mniej dokładne. Zeus przeciął powietrze najszybciej jak zdołał, jeden mały błąd i wszystko mogło się zmienić, ale udało mu się. Tyzyfone się tego nie spodziewała. Zeus wbił dziób w jej tiarę. Pękł zielony mały klejnot, wylała się z niego czarna maź. Krzyk czarownicy przeszył powietrze:
- Nie!
Rozgarnęła substancję dłońmi. Po czym uciekła na odchodne, mówiąc:
- Jeszcze mnie popamiętasz.
***
Hera śniła. Przeważnie śniły jej się wspomnienia. Nie potrafiła tego wyjaśnić. Możliwe, że to z powodu jej przeszłości lub mocy. Zdarzały też się jej sny jako zlepki różnych odczuć, ale były co dziwne rzadsze niż te dotyczące jej życia. Znajdowała się w szkole dla czarodziejek Alfeii. Były to jej czternaste urodziny. Ten dzień rozpoczął się od wspólnego śniadania. Do jej pokoju przyszła Faragonda, Gryzelda, Ares i profesor Wizgiz, na którego wcześniej mówiła per "wujku". "Ciocia" Gryzelda i "wuj" Wizig wymienili między sobą uwagi, na co ona wybuchała śmiechem. Ares robił wszystkim psikusy albo popisywał się, przemieniając się w coraz to nowe zwierzęta, a ona była szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa. Zdarzało jej się zachłysnąć jedzeniem, z powodu niekontrolowanego wybuchu śmiechu, na co wszyscy tylko chichotali. Gdy skończyło się śniadanie, Ares poleciał (jak się później dowiedziała) po prezent dla niej, a Gryzelda i Wizgiz wrócili do obowiązków, by wrócić na ostateczną imprezę urodzinową. Faragonda przysiadła obok niej. Potem zaczęła mówić spokojnym głosem:
- Dziś mija, czternasta rocznica twoich rodziców. Chcę żebyś wiedziała, że choć nie mogę zastąpić ci matki, bardzo cię kocham. Dlatego się martwię. Chcę też przeprosić cię za to, że nie udało mi się ochronić twojej matki i nie wiem, co się z nią stało. Bardzo mi przykro, to nie wystarczy, wiem, ale choć to trudne, musisz założyć to, że oni nie żyją. Jesteś dzielna, Hero. Ponieważ jesteś córką swojej matki... Córką Strażniczki Ziemnego Feniksa.
- Ziemnego Feniksa? - ciche pytanie było dźwięczne.
- Tak. - głos Faragondy był spokojny. - Twoja mama miała niezwykłą moc.
Hera pokiwała głową.
- Pewnie była rozczarowana tym, że ja nie mam tej mocy...
- Nie mów tak. Była najszczęśliwsza w świecie jak się narodziłaś.
Herze popłynęło parę pojedynczych łez. Faragonda otarła je swoją dłonią. Wtedy nadleciał czerwonowłosy elf. Widząc łzy swojej bratniej czarodziejki, podleciał i położył na jej dłoniach małą paczuszkę. Hera z zaciekawieniem odwinęła biały papier, by zobaczyć złoty pierścionek otoczony niebieskimi koralikami. Uśmiechnęła się, co wywołało uśmiech również na twarzy Aresa. Przymierzyła go. Pasował jak ulał.
- Jak to zrobiłeś? - spytała.
- Sekret. - posłał jej zawadiacki uśmieszek. - Specjalnie dla mojej księżniczki.
- Brakuje mi tylko korony. - ta odparła. - Zamek już jest.
- Może na następne urodziny. - zaśmiała się dyrektorka i ucałowała czoło przybranej córki. - Wrócę później. Muszę jeszcze coś załatwić, kochana.
Hera pomachała jej na pożegnanie. Postanowiła wyjść się odświeżyć. Ares usiadł na jej ramieniu i się bezczelnie położył. Ta tylko ostrożnie wyszła na zewnątrz. Na dworze był ciepły wiaterek, który poruszał drzewa prowadzące do rozpościerającego się lasu. Hera zachłannie wchłaniała jego delikatny zapach. Ares mruknął:
- Co będzie dalej?
- W jakim sensie? - Hera złapała go za koszulę i położyła obok. - O co ci znowu biega, nieznośny maluchu?
- Tylko nie maluchu. - Ares pokazał jej język. - Chodzi mi o to, co będzie po Alfeii?
- Nie wiem. - Hera wzruszyła ramionami. - Mogę pogadać z braciszkiem, by załatwił mi gdzieś robotę czy coś...
- Jeżeli ci to da szczęście, to czemu nie. - ten powiedział.
***
Otworzyła oczy. Pochylał się nad nią Zeus. Na twarzy miał parę lekko krwawiących ran. Krzyknęła zaskoczona, na co ten tylko się delikatnie uśmiechnął i podał jej szklankę z wodą. Odszedł bez słowa. Hera upiła łyka wody. Usłyszała niespokojny, dziewczęcy głos:
- Wszystko w porządku?
To była Noemi. Tej na szczęście nic się nie stało.
- Co z tobą? - spytała ostrożnie. - Wszystko ok?
- Oczywiście. - uśmiechnęła się. - Czemu miało nie być?
- Już nic. - Hera też się uśmiechnęła. - Po prostu wydajesz się być trochę blada.
- Może. - Noemi dotknęła swój policzek. - Łatwo choruję.
Hera była już gdzie indziej myślami. One wiedziały, gdzie jest klejnot, co znaczyło, że w każdej chwili będą mogły chcieć go zniszczyć...

Koniec cz.2
(Przepraszam, że tak krótko, ale mam trochę nauki wstyd )

Rozdział 55 "Afera z sukniami ślubnymi"

Nike poczuła coś niezwykłego. Przez chwilę miała wizję. Zdążyła zarejestrować tylko długie blond loki i białą suknię, zanim się skończyła. Jej tatuaż skrzył niczym zapalana co chwila latarka. W telewizji akurat prezenter mówił:
- Tak, ten pokaz sukien ślubnych jest wyjątkowy. Wyłącznie modelki i zaproszone osoby.
Proszę jednak się nie przejmować, gdyż pokaz będzie emitowany na naszym kanale. Dobranoc państwu.
Nike odwróciła się w stronę Artemidy i powiedziała przejęta:
- Ona tam jest...
- Kto taki? - Artemida spojrzała na nastolatkę zdziwiona. - Wiesz, nie mogę po takim czasie pojąć twojego toku rozumowania.
- Klejnot. Mój niepowtarzalny klejnot.
***
Hera była zmęczona. Strasznie wykończył ją dzisiejszy dzień i czuła się źle, że nie dała sobie by sobie radę bez pomocy Zeusa czy tam Aresa. Gdy tylko weszła do pokoju wraz z chłopakiem usłyszała głos Iris:
- O wilku mowa!
- Co znowu?! - ostry ton Hery zamroził trochę nastroje. - Wpakujecie mnie w coś głupiego, nie?!
- Może... - Iris próbowała zachować powagę. - To coś fajnego zobaczysz....
***
- Coś fajnego zobaczysz, mówili. - Hera kręciła się po pomieszczeniu. - Będzie ciekawie, mówili. To będzie świetna drużyna, mówili. Phi!
Hera nadal nie mogła znieść tego, że kazali jej się wcisnąć w ślubną suknię i iść z Nike na ten głupi pokaz. Protesty nie przeszły tak jak chciała. Nikt mądry nie chciał wychodzić na scenę i to w sukni ślubnej. Miała ochotę posłać gdzieś niewygodne białe szpilkopodobne cosie... Musiała jednak przyznać, że suknia była ładna. Dostała ją od Iris, która podobno zachowała ją po matce, więc nie wypadało odmówić jej ubrania. Nie sięgała na szczęście na ziemi, więc czuła się swobodniej, miała bufiaste rękawki. Góra pokryta była symetrycznymi koronkami. Na szyję ubrała biały pasek pokryty perełkami, a we włosach i na sukni miała wpięte białe róże. Włosy rozpuściła tak, by pasowały do reszty ubioru. Uważała, że ten pomysł był nieprzyzwoicie głupi. Gdy do pokoju wszedł Zeus, na trochę skamieniała. Chłopak wyglądał przystojnie w czarnej marynarce i spodniach. Zaczerwieniony pociągnął za muchę, widząc Herę i szepnął:
- Wyglądasz ślicznie.
- Dzięki. - odpowiedziała cicho i spojrzała zażenowana w dół. - Nie musisz być moim partnerem tam, bo sama mogę sobie poradzić na wybiegu. Gdy podniosła wzrok, zobaczyła wyciągniętą dłoń chłopaka. Zacisnęła dłonie w pięści i zaprzeczyła głową, ale ten jej nie opuścił. W końcu niepewnie złapała jego dłoń. Razem wyszli z pokoju. Na zewnątrz czekała na nich już Nike w zielonej sukience stylizowanej na druhnę. Działali teraz według planu Iris.
***
Tyzyfone siedziała na zimnym i wilgotnym kamieniu w lesie. Nie ważne jej było jej jakim. Nie chciała wracać bez klejnotu. Musiała przygotować plan. W ten sposób Megajra wreszcie będzie z niej dumna. Wzięła płaski kamyk i rzuciła do pobliskiego jeziorka tak, by puścić kilka kaczek. Zrezygnowana kopnęła duży kamyk obok. Poruszył się trochę. Straciła teraz na jakiś czas moc iluzji. Dopóki Megajra nie przekaże jej energii uzyskanej z emocji ludzi, nie będzie mogła aktywować tiary ponownie. Nie cierpiała być od kogoś zależna. Tak było w przypadku sióstr. Kochała je, ale nie chciała przylatywać do nich z każdą sprawą i do tego nie potrafiła załatwić nawet jednego klejnotu. Nie. Musi udowodnić swoją wartość. Poczeka tyle, ile będzie trzeba, ale musi go przynieść. Dla dobra wszystkich.
***
Hera niepewnie przekroczyła próg, jeszcze raz powtarzając czar modyfikujący pamięć. To będzie trudne. Pewnie i tak znajdzie się osoba, która powie, że nie wie kim jest i afera gotowa. Zachciało się tej Iris wymyślać jakieś nierealne pomysły, byle tylko jakoś wytropić
klejnot nastolatki. Nike rozglądała się bacznie. Zeus podejrzanie cicho i z odwróconym wzrokiem na bok szedł koło, lub nieraz za, Herą. Znaleźli się, w końcu, w garderobie. Wszyscy zaraz rzucili się na nich, co wyprawiają. Wtedy Hera powiedziała głośno:
- Jestem częścią twego świata, jak możesz nie pamiętać? Zawsze byłam tu, nawet jeśli się nie znamy. Nie pamiętasz o tym? Jak możesz? Byłam, jestem, będę tym, czym chcę byś myślał, że jestem.
Wszyscy zaraz zamilkli i wrócili do obowiązków.
Nike szybko zaczęła wszędzie krążyć, starając się wyczuć moc i wywołując tym złość u innych modelek.
- Tu jesteście! - mężczyzna z kozią bródką podbiegł do przybyłej dwójki. - Już się bałem, że te zastępstwo nigdy nie dojedzie. Ojeny, co się stało? Powinny się wami zająć
specjalistki, nie? To wygląda jak byście dopiero co tu przyszli, a to ubrali w domu i w ogóle, hah. Nie ważne. Szybko do poprawek i wychodzimy na parkiet. Pokaz się już zaczął. Nie gapić się tylko ruchy ruchy!
Hera i Zeus spojrzeli na siebie zdezorientowani, by zaraz odwrócić wzrok. Podbiegły do nich panie z kosmetykami i innymi potrzebnymi przedmiotami.
***
Nike chciała się poddać. Nie wiedziała, co się działo, ale jedyna moc, którą wyczuwała, pochodziła od Hery i Zeusa. Gdy miała się poddać, to wtedy doznała jakiegoś przeczucia i popędziła w stronę toalet, gdzie mogła być ta modelka. Jej krok był szybki i sprawny.
Zatrzymała się hamując przed drzwiami.
- Udało się. - pomyślała, gdy wyczuła bardzo nikłą energię. - Jest tu.
Pewnie otworzyła drzwi, pociągając mocno za klamkę. W środku blondynka z drobną twarzyczką okalaną pięknymi blond lokami myła ostrożnie ręce. Jej piwne oczy spojrzały z wyraźną irytacją na dziewczynę. Jej słowa brzmiały ciepło, ale Nike wyczuła to, że nie jest jej po drodze to, że jest ona tutaj:
- Wszystko w porządku?
Przytaknęła zaskoczona. Prawdę mówiąc, była rozczarowana. Miała silną intuicję, jeżeli chodzi o ludzi, a co do nowo poznanej dziewczyny, miała złe przeczucia. Wydawała się jedną z tych złośliwych, pustych i rozkapryszonych dziewcząt. Nike przyjrzała się jej pieprzykowi na prawym policzku. Wyróżniała się przez to z innych modelek w garderobie. Jej usta były jak krew, ale makijaż był strasznie delikatny. Nie podobało to się zbyt Nike. Ta widząc, że jest oceniana, odezwała się:
- Czy w czymś pomóc? Lustro jest za panią.
Nike się speszyła. Nie pomyślała, co będzie dalej.
***
Hera nie mogła uspokoić oddechu. To wszystko działo się dla niej za szybko. O wiele za szybko. Bała się, że się wywróci i zrobi sobie pośmiewisko. Obawiała się zbłaźnienia przed tyloma osobami. To przecież nie taki mały pokazik... Wtedy poczuł jego dłoń i obawy
zniknęły, gdy zobaczyła jego ukradkowy uśmieszek, tak podobny do Aresa. Zaraz. To był uśmieszek Aresa. Odpowiedziała delikatnym uśmiechem, nie mogąc się powstrzymać. Ruszyła spokojnie, czując ciepło, bijące z jego dłoni. Dotyk jego skóry sprawił, że poczuła się
bezpieczniej. Oślepiona blaskiem fleszy, śmiało stawiała krok za krokiem. Jej suknia wywołała spore zamieszanie. Wybuchła wrzawa. Każda z kobiet wyobraziła sobie, jakby wyglądała na jej miejscu. Hera, gdy tylko zeszła ze sceny, spojrzała na Zeusa, wzdychając.
Ten zakrył usta dłonią i zachichotał. Hera nie mogła się powstrzymać i też zaśmiała się, mówiąc:
- Zrobiliśmy to.
***
- Hej może chcesz się zaprzyjaźnić. - Francine nie dowierzała, w to co słyszała. - Jestem Nike.
- Francine. - starała się zachować pozory spokoju, ale ta dziewczyna strasznie ją denerwowała. - Ładnie wyglądasz.
- Dziękuję. - ta się uśmiechnęła. - Zapiszę ci swój numer, co?
- Ok. - powiedziała Francine, choć chciała wykrztusić coś w stylu "spadaj". - Dodaj do kontaktów, ok?
Nike wstukała szybko posłusznie numer, chociaż nie lubiła się słuchać nikogo i nie za bardzo przypadła jej ona do gustu.
Francine spojrzała potem tylko na czas, by stwierdzić, że jest spóźniona. Nike przewidziała, że tamta "zapomni" dać jej numer, więc już go sobie zapisała, gdy ta przeglądała się w lustrze.
- Do zobaczenia. - wymamrotała na pożegnanie, choć nie była pewna, czy znowu chce zobaczyć blond modelkę. - Powodzenia.
Drzwi zatrzasnęły się z hukiem.
***
- Nike. - Hera zaniepokoiła się. - Coś się stało?
- Nie. - przyznała czarodziejka roślin. - Po prostu nie wyobrażałam sobie tego tak. Chwila! Zapomniałam o bransoletce. Poczekajcie chwilę.
Hera westchnęła i oparła się o ścianę. Przebrała się w wygodniejsze ciuchy tak jak reszta. Misję można było uznać za wykonaną.
- Zeus. - odezwała się cicho i niepewnie. - Czemu udawałeś to wszystko?
Chłopak stanął przed nią i opierając się jedną dłonią o ścianę szepnął:
- Nic nie udawałem.
- Przestań kłamać! - Hera odepchnęła go z całej siły. - Wracaj sobie sam, skoro masz takie głupoty gadać!
Zeus posłuchał jej i odszedł. Ta nieświadomie ruszyła dłonią do przodu, ale zrezygnowała. Patrzyła jak odchodzi, by zaraz potem, opierając się o ścianę, zacząć łkać. Taką zastała ją Nike i spytała:
- Widzę, że jednak to tobie coś się stało. Powiesz co?
- Wiesz co. - odpowiedź Hery była ostra. - Wracajmy do domu.... Masz chusteczkę?
- Służę pomocą. - uśmiechnęła się Nike. - Nie musisz udawać twardej.
- Jestem twarda. - odparła, wycierając twarz czarodziejka muzyki. - Mam dziś tylko zły dzień. Wiesz... Ta suknia była całkiem spoko. Mogłabym w niej brać ślub, myślisz?
- Z kim? - spytała Nike.
- Tak pytam ogólnie. - ucięła temat Hera, rumieniąc się mocno. - Trzeba wracać.
Nike podreptała za nią.
***
Tyzyfone otworzyła oczy. Niemożliwe. Przysnęła. Jak jakaś zwykła śmiertelniczka. Zezłościła się tym faktem. Nagle na ramieniu poczuła czyjąś dłoń i usłyszała ten głos, który przypomniał jej o tych czasach, gdy były jeszcze dziećmi:
- Możesz wrócić do domu, wiesz?
Wymykała się wtedy, gdy coś przeskrobała i wtedy to zazwyczaj Alekto jej mama prosiła o przyprowadzenie do domu.
- Nie póki klejnot... - chciała zacząć, ale przerwała jej Alekto.
- Przeziębisz się. - zauważyła tylko i podała jej koc. - Wracaj jak najszybciej.
Tyzyfone wtuliła się w koc, ale zanim zdążyła podziękować, Alekto gdzieś już zniknęła...

Koniec cz. 1


All I ever wanted was the world.


I'm like porcelain
Credit dla Arii za av :3
Moja grafa/// Strażniczki Ziemi (OP) /// Winxowe AMV /// Wattpad

Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 17-01-2016 21:11
52292437 http://crazyxreversium.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Strażniczki Ziemi (mój Winx Club)
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 17-01-2016 21:18
No pewnie, że się skuszę na taki cudowny rozdział serce.

Jejku, to były jedne z najlepszych rozdziałów jakie czytałam. Nie mogłam uwierzyć, że Hera rozpłakała się, ale dobrze zrobiłaś, że to dodałaś. Pokazałaś, że ona nie jest taka obojętna. Jestem ciekawa, kiedy powie Zeusowi/Aresowi, co do niego czuje (oby jak najszybciej!).
Co ja Ci poradzę, że najbardziej polubiłam Herę, Zeusa, Atenę i Perseusza? Ich charaktery najbardziej mi się spodobały, więc najchętniej tylko o nich bym czytała, hehe. Ale o reszcie też mogę, nie przeszkadza mi to.
Akcja jest coraz lepsza, ale zdaje mi się, że z tych Erynii zaczynasz robić trochę mięczaków. Wiem, że historia idzie do przodu i starasz się pokazać ich historię, ale one już nie są takie, jak na początku. Już nie widać w nich tej chęci zemsty. Postaraj się to naprawić, proszę.
To tyle ode mnie, czekam na więcej i zapraszam do mojego opowiadania niegrzeczny.




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Strażniczki Ziemi (mój Winx Club)
~Crazy Princess
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 22-01-2016 20:33
Smocza <3. Dzięki ci wielkie. Wiem, że czekasz tylko na to aż będzie tru loff między nimi, ale spokojnie xD. Hmm... Nie pomyślałaś, że to celowe niegrzeczny ? Proszę... Chętnie zobaczę niegrzeczny .

Rozdział 55 "Nie jesteśmy miękkie!"

Poczuła impuls. Zrzuciła koc. Delikatny podmuch wiatru na jej plecach wywołał delikatne drżenie. Uspokoiła się. Nagle ta wizja pojawiła się przed jej oczyma. Ogień, matka, ten zapach, jej łzy. Wstrząsnął ją do reszty. Przeniknął do każdej najmniejszej części jej ciała. Poczuła na skórze ciepło. Jej oczy zdawały się być jeszcze bardziej żółte, a źrenica ostra. Poczuła napływ energii. Rozluźniła się. "Zemsta". Te słowo nie chciało zniknąć z jej myśli. Nie. To nie mogło tak się skończyć. Kierowana tym słowem postanowiła wrócić. W tym momencie. Wyrwie klejnot nawet tymi rękoma. Wtedy dopełni się sprawiedliwość. To zachowanie z pewnością spodobało się pewnej kobiecie.
***
Alekto uśmiechnęła się. Może matka przekazała im wsparcie. Dlatego czuje się silna i potężna. Jedynie przeraziło jej momentalne okrucieństwo. Przestraszyła się. Czy ona taka była? Odetchnęła po nieprzyjemnym wspomnieniu,ale zaraz wróciło ze zdwojoną siłą. Nie czuła już nic oprócz chęci zemsty na Ziemianach. Tych co zabili najwspanialszą ze wszystkich ludzi. Piękną i troskliwą Gaję. To nie może być tak. Cichutki głos w jej głowie został zagłuszony przez "zemstę".
***
Megajra uśmiechnęła się okrutnie co nie uszło uwadze Fobosa.
- Coś ci przyszło na myśl Meg? - spytał obojętnie. - Może nazbieram trochę energii?
- Zbierz tyle ile się da. - jej głos był ostry i donośny. - Chcę pokazać tym żałosnym istotom w co się zamienią.
- Chyba nie chcesz teraz wywołać. - Fobos nie wziął tego na poważnie, ale przestraszył się trochę. - Mieliśmy się pobawić.
- Koniec czasu na zabawę. - Megajra przechyliła się do przodu i szepnęła, a Fobos zadrżał (co mu się bardzo nie spodobało):
- Wszyscy Ziemianie mają zginąć.
***
Gaja obudziła się z krzykiem. To nie mogło być możliwe. To co widziała musiało być snem. Koszmarem,ale marą senną. To nie mogła być prawda. Zeus sam jej to mówił. Opowiadał o tym jak... Jedyny ślad tego to Hekate. Tak. Uspokoiła samą siebie. Zadzwoniła dzwonkiem. Musi się jednak upewnić. Służący przyniósł karteczkę i pióro. Nabazgrała parę słów na niej i wręczyła mu mówiąc:
- Zanieś to Pytii.
***
Atena usiadła za biurkiem znudzona. Dziś było tak mało osób, że spokojnie zapamiętała twarz każdej z nich. Czuła żal, że tak mało osób przychodzi tu czytać. Sama zdążyła już przeczytać cały regał książek. Pociągnęła nosem by poczuć zapach książek. Zapach starych czasów i tuszu. Kochała go. Przypominał jej... Ojeny o czym ona myśli. Przecież to był tylko zwykły całus. To tylko dotyk warg. Czemu miałby być taki specjalny? Przeraziła się tym chwilowym nielogicznym zachowaniem. Postanowiła przerzucić myśli na coś innego. Ostatnio Erynie zachowywały się co najmniej dziwnie. Wyjątkowo spokojnie i łatwiej było je pokonać. Tak jakby straciły wolę walki. Czy to możliwe, że one... Nie. To przecież Erynie. One nie mogły się tak łatwo poddać. Prawda? Ktoś wchodzi. Uśmiechnęła się do siebie.
***
Hera wykonała w powietrzu piruet. Poczuła się wolna. Koło niej fruwały ptaki. Nie przeszkadzało jej to. Chciała się uspokoić. Chciała wyrzucić go z serca i myśli. Okłamał ją. Zdradził. Zakpił sobie z niej, więc dlaczego. Westchnęła gdy nagle poczuła uderzenie na plecach.
- Nike co ty wyprawiasz?! - wrzasnęła. - Nie jestem tarczą do strzelania.
- Ja nie do ciebie. - Nike mówiła szybko i nieskładnie. - Patrz!
Hera zobaczyła ciemny kształt wśród chmur. Przez chwilę myślała, że to duży ptak, ale gdy się przybliżył dostrzegła, że to ona. Tyzyfone szybko podniosła się po porażce. To było dziwne. Bardzo. Zeus... On jest bliżej. Ciekawe czy ją dostrzegł.
Hera wpatrywała się w wyraźniejszy kształt. Przygotowała sporą kulę energii. Nagle oblał ją zimny pot. Dawno tak się nie bała. Nie wiedziała czemu, ale oddalona lecąca Tyzyfone przypominała ją harpię. Harpię gotową rozszarpać swoją ofiarę na strzępy. Zbliżała się niebezpiecznie. Hera zdążyła się obrócić na chwilę. Nike też trzymała kulę, którą ciężko było jej utrzymać, ale bała się, że na stworzenie następnej będzie za późno. Hera wymamrotała zdenerwowana:
- Nie celuj we mnie.
Nike uśmiechnęła się do siebie. Nie mogła się pomylić bo mogłaby przeszkodzić strzałowi Hery.
- Strzelaj pierwsza. - krzyknęła gdy Tyzyfone była w zasięgu jej wzroku. - Ja za tobą.
Hera z całej siły wyrzuciła ogromną kulę krzycząc:
- Aria mocy!
Nike wytężyła wzrok i dołączyła mniejszą z kul:
- Powiew wiosny!
Tyzyfone zatrzymała się. Nike ledwo zdążyła zauważyć ruch dłoni i ust gdyż w jej kierunku frunęła niczym czarna spadająca gwiazda kula mocy.Nike zrobiła unik, ale kula musnęła jej ramię. Zaczęło piec. Syknęła z bólu. Zacisnęła ręce w pięści. Zaczęła nimi przed sobą machać krzycząc:
- Fotosyntetyczne strzały.
Zalśniło i w kierunku wiedźmy poleciały strzały czarodziejki natury. Tyzyfone udało się uniknąć jednej trzeciej z nich. Zerknęła na Herę. Czarodziejka muzyki miała ranę na czole, która na szczęście nie krwawiła. Skupiona wystrzeliła robiąc z dłoni pistolet duży promień koloru fioletowego.
Strzeliła prosto w kierunku serca Tyzyfone. Ta machnęła prawą ręką w prawo i strzała zmieniła trajektorię lotu. Tyzyfone przybliżyła się i podleciała do góry. Hera zdążyła rzucić czar tarczy zanim Erynia zdążyła zaatakować ją wielkim czarnym jak noc czar. Herze udało się utrzymać tarczę tak by energia ich nie dosięgła, ale sprawiało jej to dość duży trud. Tyzyfone zaatakowała je jeszcze raz tym razem musiała użyć więcej mocy bo Hera zaczęła się silnie pocić. Nike pomogła jej krzycząc:
- Naturalna tarcza!
Zdążyła przed trzecią próbą. Była przytłoczona ogromną mocą, ale udało jej się utrzymać. Tyzyfone zmarszczyła brwi. Nike przestraszyła się gdy znowu uderzyła. Musiała uderzyć całą swoją mocą bo dwie tarcze nie pomogły. Nike poleciła do tyłu i uderzyła w jedno z drzew. Wisiała teraz na jednej z gałęzi. Podniosła się z lekkim trudem i usiadła na gałęzi. Położyła dłoń na korze szepcząc:
- Proszę o moc mój drogi.
Jej wisiorek zaświecił. Tako mogła przedłużyć działanie Charmixu na choć kilkanaście minut. Podniosła się gdy tylko przestał świeci, ale zaraz zsunęła się i delikatnie przy pomocy skrzydeł opadła na ziemię. Przywołała komunikator i kliknęła odpowiedni przycisk "Alarm". Teraz powinna przybyć pomóc. Nagle poczuła ogromny ból pleców. Zakręciło jej się w głowie. Zemdlała. Tyzyfone z uśmiechem na ustach wymamrotała:
- Teraz klejnot jest mój.

Koniec cz.2



All I ever wanted was the world.


I'm like porcelain
Credit dla Arii za av :3
Moja grafa/// Strażniczki Ziemi (OP) /// Winxowe AMV /// Wattpad
52292437 http://crazyxreversium.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Strażniczki Ziemi (mój Winx Club)
~Skeni
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 23-01-2016 18:40
Witaj.
Od dłuższego czasu tak sobie czytam to twoje opowiadanko i powiem Ci, że całkiem nieźle pomyślane. Fakt faktem może i nie jest to opowiadanie najwyższych lotów, ale w końcu każdy uczy się na błędach. Z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej. Co do tego, że narzekasz, że brak ci weny to w niektórych momentach naprawdę to widać. Krąży tak i krąży wokół jedno wątku, ale sama nie wiesz, co chcesz napisać.
Dużo osób narzeka, że przerywa w nieodpowiednim momencie, ja również się przyłączam do skargi.
Jeszcze jedno...
Po jakiego grzyba się tak rozdrabniać
np. Rozdział 1 cz. 3A
Rozdział 1 cz 3B
itd...
Coś takiego wprowadza niepotrzebny zamęt i robi ci robotę. Kiedyś Ci liczb i liter zabraknie do oznaczania:].
A i jeszcze nie stosuj emotek w opowiadaniu!
To tyle z mojej strony, przepraszam, że dopiero teraz i weny życzę. uśmiech
Pozdrawiam.


~Skeni~

(c) by IcyJus, prezent na osiemnastkę (23.12.16)

Zapraszam na:
Blog z opowiadaniami
Moje Śpiewy
Podkłady instrumentalne
Wattpad "Detroit: w pogoni za tożsamością"
Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 25-01-2016 19:27
50002892 opowiastkapl.blogspot.com Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Strażniczki Ziemi (mój Winx Club)
~Crazy Princess
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 03-02-2016 11:17
Hej, miło poznać, Skeni. Postanowiłam skomentować ten komentarz od razu, bo bardzo się z niego ucieszyłam. Dzięki, że rozumiesz to, że staram się jak mogę, by to opko było fajne, ale zdarzają mi się błędy i próbuję wyciągać z nich wnioski. Wiem. Mam tylko ogólny zarys. Ustalam dużo rzeczy w trakcie i zwyczajnie nie mam pomysłów jak je łączyć. Hah, cała ja. Chodzi o nieumiejętne próby budowania napięcia czy co? Trochę nie rozumiem, jak to ja... Co do rozdrabniania... Najświeższe rozdziały są podzielone na dwie części. Wolę wstawiać krótsze części, niż to by ktoś czekał na nie dłuższy czas, co może sprawić, że najzwyczajniej zapomni o tym opowiadaniu. Hah możliwe, że zabraknie. Kiedy stosowałam? Nie pamiętam szczerze... Stosuję emotki w odpowiedzi na komenty czytelników, ale w opku... Może kiedyś... Lepiej teraz, niż nigdy szeroki uśmiech . Bardzo dziękuję za komentarz (mi by się nie chciało tyle napisać XD). Pozdrawiam.



Przepraszam za długość i czas pojawienia się rozdziału ;_;.

Rozdział 56 "To nie może być tak"

Gdy tylko Atena usłyszała pisk komunikatora zaczęła biec, w stronę, gdzie nie dawno temu widziała kręcącego się chłopaka. Wyłonił się zza jednego z regałów. Niespodziewanie. Zaczęła hamować, ale nie zdążyła i uderzyła w chłopaka. To, że zwolniła trochę zmniejszyło ból.
- Przepraszam. - złapała się za bolącą głowę. - To moja wina.
- Nic się nie stało. - chłopak pomógł jej wstać. - Ja sam biegłem, więc...
- Musimy lecieć, ale co z biblioteką? - Atena przeciągnęła się. - Pani Ami naprawdę mogłaby nas zwolnić....
- Za trzy minuty kończy się nasza praca. - Perseusz odgarnął włosy. - Idziemy czy czekamy?
- Idziemy. - zadecydowała Atena. - Wolę stracić pracę, niż żeby ktoś ucierpiał z tego powodu.
- Dobrze. - Perseusz poklepał ją po ramieniu. - Tylko wezmę klucze i lecimy.
Atena uśmiechnęła się delikatnie i zaczęła iść w kierunku drzwi.
***
Hera kaszlnęła. Spróbowała się podnieść. Nie czuła się jednak na siłach. Musiała ochronić Noemi, nawet za cenę jej życia.
Zakręciło jej się w głowie. Delikatny dotyk na plecach. Czemu on wrócił?
- Co tu robisz Ares? - spytała się, akcentując na jego złość, ostatnie słowo. - Powinieneś być już w domu. Dostałeś jakiś alarm?
- Od Nike, ale to trochę temu. Cofnąłem się z powodu złego przeczucia. - Zeus pomógł Herze się podnieść. - W końcu jestem z tobą związany więzią.
- Ratuj klejnot, a nie mi tu pomagasz. - głos Hery był ostry niczym sztylet. - Noemi może zginąć.
- Reszta się tym zajmie. Gadałem o tym z Iris chwilę temu. - Zeus dotknął ran, na co Hera syknęła. - Sorki. Muszę to jakoś odkazić. Zaniosę cię do motoru. Tam jest jakaś podręczna apteczka.
Skupił się tak jak mógł. Telekineza nie przychodziła mu z łatwością, ale nie chciał sprawiać bólu Herze. Zaczął się mocno pocić, ale czar podziałał. Dziewczyna poczuła jak odrywa się od ziemi. Próbowała powiedzieć Zeusowi, żeby ją zostawił, ale widząc "to" spojrzenie wiedziała, że go nie przekona.
Przypomniało jej się gdzie pierwszy raz widziała takie spojrzenie u elfa, a teraz człowieka. Powiedziała jej wtedy, że od dziś to on ją będzie chronić tak jak ona kiedyś uratowała mu życie.
*powiedział jej
Padł na ziemię zmęczony, gdy tylko znaleźli się koło motoru przed tym odkładając Herę na trawie. Odetchnął chwilę i wyjął z apteczki wodę utlenioną i bandaże. Zdezynfekował rany i owinął te, które krwawiły bandażami. Na mniejsze ponaklejał parę znalezionych jeszcze plastrów.
- Dobra, wszystko już ok. - Hera warknęła. - Nie potrzebuję jakiejś specjalnej opieki.
Zeus nie odpowiedział. Wyjął jeszcze butelkę z wodą. Pomógł Herze się napić.
Poczuła się lepiej. Spróbowała wstać, ale zaraz zasłabła padając chłopakowi w ramiona.
- Musisz odpocząć. - był zatroskany. - Hera przestań!
Hera spróbowała jeszcze parę razy, ale efekt był taki sam.
- Ona mnie potrzebuję. - jej głos był przejęty. - To mój klejnot. To moim zadaniem jest chronienie jej przed złem. Nic tego nie powinno zmienić.
- Hera jeżeli nie przestaniesz to dam ci czar na uspokojenie, bo akurat skończyła mi się melisa dla ciebie!
- Hahaha. - zaśmiała się sztucznie Hera. - Teraz mi pomóż dostać się do Noemi.
- Nie zrobię tego. - Zeus przytrzymał Herę mocniej,by zaniechała kolejnej próby wstania. W końcu zrezygnowała. Westchnęła.
- Nie puścisz mnie, nie? - była zirytowana. - No weź...
- Nie. - Zeus był stanowczy. - Noemi jest ważna, ale ty też.
Co da to, że będziemy ciągle mieć klejnot jeżeli nie będzie Strażniczki?!
- No, ok. - Hera warknęła. - Poczekam tu chwilę, zanim nie wydobrzeje na tyle by umieść się utrzymać na nogach.
Zeus się uśmiechnął. Położył jej głowę na trawie. Musiał teraz znaleźć Nike.
***
Noemi była śmiertelnie przerażona. Nie mogła oddychać. Szpony tej dziewczyny zaciskały się na jej szyi coraz bardziej. Była zamroczona i nie mogła wydobyć z siebie dźwięku. Z jej oczu zaczęły cieknąć łzy. Nagle coś rozbłysło, z tyłu. Dziewczyna syknęła i zwolniła uścisk, wypuszczając Noemi. Zaczęła biec do przodu, ale przeszkodziło jej coś,co uderzyło ją w tył. Zemdlała.
Atena szybko podleciała do nieprzytomnej nastolatki. Stworzyła tarczę obronną krzycząc:
- Tarcza techniki!
Zatrzymała strzał Tyzyfone. Perseusz uderzył na nią. Zdążyła zasłonić się przed jego rapierem. Wzbiła się w niebo, tak by nie narazić się na ataki chłopaka. Wtedy nadleciała odsiecz w postaci Iris i Hermesa. Tyzyfone zdenerwowała się. Radzenie sobie z kilkoma osobami na raz było całkiem trudne, nawet jeśli były słabsze. Szybko. Musi zdobyć klejnot. Powinna skupić się na tej chłodnej. Skupiła się. Osłona ochroni ją przed atakami tej niskiej. Czas zaatakować. Zacisnęła dłonie w pięści. Zbliżała się do osłony Ateny niebezpiecznie szybko. Nagle przeszkodził jej ten chłopak chłodnej. Stanął trochę przed jej osłoną. Szybki czar. Odbił rapierem. Jak to możliwe? Perseusz uśmiechnął się triumfalnie. Może i rapier z Earthy nie działał na tarcze magiczne, ale za to dobrze sobie radził z odbijaniem czarów jako, że został stworzony za pomocą specjalnych anty magicznych czarów. Tyzyfone zdenerwowała się jeszcze bardziej. Co jej będzie taki jeden przeszkadzał. Dobrze załatwi go osobiście. Powiedziała niemal szepcząc:
- Rękawice rycerza.
Jej ramiona zasłoniła czarna zbroja. Spadała na niego z szybkością pantery. Rapier uderzył w metal. Tyzyfone spróbowała zaatakować z innej strony. Perseuszowi udało się reagować na tyle by zanim spróbowała zaatakować pięścią lub czarem zdekoncentrować ją uderzeniem rapiera. Tyzyfone udało się jednak w końcu wycelować czar w brzuch chłopaka. Próbował to znieść zagryzając wargę i dalej uderzać rapierem. Jednak w końcu nie wytrzymał i złapał się za pieczący brzuch. Tyzyfone powaliła go jednym mocnym czarem. Do Ateny doleciało jeszcze krótkie "Przepraszam". Atena pozwoliła sobie na warknięcie. Iris i Hermes znaleźli się przy niej. Tarcza Ateny chroniła całą czwórkę. Atena kątem oka zauważyła, że z ciała dziewczyny wydobywa się delikatne zielonkawe światło. Klejnot... Chciał się wydostać, bo czuł się zagrożony. Tyzyfone wyszeptała parę niesłyszalnych dla nich słów. W jej ręce pojawiła się buteleczka. Otworzyła ją spokojnie podczas, gdy Iris z całych sił próbowała przebić jej tarczę. Jednak jej czary co najwyżej odbijały się z powrotem do niej. Tyzyfone przybliżyła się. Iris używając całej siły wystrzeliła czar "Ziemski powiew". Czar uderzył wiedźmę w oko. Złapała się za nie jęcząc z bólu. Machnęła ręką koło twarzy. Prawą stronę, gdzie znajdowało się oko miała zasłoniętą bandażem. Rzuciła buteleczką w barierę. Wylał się jasnoczerwony płyn. Lał się po barierze. Nagle ta wydawała się być żarta przez płyn, który działał jak kwas. Powstał otwór. Atena odpuściła i spróbowała jeszcze raz zrobić tarczę, ale nie mogła. Tyzyfone rzuciła się w jej stronę, ale została odrzucona przez czar Iris, która starała się użyć całej siły. Hermes ruszył na Erynie z swoją wielką kataną. Atena zauważyła, że pojawił się już kawałek zielonego klejnotu. Było coraz gorzej. To nie może się tak skończyć powiedziała sobie, któryś raz. Iris i Hermes nie dadzą rady tak długo. Może jednak spróbuje? Ten raz. Zastanowiła się trochę. Do momentu kiedy Tyzyfone odrzuciła Hermesa, gdzieś daleko za nią. Szepnęła formułę zaklęcia:
- Daję trochę mnie, za moc, którą dasz. Możesz wziąć mnie tam wcześniej, za tą moc. Niezwykłą. Silną. Chcę ją za cenę wszystkiego.
Poczuła jakby straciła coś bardzo ważnego, ale zaraz ją zalała. Olbrzymia moc. Tak. Teraz nie przegra. Spróbowała ją opanować. Dało się, choć nie łatwo. Krzyknęła do walczącej z Tyzyfone Iris:
- Odsuń się!
Zaraz dodała celując w Tyzyfone:
- Technologiczna róża!
W powietrze z jej rąk wystrzeliło szybko parędziesiąt punktów. Zaczęły się łączyć. Środek zielonej róży rozbłysł różowym światłem i duży promień jak z laseru wystrzelił w Tyzyfone. Odrzucił ją na dużą odległość. Tak, że Atenie ciężko było ją dostrzec. Szybko złapała za rękę zaszokowaną Iris i powiedziała:
- Trzeba uciekać.
Pokiwała niepewnie głową i podleciała do nieprzytomnego Hermesa. Opadła delikatnie na ziemię koło niego. Delikatnie potrząsnęła ciałem chłopaka. Spróbowała jeszcze raz mocniej. Ten otworzył powoli oczy i spytał cicho:
- Z Persem i Noemi wszystko,w porządku?
- Tak. - Iris pomogła mu wstać. - Dasz radę iść sam?
Przytaknął i podszedł do ciała Noemi. Na początku z lekką trudnością podniósł dziewczynę. Iris zdawała się być tym przejęta. Atena złapała z łatwością w "klatkę" technologiczną Perseusza. Wzniosła się w powietrze i po szepnięciu jakby rozpłynęła się w powietrzu.
- Powiemy jej o magii? - Iris spytała Hermesa. - Uwierzy?
- To się okaże jeżeli jej powiemy. - uśmiechnął się do niej.
***
Hera otworzyła oczy. "Słońce pewnie nie dawno zaszło" przyszło jej pewnie na myśl. Leżała na czymś miękkim. Chyba się ruszało... Czyżby trzęsienie ziemi? O,nie. Może to Megajra zrobiła jakiś kataklizm jak ona tutaj odpoczywała...
- Hera wszystko już dobrze? - usłyszała blisko ciepły głos.
Podniosła się. Tak jak myślała. Jej głowa opierała się na klatce Zeusa. Zrobiło jej się trochę gorąco.
- Już w porządku Ares! - starała się zakamuflować swoje zawstydzenie. - Co z Nike?
- Śpi jak suseł. - wstał i przeciągnął się. - Choć bardziej pasowało by niedźwiedź. Nie da się jej dobudzić.
- Wracajmy już. - Hera ziewnęła. - Zaraz. Co z Noemi?!
- Wszystko ok inaczej, bym cię obudził. Jest cała. Leży na naszym łóżku.
- Jakim naszym?! Mamy osobne łóżka i jeżeli przesunąłeś je z powrotem w jedno to cię utłukę. - Hera nie mogła powstrzymać fali gorąca, ale zaraz ostygła. - Czekaj... Ona jest w domu?! Przecież Noriko będzie się martwić! Jak ja jej to wytłumaczę?! Czy ta Iris nie myśli?! Ja nie mogę, przecież ja nie będę potrafiła tego jej wyjaśnić!
- Spokojnie. - Zeus starał się uspokoić zdenerwowaną czarodziejkę. - Nie podchodź do tego tak emocjonalnie...
- Jak inaczej mam podchodzić. To mój klejnot, a dziś ją zawiodłam. Wtedy gdy potrzebowała mojej pomocy. Nie wiem jak ty, ale ja nie potrafię być spokojna w takich sytuacjach, gdy nie mogę liczyć na siebie.
- Wiem, dlatego masz mnie.
Hera odwróciła się, by ukryć lekki rumieniec i powiedziała:
- Budź Nike i jedziemy. Możesz na niej użyć nawet magii byle by wstała, bo jeżeli zostanę tu chwilę dłużej zwariuję!
Usłyszała kroki oddalającego się chłopaka. Westchnęła.

Koniec cz.1


All I ever wanted was the world.


I'm like porcelain
Credit dla Arii za av :3
Moja grafa/// Strażniczki Ziemi (OP) /// Winxowe AMV /// Wattpad

Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 25-01-2016 19:29
52292437 http://crazyxreversium.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Strażniczki Ziemi (mój Winx Club)
~Skeni
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 06-02-2016 17:57
Bardzo mi się podobało. Piszesz coraz lepiej. Akcja robi się coraz bardziej dynamiczna. Te elementy rozpaczy Hery i opiekuńczość Zeusa były pokazane aż za dobrze. Masz u mnie plusa za długi rozdział. Nie napisałem tego ostatnio, ale z tego, co wiem, w opowiadaniach bardzo rzadko stosuje się gwiazdki, by oddzielić część losów bohaterów i przejść do innych, a już szczególnie przy tak krótkich fragmentach. Niezbyt dobrze to wygląda. Jako przykład mogę ci podać Winx Club sezon 3 odcinek 26. Tworcy zastosowali w nim dużo cięć, przez co nie mozna było wyodrębnić jednego głównego wątku, na którym można by się skupić. Zamiast tego tworcy stworzyli w wyniku zastosowanych cięć mnóstwo wątków, ktore zaciemniły fabułę odcinka.
Lepiej byłoby (przynajmniej z mojego punktu widzenia), gdybyś w rozdziale skupiła się na jednym dużym wątku głównym i ewentualnie wprowadziła wątki poboczne. uśmiech
Tyle ode mnie. Jakby mi się coś przypomniało, napiszę na PW. Weny.

Pozdrawiam, i zapraszam do siebie (temat na forum New magic story lub linki poniżej).

Popracuj nad interpunkcją i nie zapominaj o polskich znakach. "Niezbyt" i "byłoby" pisze się łącznie. //Luna


~Skeni~

(c) by IcyJus, prezent na osiemnastkę (23.12.16)

Zapraszam na:
Blog z opowiadaniami
Moje Śpiewy
Podkłady instrumentalne
Wattpad "Detroit: w pogoni za tożsamością"
Edytowane przez Lunaris dnia 07-02-2016 19:25
50002892 opowiastkapl.blogspot.com Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Strażniczki Ziemi (mój Winx Club)
~Crazy Princess
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 10-02-2016 02:40
Skeni, dziękuję za komentarz. Próbowałam się skupić na jednym wątku, wyszło jak wyszło. Do opowiadania zajrzę w wolnym czasie. Weny!

Przepraszam, że krótko.

Rozdział 53 "Magia? Kolacja!"

Noemi otworzyła oczy. Zobaczyła biały sufit. Zdziwiła się. Przekręciła się i ucieszyła się, widząc znajome dwie twarze. Nagle napłynęły wspomnienia. Tamta dziewczyna chciała ją zabić. Używała magii. Hera dotknęła jej ramienia i szepnęła:
- Jesteś bezpieczna.
Noemi nie mogła opanować drżenia. Czarodziejka muzyki ją mocno objęła. Noemi zaczęła cicho łkać. Zeus wstał z krzesła i usiadł obok dziewczyny. Oboje czekali, aż nastolatka się uspokoi. W końcu się częściowo uspokoiła. Hera przysiadła obok i złapała ją za dłoń, szepnęła ostrożnie:
- Jestem czarodziejką.
Noemi nie dowierzała. Cały ten dzień zdawał się jej być jednym wielkim snem. Noriko mówiła jej bajki o magicznych istotach i wierzyła, w nie jako dziecko, ale teraz. Dlaczego miałaby wierzyć Herze? Zaraz faktem było to, że zaatakowała ją posługująca się nieznaną energią, potrafiąca latać zła kobieta, no i ktoś zanim zemdlała uderzył ją. Jeżeli magia istniała to dlaczego, ta zła istota uwzięła się na nią...
- Ta osoba, co ciebie zaatakowała jest złą czarownicą. - Hera mówiła powoli i najspokojniej, jak tylko potrafiła. - Mogę ją pokonać, ale musisz mi pomóc.
- Dlaczego ja? - delikatny głos Noemi ledwo słyszalny dotarł do uszu Hery. - Co mam zrobić?
- Tylko uwierzyć. - teraz to Zeus się odezwał. - Hera postara się ochronić cię przed tą złą kobietą, jeżeli tylko uwierzysz w czarodziejki.
- To takie proste? - Noemi wydawała się radośniejsza. - Wystarczy tylko, jeżeli uwierzę w dobrą magię i to, że mnie chronicie?
- Tak, mniej więcej. - Hera uśmiechnęła się. - Przepraszam, że cię w to wciągamy.
- Ależ nie. - dziewczyna wydawała być się całkiem przekonana. - Bardzo się cieszę, że zrobię coś dla innych. Dzięki temu będę czuła się lepiej.
- Nie powinnaś się tak łatwo zgadzać na coś, czego się boisz. - powiedział Zeus cicho. - Nie wiesz, co może się stać?
Noemi zerknęła na niego i powiedziała stanowczo:
- Zrobię to, więc nie próbuj mi wmówić, że nie wiem co robię.
- Nie chciał urazić. - odezwała się Hera. - To po prostu głupek.
- No wiesz, co. - Zeus udawał, że się obraził. - Ja tylko mówię, co myślę...
Rozległo się ciche pukanie.
- Wejść. - powiedziała Hera. - Śmiało.
Do pokoju wpadła Iris z talerzem pełnym kanapek. "Niosła" go za pomocą telekinezy. Hera spojrzała na nią ze złością.
- No co? - Iris wzruszyła rękoma. - Musiałaś jej już powiedzieć o nas, nie?
- Zaraz to tu jest więcej czarodziejek? - Noemi wydała okrzyk zaskoczenia. - Jak to?
- Świetnie, Iris. - westchnęła Hera. - Teraz będę jej musiała wyjaśnić wszystko...
Iris coś mruknęła, odłożyła talerz na biurko i wyszła z pokoju. Zeszła na dół. Tam siedziała Nike z Ateną, która cierpliwie tłumaczyła jej jak rozwiązać jakieś równanie. Gdy zauważyła Iris odezwała się:
- Sprawdzisz jak się czuje Perseusz? Proszę.
- W porządku. - Iris powiedziała uprzejmie. - Tylko się napiję czegoś.
Przeszła do kuchni. Otworzyła lodówkę i wyciągnęła sok. Nalała szklankę, gdy usłyszała prośbę:
- Nalałabyś mi trochę, Iris?
Sięgnęła po kubek i wlała napój. Podała go Hermesowi.
- Wiesz, co u Perseusza? - spytała.
- Za jakiś czas się ocknie. - chłopak wypił łyk napoju. - Bywało gorzej.
Przewróciła oczyma. Zdążyli już trochę przejść, ale dzisiejsza sytuacja wyglądała na całkiem poważną. Ten czar Ateny... Jak ona mogła za cenę mocy pozbawić się roku życia?! Nigdy nie podejrzewałaby, że Atena może użyć czarnej zakazanej magii. Rozumie, że dziś nie było za dobrze, ale żeby posuwać się do czegoś takiego. Była na nią zła. Bardziej jednak na siebie, że nie pomyślała, o tym, że może do czegoś takiego dojść. Usłyszała kroki dobiegające z schodów. Po chwili stała przed nimi Noemi i podała rękę Iris mówiąc:
- Klejnot Hery, melduje się na pozycji.
Hermes zasłonił dłonią usta, by nie wybuchnąć śmiechem i kaszlnął. Iris przyjęła to jednak, z stoickim spokojem i wymamrotała pogodnie:
- Proszę czekać, na dalsze rozkazy.
Do pokoju wbiegła jeszcze Hera i pociągnęła Noemi za rękę wyjaśniając typowym dla siebie tonem:
- Z tą zapominalską dziwaczką lepiej się nie zadawaj.
- Hera, przecież wiem, jak mnie kochasz. - Iris się zaśmiała. - No, trochę mniej od Zeusa.
- Daj se siana. - dostała krótką odpowiedź i Hera, pociągając Noemi, wyszła z pokoju.
Iris poklepała Hermesa po plecach i powiedziała:
- Hera nie jest dobra, w okazywaniu uczuć, co nie?
Ten delikatnie pokiwał głową i wyszli z kuchni, by znaleźć się w salonie. Tam siedziała już większość drużyny. Jedynie Atena się rozpłynęła. Pewnie siedziała teraz, przy Perseuszu. Nike chowała zeszyty, a Halia przekomarzała się z Orionem na temat misji. Iris krzyknęła o spokój i po chwili zapadła cisza:
- Wiemy już, że klejnotem Hery jest Noemi i że postara się ona nam pomóc. Drugim klejnotem jest ta francuska modelka, ale przekonanie jej może być jedną z twoich najtrudniejszych misji, Nike. Wiesz o tym prawda?
W odpowiedzi na kiwnięcie postanowiła kontynuować:
- Erynie z nieznanych nam powodów stały się znacznie silniejsze. Nic nie możemy z tym zrobić, w tej chwili. Musimy jak najprędzej zdobyć Believix, inaczej nawet nasza drużyna nie da im rady. Chcę żebyście się nie oddalali od siebie na krok. To już nie jest zabawa. Dziś mogło się coś stać, więc musimy się pilnować. Wszyscy na nas liczą. Pamiętajmy o tym, że musimy chronić i wspierać psychicznie nasze klejnoty. Jeżeli one lub oni będą szczęśliwi, czy też szczęśliwe to nasza moc będzie wzrastać tak w skrócie. Proponuję oglądać więcej telewizji, podróżować i czytać gazet, a może nasz tatuaż zabłyśnie. Hera ty musisz pomagać Noemi... Nie powinnaś już wracać do domu Noemi?
- Nie wiem jak panienko Iris... - przyznała Noemi. - Czy ktoś mógłby mnie podwieźć?
- Ja mogę to zrobić. - zadeklarował Zeus. - Czy jednak to na pewno bezpieczne zostawiać cię całkiem samą?
- Ja mogę jechać z wami. - powiedziała niedawno przybyła Atena. - Teraz muszę wykorzystać tą energię. Spożytkowanie jej na taki cel jak bariery ochronne będzie, o wiele korzystniejsze, niż siedzenie tutaj i marnotrawienie jej na proste czary.
- W porządku, ty zawsze coś wymyślisz. - powiedziała beztrosko Iris. - Skoro wszystko ustalone ogłaszam kolację!
Wszyscy westchnęli. Nie w głowie były im teraz jakieś kolacje, w przeciwieństwie do ich "bardzo kompetentnej" liderki.

Koniec cz.2


All I ever wanted was the world.


I'm like porcelain
Credit dla Arii za av :3
Moja grafa/// Strażniczki Ziemi (OP) /// Winxowe AMV /// Wattpad

Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 03-04-2016 20:03
52292437 http://crazyxreversium.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Strażniczki Ziemi (mój Winx Club)
~Skeni
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 10-02-2016 16:39
No, no, no, no, no... Twoje opowiadanie wygląda coraz bardziej profesjonalnie. Jestem pod dużym wrażeniem tego, jak bardzo bierzesz sobie do serca nasze uwagi i je wykonujesz. Wielki plus za to. Bardzo przyjemnie się czyta teraz opowiadanie, kiedy akcja nie jest tak mocno rozdrobniona. Bardzo podobało mi się, kiedy do pokoju wparowała Iris. To było MEGA!:hahahaha:. Tak trzymaj! ok
A teraz to, co rzuciło mi się w oczy mruga:
Zaraz to tu jest więcej czarodziejek.

Tutaj tylko poprawka kosmetyczna. Mam dwie propozycje:
1) Zaraz, to tu jest więcej czarodziejek?
2) Zaraz... To tu jest więcej czarodziejek?
Poza tym na końcu pytań stawiamy znak zapytania, a nie kropki uśmiech. Wiem, że nie jestem moderatorem, ale takie rzeczy mocno rzucają się w oczy.
Tyle ode mnie. Weny!
Pozdrawiam.

Popracuj trochę na interpunkcją. //Luna


~Skeni~

(c) by IcyJus, prezent na osiemnastkę (23.12.16)

Zapraszam na:
Blog z opowiadaniami
Moje Śpiewy
Podkłady instrumentalne
Wattpad "Detroit: w pogoni za tożsamością"
Edytowane przez Lunaris dnia 11-02-2016 13:29
50002892 opowiastkapl.blogspot.com Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Strażniczki Ziemi (mój Winx Club)
~Crazy Princess
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 21-02-2016 02:11
Skeni, jak fajnie, że znajdujesz czas, by zostawić koment :3. To dobrze, bo liczycie się wy. Czytelnicy. Nie piszę tylko dla siebie. Iris jest taka jaka jest xD. O jeny ten błąd wstyd . Oczywiście miało być "Zaraz... To tu jest więcej czarodziejek?". Szybko pisałam i nie zauważyłam. Pozdrawiam mruga.

Nie ma specjalu na walentynki? Dlaczego rozdziały pojawiają się tak nieregularnie?
Takie pytania mogą się zrodzić w waszych mądrych główkach. Odpowiedź brzmi.
Mogę zrobić specjal na razie postarałam się napisać jak najdłuższy rozdział.
Jestem zajęta i leniwa.

Rozdział 54 "Kłótnia wariatek."

Tyzyfone podniosła się i rozejrzała. To niemożliwe. Jest kobietą, dorosłą i doświadczoną kobietą. Pomyślała przez sekundę, że powinna ze sobą skończyć. Nie. Nie teraz. Póki nie dokonała zemsty. Nie zasługiwała na to, by być jej córką. Postanowiła znaleźć jakąś kryjówkę, gdzie w spokoju będzie mogła myśleć. Nie. Stare meliny były pełne brudów. Pozostaje las. Wzniosła się w niebo. Niczym ptak. Nie była jednak wolna. Nie czuła się wolna. Opętała ją zemsta. Nie chciała jednak to przyznać. Wtedy wszystko straciłoby sens. Siadła koło jednego z rozłożystych drzew, bo z nieba zaczął lać deszcz. Przypuszczała, że atak teraz nie miał sensu. Oni by się tego spodziewali. Tamten czar. Nagle dotarło do niej. Tamta czarodziejka użyła czarnej magii. Magii zabierającej rok życia za to,że do końca dnia miało się nieskończoną moc. Ciężko było ją opanować i do tego używanie jej za często mogło doprowadzić do nagłej śmierci. Ona tyle ryzykowała, bo się bała. Ten fakt dodał czarownicy sił. Niech się boją głupie czarodziejki i tak wszystko się musi skończyć. Ziemia zabiła Gaję. One, więc zabiją Ziemię. Tylko najpierw trzeba zniszczyć klejnoty. Strażników Ziemi od setek lat. Każdy klejnot ma swoją Strażniczkę. Magiczną przewodniczkę i właścicielkę jego mocy. Bez nich te durne wróżki przegrają. Tylko moc klejnotów może je zniszczyć. One o tym wiedzą. Dlatego klejnoty nie mogą przeżyć. Klejnoty... Wiedźmy zmagały się z nimi od lat. Może to one będą pierwsze, które wygrają. Legenda głosi, że klejnoty są liśćmi z Drzewa Życia, które Ziemskie czarodziejki przyniosły na ziemię. Pofrunęły na cały świat wnikając do serc ludzi. Po śmierci właściciela przenoszą się na innego. Dopiero jak same zostaną zniszczone to giną. To wiedziały. Udało jej się zaobserwować, że najskuteczniej jest uderzyć w właściciela by klejnot "wyszedł". Powtórzyła sobie, że gdyby nie moc tej techno Pixie, to wygrałaby z łatwością. Zadowolona zasnęła. W tym czasie Hera usłyszała kroki na korytarzu. Odwróciła się. Do pokoju wszedł Zeus. Ziewnął i położył się na drugie łóżko.
- Dobranoc. - mruknął. - Pixie pod poduchy.
- A elfy do zabawki. - odparła cicho Hera.
- Nadal jesteś wściekła, prawda? - spytał chłopak, zamykając oczy.
- Tak. - odpowiedziała. - Nie mam zamiaru tego zaakceptować, więc nie próbuj nawet.
Usłyszała ciche pociągnięcie. Obróciła się. Mogła zobaczyć spod kołdry tylko kark chłopaka i jego czerwone włosy otaczające spiczaste uszy. Kolejne pociągnięcie nosa było jeszcze cichsze. Zacisnęła usta i odwróciła się. Jej też zrobiło się jakoś smutno, ale nie zamierzała przestać. Nie może mu tego wybaczyć... Prawda? On wiedział, że ma tylko jego. Tylko mu mówiła wszystkie sekrety. To, że boi się przyszłości. Przez to wszystko pomyślała o nim jak o mężczyźnie, którym nie jest. Jest, przecież tylko małym elfem. Jej bratnią duszą. Wszystko nie było już takie jak dawniej. To jej się nie podobało. Odfrunęła zmęczona do krainy snów.

Concordia nie mogła w to uwierzyć. Jeszcze raz spojrzała na zegar. Była już siódma. Nie trafiła do krainy Fobosa. Jak to możliwe? Przez tyle czasu spotykali się tam. Nie wiedziała jak to się stało, ale tam trafiała. Może to od początku miało tak być? Podniosła się z łóżka. Rozpoczynał się nowy dzień. Nie będzie już Fobosa. Musi o nim zapomnieć. Dlaczego się w ogóle w nim zakochała? To od początku było skazane na porażkę. Z jej oczu popłynęły pojedyncze łzy. To tak musiało się skończyć, powtórzyła machinalnie. Dlaczego więc płacze? Poczuła delikatny dotyk na jej ramieniu i usłyszała cichy głos Artemidy:
- Czemu płaczesz?
Otarła łzy, ale nie potrafiła się uśmiechnąć. Artemida obeszła ją i stała teraz z nią twarzą w twarz. Mocno ją przytuliła. Concordia nie mogła już próbować powstrzymać łez, które spływały po jej twarzy. Artemida nie pytała. Ważne było tylko to, że Coco płakała. Do pokoju wpadła Iris, krzycząc:
- Nowy dzień naszej misji. Wasza kolej na śniadanie!
Gdy tylko zobaczyła wściekłą minę Artemidy, wycofała się niczym pocisk. Zbiegła na dół. Tam na kanapie w salonie siedział Hermes. Uśmiechnął się i spytał:
- Wyspałaś się?
- Nie za bardzo. - przyznała Iris, siadając obok. - Śniły mi się Erynie.
- Jakiś koszmar? - zaniepokoił się.
- Nie. - Iris zaprzeczyła szybko. - Przyśniły mi się jako małe dzieci, którymi się opiekowałam. Tak mnie to rozśmieszyło, że się obudziłam.
Hermes bardzo cicho zachichotał. Do pokoju weszła Atena trzymająca kubek z napisem "So smexy". Jej fryzura była strasznie rozczochrana.
- Coś robiłaś do późna? - spytała zdziwiona Iris. - Masz wory.
- Czytała. - za Ateną przyszła Halia. - Grube tomiska.
- Szukałam tylko informacji. - Atena wyglądała na poirytowaną. - Wiem już praktycznie wszystko o Klejnotach.
- Za cenę snu. - odparła Halia. - Wyglądasz jak zombie.
- Nie kłóćcie się dziewczyny. - usłyszeli głos Perseusza. - Każda z was ma swoje racje.
- Ja bym nie poświęcał urody na czytanie książek. - mruknął Orion i usiadł koło Ateny. - Pamiętaj o tym, że najpierw patrzymy na wygląd, a potem... Ał!
Halia nadepnęła mu na stopę pod stołem. Pokazał jej język.
- Gdzie jest Hera i Zeus? - spytała Iris. - Jeszcze nie wstali?
- Kto by zasnął z kimś takim w jednym pokoju. - Hera powiedziała, wchodząc do salonu. - Już jesteśmy.
Do pokoju wpadła jeszcze Artemida z kanapkami, a zaraz po niej Concordia. Wszyscy już byli w pokoju, bo na dół zszedł jeszcze Apollo i Nike.
- Jestem zmęczona. - mruknęła Iris. - Zrobiłabym sobie wolne...
- Ja bym chciała wolne od ciebie. - warknęła Hera. - Dużo i tak opuściliśmy, a ty jeszcze wakacje chcesz sobie robić? Nawdychałaś się czegoś?
- Dajcie spokój, - powiedziała Concordia. - Musimy być zgrani, bo inaczej nic nie będzie nam wychodzić. Wiecie, że Erynie są silniejsze. Dlatego starajmy się współpracować i rozwijać naszą magię.
- Mądre słowa. - przytaknęła jej Halia. - Ciężko jednak dogadać się z taką wybuchową Herą.
- Sama wściekasz się na Oriona o byle co. - odparła Hera wściekle, jedząc kanapkę. - Biedny chłopak.
- To samo można powiedzieć o Zeusie. - Halia się zaczęła denerwować. - Nie dajesz mu żyć normalnie.
- Dziewczyny. - odezwała się Concordia. - Spokojnie.
- To on mi nie daje żyć. - Hera zaczęła podnosić głos. - Przez niego wszystko mi się sypie. Jednak wy tylko z tego dowcipkujecie!
- Robisz z niczego wielkie halo! - krzyknęła Halia. - Mogłabyś wreszcie przyznać to co wszyscy wiedzą!
- Masz chyba jakieś urojenia! - wstała Hera. - Jedyna, która nie wie, co czuje to ty!
- Przestańcie! - Concordia próbowała zagłuszyć krzyki, ale nic to nie dało.
- Nie mam zamiaru siedzieć z taką nerwuską! - czarodziejka pogody wpadała w coraz większą złość. - Nie będę pozwalała na to, byś wrzeszczała na mnie bez powodu.
- Ja też! - Hera wypadła z pokoju, a po chwili słyszeć było huk zamykanych drzwi.
- Świetnie. To ja idę! - zaraz za nią wypadła Halia, wyrywając się próbującej ją uspokoić i trzymającej za ręce Concordii.
Za oknem błysnęła błyskawica i wszyscy usłyszeli grzmot.
- O nie. - Atena odezwała się. - Jeżeli tak dalej będzie, burza będzie coraz silniejsza.
- Musimy je znaleźć. - odparła Artemida. - Inaczej ta burza nie ustanie i coś może się jeszcze stać.
- Świetnie. - ziewnęła Nike. - Jeszcze mamy się zajmować tymi dziecinnymi dziewczynami.
Wszyscy zachichotali.
- No co? - spytała Nike.
- Nie ważne. - machnęła ręką Iris. - Musimy się rozdzielić. Przede wszystkim trzeba znaleźć Halię i powstrzymać burzę, bo może się przekształcić w coś jeszcze gorszego. Radzę wam zachować ostrożność. Zeus, ty z Nike zajmiecie się szukaniem Hery. Dobrze ją znasz, więc to nie będzie problem. Orion na tobie i Artemidzie spoczywa znalezienie Halii. Reszta musi iść do pracy, bo naprawdę nas wywalą. Mi się nie chce znowu szukać pracy, a wam? No właśnie, więc do dzieła!
Orion wypadł z domu i dobiegł do motoru. Artemida zdążyła się przemienić jak ten odpalił. Artemida wskazała kierunek, w którym burzowa chmura była najciemniejsza. Postanowili jechać w tym kierunku. Artemida przestraszyła się, gdy piorun uderzył koło niej i trafił drzewo. Szybko zatrzymała się i ugasiła ogień. Potem przyspieszyła, by dogonić Oriona. Była bardzo zirytowana. Przez te wariatki traciła wolny dzień, ale z drugiej strony coś się działo nowego. Od dziecka lubiła chowanego, więc starała się myśleć o tym, że jest w trakcie takiej zabawy. Przeważnie wygrywała, ale to pewnie, dlatego że Coco specjalnie nie znajdywała trudnych kryjówek. Ciekawe dlaczego płakała. Nie chciała naciskać, ale to pytanie strasznie ją nurtowało. Coco zawsze starała się być wesoła. Dla niej. Nagle usłyszała głos Hekate:
- To musi być chłopak.
- Sirius? - spytała ją w myślach, nie dowierzając w to co jej powiedziała.
- Już o nim zapomniała. - Hekate szybko odparła.
- To niby kto? Coco nie przepada za chłopcami od czasu Siriusa.
- Nie wiem. Jednak wiem, że taki płacz jest po złamanym sercu.
- Skąd wiesz? - spytała Artemida.
Nie usłyszała odpowiedzi. Nie próbowała kontynuować rozmowy. To i tak cud, że Hekate się odezwała. Zawsze to ona ograniczała ich kontakty do minimum. Może uznała, że nie ma to sensu. Obie dzielą ten los. Tylko, że to ona nie jest w swoim ciele. Zaś ciało Artemidy nie jest już tylko jej. Przerwała rozmyślenia, gdy zobaczyła zielone włosy na środku polany. Pioruny uderzały coraz częściej i bliżej dziewczyny. Zaczęła się bać, czy doleci do wnerwionej czarodziejki pogody wokół, której pioruny strzelały najczęściej. Niemal co pięć sekund. Wrzasnęła, więc z całej siły:
- Halia, zobacz co robisz!
Wtedy uderzył ją piorun. Halia z przerażeniem patrzyła jak czarodziejka spada na ziemię. Wróciła do swojej normalnej formy. Burza ustała, ale zmieniła się w deszcz. Orion stanął koło Artemidy. Halia tam podbiegła. Usiadła na ziemi i szybko powtarzała jedyną znaną jej leczniczą formułę. Orion przyglądał się temu z zaniepokojonym spojrzeniem. Halię oblał zimny pot. To wszystko było dla niej jak sen. Ten cały dzień. Orion złapał ją za rękę i powiedział:
- Uspokój się.
Halia policzyła do dziesięciu, potem do dwudziestu i jeszcze raz zaczęła powtarzać formuły. Nie było już widać poparzenia. Halia się uspokoiła zupełnie, gdy usłyszała pytanie Artemidy:
- Co się stało?
Przytuliła ją i zaczęła ją przepraszać. Artemida ze zdziwieniem słyszała coraz to kolejnych przeprosin. Nie wiedziała, o co jej chodzi, ale była zadowolona z tego, że niebo znów było pogodne.
W tym czasie Zeus zobaczył siedzącą na ziemi Herę.
- To znowu moja wina. - usłyszał jej cichy głos. - Halia miała rację, ale nie mogę się zmienić.
- Dla mnie nie musisz się zmieniać. - odparł Zeus, ale zaraz tego pożałował. - Wszyscy lubią cię taką jaką jesteś. Po prostu trochę się martwią tą sytuacją z Eryniami. Wracajmy.
- Przeze mnie zmarnowaliśmy czas. - Hera nie dała się przekonać. - Zrobiłam coś niedobrego.
- Przeproś.
Hera odwróciła się i spojrzała na Zeusa.
- Tak zrobię. - stwierdziła i wstała. - Najpierw jednak muszę pogadać z pewną dziewczyną, bo ten dzień będzie ostatecznie zmarnowany,
- Taką Herę kocham. - pomyślał Zeus.
Usłyszeli trzepot skrzydeł Nike.
- No dalej, bo jest nudno. - wymamrotała. - Zaraz przepadnie mi serial.
- To spadaj! - krzyknęła Hera. - Kogo w tej chwili obchodziłby serial?
Nike zrobiła minkę i powiedziała:
- Lećcie do Noemi, a ja wracam do domu.
- Wolę cię odprowadzić, bo jeszcze się zamotasz. - pokiwała głową Hera. - Dalej!

Koniec cz.1 (czyli naprawdę nudnej części, bo jestem dziwnie zmęczonaaa)


All I ever wanted was the world.


I'm like porcelain
Credit dla Arii za av :3
Moja grafa/// Strażniczki Ziemi (OP) /// Winxowe AMV /// Wattpad

Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 13-04-2016 13:16
52292437 http://crazyxreversium.blogspot.com/ Wyślij Prywatną Wiadomość
Strona 11 z 13 << < 8 9 10 11 12 13 >
Skocz do Forum:
Logowanie
Zapamiętaj mnie



Rejestracja
Zapomniane hasło?

Witajcie na nowej wersji ShoutBox. Wszelkie problemy prosimy zgłaszać do administracji lub bezpośrednio do twórcy - Anagana.

Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać wiadomości.

^Flamli0
21:14:14 24.04.2024
ukazały się pierwsze strony komiksu fate, data wydania została przesunięta na 31 lipca
~Radi0
13:49:16 24.04.2024
Jak w winxie. Kreska tak zrobiona, że boje się że udziecinnili ten serial
~clax70
10:37:27 24.04.2024
Nowy sezon Odlotowych Agentek już 12 maja KLIK
~EmilyWinxClub0
16:53:23 22.04.2024
Tak czy siak, czasy kreski ręcznej z 1 sezonu minęły bezpowrotnie, teraz Bloom wygląda jak popular girl from high school, która dorabia w międzyczasie jako modelka, a nie zwyczajna dziewczyna
~EmilyWinxClub0
16:46:27 22.04.2024
Przyczepię się jeszcze do twarzy w animacji, bo po 3D jakie zaserwował nam Rainbow mam stres pourazowy do tych ich za wielkich oczu i pstrokatych nosów w połączeniu z komediową, zbyt żywą mimiką twarzy
~EmilyWinxClub0
16:42:22 22.04.2024
5-6* mam nadzieję, że to tylko testy bo jeśli użyją takiej animacji do gotowego produktu, to reboot padnie szybciej niż powstawał
~EmilyWinxClub0
16:40:20 22.04.2024
Widać, że animacja to jest dalej ta sama plastelina z sezonów 4-5 tylko podrasowana, ale niestety dalej źle to wygląda, zwłaszcza włosy i płynność
~EmilyWinxClub0
16:39:02 22.04.2024
Flora wygląda jakby była żywcem wycięta z Mia i Ja. Nie jestem całkowicie przekonana do tej transformacji jeszcze
~clax70
15:19:57 22.04.2024
Znalazłem taki concept art z reboota
~clax70
15:13:07 22.04.2024
*transformacja
~clax70
15:12:51 22.04.2024
Ta transformacją wygląda bardzo fajnie, ale w tych filmikach coś mi nie pasuje z twarzą Bloom
^Flamli0
8:53:50 22.04.2024
^Flamli0
8:51:20 22.04.2024
^Flamli0
8:50:43 22.04.2024
^Flamli0
8:50:35 22.04.2024
uwaga uwaga, mamy transformację z reboota i pierwszy fragment!
^Flamli0
18:57:56 18.04.2024
zapraszam na kolejny komiks ze starą kreską :> KLIK
~EmilyWinxClub0
14:21:20 18.04.2024
Z tym Netlfixem to raczej o nową kreskówkę Rainbow chodziło, nie o reboot
~Vixen0
21:57:52 16.04.2024
20 lat temu to miałam 7 lat XD
~Vixen0
21:56:04 16.04.2024
W sumie 8 sezon podobał mi się za fabułę, i piosenki, 5/10 :>
~Vixen0
21:55:15 16.04.2024
Bo stara kreska, jak i fabuła pierwszego sezonu to święta jest
~Vixen0
21:54:30 16.04.2024
Mam nadzieję że to nie będzie jakaś marna kopia sezonu pierwszego XD
~Vixen0
21:53:04 16.04.2024
Winxa
~Vixen0
21:52:54 16.04.2024
Ciekawe czy będzie miał mega animacje, mam nadzieję że fabuła będzie tak dobra jak na początku Windą
~Vixen0
21:52:18 16.04.2024
Chce już 2025 rok aby obejrzeć ten sezon 9 dla nowego pokolenia XD
~Vixen0
21:52:01 16.04.2024
OMG
Regulamin
Archiwum
lekkieb. lekkie
wersja: 3.0.4
Ankieta
Chcecie, jak co roku, wziąc udział w wigilijnych podarunkac?

Tak
Tak
69% [9 Głosów]

Nie
Nie
8% [1 Głosuj]

Nie wiem
Nie wiem
23% [3 Głosów]

Głosów: 13
Rozpoczęta: 20/11/2023 08:49
Zakończona: 26/11/2023 18:48

Archiwum Ankiet

.