Nowości
14.05.2024
❧ naprawiono muzykę z Magicznej Przygody

7.05.2024
❧ naprawiono muzykę z Tajemnicy Zaginionego Królestwa

1.05.2024
❧ naprawiono muzykę ze specjalów

25.04.2024
❧ naprawiono muzykę z 1 sezonu

18.04.2024
❧ dodano komiks nr 238 - Cienie w Chmurnej Wieży

06.04.2024
❧ dodano komiks nr 161 - Technomagiczny konkurs

25.03.2024
❧ zaktualizowano odtwarzacze wideo - SEZON 1 FULL HD

18.03.2024
❧ dodano komiks nr 228 - Magia Flory i Miele

14.03.2024
❧ dodano komiks nr 237 - Dobry pomysł

08.03.2024
❧ dodano komiks nr 205 - Magia Winx Rock

19.02.2024
❧ dodano komiks nr 171 - W świecie snów

Użytkowników Online
 Gości Online: 0
 Użytkownicy Online: 2
 Zarejestrowanych Użytkowników: 2,062
 Najnowszy Użytkownik: ~lovciamoszecha
Dzisiejsi Solenizanci
Ashley
gruszka

Twórczość
Opowiadania
❧  "Prawda jest okruchem lodu" - opowieść Icy.  ☙

Autor"Prawda jest okruchem lodu" - opowieść Icy.
~Cattie
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 08-06-2015 18:47
Tak, zakładam kolejne opowiadanie, ale zostałam zdopingowana i pomyślałam - "w sumie, czemu by nie dodać?".
Ostatnio przyszło mi na myśl, żeby zrobić opowiadanie nie ze strony Winx, a kogoś mrocznego. W końcu każdy coś czuje, nawet te mroczne istoty... a przynajmniej powszechnie uznawane za takie.

Rozdział z dedykacją dla Icy.

__________________________


Icy.
Większość ludzi te imię kojarzy z lodem, inni boją się go, bo wiedzą, że jestem groźna. Że nie cofnę się przed niczym, żeby zniszczyć Winx, te słodkie kretynki w mini. Nikt nie pomyśli o tym, że ja - ta mroczna, straszna czarownica - też mam swoje problemy.
A myślą, że mam serce z lodu.
Od zawsze... od zawsze chcę je pokonać. Choć przez chwilę być tą silniejszą, czuć, że wszystko mam pod kontrolą. One nie znają cierpienia, bo co to utrata chłopaka czy kłótnia. Czasami myślę, że chciałabym mieć takie problemy jak one, innym razem jestem dumna ze swojej przeszłości, która wciąż kształtuje mój charakter. Twarda, silna Icy. Przynajmniej nie ma już dawnej, niepewnej dziewczyny.
A może ona wraca. Właśnie teraz, w najgorszym momencie z możliwych.


Siadam na łóżku i próbuję czytać "Ploteczki o Magixie", ale ta gazeta jest tak głupia, że po chwili ją odkładam na miejsce. Otwieram butelkę wody, ale pod wpływem zdenerwowania zamienia się w lód. Wiem, że muszę nauczyć się kontrolować nad swoimi mocami, ale nie mogę.
Rzucam ją na podłogę i obrzucam wyzwiskami, kiedy do pokoju wchodzi chichocząca Darcy.
- Znowu masz problemy ze sobą? - pyta i patrzy na lód w butelce. Wybucha histerycznym śmiechem.
Unoszę brwi.
- Raczej ty masz. - odcinam się i pokazuję środkowy palec. Wścieka się, popycha mnie na łóżko, jej ręka prawie uderza w moją twarz. Robię unik i teraz to ona leży na łóżku. Kolanem uderzam ją w podbródek, zwija się z bólu.
- Przestań, miałam zły dzień - syczy, ale domyślam się, że nie jest to prawdą. Po prostu się mnie boi. Ostatnio pobiłam Eternity, bo wściekła się, że spodobałam się jej kochasiowi. No dobra, okay, to nie było miłe, ale nazwanie mnie "s**ą"... no, przegięła. Siniaki ma nawet teraz, ale przynajmniej wie, żeby czasem trzymać gębę na kłódkę.
- To wyjdź, nie denerwuj mnie - odpowiadam chłodno.
Podnosi się, otrzepuje i kieruje do drzwi, bojąc się kolejnych uderzeń.
- Dalej o nim myślisz...? - pyta cicho.
Nie potrafię jej odpowiedzieć.
*****
Bezszelestnie poruszam się po akademii czarownic. Nikt mnie nie zauważa, wszyscy są zajęci sobą. Trochę żałuję, że nie mogę do nich dołączyć, ale nie chcieliby ze mną rozmawiać. Dziewczyna, która wygrywa wszystkie walki powinna zasługiwać na szacunek, ale tutaj nie jest pozytywną odmianą. Nie jestem dobrą uczennicą, chociaż wiem, że gdybym tylko zaczęła się uczyć, mogłabym być lepsza nawet od tej zarozumiałej kujonki April, co udaje, że wie wszystko, ale zagięłam ją pytaniem o sobie.
Kiedyś usłyszałam, że jestem inteligentną osobą, ale nie chce mi się w to wierzyć, bo taka nie jestem. Inteligentna Icy zapomniałaby o chłopaku, którego kiedyś kochała.
A ta głupia wersja, czyli ja, nie może o nim zapomnieć, bo go kocha.
Chłopaka, który tak bardzo ją zranił. Faceta, który jest kretynem, którego interesuje wszystko poza mną. Wciąż pamiętam to, jak odszedł bez słowa. Podobno zginął zabity przez te cholerne Winxówny, ale udają, czuję to. Udają, że pokonały kogoś tak silnego jak on.
Zakochana Icy, co za bujda.
Ocieram pojedynczą łezkę z twarzy i otwieram drzwi.
- Icy? - mówi ze zdumieniem Lady Griffin. - Co ty tutaj robisz? Dostałaś zakaz niszczenia na terenie Chmurnej Wieży.
- Jedyne, co zniszczyłam przez te cztery miesiące, to butelki z wodą - wzdycham.
Dyrektorka śmieje się.
- Więc co cię tu sprowadza?
- Chciałam złożyć wniosek o rezygnację - mówię cicho i spuszczam wzrok.
Milczymy. O ile ja nie wiem, co dalej mówić, to Griffin patrzy na mnie wielkimi oczami i lekko rozchylonymi ustami. Pewnie nie spodziewała się tego po mnie.
- Dlaczego? - pyta i podchodzi do biurka, szukając czegoś.
- Po prostu... - łzy napływają mi do oczu. - Wszystko tutaj przypomina mi...
Dyrektorka szybko podchodzi do mnie, ostrzegawczo kładzie mi dłoń na ustach i syczy:
- Nie wymawiaj tutaj tego imienia. Nigdy.
W dłoń wciska mi wisiorek w kształcie kółka. Otwieram ozdóbkę i widzę zdjęcia swoich rodziców. Odwracam wzrok i odruchowo zamykam go. Nie, nie. Tak jakby jej zdaniem było o nich przypominać. Idę do wyjścia, starając nadać swoim krokom pewności siebie.
- Pamiętaj o nich, Elizo. - mówi dyrektorka.
- Elizo...? - pytam z niemałym zdziwieniem. - Dlaczego mnie tak nazwałaś?
- Nikt ci nie powiedział, jak naprawdę masz na imię? - odpowiada pytaniem i zanim zdążę o cokolwiek zapytać, zamyka drzwi.
*****
Wracam do swojego pokoju. Nie mogę uwierzyć w to, co powiedziała do mnie Griffin. Jak to? Mam na imię jak zwykła śmiertelniczka? Zresztą, czego ja oczekiwałam. Myślałam, że mam jakieś - przynajmniej według mnie - ładne imię, tak jak...
Rozmyślania przerwała mi Eternity.
- O, nasza gwiazda na horyzoncie zamieniająca wszystko w lód! - mówi uroczystym tonem, a zebrani się śmieją. Mam ochotę uderzyć ją w twarz.
- O, nasza gwiazdeczka, która zazdrości mi mocy! - odparowuję i staje nieruchomo.
- Nie masz prawa... - zaczyna, ale przerywam jej:
- Mam prawo robić wszystko to, co mi się podoba, dziewczynko - syczę i łapię ją za kołnierz. - Nie będziesz mi mówiła, co mam robić. Nigdy.
A ona śmieje mi się w twarz.
- Będę - mówi z pogardą. - Przygotowujemy prace i dopilnuję, żebyś była ze mną w grupie.
- Nie, wypisuję się z tej cholernej szkoły! - krzyczę, odchodząc. Sama śmieję się, patrząc na nią. Nie wydaje mi się tak ładna jak wcześniej. Ma duży pieprzyk, jasnoniebieskie oczy i ciemne, krótkie włosy. Nie jest miła, nie jest ładna. Nie wiem, co chłopcy w niej widzą. Może to, że jest taka beztroska, nie przejmuje się chyba niczym. Całkowite przeciwieństwo mnie.
No, może nie tak do końca.
Dochodzę do pokoju, przeczesuję włosy i pakuję rzeczy, bo od czegoś trzeba zacząć.
*****
Zanim wyjdę z Chmurnej Wieży, idę do Griffin. Chcę, muszę, pragnę dowiedzieć się czegoś o sobie. Nie mam innego wyjścia. Niby wiedziałam wszystko, pamiętałam, kim jestem, a nie zapamiętałam imienia? Jakim cudem?
Pukam do drzwi. Otwiera mi Kirina, asystentka dyrektorki.
- Lady Griffin nie ma, proszę przyjść później... - zaczyna.
Błyskawicznie wyjmuję pistolet, który niedawno nauczyłam się obsługiwać i przykładam go jej do głowy.
- Wpuścisz mnie do niej albo strzelę - syczę.
- Dobrze, chodźmy - piszczy ze strachu.
Tym sposobem idziemy podziemnym korytarzem. Jest ich tak dużo, że idąc bez Kiriny na pewno zgubiłabym się. Patrzę na jej twarz. Ma minę informującą "wszystko jest ok", ale wiem, że się mnie boi. Wiadomo, Icy taka straszna i ma serce z kamienia. Niby dobrze, jednak... nikt nie pamięta o tym, co się działo cztery miesiące temu.
Rany, o czym ja myślę. Nerwowo potrząsam głową i idziemy dalej.
Widzę, że Griffin ćwiczy sztukę kamuflażu. Gdyby nie wcześniejsza rozmowa, ledwo powstrzymywałabym śmiech, ale do śmiechu mi nie jest. Spoglądam na nią lekko uniesionymi brwiami, jest ostatnią osobą, po której spodziewam się ćwiczeń. A jednak.
Kiedy mnie widzi, automatycznie zdejmuje z siebie czar i wkłada do jednej ze specjalnych kapsułek, po czym wkłada ją do setek identycznych.
- Elizo? - unosi brew. - Co tutaj robisz?
O dziwo, nie karci Kiriny, o czym przez kilka sekund myślałam.
Chcę się obrócić, pomyśleć, że to nie do mnie zwróciła się tym idiotycznym imieniem... ale, niestety to właśnie ja.
- Chciałam wyjaśnić sprawę wisiorka - mówię stanowczo. Asystentka patrzy na mnie, jest przestraszona. Po chwili kieruje wzrok na dyrektorkę, która odpowiada:
- Kirino, proszę, wróć do swojej pracy.
- Tak, Lady Griffin, już idę - dziewczyna idzie do wyjścia i po chwili znika w tysiącach korytarzy, pewnie bez problemu idzie we właściwe strony.
Czując, że trochę to potrwa, siadam na kamiennym krześle.
- Tak więc, chcę wyjaśnić sprawę wisiorka - powtarzam. Griffin wzdycha.
- Wiedziałam, że łatwo nie odpuścisz - mówi cichym tonem. - Nie mogę ci nic powiedzieć. Jak na razie jest zakazane wspominanie o wypadkach, dobrze wiesz, dlaczego. Już dawno temu przeczuwałam, że komuś bliskiemu tobie może się coś stać i poprosiłam, żeby ktoś napisał list zaadresowany tylko do ciebie.
Zapada głęboka cisza. Jest nie do zniesienia, gorsza niż tabuny młodych czarownic na rozpoczęciu roku.
- ...i? - odzywam się, żeby przerwać ciszę.
- Matka go napisała. Nigdy nie został otworzony, jest tylko dla ciebie - mówi dyrektorka, wręczając mi starą kopertę. Mam już odejść, kiedy obracam się ostatni raz.
- Griffin... - pytam nieśmiało. - Jak myślisz, gdyby losy potoczyły się inaczej, byłabym czarodziejką?
- Nie wiem - odpowiada z uśmiechem. - Tylko ty znasz na to odpowiedź. A teraz idź.


now here you go again, you say you want your freedom
well, who am I to keep you down?
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: "Prawda jest okruchem lodu" - opowieść Icy.
~Elyon
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 08-06-2015 19:14
Bardzo zaciekawiło mnie to opowiadanie, bardzo płynnie piszesz i naprawdę potrafisz zainteresować czytelnika, ale... kiedy to się dzieje? Icy jest w Chmurnej Wieży, czyli to się dzieje przed 1 sezonem? Może to okaże się później, czekam na więcej i życzę weny. ok
Edytowane przez Cattie dnia 08-06-2015 19:17
http://instagram.com/picsofwinx Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: "Prawda jest okruchem lodu" - opowieść Icy.
~Cattie
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 10-06-2015 19:35
Dziękuję, elyon ;3. Miło widzieć kilka pozytywnych słów pod swoim opowiadaniem.
Akcja dzieje się po... a zresztą, jeśli ktoś się wczyta, znajdzie wyjaśnienie w tym rozdziale.

_______________________


Kiedy Darcy wychodzi na spotkanie z jakimś chłopakiem, a Stormy na poprawkę z egzaminu z dobrych manier, mam pewność, że jestem sama. Delikatnie zamykam drzwi i po chwili, nie mogąc się powstrzymać, chcę otworzyć kopertę.
I zamykam ją.
Przecież ja jej nie otworzę, to pewne!
Odkładam ją na szafkę i chowam głowę w dłoniach. Dlaczego to musiało spotkać akurat mnie? Dlaczego to nie mogła być jakaś inna, nieszczęśliwa istota? Nigdy nie przyjmę do wiadomości, że tak musiało być. Że musiałam tyle się wycierpieć tylko dlatego, by dalej cierpieć.
Wiem też, że nigdy nie zapomnę, jak te dziewczynki w kieckach zniszczyły naszą przyszłość. Mogłam być z nim szczęśliwa, a one to wszystko zrujnowały. Dlaczego, dlaczego, dlaczego?
Może jak stąd zniknę, zapomnę o nim? Eh, chciałabym. Przecież ciągle go kocham. Ciągle czuję na moich ustach jego pocałunki, widzę przed oczami jego uśmiech i mam w uszach jego słowa "Kochanie, wszystko będzie dobrze. Wiesz o tym".
Nie!
Z oczu płyną mi łzy, zanosi się na to, że będę płakać.
Spoglądam na swoje odbicie w lustrze. Łzy zabarwione czarnym tuszem do rzęs spływają po zrozpaczonej twarzy. Jak dotąd stalowe oczy ciemnieją. Usta powstrzymują szloch. Nienawidzę tej dziewczyny w lustrze. Nienawidzę siebie.
Kiedy uspokajam się, zmywam makijaż i robię go od nowa. Pakuję torbę, do którejś z bocznej kieszeni wkładam ten list. Zanim wyjdę, piszę kartkę.
"Nie szukajcie mnie."
*****
Czuję się wolna. Jestem wolna.
Nie wierzę w to.
Mimo, że nie zmieniłam całkowicie swojego wyglądu. Niby wyglądam inaczej, ale jednak nie do końca. Dalej patrzą na mnie zimne, stalowe oczy.
Czyli to jest tajemnica wisiorka podarowanego przez Griffin. Po chwili nasuwają się myśli o rodzicach. Tyle lat starałam się o nich nie myśleć, chciałam zapomnieć i zapominałam, ale wszystko powróciło.
"Dobra, nie myśl o tym, to nie twoja wina", myślę w duchu i idę w miarę pewnym krokiem. Nie zwracam niczyjej uwagi, myślę, że to dobrze. Idę do mieszkania, do którego klucze dała mi dyrektorka.
Dochodzę do niego. Wnętrze jest w miarę przytulne. Najważniejsze, żeby nie było różowo. To kicz, tandeta, zwłaszcza u Winxówn.
Rozpakowuję się, ale po chwili kładę się na miękkim łóżku i zasypiam.
*****
Śni mi się on. Uśmiecha się do mnie, a ja odwzajemniam uśmiech. Po chwili podchodzi do mnie i zaczyna całować, coraz namiętniej. Tak za nim tęsknię, że nie mam siły go odepchnąć, chociaż wiem, że to tylko sen. Przynajmniej we śnie mogę go zobaczyć, utrzymać wiarę, że przeżył po ataku Alfei.
Kiedy jego usta zsuwają się coraz niżej, czuję, że jednak nie chcę, żeby do czegoś doszło. Nie dzisiaj. Nie tutaj. Nie w śnie.
Nagle słyszę tłuczenie szkła. Natychmiast odsuwa się ode mnie. Patrzę na znajome postacie w kiczowatych strojach Believix'u. Właśnie nadchodzą, by wszystko zepsuć. Przecież było dobrze.
- Dziewczyny, do ataku! - słyszę głos Bloomy i nagle wszystkie zaczynają atakować. Wiem, że jest źle. Czuję to. Odpieram atak, ale jestem coraz słabsza.
- Wiesz, że obrona nie ma sensu, więc dlaczego to robisz? - pyta mnie.
- Nie mam pojęcia, naturalny odruch - odpowiadam bezradnie, a on tylko uśmiecha się swoim czarującym uśmiechem, przyciąga mnie do siebie i całuje. Nagle wszystkie czary zdają się nas omijać. Jak w filmie.
- Kocham cię - szepczę, kiedy mam już tyle siły, by oderwać się od niego.
Blooma i reszta znikają. Pewnie są już świadome, że ich walka jest bezużyteczna, przynajmniej teraz. Siadamy na łóżku. Ja krzyżuję nogi po turecku, on normalnie stawia nogi na podłodze.
- Myślę, że jesteś świadoma, że to jest sen - oznajmia ku mojemu zdziwieniu.
- Tak... ale skąd to wiesz?
- Specjalnie ustawiłem twój sen tak, żeby się w nim znaleźć. Mam ci coś ważnego do powiedzenia, musisz to wiedzieć.
- Taak? - przysuwam się do niego. Obraca się do mnie, kładzie swoją dłoń na mojej twarzy. Mam ochotę przyłożyć swoją dłoń do jego dłoni, chcę, żeby to było wieczne.
- Żyję. I mam się dobrze - mówi, a ja w duchu oddycham z ulgą. - One mnie nie zabiły, nie zniszczyły mnie. Musiałem uratować się iluzją, żeby mnie zostawiły. Przepraszam, byłem tchórzem, że cię zostawiłem...
- Nic się nie stało - kłamię. Przecież nie powiem mu, ile nocy płakałam, ile razy miałam ochotę skończyć ze sobą, bo wszystkie wspomnienia wróciły, nie dając mi żyć.
Ostatni raz mnie całuje, odsuwa się ode mnie i mówi:
- Musimy się pożegnać. Kochanie, proszę, obudź się. Inaczej znowu wrócą Winxówny i tym razem nas zniszczą.
Nie mam ochoty odrywać się od niego, przestać na niego patrzeć, ale najwyraźniej powinnam to zrobić. Dobrą chwilę wytężam umysł, zanim otworzę oczy.
*****
Budzę się. Jest mi gorąco, mam wrażenie, jakby ogień parzył mi twarz. Z jednej strony jestem wściekła, że coś takiego mi się przyśniło, a z drugiej... a jeśli on naprawdę żyje? Może to prawda, że użył iluzji...
- Przestań... - myślę. - ...proszę, przestań.
Kładę się na łóżku, próbując znowu zasnąć, ale nie wychodzi mi to. W końcu zaczynam chodzić po mieszkaniu, aż siadam na krześle w kuchni, opieram głowę o stół i wywołuję w pamięci moment, kiedy się w nim zakochałam.
Jest pochmurny dzień. Planujemy atak na Winx, jednak po kolei zdobywają Enchantix i są coraz silniejsze. Kiedy siedzę na krześle i rozrysowuję plan walki, nachyla się nade mną.
- Icy, ślicznie rysujesz, podobają mi się twoje rysunki, tak samo jak i... - czuję, że zagryza wargę.
- Dziękuję - mruczę, odwracam się do niego i uśmiecham się.
- Valtor! - woła go Stormy. W tym momencie nie lubię jej, zepsuła taką piękną chwilę. - Musisz popilnować księgi, ja i Darcy idziemy na spotkanie czarownic, Icy zwolniła się z niego.
Siostra patrzy na mnie z głupim uśmieszkiem. Robi to specjalnie. Spotkanie zaczyna się za pół godziny, no a ona najwyraźniej jest zazdrosna.
Zanim Valtor wychodzi, patrzy na mnie swoim czarującym uśmiechem, który wynagradza mi straconą chwilę.
Zostaję sama i przyłapuję się na tym, że ciągle o nim myślę, przypominam sobie momenty, gdy zwyczajnie mi pomagał, czego nie robił w przypadku Darcy czy Stormy.
"O nie!" - myślę wtedy. - "Podoba mi się, nie, niemożliwe, nie mogę się w nim zakochać."

A jednak.
Czasami zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam, zostając wtedy przy rysowaniu tych planów. Przecież zakochać się w tamtym czasie to szaleństwo. Przecież wtedy to była wojna. Tak, prawdziwa wojna. W Alfei ciągle utrzymuje się, że to Valtor na nich napadł, a on stanął tylko w obronie Chmurnej Wieży. Bo pomijany jest fakt, że agentki Alfei kilka razy włamały się do naszej biblioteki i ukradły cenne dokumenty, które dowodziły o wróżkach, które zabijały. O nauczycielach, którzy udawali bezradnych, a tak naprawdę niszczyli szkołę czarownic - Zimne Komnaty. Była tak popularna, że Alfea zaczęła zazdrościć.
I bum, teraz to my jesteśmy złe.
W sumie, wolę myśleć o Valtorze niż o tym, co się działo kiedyś. Czego świadkami byli moi rodzice.
- Dosyć! - mówię głośno sama do siebie. W takiej chwili jak ta brakuje mi słów Darcy: "Jesteś nienormalna. Powinnaś wylądować na zamkniętym oddziale psychiatrycznym".
Dziwne, jak trochę brakuje mi sióstr. A jeszcze bardziej Valtora.
Zakładam na siebie kurtkę, buty i zamykam drzwi mieszkania.
*****
Nie jest zupełnie zimno, ale ciepłem też nie powala. Trudno się dziwić, w końcu to nie jest lato, tylko późna jesień. Gdyby nie wisiorek, wystarczyłby mi jedynie podkoszulek, no i krótkie spodenki.
Nie mogę ryzykować.
Nie, nie wierzę, kogo widzę o tej porze. Jestem wdzięczna Griffin, że pomyślała o mnie.
Jest po północy, a ja widzę Winxówny. O tej porze takie grzeczne dziewczynki już śpią, ale...
One są pijane.
A otaczają ich Riven, Brandon i Helia. Dostrzegam Florę, która łapie za dłoń Brandona, po chwili zaczynają się całować. Do tej pory wydawało mi się, że nie są razem. Patrzę na Stellę, ale spogląda na nich i się śmieje, a Riven obejmuje ją w pasie, coś do siebie szepczą i się śmieją, ale jakoś tak inaczej. Musa i Flora mocno się chwieją, a o Layli nie ma co mówić, upada na chodnik.
Dziwne, że nie widzę Bloom i Sky'a, baardzo dziwne.
Chowam się za budynkiem, oni przechodzą i idą dalej. Po chwili wychodzę zza rogu, jeszcze czuję mocny alkohol, chociaż są już kilkadziesiąt metrów przede mną.
Tego nigdy bym się nie spodziewała.
Chciałabym wrócić do domu, ale boję się, że będę patrzyła w ciemność i myślała o tym, co się ostatnio wydarzyło. Nie, nie chcę o tym myśleć. Muszę z kimś porozmawiać, poukładać sobie myśli.
"Chyba zaraz wrócę do Chmurnej Wieży", nasuwa mi się na myśl, ale natychmiast ją od siebie odsuwam. Nie chcę widzieć Eternity, sióstr, książek, które kojarzą mi się z nieprzyjemnymi wspomnieniami.
Nagle czuję czyjąś dłoń na swoim ramieniu i kiedy obracam się, nie mogę uwierzyć w to, kogo widzę.


now here you go again, you say you want your freedom
well, who am I to keep you down?

Edytowane przez Cattie dnia 10-06-2015 19:37
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: "Prawda jest okruchem lodu" - opowieść Icy.
~Elyon
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 10-06-2015 20:07
Przypomina mi się teraz inne opowiadanie, kiedy to Winx tracą swoją osobowość i zachowują się zupełnie inaczej. Spodziewałam się jakiegoś innego bohatera, a nie Valtora, jego zawsze kojarzyłam z Darcy, nigdy nie patrzyłam na to od tej strony. Muszę ci powiedzieć, że kusisz, oj kusisz tym listem. Wciąż myślę co tam może być, co wymyślisz. A rodzice Icy? Kim byli, co się z nimi stało? Czekam na więcej. mruga
Edytowane przez Cattie dnia 10-06-2015 20:16
http://instagram.com/picsofwinx Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: "Prawda jest okruchem lodu" - opowieść Icy.
~IcyJus
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 10-06-2015 20:35
Spodziewałam się jakiegoś innego bohatera a nie Valtora, jego zawsze kojarzyłam z Darcy, nigdy nie patrzyłam na to od tej strony.

Choć zgadzam się w tym to jednak przyznaję, że opowiadanie ciekawe. Jest moja kochana Icy, pokazana od mojej ulubionej, tej bardziej ludzkiej strony. Bardzo zaciekawiłaś mnie fabułą, jestem na tak. Opis przeżyć - mistrz. Świetnie wczułaś się w skomplikowaną psychikę Icy, jej stan emocji i sprzeczność serca. Taka akcja z Gryfifn, wow. Miło, że tu zyskała trochę więcej charakteru i tego czegoś.
Chcę "wincyj", mimo iż to Valcy.



Edytowane przez Cattie dnia 10-06-2015 20:48
49139190 ? Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: "Prawda jest okruchem lodu" - opowieść Icy.
~Cattie
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 14-06-2015 16:42
Dziękuję za miłe opinie :3.
Napisałabym coś więcej, ale jest tak duszno, że nie mam siły myśleć xD.

___________________


O, nie. Nie...
Odwracam się i widzę przed sobą dziewczynę, której właśnie nie widziałam. Ma długie, rude włosy. Jej oczy są koloru ciemnoniebieskiego. Jej twarz jest częściowo zakrwawiona, mimo tego rozpoznaję ją bardzo szybko.
Nie wierzę, że stoi przede mną liderka Winx, Bloom.
- Proszę... - szepcze. - Pomóż mi...
- Co się stało? - pytam zdziwiona zaistniałą sytuacją.
- Bo... bo mój chłopak... - szlocha. - ...został wyzwany od jakichś lalusiów i w ogóle... zaatakowany nożem... boję się, że umrze... nie mam niczego przy sobie, nie mogę zadzwonić po pomoc... to było we Frutti Bar...
Nic nie mówię, tylko łapię ją za dłoń i biegniemy do kawiarni.
- Icy... przepraszam - mówi cicho.
- Za co? - pytam zdziwiona.
- Za wszystko.
Kiedy dobiegamy, jej płacz trochę ustaje.
- Sky... Sky, żyjesz? - pyta, a z oczu dalej płyną jej łzy.
Chłopaka Bloomy nie ma.
Po chwili czuję, jak ktoś atakuje mnie od tyłu. Próbuję się wyrwać, ale osoba kopie mnie w kostkę i nie mogę wytrzymać bólu.
- Sky, co ty robisz?! - krzyczy Blooma, a ja odwracam się i widzę twarz księcia wygiętą w złośliwym uśmiechu.
- Naprawdę jesteś tak naiwna, że nabrałaś się na coś takiego?! - krzyczy. - Wynająłem ich, żeby mi pomogli. Wiedziałem, że przybyła na Ziemię, ta głupia Stormy nie umie trzymać gęby na kłódkę i dobrze...
- Ale ona naprawdę chciała pomóc! - protestuje dziewczyna.
- Wybaczam ci to, że dałaś się nabrać... ale nie mogę wybaczyć jej tego, że namówiła Diaspro, by nas rozdzieliła. Nie pamiętasz tego balu, kiedy rzekomo ogłosiłem swoje i jej zaręczyny?
- To chore! - krzyczy, a ten łapie ją za nadgarstek, aż się wyrywa.
- Ale ja cię kocham i nigdy cię nie zostawię, nie rozumiesz? - przysuwa ją do siebie i syczy jej te słowa, patrząc rudowłosej prosto w oczy. - I nigdy sobie nie wybaczę, że chciała nas rozdzielić.
- Najwyraźniej miała jakiś powód! - piszczy, wyrywając się.
- Zawsze dostawałem to, co chciałem. I ciebie też chcę, musisz to zrozumieć. Jesteś moja. I tylko moja. - dokańcza i puszcza ją, dziewczyna prawie ląduje na stoliku. Milczy, nie odważy się nic więcej powiedzieć. Na chwilę spogląda mi w oczy i widzę, że jest nieszczęśliwa, nie kocha go, ale nie potrafi odejść.
- A, i jeszcze jedno - dodaje Sky. - Egzekucja tej czarownicy odbędzie się jutro rano.
- Rano? Ale jak to... - zaczynam.
- Takie jak ty powinno się palić na stosie - mówi chłodno. - Nie zasługujesz na nasz świat.
Po czym zapala skręta i wychodzi, jakby nie dostrzegając, że jego dziewczyna z płaczem wtula się w ramiona Andy'ego, byłego chłopaka.
*****
Myślę o biednej Bloom. Nigdy nie pomyślałabym, że ma tak ciężko. Ja kocham Valtora, a ona nic nie czuje do Sky'a. Jest o nią chorobliwie zazdrosny i znęca się nad nią psychicznie.
Ale przynajmniej nie jest skazana na śmierć.
W myślach przygotowuję sobie listę rzeczy, o których muszę pomyśleć przed egzekucją.
Rany, jak to strasznie brzmi. Dochodzę do wniosku, że muszę walczyć. Muszę spotkać Valtora, poczuć jego pocałunki na swoich ustach. Muszę pogodzić się z siostrami. Muszę dogryźć Eternity tak, by się nie pozbierała. Muszę poznać przeszłość rodziców.
A później dowiaduję się, że jestem zamknięta w klatce i nastrój do walki pryska.
Bezsilnie usiłuję potrząsnąć kratami, ale to na nic się nie zdaje. Wyczerpana osuwam się na metal, jakim jest wyłożone podłoże klatki.
Zaczynają otaczać mnie duchy, istoty, których zupełnie nie znam. Zwyczajne duchy.
I wtedy słyszę w swojej głowie: "To nie dzieje się naprawdę".
"...nie dzieje się naprawdę".
"...naprawdę".
Podnoszę się z miejsca już uświadomiona, że to halucynacja lub zwyczajny sen. Nie walczę z duchami, biegnę przed siebie, klatka znika i następuje ciemność. Nie oglądam się za siebie, tylko biegnę, biegnę i biegnę...
Aż się budzę.
*****
Leżę w jasnej, miękkiej pościeli. Kiedy podnoszę się, widzę pokój oblepiony plakatami różnych zespołów rockowych, nawet heavymetalowych, większość z nich nawet kojarzę. Widzę też znajomą sylwetkę, to Bloom. Nie mogę uwierzyć, że nie jest do końca grzeczną dziewczynką.
- Cześć, Icy - uśmiecha się smutno.
- Bloom... co się stało? Co się ze mną dzieje? - pytam.
- Sky nie wytrzymał i kiedy myślał, że wszyscy wyszli, pobił cię do nieprzytomności.
- Że... że co?
- To jest bardziej skomplikowane niż myślisz. - mówi, ale widzi nutę zdziwienia w moich oczach i wzdycha.
- Icy, ja wiem. Pewnie zawsze myślałaś, że jestem grzeczną dziewczynką. Ale nigdy taka nie byłam. Nigdy nie słuchałam rodziców, wracałam do domu po dziesiątej, byłam wyzywająca i pyskata.
- Ty? - szczerze się dziwię.
- Tak. Poza tym na Ziemi zawsze miałam powodzenie. Byłam dość biedna i podobno to dodawało mi uroku, wszyscy myśleli, że jestem przekupna. Jednak kiedyś spotkałam Andy'ego, muzyka, i zakochałam się na zabój. Lubiliśmy te same rzeczy, mieliśmy podobne poczucie humoru, fascynowaliśmy siebie nawzajem... i przede wszystkim, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi i nie było tematu, na który nie mogliśmy porozmawiać. Traktował mnie jak księżniczkę. Ale wszystko zmieniło się po zapisaniu mnie do Alfei. Poznałam Sky'a i spodobałam się jemu, chociaż nie czułam do niego czegoś więcej, rozumiesz? Byłam jego zdobyczą. Podobno zakochał się we mnie, a ja pomyślałam, że to będzie niesamowita historia... biedna dziewczyna i przystojny książę. Zaczęłam pisać pamiętnik, ale przypadkowo wpadł jemu w ręce. Niestety, natknął się na informację, że miłością mojego życia jest Andy i wpadł w szał. Zaczął mi grozić, poniżać, byłam dla niego zerem. Jednocześnie musiałam mu usługiwać, udawać, że wszystko jest okay. Na planie przeistaczałam się w liderkę, poza planem byłam służącą. I wiesz co? Ja tak dłużej nie wytrzymam. Nie daję rady.
- Stop... - przerywam. - Co ty chcesz zrobić?
Odwraca się ode mnie i chwilę wstukuje kod, po czym wyciąga coś i mi to pokazuje. Żyletka.
- Nie, nie możesz tego zrobić! - krzyczę. - Nie możesz zabić się dla takiego zera!
- Mogę i zrobię to. - mówi smutno. - Uwierz, że nie będzie łatwo.
- Ale poza Sky'em jesteś księżniczką. Masz przyjaciółki, Andy'ego. Jesteś popularna.
- Przyjaciółki? - prycha. - One zabawiają się ze sobą, to znaczy... wymieniają się chłopakami, upijają się, kradną i robią inne, straszne rzeczy... Nie chcę być taka jak one, nie mogę zniżyć się do ich poziomu.
- Masz jeszcze życie przed sobą, a ja je skończę. Proszę, nie rób tego. Wiem, że nigdy nie byłam dla ciebie miła... ale nawet najgorszemu wrogowi nie życzyłabym, by stracił życie dla kogoś, kto na niego nie zasługuje.
- Dzięki - mruczy pod nosem. - Chyba naprawdę nie jesteś tak zła, jak mi się wydawało.
- Muszę przyznać, że wiele przeszłam, zarówno w dzieciństwie, jak i całkiem niedawno.
- A co się takiego działo? - pyta Bloom, wyczuwam, że ukrywa swoją ciekawość.
- Skoro nie mówiłam tego Darcy i Stormy, to myślisz, że tobie powiem?
Milczymy dobrą chwilę, po czym zainteresowanej wróżce do głowy wpada kolejne pytanie.
- A Darcy i Stormy naprawdę są twoimi siostrami?
- Nie - odpowiadam ku jej zdziwieniu. - One są siostrami. Kiedy przyszłam do Alfei, od razu mnie polubiły i ktoś pomyślał, że jesteśmy rodzeństwem i tak to do nas przyległo. Zaprzyjaźniłyśmy się, ale coś zaczęło się psuć po...
Zapominam o tym, że zakazałam sobie komukolwiek o tym mówić. Na szczęście w porę milczę i odwracam głowę.
- Do wykonania wyroku masz jeszcze trochę czasu. Proszę, uciekaj. Nie możesz umrzeć. Znajdź kogoś, bądź szczęśliwa, chociaż ty. Proszę cię, zrób to.
Do dłoni wciska mi klucze.
- Biegnij - dodaje na koniec i lekko mnie popycha, okazuje się, że w porę. Kiedy schodzę na dół, widzę Sky'a i chowam się za krzakami. Po wyrazie twarzy widzę, że jest wściekły, ale nie wyczuwa magicznej aury wokół mnie. Wychodzę za mury Alfei i od razu rzucam zaklęcie teleportacji.
*****
Jestem już w mieszkaniu, które podarowała mi Griffin. Nerwowo chodzę po domu, zastanawiając się, co się dzieje z Bloom.
Kto by pomyślał, że będę z nią kiedyś normalnie rozmawiać?
Nie jest taka zła, jak myślałam. Może i wiele nas dzieli, ale dużo nas łączy.
Postanawiam znowu zasnąć. Wolę spać, niż myśleć o trudnej sytuacji, w jakiej się znajduję. Dobrze wiem, że jeśli Sky mnie znajdzie, od razu zabije, choćby miało to być na oczach całego tłumu.
Nienawidzi mnie za to, że próbowałam go rozdzielić. Ale nikt nie wie, jaka jest prawda. Nikt nie wie o tym, co się wtedy stało.
*****
Wtedy już znałam Valtora, ale nie czułam do niego nic więcej niż zwykła sympatia. To był czas, kiedy tylko go lubiłam. Pewnie dlatego, że rzadko zdarzało się, żebyśmy rozmawiali o czymś więcej niż tylko o planach zniszczenia Alfei.
Bawiło mnie to, że Darcy tak się do niego mizdrzyła, tak samo jak Stormy. To było głupie i oklepane, na kilometr było widać, że po cichu śmiał się z ich zalotów. Miałam wrażenie, że lubi tylko mnie, że traktuje mnie jak kumpelę, a nie jak obiekt, z którego można pożartować.
Kiedy Darcy i Stormy zalecały się do Valtora, postanowiłam wybrać się na krótką wycieczkę do Heraklionu. Wiem, że mało osób tam mnie zna, więc nie ma problemów. Chcę poukładać sobie myśli, ostatnio dużo się działo, mamy nie dopuścić, by kolejna wróżka zdobyła Enchantix. Layla już to zrobiła, nie możemy przewidzieć, która dziewczyna poświęci się dla tej mocy.
Spaceruję po Heraklionie, wstępuję do galerii i kupuję sobie kilka rzeczy. Pobyt mija raczej pozytywnie, ma się nie wydarzyć nic takiego, co miałoby zakłócić moje myśli.
W kieszeni czuję wibracje telefonu. Wyciągam go i czytam SMS-a.

Icy, ratuj! One mnie zamecza. Nie zamierzaja odpuscic, Darcy chciala sie do mnie dobierac jakkolwiek dziwnie to brzmi. Wracaj szybko ze swojej wycieczki, proszee. :/
Nie mogę się powstrzymać, śmieję się. Im dłużej wyobrażam sobie Darcy dobierającą się do Valtora, tym bardziej się śmieję, przecież to samo w sobie jest absurdalne.
Nie wroce szybko, ale obiecuje, ze wydarzy sie cos, o czym bedziemy dlugo rozmawiac. :D
Zanim schowam telefon, odpisuje mi.
Haha, mam nadzieje, ze sie nie pomylisz. Inaczej mnie zawiedziesz. Pamietaj o tym, Icy. //To zart, nie bierz tego na powaznie :D. Ide, slysze dobijanie sie do drzwi. Moge sie zalozyc, ze to ktoras z twoich siostrzyczek. :))
Znowu się śmieję, ale słyszę znajome głosy. Zbyt znajome. Chowam telefon i uciekam za róg budynku.
Ile ja bym dała, żeby tego nie zobaczyć, nie usłyszeć. Żeby to, co napisałam, nie okazało się prawdą.
- Kochanie, chodź ze mną - szepcze chłopak. - Nie pożałujesz.
- Czego nie pożałuję? - mruczy dziewczyna, po czym delikatnie gryzie go w ucho.
- Tego, co przeżyjesz po dojściu do twojego mieszkania.
Dziewczyna się śmieje i zaczyna go całować.
- Zwariowałaś? - delikatnie odsuwa się od niej. - Jeszcze nas ktoś zobaczy. Nikt nie może się o nas dowiedzieć, przynajmniej nie teraz, kiedy mam oficjalnie zaręczyć się z Bloom.
- Przecież powiedziałeś, że mnie kochasz... - mówi z wyrzutem Diaspro. - Ciągle mi to mówisz, a teraz chcesz ożenić się z tą rudowłosą...
- Przestań. - mówi stanowczo Sky, ale kochanka go nie słucha.
- Nie, nie przestanę! - krzyczy. - Nie będę się z tobą spotykać, dopóki nie zerwiesz z tą małolatą!
- Jestem z nią tylko tak na chwilę. To ty jesteś miłością mojego życia.
- To dlaczego z nią nie zerwiesz?
- Bo rodzice chcieliby, żebym ożenił się z księżniczką, a nie dziewczyną, którą zna się bardzo długo. Chyba rozumiesz?
Diaspro nie rozumie, bo odchodzi z wyrzutem, mocno tupiąc nogami. Sky chce za nią pobiec, ale duma go powstrzymuje.
Rozumiem ją, też nie chciałabym, by traktował mnie tak jakiś chłopak.
I wpadam na genialny pomysł. Wyczarowuję specjalny flakonik, czekam pół godziny i idę do mieszkania Diaspro.
Pukam do drzwi. Otwiera ona. Jest zapłakana, roztrzęsiona, nie ma ochoty rozmawiać.
- Diaspro... - zaczynam. - Mam specjalną ofertę. To jest serum prawdy. Sky ogłosi wtedy, że cię kocha i to z tobą chce być, nie z Bloom.
- Na... naprawdę? - pyta z wahaniem.
- Proszę, podaj mu to na imprezie zaręczynowej. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, Sky pomyśli, że Bloom jest jego wrogiem. Proszę - wciskam jej flakonik i wychodzę.
A resztę już każdy pewnie zna, walka przed pałacem rodziców Sky'a i zdobycie Enchantix'u Stelli.

*****
Ahh, te wspomnienia.
Nawet miło jest powspominać czasy, kiedy nie byłam z Valtorem. Przewracam się na łóżku i przed oczami stają mi pierwsze spotkania. Wtedy nie lubiłam go. Był chamski i zarozumiały, a później zrozumiałam, że za tym kryje się coś więcej.
Powoli zasypiam.
Budzę się po kilku godzinach, kiedy słyszę huk wystrzału.


now here you go again, you say you want your freedom
well, who am I to keep you down?

Edytowane przez Cattie dnia 14-06-2015 16:45
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: "Prawda jest okruchem lodu" - opowieść Icy.
~Elyon
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 14-06-2015 17:45
Wow! Nie mam więcej słów, to jest świetne i tak wciągające! Czekam na więcej uśmiech.

EDIT:
Generalnie staram się pisać wyczerpująco, ale naprawdę uważam, że to co piszesz, jest świetne i chciałam cię jakoś pochwalić, ale aż nie wiedziałam co powiedzieć, haha. Uwielbiam opowiadania, w których Trix są pokazywane od ludzkiej strony, kiedy nie są tylko i wyłącznie wiedźmami żądnymi władzy i siejącymi grozę, ale także ludźmi z emocjami, z sercem, które może kochać. Również wróżki pokazane są od całkowicie innej strony, takich ich się kompletnie nie spodziewałam. Kompletnie nie potrafię sobie wyobrazić Flory puszczającej się na prawo i lewo z coraz to nowszą zdobyczą. Zaszokowałaś mnie swoim pomysłem, ale o to chyba chodzi, nie? Żeby czytelnik nie wiedział czego może się spodziewać. Przybliżyłaś teraz postać Bloom, której nie cierpię, ale tu... pierwsze zdanie i już poczułam do niej sympatię. Nie sądziłam również, że da się jeszcze bardziej nie lubić Sky'a... a jednak! Natomiast Diaspro zrobiło mi się żal i można by powiedzieć, że ona stoi teraz w dobrym świetle. Zwyczajnie się zakochała w chłopaku, który bawi się inną lalunią. Może teraz powiem jedną rzecz, do której ciężko będzie mi się przyzwyczaić: a mianowicie Valtor. Ten poważny, potężny czarnoksiężnik piszący emotikonki w smsach, hahaha, no nie pasuje, ale i do tego jestem skłonna się przyzwyczaić. W końcu on też musi być pokazany od innej strony, strony, która się zakochała i mimo upływu czasu wciąż tęskni. Chciałabym, byś pokazała w którymś z następnych części życie naszych Winxówn oraz Darcy i Stormy. Jak one mają się w swojej prawdziwej, ludzkiej skórze. Nooo i oczywiście czekam na otworzenie listu od rodziców Icy. Pozdrawiam i życzę bardzo dużo weny. uśmiech
Edytowane przez Cattie dnia 15-06-2015 18:08
http://instagram.com/picsofwinx Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: "Prawda jest okruchem lodu" - opowieść Icy.
~Cattie
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 28-06-2015 21:49
Dziękuję za opinię, elyon :3.

Btw. myślałam, że wczoraj dodałam ten rozdział, aż mi głupio :<. Wiem, że długość także nie powala.
Miłego czytania.

___________________________



Szybko zbiegam na dół.
- Zostaw mnie, zostaw! - piszczy dziewczyna.
- Chodź, kochanie - mówi mężczyzna niskim tonem, słychać szarpaninę.
- Nie! Mylisz się, jeśli myślisz, że z tobą pójdę!
- O nie... pójdziesz. Inaczej wszyscy się dowiedzą całej prawdy o całym zdarzeniu i o tym, dlaczego twoja przyjaciółka, Layla, nie żyje. Swoją drogą, była bardzo fajna. Ale ty jej nienawidziłaś... - syczy, obracając w dłoniach pistolet.
- Nie - mówi cicho Musa. - Byłam dla niej tak jakby siostrą. Wiesz o tym.
- Te zdjęcia świadczą o czymś innym. - odpowiada Riven i śmieje się swoim szyderczym śmiechem. - I to, co mówiłaś na imprezie. Że kochasz Nabu. Przymilałaś się do niego, jak tylko mogłaś. I w końcu zakochał się w tobie. Mam tutaj zdjęcia.
- Że co...? - pyta Musa, wyrywając mu telefon. Rzuca go na ziemię, ten pęka na setki drobnych kawałeczków.
- Myślisz, że to zniszczyłaś? - Riven dalej się śmieje, patrząc jej prosto w oczy. - Właśnie, że nie. Do jutra zapłacisz mi milion złotych, inaczej to wszystko ujrzy światło dzienne. Wszyscy dowiedzą się, że zabiłaś Laylę dlatego, że zakochałaś się w jej chłopaku. Pozmieniamy trochę fakty, ukryjemy, że ta śmierć była przypadkowa.
Czarodziejce pojawiają się łzy w oczach. "Szkoda mi jej", myślę. Może i była okrutna, szczera, ale nie zasługuje na to.
Na dodatek... kocha Nabu, a nie wierzę, żeby śmierć Layli była planowana od dawna.
Kto sprawia, że życie wróżek zamienia się w prawdziwy koszmar?
"Nie, nie powinnam tak myśleć! One są po przeciwnej stronie. Nie, to nie może tak być."
Po chwili słyszę, że ktoś celuje w moją stronę i po chwili czuję ciepło rozlewające się po całym ciele, mimo tego, że upadam na chodnik.

Budzę się, znajdując się w nieznanym pomieszczeniu. Sufit jest biały, a ściany są pomalowane na jasnoniebieski kolor. Cieszę się, że nie zginęłam, jednocześnie panikując, że nie wiem, gdzie jestem i co ze mną jest.
Otaczają mnie kroplówki, więc szybko wnioskuję, że znajduję się w szpitalu.
W szpitalu. Sama. Zupełnie sama...
Znikąd pojawiają się duchy. Ściany zwężają się.
- Chodź do nas, do nas, do nas... - szepczą duchy, ale to wydaje mi się tak głośne, że rozsadza mi głowę. Otaczają mnie, zbliżają się do mnie, to coś strasznego.
- Aaa! - krzyczę i nagle jestem w spokojnym pomieszczeniu pomalowanym na biało, pacjenci z innych łóżek patrzą na mnie jak na jakąś wariatkę. Ale nie, nie mogę się uspokoić. Nie chcę. Chciałabym tylko krzyczeć na całe gardło, że jestem czarownicą i całą prawdę o sobie.
Podobno czarownice są dziwne. Tak, najwyraźniej też taka jestem. Uśmiecham się do siebie, zrywam się z łóżka i pomimo rany na plecach biegnę przed siebie, nie przejmuję się niczym, takie jest życie. Mimo koszmarnej halucynacji pierwszy raz od dawna jestem szczęśliwa.
I pierwszy raz od dawna nie czuję ogromnej tęsknoty za Valtorem. "Jak zechce, to wróci", myślę, chociaż wiem, że to nieprawda. Nasuwają mi się na myśl szczęśliwe wspomnienia z nim związane, nie mogę powstrzymać się od chichotu.
Uśmiecham się do starszej pani stojącej przy jakichś drzwiach, do pana, który zamiata ulice, nawet do chłopaka samotnie stojącego przy przejściu.
- Ej, laska! - słyszę gdzieś z tyłu. Trochę niepewnie odwracam się.
- Tak? - mówię.
- Powinnaś się częściej uśmiechać, masz ładny uśmiech - mówi z uśmiechem jakiś chłopak. Naprawdę potrafię być miła? Ja, czarownica?
- Dziękuję! - odpowiadam i biegnę dalej, do mieszkania.

Leżę na łóżku i zastanawiam się, czy mam otworzyć ten list. Wiem, że jest od matki. Wiem, że napisała go przed śmiercią. Wiem, że napisała go specjalnie dla mnie. I to powinno mi wystarczyć.
A jednak nie wystarcza.
Nie mogę pohamować ciekawości i rozdzieram kopertę. Zaczynam wyjmować list.
Droga Elizo!...
Elizo. Ciekawe, czy tak nazywała mnie w dzieciństwie. Nie pamiętam tego.
Najpierw muszę przekazać Ci ważną informację. Powiem krótko: nie jesteśmy twoimi biologicznymi rodzicami.
Co?!
Czuję, że nie mam ochoty dalej czytać tego listu. Że nie chcę. Jednak pewnie będę musiała. Tak bardzo chciałam dowiedzieć się czegoś o sobie, więc nie mogę teraz zrezygnować, po prostu nie mogę.
Myślę, jak to było kiedyś... osiem lat temu. To wydarzenie zapamiętałam jako jedne z nielicznych. Chyba na zawsze.

- Córeczko! - woła mnie mama. Słyszę jej głos. Zawsze ładnie śpiewała, podobno kiedyś była piosenkarką. Zawsze lubiłam, jak mnie wołała.
- Idę, mamusiu - odpowiadam głośno, podobno głos miałam po niej.
- Kochanie, pomożesz mi wymieszać budyń?
- Oczywiście! - krzyczę i mama się śmieje. Jednak więcej jem niż mieszam, ale jej to nie przeszkadza, patrzy na mnie z uśmiechem.
Nagle słyszymy jakieś strzały, ktoś pada na podłogę.
- Uciekać, ludzie, uciekać! - krzyczy ktoś, ale po sekundzie ktoś oddaje kilka strzałów z karabinu czy pistoletu. Co za różnica.
Matka chwilę zastanawia się, później wchodzi do szafy i klika jakiś przycisk. Pojawia się wnęka dość dużych rozmiarów, błyskawicznie szacuję, że zmieściłabym się do niej.
- Córeczko, schowaj się, proszę... - mówi z nerwowym uśmieszkiem. - Proszę.
- A co z tobą? - pytam.
- No, schowaj się, już - nie odpowiada na pytanie, boli mnie to. - Kiedy się wszystko skończy, naciśnij to.
Podaje mi mini-pilot, na którym jest tylko jeden przycisk dość dużych rozmiarów.
Chowam się, mama zamyka wnękę, słyszę zamknięcie drzwi szafy i wtedy następuje wdarcie do pokoju. Słyszę szamotaninę, puszczoną serię z karabinu, próbowanie osłaniania się czarami. To nic nie daje. Po chwili słyszę krótkie "iii-ha!", ten głos na pewno nie należy do nikogo znajomego.
Nie, nie, nie.
Długi czas zostaję we wnęce. Upewniam się, że na pewno nikogo nie ma i naciskam ten przycisk.
Nie.
Nie, to nie może być prawda.
Moi rodzice leżą na podłodze, twarze mają przebite, jak samo jak serca. Znajomi tak samo. Z przerażeniem patrzę na koleżankę, z którą lubiłam się bawić.
I wtedy zaczynam płakać.
Na początku jest to krótki, przerywany płacz, który zamienia się w szloch. "Dlaczego tamci ludzie to zrobili?", zastanawiałam się. "Dlaczego zniszczyli wszystko to, co się układało?"
Myśleli, że zabili wszystkich. Mylili się. Dzięki mamie przeżyłam. Długo podążałam tropem morderców.
I wtedy wyszło na jaw, że to byli ludzie z Magix'u. Wysłannicy Solarii i Alfei.
Od tamtej chwili wiedziałam, że kiedyś się zemszczę.

Podkulam nogi i myślę o Valtorze. Bardzo za nim tęsknię, chcę iść go poszukać, nawet jeśli byłby na drugim końcu świata. A później nasuwa mi się myśl, że nie powinnam. Nie powinnam tego robić, bo pewnie Valtor był halucynacją, a tak naprawdę nie żyje. Nie mogę się zawieść.
Idę do kuchni i drżącymi rękami nalewam sobie wody do szklanki. Chcę się uspokoić, nie myśleć o niczym.
Dlaczego muszę pamiętać te złe chwile, a tych dobrych nie?
Nienawidzę tego uczucia, myślę. Zapomnę. Kiedyś. Valtor wymaże się z mojej pamięci, tak samo jak inne rzeczy. Zacznę nowe życie, z dala od magicznego świata, magicznych osób, magicznych wspomnień.
A później uświadamiam sobie, że jestem zerem. Nie będę taką osobą, jak ode mnie oczekiwano. Nie zapomnę o niczym. Nie przestanę go kochać.
Chcę spać, spać, chociaż wtedy mogę nie myśleć.
Przestaję racjonalnie myśleć i szybkim krokiem idę do pokoju, gdzie widziałam szufladę z lekami. Wyciągam tabletki nasenne. Chwilę zastanawiam się, włącza się logiczne myślenie. Ale przecież nie mam nic do stracenia. Nie mam nikogo... przynajmniej nie w tej chwili.
Po zastanowieniu się wyjmuję dużą ilość tabletek i popijam wodą.
Żegnaj, świecie.


now here you go again, you say you want your freedom
well, who am I to keep you down?

Edytowane przez Cattie dnia 28-06-2015 21:50
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: "Prawda jest okruchem lodu" - opowieść Icy.
*Lunaris
Moderator

avatar
Dodane dnia 30-06-2015 13:33
Opowiadanie ciekawe. Stopniujesz napięcie - kończysz w interesującym momencie, nadal nie zdradziłaś treści listu (to jedno zdanie się nie liczy!). Podsycasz ciekawość. Dobrze, że nie zdradzasz wszystkiego od razu, inaczej nie podchodziłabym do tego opowiadania tak entuzjastycznie, gdyż kocham wcielać się Sherlocka Holmesa podczas lektury. Czekam na więcej tajemnic, nad którymi mogłabym się głowić!

Chcę poznać przeszłość Icy jak nie wiem co! Z ostatniego rozdziału wynika, że pamięta rodziców, przynajmniej ja tak zrozumiałam.

Icy została postrzelona, a mimo to wybiegła ze szpitala. Czy to nie jest dziwne? Rana nie była aż tak poważna? Lekarze jej nie zatrzymali?

Masz oryginalne pomysły. Osobiście nie mogę sobie wyobrazić delikatnej Flory w roli flirciary, niestałej w uczuciach podrywaczki czy pijanej Tecny.

Idealny Sky, który traktuje Bloom jak swoją własność, a ta chce popełnić samobójstwo. Podkochującą się w Nabu Musę szantażuje Riven. Layla nie żyje (przy tym pomyślałam "Co? Gdzie? Jak? Jak to: umarła?" ). Interesujące...

Icy chce popełnić samobójstwo. Strzelam, że obudzi się z bólem głowy.

Dobrze, kończę, bo przeskakuję z tematu na temat. Weny!




(c) ja
Pewien fragment został ukryty na życzenie autora. Zaloguj się aby go zobaczyć.


Edytowane przez Lunaris dnia 30-06-2015 13:36
55980925 Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: "Prawda jest okruchem lodu" - opowieść Icy.
~Mayumi
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 06-07-2015 18:10
No, więc dobrze. Opowiadanie jest naprawdę interesujące. Masz ciekawy styl, który sprawia, że prędkość czytania rozdziałów jest dosyć szybka, co sprawia, że chce się więcej i więcej. Na początku byłam nieco sceptycznie nastawiona - pierwszy rozdział nie był idealny. Nie odwzorowałaś w pełni charakteru Gryffin. Na pewno by się tak nie zachowała. Przecież ta czarownica jest znana ze surowości, nie współczucia i uśmiechu.
Spotkanie Icy z Bloom wyszło ci strasznie sztucznie. Załóżmy, że ktoś by był twoim wrogiem od zawsze. Czy zwykłe "przepraszam za wszystko" złagodziłoby konflikt? Szczerze w to wątpie. "Pewnie zawsze myślałaś, że jestem grzeczną dziewczynką. Ale nigdy taka nie byłam. Nigdy nie słuchałam rodziców, wracałam do domu po dziesiątej, byłam wyzywająca i pyskata." to nie robi niej złej dziewczyny, bo to normalne u nastolatki z hormonami. Co innego, gdyby paliła, brała używki itp.
Wątek Valtora... podoba mi się. Ale trudno mi wyobrazić go sobię piszącego SMS z Icy, jak to siostry go męczą.
Mimo wszelkich wad jestem ciekawa co z tego wyniknie, więc nie leniuchuj, bo nie zasłużyłaś na wakacje, tylko piszspam



Edytowane przez Mayumi dnia 06-07-2015 18:11
50249832 mayumi.com Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: "Prawda jest okruchem lodu" - opowieść Icy.
~Nami
Moderator

avatar
Dodane dnia 13-07-2015 18:48
"Prawda jest okruchem lodu" - przepiękna opowieść. Bardzo podoba mi się para Icy i Valtora, chociaż w 3 sezonie charakter Valtora nie pasuje mi do romansu z jakąkolwiek Trix. Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg tej opowieści. Catty, pisz dalej przewraca oczami.



Edytowane przez Victoria dnia 13-07-2015 18:48
55033889 Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: "Prawda jest okruchem lodu" - opowieść Icy.
~Cattie
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 26-07-2015 18:18
Dziękuję za wszystkie opinie, dają taką motywację do tworzenia!
***
Miało wyjść w miarę długo, wyszło krótko, ehh. Miłego czytania.

________________



Budzę się w jakimś nieznanym pomieszczeniu. "A jednak nie", uświadamiam sobie. Przypominam sobie ten pokój. Wiele razy trafiałam tu po groźniejszych bójkach, które skutkowały złamaniem ręki albo nogi, nawet wstrząśnieniem mózgu.
Tak, to gabinet lekarski w Chmurnej Wieży. Tylko jak ja się tu znalazłam?
Po chwili podchodzi do mnie jakiś starszy mężczyzna. Ma na sobie biały kitel i przypięty identyfikator. Aa, lekarz. Ale... nigdy wcześniej nie widziałam go w szkole. No cóż.
- Dziewczyno! - mówi karcącym tonem. - Wiesz, co ty narobiłaś? Mogłaś umrzeć! Nie dość, że masz ogromną ranę na plecach i grozi to powikłaniami, to jeszcze tabletki... Nie rozumiesz, że dla magicznych istot są szkodliwe w tak dużej ilości?! Można nazwać cudem to, że przeżyłaś.
"A ja właśnie chciałam zasnąć i nigdy się nie obudzić...", myślę i to chcę powiedzieć. Niestety nie mogę tego zrobić - jedynie otwieram usta, niezdolna do wypowiedzenia jakichkolwiek słów.
Akurat przychodzi Griffin. Nie wierzę, żeby miała tak idealne wyczucie. To możliwe? Ah, przecież jest czarownicą. Z jej wzroku odczytuję, że nie zamierza mnie traktować już tak dobrze, jak wcześniej.
- I co? Obudziła się? - mówi groźnym tonem do lekarza.
- Tak... ale proszę jej nie męczyć ani nie robić nic, żeby musiała się wysilać, jej stan wciąż jest dosyć ciężki. - lekarz informuje dyrektorkę o moim stanie i wychodzi z gabinetu, pewnie idzie do dyżurki napić się gorącej herbaty. Wokół mojego łóżka krzątają się pielęgniarki, co chwilę odpinają i przypinają mi kroplówki, mierzą ciśnienie i temperaturę. Ale nie obchodzi mnie to. Patrzę na Griffin, jest bledsza niż zazwyczaj. Może mi się wydaje, ale patrzy na mnie z żalem, jak nie ona. Spodziewam się, że będzie na mnie krzyczeć, w końcu przez te kilka miesięcy opiekowała się mną niemalże tak, jak matka. A tylko mówi cicho:
- Jak mogłaś mi to zrobić?
I wychodzi. Wolałabym, żeby zaczęła na mnie krzyczeć, zniosłabym to lepiej... a ona naprawdę ma do mnie żal. Zaczynam się zastanawiać, czy tak wygląda życie zwykłych ludzi żyjących na ziemi. Nie, pewnie jeszcze gorzej. Życie pełne szczęścia, ale i cierpienia. Radości, ale i smutku. Beztroski, ale też strachu.

Wpatruję się w ścianę przez nieskończenie wiele czasu. Z jednej strony cieszę się, że nie mogę nic mówić, wszyscy się mną opiekują... z drugiej chciałabym powyjaśniać wszystkie sprawy, a przede wszystkim znaleźć Valtora.
Życie przeleciało mi przed oczami, kiedy mój stan się pogorszył i mnie reanimowano. Nie uśpiono mnie, widziałam wszystko. Najsmutniejsze było to, że ratowali mnie ludzie, którzy mają gorszą sytuację od mojej. Niedawno słyszałam płacz pielęgniarki i pocieszanie jej koleżanki, bo żaliła jej się, że gdyby nie ta praca, zostałaby z niczym. Icy sprzed roku zaśmiałaby się jej w twarz, powiedziałaby, że jest życiową ofermą. Ja starałabym się ją pocieszyć. A przecież... nie jestem taka jak ona. Co z tego, że mój chłopak prawdopodobnie zginął przez te bezczelne dziewczyny w miniówkach. Zaś później poddano mnie najgorszej torturze, jaka mogła mnie spotkać - przywrócono mi pamięć. To wszystko, co przez lata próbowałam zapomnieć.
"Nie jestem taka!", krzyczę do samej siebie w myśli. "Nie mogę się załamać... Nie...".
Nagle ciśnienie mi skacze, później opada. Słyszę pikanie aparatury.
I mdleję. To koniec, Elizo, koniec.

Budzę się w zupełnie innym pomieszczeniu, w innej atmosferze. Czuję się trochę jak Śpiąca Królewna. Wydaje mi się, że ten sen był najdłuższym w moim życiu.
- Dzień dobry! - wołam, trochę zdziwiona swoim głosem. Nie dość, że jeszcze jestem w stanie normalnie mówić, to znikła ta przerażająca barwa głosu.
- Witaj - uśmiecha się lekarka. - Widzę, że Śpiąca Królewna nareszcie się obudziła, tylko nie za sprawą księcia, a aparatury.
Pozostałe dwie osoby leżące na sali się śmieją, a mi jest trochę głupio.
- Długo spałam? - pytam, w sumie jest to jedyne pytanie, jakie w tej chwili przychodzi mi na myśl.
- No cóż, wydaje mi się, że tak... pół roku to nie jest krótki czas.
Pół roku?!
Podrywam się z łóżka i łapię się za głowę.
- Ostrożnie, panienko - mówi pielęgniarka. - Jesteś dopiero wybudzona ze śpiączki, powinnaś leżeć.
- Gdzie ja się znajduję? - kolejne pytanie, chcę zatuszować swoje zdenerwowanie.
- Skierowałyśmy cię do szpitalu w Magixie, w Chmurnej Wieży nie było tak specjalistycznych lekarstw do twojego leczenia. Swoją drogą, musiałaś mieć niezły powód, żeby zatruć się taką ilością leków, jesteś pierwszą osobą, którą udało nam się wybudzić po takim zatruciu.
- Mnie to nie obchodzi, że jestem po śpiączce. - krzyczę. - Chcę stąd wyjść!
I nie zważając na osoby próbujące mnie powstrzymać, odpinam od siebie wszystkie kroplówki i wychodzę ze szpitala. Chrzanić to. Za dużo czasu spędziłam, leżąc bezczynnie w szpitalu jak jakaś rozkapryszona księżniczka. Już mają za mną spokój.
Wymawiam zaklęcie teleportacji i po chwili jestem przed Chmurną Wieżą, w piżamie w różowe króliczki. Śmieję się na cały głos, równocześnie wyczarowując sobie jakiś normalniejszy strój.

Chodzę po szkolnych korytarzach, patrząc na nowicjuszki, które w tym roku rozpoczęły swoją naukę w Chmurnej Wieży. Starsze koleżanki pokazują im sztuczki pozwalające na szybkie używanie czarnej magii. Po jakimś czasie natrafiam na pokój Darcy i Stormy. Nieśmiało otwieram uchylone drzwi.
Na łóżku siedzi zapłakana Darcy. Tusz zmieszany z łzami spływa jej po twarzy. Ma rozmazany makijaż, jej ubranie jest poszarpane.
- Darcy... - mówię cicho.
- Czego chcesz?! - krzyczy. Po chwili spogląda na mnie. - Wybacz, myślałam, że do pokoju weszła moja kochana siostrzyczka.
- Co się stało? - pytam.
- Po pół roku się nami zainteresowałaś? - nie odpowiada, zamiast tego rzuca mi pogardliwe spojrzenie.
- Darcy, miałam wypadek i leżałam w śpiączce... - kłamię. Nie chcę jej martwić, że próbowałam się zabić, chociaż czuję, że powinnam komuś się wyżalić. Myślę, że nie jest ona osobą, której miałabym o tym mówić.
Teraz nie patrzy na mnie. Powstrzymuje szloch i zaczyna mówić:
- Chcesz wiedzieć, co się działo przez pół roku? Spoko. Czarodziejki z Alfei pokonały Czarowników z Czarnego Kręgu. I przyszła kolej na nas. Chciałyśmy je zniszczyć. Czarownicy pomagali Griffin w utrzymaniu szkoły, wspierali nas. Była taka rywalizacja o jakiegoś tęczorożca, pomagał on otrzymać nową przemianę i pokonać wrogów. Razem ze Stormy i taką Larą byłyśmy blisko wygranej. Ale Winxówny zaatakowały nas. Wprawdzie też było ich mniej... nie było ich tej całej liderki, Bloom, i Layli. Podobno jakaś laska z Winx zabiła tą drugą, nieważne. Zaatakowały nas, a w regulaminie napisane było, że nie wolno używać czarów. I kiedy powiedziałyśmy o tym, nikt nam nie uwierzył. Rozumiesz? Nikt. A one się z nas śmiały. No dobra, później wróciłyśmy do szkoły. Minęło trochę czasu, zakochałam się w takim chłopaku, Draco. I było nam razem dobrze... Ale zaczął brać narkotyki, próbowałam go wyciągnąć z nałogu. Nie udało się. Dzisiaj po raz kolejny pokłóciliśmy się o to. Szarpaliśmy się, później mnie zwyzywał od najgorszych. Jak sobie to wspominam, chce mi się ryczeć, jak to wspominam. Zerwaliśmy...
Nie mam pojęcia, co jej odpowiedzieć, więc jedynie milczę.
- I jeszcze okazało się, że... - znowu zaczyna płakać.
Patrzę na nią pytająco.
- To Stormy wciągnęła go w nałóg... - kończy i skula się, próbując ukryć zapłakaną twarz.
"Stormy by przecież tego nie zrobiła", myślę. "Ale dlaczego Darcy miałaby kłamać?"
- Od kiedy Stormy bierze? - staram się zabrzmieć przekonująco, choć czuję, że mi to nie wychodzi. Jednak szatynka się tym nie przejmuje, nie widzi mojego zakłopotania, podczas załamań nerwowych czarownice nie są w stanie uaktywnić swoich mocy. Normalnie wyczułaby bez problemu, że ją oszukuję albo mam na myśli coś innego niż to, co właśnie mówię.
- Nie mam pojęcia... - mówi, równocześnie ocierając łzy z oczu. - Ale podobno miała jakieś kłopoty, bo sama zaczęła brać. No i wpadła w nieodpowiednie towarzystwo... To moja wina... Mogłam bardziej się nią zajmować...
- Przecież masz prawo do własnego życia, a to, że Stormy nie potrafi inaczej poradzić z problemami, nie jest twoją winą. - odpowiadam, myśląc, jak bym się czuła na miejscu Stormy. Ciekawi mnie to, jakie miała problemy. Wątpię, żeby Darcy o nich wiedziała.
Pamiętam te dni, kiedy się zaczęły kłócić o Valtora. Nawzajem się oszukiwały, knuły intrygi tylko dlatego, by go zdobyć.
Raz nawet Darcy posunęła się do tego stopnia, żeby poświęcić życie własnej siostry... na szczęście nie udało się to, ale było blisko. Do dziś wzdrygam się na samą myśl o tym. Sama byłam okrutna, nawet bardzo, ale nigdy nie zabiłabym najlepszej przyjaciółki, a co dopiero siostry.
Chwilę jeszcze milczymy, ale po chwili dodaję, przerywając ciszę:
- Najwyraźniej Draco nie był wart twoich uczuć, skoro cię zdradził.
- Ale najgorsze jest to, że ja go ciągle kocham, wiesz? - mówi cicho. - A on mnie opuścił. Tak po prostu, zostawił mnie dla siostry... I wiem, że żyje, że ma się dobrze. A tak marzyłam, żeby był szczęśliwy ze mną.
Po tych słowach nie mam pojęcia, co miałabym jeszcze dodać. W końcu nie mam pojęcia czy Valtor przeżył. Nie wiem, gdzie się znajduje, czy jest szczęśliwy. Skoro mnie kochał, wróciłby do mnie. A do tej pory nie zrobił tego.
Czuję mocny uścisk w sercu, jest mi niedobrze. "Chyba nie powinnam być zestresowana przy moim stanie zdrowia", przemyka mi przez myśl.
- Trzymaj się, Darcy. Wierzę, że będzie dobrze.
Dziewczyna uśmiecha się smutno.
- I ja chciałabym w to uwierzyć.

Nie wiem, gdzie mam iść. Nie chcę być już w Chmurnej Wieży, ale nie chcę też wracać do mieszkania na Ziemi. Czuję się rozdarta.
I wtedy w głowie świta mi genialna myśl. Zawsze mogę pójść nad Jezioro Roccaluce. Mimo że nie kojarzy mi się zbyt przyjemnie, miło popatrzeć w taflę wody i pomyśleć nad sobą.
Ostrożnie nakładam sobie naszyjnik, który znalazłam w kieszeni i przemieniam się w młodą dziewczynę. Trochę niepewnie idę w stronę jeziora. Prawie się nie zmieniło... jest tu tylko trochę więcej dużych kamieni, a jezioro jest czystsze niż przedtem. Czyli Alfea zadbała o to, by zapomnieć o walkach z nami, by wymazać nas z pamięci wróżek. Patrzę w swoje odbicie. Pod chmurnymi tęczówkami wciąż kryje się te same stalowe spojrzenie, którym obdarzałam większość osób z otoczenia. Rysy twarze prawie nie są zmienione, jedynie są łagodniejsze. Nadal jestem w kucyku, jednak jest on inaczej ułożony i ma różowy kolor, podobno jak reszta włosów. Moje ubranie przypomina jedno z tych, które miałam na sobie, zanim pierwszy raz wyrzucono nas, Trix, ze szkoły. Ma jednak inny kolor, nie jest niebieskie, a jasnozielone, jednak pasuje do mnie.
Po chwili słyszę jakiś plusk, ktoś wrzucił kamyczek do wody niedaleko mnie. Odbicie zamazuje się.
- Mała, spadaj stąd. - słyszę głos za mną.
- Dlaczego? - odpowiadam, odwracając się.
- Bo poskarżysz się którejś z Winx, a się przyjaźnicie podobno. - mówi dziewczyna. Nie widzę jej twarzy, gdyż ma na głowie kask motocyklowy.
Nie mam pojęcia o co jej chodzi, więc idę, jednak chowam się za najbliższymi drzewami, gdy odwraca wzrok. Szkoda, że mając na sobie naszyjnik nie mogę stać się niewidzialna.
Dziewczyna wyciąga z kieszeni telefon, dzwoni do kogoś i po chwili słyszę jej głośne "Dlaczego nie odbierasz tego cholernego telefonu?". Czeka, stukając palcem w swój motor. Po chwili widzę jakiegoś chłopaka idącego w jej stronę. Jeden z tych Specjalistów, Brandon. Zdejmuje kask i witają się.
- To jak? Masz dla mnie kolejne działki? - pyta.
- Oczywiście, zapłać dwie stówy. - odpowiada szorstko dziewczyna.
- Ty mnie chyba ograbisz z pieniędzy... - wzdycha Brandon, po czym wyjmuje portfel i płaci jej.
- Trudno. - śmieje się dziewczyna.
- Ale dzięki, muszę się odprężyć po rozstaniu Stelli. - dodaje i odchodzi.
Dziewczyna zaczyna zakładać kask, ale zanim to robi, widzę jej twarz i znów nie mogę uwierzyć w to, kim ona jest.


now here you go again, you say you want your freedom
well, who am I to keep you down?

Edytowane przez Cattie dnia 26-07-2015 18:20
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: "Prawda jest okruchem lodu" - opowieść Icy.
~Justynian Wielki
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 26-07-2015 21:31
Bardzo fajnie się czyta!

Proszę o rozwijanie swoich wypowiedzi :). /Suzanne
Edytowane przez Suzanne dnia 26-07-2015 21:55
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: "Prawda jest okruchem lodu" - opowieść Icy.
~Cattie
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 09-10-2015 20:53
Jest dosyć wysoka, ma długie, jasnobrązowe włosy lekko podchodzące pod blond. Najwyraźniej zaczęła je rozjaśniać. Jej twarzyczka prawdopodobnie pozostałaby tak słodka jak wcześniej, gdyby nie to, że przez - prawdopodobnie - narkotyki zmieniły jej się i bardzo pojaśniały, bo są tak chłodne i jeszcze o ostrym wyrazie.
Gdyby nie zdjęcie kasku, nigdy bym jej nie poznała.
Flora.
Bardzo zmieniła się od czasu, od kiedy ostatni raz ją zobaczyłam. A może wcześniej też taka była, tylko ja ciągle uważałam je za słodkie istotki za bardzo nierozumiejące życia?
Chowam się ze krzakami tak nisko, jak tylko mogę. Nie wiem czemu, ale w tym momencie jakoś się jej boję. Przeszywa mnie dreszcz.
Przecież to ja jestem groźną czarownicą, której pozostali się boją. Ale może też kiedyś taka byłam, czyżby te pół roku mnie zmieniło?
Może...

Lubiłam te momenty, kiedy byłam sama. Mogłam pomyśleć, zastanowić się jak zaatakować przeciwniczki, pomarzyć o rzeczach niemożliwych.
Teraz samotność nieco mnie irytuje. Marzę, by odezwać się do kogokolwiek. Nie mam komu, niestety.
Nie chcę rozmawiać z Darcy, jej smutek pogłębiłby jeszcze bardziej moje zdołowanie, ani z Bloom, powód podobny jak u Darcy. Postanawiam, że powłóczę się po Magixie.
Na szczęście mój wygląd się nie zmienia, więc spokojnie mogę chodzić "po sklepach". Kupuję sobie okulary przeciwsłoneczne i czuję się o wiele lepiej, mało kto rozpoznałby mnie na ulicy, musiałby mi się dokładnie przeglądać.
Przymierzam coraz to kolejne ubrania i kiedy widzę dwie wróżki doradzające sobie i śmiejące się, coś mnie kłuje w sercu. Chciałabym być taka beztroska. Kiedyś takie byłyśmy, nawet kiedy zaczęłyśmy walczyć z Winx. Ot tak, jak umrzemy, to umrzemy, jak przeżyjemy, to przeżyjemy. A teraz jest inaczej. Wszystko runęło i się zmienia.
Nie wszystko na lepsze.
Wolałam myśleć o Winxównach, że są słodkie i urocze, niż zbuntowane.
Nagle do głowy wpada mi pewien pomysł. Aż się uśmiecham, iż jednak czasem mam przebłyski geniuszu.
Ukrywam się w bezpiecznym miejscu, zdejmuję łańcuszek i zmieniam się w... we mnie. Niemalże natychmiast po tym teleportuję się do Chmurnej Wieży.
Wchodzę do dyrektorskiego gabinetu, Griffin jest zaskoczona, ale udaje mi się z nią porozmawiać.

Zaczarowana w dosłownym znaczeniu przemierzam las nad jeziorem Roccaluce. Flory nie ma już w dawnym miejscu, w którym stał jej motor, no i Brandon. W końcu dochodzę do jasnoróżowego budynku i nieznacznie się uśmiecham.
- Alfeo, nadchodzę. - szepczę do siebie.
Wchodzę przez bramy szkolne, na szczęście czujniki nie wykrywają mnie jako wroga, a zwykłą, trochę magiczną dziewczynę. Czary nauczycielki zdziałały cuda.
Pewnym krokiem idę do gabinetu Faragondy, kiedy słyszę czyjąś kłótnię.
- O co ci chodzi, idiotko? Czego ty jeszcze ode mnie chcesz? - krzyczy modnie ubrana, długonoga blondynka. W rękach trzyma jakąś grubą kopertę.
- Stello, chyba nie chcesz, żeby ktoś się dowiedział jak miziałaś się z Rivenem... - odpowiada chłodno dziewczyna w krótkich, różowych włosach. Kolory ubrań pasują do niej... naprawdę zwracam uwagę na takie rzeczy?
- Nie chcę! - odpowiada. - Ale co ja ci zrobiłam, że mnie szantażujesz?
- Zanim związałaś się na boku z Rivenem, przespałaś się z Timmym - oczy różowowłosej niebezpiecznie błyszczały. Teraz wiem, kim jest. Jedna z Winx, Tecna. Też trochę się zmieniła, ubiera się bardziej jak dziewczyna. I się maluje. Ale chyba wszystkie Winx się malują, może to nawet 'tapeciary'.
- Ale to było raz! Po prostu upiliśmy się... i tak wyszło... - księżniczka stoi trochę zmieszana, trochę przerażona.
- Co nie zmienia faktu, że jesteś zwykłą dziwką, która puszcza się ze wszystkimi na boku. Może powiesz, że zaliczyłaś większość studentów Czerwonej Fontanny? - czarodziejka oskarżycielsko wbija palec w jej ramię. O ile ten gest wygląda całkiem zabawnie, słowa już tak nie brzmią.
- Nie no, co ty. Tylko jestem z Rivenem... ale błagam cię, nie mów nikoomu... - blondynka wygląda tak, jakby zaraz miała się rozpłakać. Odruchowo łapie Tecnę za rękaw.
- Nie wygadam, jeśli zapłacisz. Wiesz, ile od ciebie chcę i do kiedy. Wtedy o tym zapomnę, tak jak o wielu zdradach - krótkowłosa uśmiecha się drwiąco, a Stella wlepia w nią przerażone oczy.
- Nikomu o tym nie mów! Nie po to ci tyle płaciłam! - prawie krzyczy, a jej "przyjaciółka" zaczyna się śmiać.
- Haha, spokojnie. To zostaje tylko między nami - mówi. - Swoją drogą, żałosne jest to, ile potrafisz zapłacić dla sławy. Inaczej wszystkie tabloidy plotkowałyby o tobie. Zresztą, cała jesteś żałosna i nieostrożna. Nie musiałam się o wszystkim dowiedzieć.
I odchodzi spokojnym krokiem, a księżniczka obraca się do okna i wpatruje się w przestrzeń nieruchomym wzrokiem.
Mijam ją, nie zauważa mnie. Zresztą po korytarzu spaceruje wiele uczennic, a ja ginę w tłumie. Jestem zwyczajna. Tak po prostu.
Docieram do gabinetu Faragondy, w końcu byłam w nim tak wiele razy, że ciężko byłoby zapomnieć drogę. Całe szczęście, że nie straciłam pamięci.
Pukam i słyszę głośne "otwarte!".
Przy biurku siedzi Faragonda. Nie zmieniła się za wiele, może ma odrobinę dłuższe włosy, ale nic poza tym.
- Jesteś nową uczennicą? - pyta. Kiwam głową. - Przecież rok szkolny już się zaczął.
- Ale chciałabym się zapisać, mogłabym nadrobić materiał dosyć szybko. Kiedyś chodziłam do Chmurnej Wieży, ale zrozumiałam, że mam za dobre serce i nie mogłabym zostać czarodziejką. - kłamiesz, idiotko, kłamiesz.
Patrzy na mnie podejrzliwie.
- A jak się nazywasz?
- Jestem Eliza. - przynajmniej mogę się posługiwać tym imieniem, gdyż dostałam zgodę od Griffin.
Dyrektorka wstaje i chodzi dookoła mnie.
- Twoje imię właściwie nic nie znaczy. A każda wróżka ma imię coś oznaczające. Chcesz je zmienić? Właściwie powinnaś.
- Nie, ponieważ tak nazwała mnie moja matka i nie mam zamiaru zmieniać jej decyzji - ups, chyba mam za ostry ton i nauczycielka zaczyna coś podejrzewać. Patrzy na mnie morderczym wzrokiem.
- Zostaniesz poddana testowi. Jeśli go przejdziesz, zostaniesz przyjęta, jeśli nie, możesz wracać do Chmurnej Wieży.
"Niby zarządzasz szkołą, a jesteś taka głupia i naiwna", myślę pobłażliwie, ale zgadzam się. Naciska jakieś guziczki, pewnie kod. Myśli, że to ja jestem głupia i nawet nie zakrywa panelu ręką. W myślach odczytuję cyfry.
Siedem-trzy-zero-sześć-osiem-jeden.
Prowadzi mnie do pokoju i wskazuje ręką na fotel.
- Jeśli jesteś prawdziwą wróżką, wiesz, co robić. Powodzenia - zakańcza twardo, jedno wiem - raczej się nie polubimy.
Siadam na fotelu i wtedy wszystko się uruchamia. Zostają przywołane najgorsze wspomnienia. Zabójstwo rodziców, pierwsza bójka w szkole, złapanie nas na kradzieży, spadanie w przepaść Valtora... te i inne obrazy ciągle toczą mi się przed oczami. Wpatruję się w nie nieruchomo. Nie drga mi ani jeden mięsień. I tak przez trochę czasu. W końcu poddano mnie próbie wytrzymałości, wiem.
Nagle jakaś siła każe mi wstać. Za mną stoją duże bestie. Muszę wybiec z labiryntu. "To przecież dzieje się w moim umyśle", powtarzam sobie. Spokojnie. Nic się nie dzieje. To złudzenie.
Biegnę przed siebie ile mam sił w nogach. Staram się jak najszybciej. W Chmurnej Wieży byłam z tego słaba, więc dziwię się sobie.
Po kilku minutach widzę światło, które mnie oślepia. Biegnę w nie.
Otwieram oczy. Leżę na fotelu.
- Gratuluję, zdałaś - mówi trochę zdumiona Faragonda. - Musisz mieć naprawdę silny umysł, skoro poradziłaś sobie ze wszystkim tak... łatwo.
- Dziękuję - odpowiadam.
Wręcza mi jakieś dokumenty.
- To wszystkie formularze, które musisz wypełnić. Proszę, przynieś je do mnie w najbliższych dniach - dodaje na koniec. - Teraz masz czas wolny. Gdzie mieszkasz?
- W mieszkaniu - wypalam. - Konkretniej akademiku.
- To dobrze, bo nie mamy wolnych pokoi. - odpowiada i w myślach oddycham z ulgą.
- Do widzenia - mówię na zakończenie i wychodzę. Przechadzam się lekkim krokiem, ale w końcu wychodzę za bramę szkoły.
"Zaczęłaś coś nowego, co się stanie, jeśli ktoś się dowie?", szepcze mi głosik w myśli, ale za wszelką cenę staram się go zignorować.


___________________________

Dla Mayumi, za to, że ciągle nakłaniała mnie do pisania tego opowiadania. No i się w końcu za to zabrałam.
Długo mnie tutaj nie było, prawie trzy miesiące, tak jakoś wyszło.



now here you go again, you say you want your freedom
well, who am I to keep you down?
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: "Prawda jest okruchem lodu" - opowieść Icy.
*Lunaris
Moderator

avatar
Dodane dnia 10-10-2015 11:24
Zaszokowałaś mnie. Moja święta Flora tak się zmieniła. Mam jednak nadzieję, że zostało w niej trochę dobroci. Jest to jedyna postać, w której, bez względu na wszystko, muszę widzieć jakieś pozytywy. Po prostu.
Podoba mi się jednak pomysł na przeniesienie Icy do Alfei. Zapewne szykuje się coś ciekawego. Najbardziej nadal interesuje mnie przeszłość czarownicy lodu i mam nadzieję, że wkrótce coś się wyjaśni. A czy Valtor odegra w tym wszystkim jakąś większą rolę?

Weny!



(c) ja
Pewien fragment został ukryty na życzenie autora. Zaloguj się aby go zobaczyć.

55980925 Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: "Prawda jest okruchem lodu" - opowieść Icy.
~Mayumi
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 10-10-2015 20:15
Jak mogłaś, kocie? Takie króciutkie? Nie obchodzą mnie twoje wytłumaczenia, ja chcę więcejplacze1.
Mam wrażenie, że od mojego ostatniego komentarza poprawił ci się styl. Cóż, z pewnością opowiadanie jest bardziej interesujące od Pamiętnika Księżniczki, który mnie na razię AŻ tak nie wciągnął jak opowieść Icy, co nie zmienia faktu, że oba Fan Fiction są jednymi z perełek Winxbloggera.
Jedyną rzeczą, którą mi się w dalszym ciągu nie podoba jest fakt, że zrobiłaś z Icy taką potulną dziewczynę, niepewną, pozbawioną tego swojego chłodnego charakteru i zdecydowania. Nieco ucięłaś kanon, za to masz ode mnie takiego małego minusa. Nawet po rozstaniu z Tritannusem nie zachowywała się w ten sposób, ale to w końcu ty piszesz, nie ja - więc raczej nie mam nic do powiedzenia.
Przyznam, że ciekawy masz pomysł na to, aby umieścić naszą czarownice lodu właśnie w Alfei. Jaki ma w tym cel? Co chcę tam zrobić? Jakoś nie wykryłam fragmentu o tym, ale to zapewne jest spowodowane tym, iż umiejętnością dokładnego czytania ze zrozumieniem nie grzeszę.
No i miałam wielkie "WTF", kiedy przeczytałam to, jak zmieniła się Tecna i Flora. Aj, czuje że polubię jeszcze bardziej moją kochaną różowowłosą, może i Florze dam szansę. Za to - nie wzruszyła mnie jakoś Stella, niech gnije w piekle xD.
Symbolicznie życzę ci weny i liczę, że szybko uporasz się z PK, aby na nowo powrócić tutaj, bo naprawdę jestem ciekawa następnej częściniegrzeczny.


50249832 mayumi.com Wyślij Prywatną Wiadomość
Skocz do Forum:
Logowanie
Zapamiętaj mnie



Rejestracja
Zapomniane hasło?

Witajcie na nowej wersji ShoutBox. Wszelkie problemy prosimy zgłaszać do administracji lub bezpośrednio do twórcy - Anagana.

Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać wiadomości.

^Flamli0
18:35:06 16.05.2024
Każdemu podoba się co innego, mi też się nie podobał występ Nemo. Więc według mnie Sivlanaya nie napisała nic dziwnego skoro to po prostu jej opinia
~Sivlanaya0
14:43:45 16.05.2024
Cattie, nie przepadam za śpiewem operowym, ok? Każdy ma inny gust, uważam też że każdy ma prawo do wyrażania swojej opinii i ja to szanuję, ale jeśli komuś  przeszkadza to co wcześniej napisałam to przepraszam, ja nie chciałam nikogo urazić.
~nexusik0
12:17:07 16.05.2024
Słyszałem piosenkę Nemo w radiu i szału nie było. W ogóle mi się nie podobało.
~Cattie0
23:52:20 15.05.2024
ale wgl tekst "Dużo ludzi zaśpiewało lepiej niż Nemo"? słucham? xdd
~Cattie0
23:51:53 15.05.2024
podejrzewam, że Joost został zdyskwalifikowany m.in. przez nastawienie przeciwko Izraelowi - izraelscy dziennikarze byli straszni i gnębili innych uczestników i dziennikarzy, może doprowadzili do rękoczynów, nie wiem. okropna sytuacja.
~Cattie0
23:48:19 15.05.2024
rap, opera, taniec i tekst o wyłamywaniu się z genderowej binarności i odnajdywaniu się w świecie, och mamo, jakie to jest cudowne. od pierwszego obejrzenia chciałam, żeby ta osoba wygrała. i się cieszę ogromnie, tym bardziej że jest propalestyńska: ))
~Cattie0
23:46:52 15.05.2024
no ale ok, mówiąc o występach, to kocham piosenkę Norwegii i norweski w ogóle, ale... jak tylko zobaczyłam występ Szwajcarii.. głos mi uwiązł w gardle. każdy element tej piosenki był tak przepiękny...
~Cattie0
23:45:57 15.05.2024
jestem zdania, że wszystko, co robimy, jest polityczne. nawet jak twierdzimy, że jesteśmy apolityczni, to nie jesteśmy. a bojkot jednostkowy nic nie da, ale na poziomie społeczności już tak. słyszeliście o starbucksie??
~Cattie0
23:43:42 15.05.2024
oj, enter kliknęłam xd no ja też nie oglądałam Eurowizji, postowałam jakieś urywkowe informacje, nie mogę patrzeć z czystym sumieniem na konkurs tworzony przez EBU, który ostro traktuje jakikolwiek sprzeciw wobec ludobójstwa.
~Cattie0
23:42:09 15.05.2024
ja uważam, że bojkot daje dużo,
*Lunaris0
11:04:22 14.05.2024
Z mojej perspektywy finał miał trochę bardzo mocnych piosenek, trochę dobrych i sporo mid. Chciałabym, żeby Litwa była trochę wyżej thou. Cały cyrk z Izraelem to ofc nieporozumienie, but oh well, główny sponsor tegorocznej Eurowizji to firma izraelska xDD
*Lunaris0
11:01:36 14.05.2024
Sadge, że zapomniałam tu obstawić, bo właśnie trzymałam kciuki za wygraną Szwajcarii. Dobra piosenka, a przejść od popu do rapu do opery, utrzymując równowagę na tej antenie, skacząc i biegając to jest sztuka. Drugie miejsce Chorwacji i szóste Irlandii też bardzo cieszą, potężne wokale, moi faworyci
~nexusik0
16:44:53 12.05.2024
Naukowcy zrobili analizy medyczne tkz. cudów i okazało się że każdy się da wyjaśnić, a zmartwychwstanie nie mało miejsca i było pomylone ze śpiączką i wyczerpaniem organizmu przez silny stres, rany i utratę krwi.
~nexusik0
16:42:54 12.05.2024
Ja nie wierzę w to co mówi biblia. Jest to zbiór opowieści przedstawiający wiele rzeczey których ludzie w tamtych czasach nie rozumieli i przy okazji sporo kłamstw.
~kolec 2570
15:21:12 12.05.2024
Źle mówi
~kolec 2570
15:21:00 12.05.2024
~nexusik 18:35:52 11.05.2024 Ja kościół zlikwidował by przestali prać mózgi ludziom
Nie wiem co masz na myśli odnośnie prania mózgów, ale trzeba zacząć od tego, że cała Biblia jest przeciwna praktykom katolickim, a to, że kościół czasem mówi tak jak Boże Słowo to wcale nie oznacza, że
~Sivlanaya0
10:46:03 12.05.2024
ale oczywiście kazdy ma inny gust
~Sivlanaya0
10:45:56 12.05.2024
nie mówię że Nemo nie umie śpiewać, tylko że moim zdaniem niektorzy spiewali lepiej,
~clax70
10:40:57 12.05.2024
*wokalem
~clax70
10:40:16 12.05.2024
*zarzucanie
~clax70
10:39:59 12.05.2024
A zarzuca nie komuś z takim wokale braku talentu, jest naprawdę niemiłe. Ale wiadomo, w tamtym roku wygrała Loreen, w tym roku wygrało Nemo, a i tak w obu przypadkach ludzie będą niezadowoleni
~clax70
10:37:11 12.05.2024
Poza tym, gdyby wygrała taka Armenia, Ukraina, czy Izrael, to wtedy dopiero na prawdę byłoby polityczne zwycięstwo
~clax70
10:36:10 12.05.2024
*Armenii
~clax71
10:35:49 12.05.2024
Ale co widzisz politycznego w tym, że wygrały dobry wokal, staging i piosenka? Też uwielbiam występy Ukrainy i Armenia, a Nemo wokal miało świetny, biorąc pod uwagę wymagającą choreografię, którą wykonywało, podczas śpiewania niemal operowych dźwięków
~Sivlanaya0
10:21:37 12.05.2024
o albo Armenia tez niezła, fajnie że wykknali ludowa piosenke w ojczystym języku
Regulamin
Archiwum
lekkieb. lekkie
wersja: 3.0.4
Ankieta
Chcecie, jak co roku, wziąc udział w wigilijnych podarunkac?

Tak
Tak
69% [9 Głosów]

Nie
Nie
8% [1 Głosuj]

Nie wiem
Nie wiem
23% [3 Głosów]

Głosów: 13
Rozpoczęta: 20/11/2023 08:49
Zakończona: 26/11/2023 18:48

Archiwum Ankiet

.