Nowości
18.04.2024
❧ dodano komiks nr 239 - Czar morza

14.05.2024
❧ naprawiono muzykę z Magicznej Przygody

7.05.2024
❧ naprawiono muzykę z Tajemnicy Zaginionego Królestwa

1.05.2024
❧ naprawiono muzykę ze specjalów

25.04.2024
❧ naprawiono muzykę z 1 sezonu

18.04.2024
❧ dodano komiks nr 238 - Cienie w Chmurnej Wieży

06.04.2024
❧ dodano komiks nr 161 - Technomagiczny konkurs

25.03.2024
❧ zaktualizowano odtwarzacze wideo - SEZON 1 FULL HD

18.03.2024
❧ dodano komiks nr 228 - Magia Flory i Miele

14.03.2024
❧ dodano komiks nr 237 - Dobry pomysł

08.03.2024
❧ dodano komiks nr 205 - Magia Winx Rock

Użytkowników Online
 Gości Online: 0
 Użytkownicy Online: 2
 Zarejestrowanych Użytkowników: 2,063
 Najnowszy Użytkownik: ~sonka
Dzisiejsi Solenizanci
Rebecca
sevi


Niedokończone/ zawieszone opowiadania
❧  Razem, na zawsze  ☙

AutorRazem, na zawsze
~qwerty
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 06-04-2014 15:35
Cześć Wam uśmiech. Postanowiłam napisać własne opowiadanie o Winx, którego akcja rozgrywa się w trakcie/po 3 sezonie. Winx posiadają Enchantix, Valtor istnieje w pamięci wszystkich bohaterów, nie ma mowy o Believix, a Domina dalej nie ma uśmiech. Całość będzie pisana na świeżo, nie ma zarysu fabuły, postaram się poświęcić każdemu czas, ale ze względu na sprawiedliwość (której w Winx nie ma, a tu jest) nie ograniczę roli Bloom. Pierwszy rozdział pojawi się na dniach uśmiech. Trzymajcie za mnie kciuki, bym wytrwała chociaż w kilku rozdziałach całus.
Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 27-04-2014 13:53
qwerty Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Razem, na zawsze
~Adelia
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 06-04-2014 16:03
Hm... ciekawie się zapowiada. Fajnie, Enchantix wymiata, a Valtor powraca. Jeszcze się ciesze z tego, że nie będzie Believixu. Boski pomysł. Cóż, jak już mówiłam nieźle oraz ciekawie się zapowiada. Będę z niecierpliwością czekać na rozdział pierwszy.


as mitski once said: ***** ***

Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 27-04-2014 13:54
*:・゚✧ youtu.be/dQw4w9WgXcQ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Razem, na zawsze
~qwerty
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 07-04-2014 11:42
Rozdział 1
Słońce powoli unosiło się nad horyzont, rzucając promienie na taflę magicznego jeziora, które otoczone było przez równie magiczny las. Jego mieszkańcy jeszcze się nie obudzili, ale było to kwestią czasu, ponieważ zwierzęta te uwielbiały piękną pogodę, która w Magix była czymś wspaniałym.
Niestety nie wszystkim było dane dłużej pospać w łóżku, bowiem niedaleko jeziora grupa zaspanych dziewcząt, budząca się nawzajem, próbowała dotrzymać kroku przystojnemu nauczycielowi, który z pasją opowiadał o życiu, które wokoło ich otacza. W ramach zajęć dodatkowych, na które uczęszczała większa część uczennic, postanowił wyciągnąć je nad jezioro gdzie miał dla nich wspaniałą niespodziankę. Był zadowolony z entuzjazmu swoich podopiecznych zeszłego wieczoru, ale dziś, gdy patrzył na nie, zastanawiał się czy dobrze zrobił wyciągając je tak wcześnie z łóżek. W końcu po ciężkim dniu nauki dziewczyny powinny odpocząć, ale jednak nie mógł odpuścić pokazania im jednego z najwspanialszych zjawisk magicznych, które występowało raz na kilka miesięcy.
- Dziewczęta, proszę was, pośpieszcie się. Nie wszytko może na was czekać - pogonił swoje uczennice, profesor Avalon.
- Ciekawe, co profesor chce nam pokazać, że aż tak mu się śpieszy - zastanowiła się na głos dziewczyna o prostych, brązowych włosach.
- Pewnie jest to coś naprawdę niesamowitego i rzadkiego, w innym wypadku nie wyciągałby nas tak wcześnie z łóżek - odpowiedziała jej inna, różowo włosa czarodziejka.
- Mam tylko nadzieję, że nie będziemy zmuszone przechodzić przez bagna lub inne dziwne miejsca - mruknęła pod nosem blond włosa księżniczka Solarii.
- Stello! Wychodząc w las należy ubierać się odpowiednio, zwłaszcza, gdy nie wiesz gdzie wyruszasz - pouczył dziewczynę nauczyciel. - Poza tym nie musisz się martwić, już dochodzimy na miejsce - dodał nauczyciel z uśmiechem na twarzy, znikając przez gąszcz krzaków.
- Panie profesorze! Czy my idziemy nad jezioro Roccaluce? - krzyknęła za nim rudowłosa czarodziejka, ale nie otrzymała odpowiedzi. Spojrzała więc na swoje koleżanki i wzruszając ramionami poszła za profesorem, znikając reszcie z oczu. Po chwili i one poszły w ślad za dwójką, przedzierając się przez gęste krzaki, które po chwili rozstąpiły się, dając dziewczętom możliwość łatwego przejścia.
- Dzięki, Floro! - rzuciła Musa.

***
Gdy czarodziejka natury przeszła jako ostatnia, krzaki z powrotem wróciły na swoje miejsce. Dziewczyna powoli podeszła do grupy, która wpatrywała się w środek jeziora. I ona postanowiła przyjrzeć się temu, co pozostali i gdy wreszcie dostrzegła to, co powinna, westchnęła cicho pod nosem.
- Prawda, że niesamowite? - zapytał Avalon swoje uczennice. - To jest jedno z najbardziej niesamowitych i magicznych zjawisk w wymiarze magii, ale niestety jest ono równie rzadkie. Jeżeli chcecie mógłbym opowiedzieć wam historię tego, co właśnie oglądacie.
- Warto było wstawać, by ujrzeć coś tak pięknego - powiedziała szeptem Stella do swoich przyjaciółek, nie odwracając wzroku od kropel wody, które tęczowo mieniły się nad taflą, powoli unosząc się ku górze.
- Czy mógłby pan profesor opowiedzieć nam tą historię? - zapytała jedna z czarodziejek.
- Oczywiście Alice, zrobię to dla was z przyjemnością! - odpowiedział dziewczynie nauczyciel. - Wszystko wydarzyło się wiele lat temu. Tak naprawdę nikt nie wie, kiedy dokładnie. Istnieją podejrzenia, że te wydarzenia miały miejsce zaraz po powstaniu pierwszego magicznego jeziora, ale jest wiele sprzecznych teorii, co do tego. Kiedyś na odległej planecie urodziły się dwie dziewczynki, mające naprawdę niesamowite zdolności. Ich rodzice byli jednymi z najpotężniejszych. Matka była spokrewniona z nimfami oraz syrenami, ojciec natomiast posiadał cechy wspaniałego, na dziś można powiedzieć, specjalisty oraz czarodzieja. Gdy zostali rodzicami byli naprawdę prze szczęśliwi. Niestety, jak to w każdej historii bywa, sielankę przerwała tragedia. Ich córki będąc pięciolatkami, według prawa panującego na tej planecie, były już na tyle dojrzałe, że nie musiały być pod stałym nadzorem. Obie postanowiły pójść pobawić się nad magicznym jeziorem, ale niestety, podczas zabawy starsza z bliźniaczek wpadła do wody uderzając główką o czarny kamień. Należy wspomnieć, że według legend tamtej planety, czarne kamienie przynoszą zło na wszystkich spokrewnionych z osobą, która miała styczność z takim kamieniem. Młodsza dziewczynka dzięki magii wyciągnęła swoją siostrę z wody i natychmiast udała się z nią do rodziców. Ci, dzięki swojej potężnej mocy, uratowali córkę, niestety poznając okropną prawdę. Życie wszystkich krewnych oraz otaczających ich osób było zagrożone! Udali się do eterycznych władców magii, by dowiedzieć się, jak uniknąć owego zagrożenia ze strony zła, niestety ci powiedzieli im, że czegoś takiego nie da się odwrócić. Starszą córkę postanowili odseparować od pozostałych i tak żyli przez kilka kolejnych lat, ale pewnej nocy młodszej z nich przyśnił się sposób na uratowanie siostry i bliskich, jednak za straszną cenę. Dziewczynka musiała poświęcić siebie, ale jej serce przepełnione dobrem było gotowe na taki krok. W nocy udała się nad jezioro, to samo, do którego wpadła jej siostra i korzystając z nieznanego nikomu zaklęcia zamieniła siebie w tzw. Trzy Dary Godin: pył miłości, kropla dobroci i trzeci, jak na razie nikomu nieznany dar, który do teraz próbują odkryć najwięksi czarodzieje wymiaru magii. Poświęcenie dziewczynki nie poszło na marne, jednak ból w sercu jej bliskich pozostał na zawsze. Starsza siostra natomiast w akcie rozpaczy oddała całą swoją moc magicznym wodom jeziora i co kilka lat wody w magicznym wymiarze zmieniają się w tęczową tafle, powoli zmieniając się w krople dobroci i unosząc się, przekazują energię życiową wszystkiemu, co dobre w magicznym wszechświecie - zakończył profesor.
- Panie profesorze, czy te krople mogą być jednym z trzech darów Godin? - zapytała Bloom.
- Masz rację Bloom, wielu czarodziei i czarodziejek podejrzewa, że te krople są tymi z opowieści. Uważają oni również, że mają one niesamowite właściwości, jeżeli chcecie możemy spróbować wykonać eksperyment używając tych kropel - zaproponował profesor.
- Och tak! - krzyknęły chórem młode czarodziejki.
Avalon wykonał kilka ruchów ręką, wymawiając pod nosem zaklęcie. Jedna z kropel udała się w stronę jego wyciągniętej ręki, na której wyczarowany został mały flakonik. Gdy kropla do niej wleciała, profesor jednym ruchem schował buteleczkę do wewnętrznej części marynarki.
- Musicie wiedzieć, że te krople można przechowywać, ale nie można ich przenosić w magiczny sposób, musicie je mieć zawsze przy sobie - powiedział profesor, patrząc z powagą na uczennice. - Zapraszam do swojej pracowni za tydzień, gdy będzie pełnia księżyca. Wydaje mi się, że to, co ujrzymy będzie w tym momencie niesamowite. Dziękuję wam bardzo za uwagę, możecie wrócić do Alfeii lub zostać tu ze mną, by podziwiać to piękne zjawisko.
- Dziewczyny, nie możemy zostać - powiedziała ze smutkiem Layla do swoich przyjaciółek. - Pani Faragonda prosiła nas o rozmowę najlepiej z samego rana.
- Gdybyśmy jej wytłumaczyły naszą nieobecność, może nie byłaby zła.
- Tak Bloom, ale jednak powiedziała nam, że jest to coś ważnego - odpowiedziała jej Layla.
- Gdyby to było naprawdę coś ważnego, wezwałaby nas do siebie wczoraj lub powiedziałaby nam to od razu - wtrąciła Stella.
- Stello, co ty taka chętna się nagle stałaś na ten spacer? - zapytała z uśmiechem Musa.
- Podoba mi się to, co tu widzimy, poza tym profesor Avalon sam powiedział, że jest to rzadkie zjawisko. Faragonda może poczekać ten jeden raz.
- Och Stello, nie marudź. Gdy umawiasz się z Brandonem, ten też ma wiele ważnych rzeczy do zrobienia, a ty denerwujesz się, gdy się spóźnia - odpowiedziała jej Musa.
Wszystkie Winx, poza jedną, wybuchły głośnym śmiechem i udając się w stronę kępy krzaków, która już się przed nimi rozstępowała, rozmawiała o porannej niespodziance. Każda zanim weszła do lasu, rzuciła ostatni raz spojrzenie na jezioro, nad którym wiele czarodziejek siedziało i wpatrywało się w powoli unoszące się krople wody.
Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 27-04-2014 14:15
qwerty Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Razem, na zawsze
~Adelia
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 07-04-2014 17:33
No, nawet nawet. Podoba mi się rozpoczęcie, szczególnie piękny jest rozdział pierwszy. Masz świetne pomysły, nie brak Ci ich. Również, myślę, że Faragonda chce im powiedzieć, iż Valtor powrócił. Jestem zaciekawiona kolejnym rozdziałem. Jestem, również ciekawa reakcji Winx. Czekam na kolejne rozdziały!


as mitski once said: ***** ***

Edytowane przez Adelia dnia 07-04-2014 17:33
*:・゚✧ youtu.be/dQw4w9WgXcQ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Razem, na zawsze
~IcyJus
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 07-04-2014 18:04
Ciekawy rozdział... Czekam na więcej. Zapowiada się naprawdę interesująco, mam nadzieję, że ciąg dalszy już się nam szykuje. Weny życzę!

Naprawdę jestem pewna, że nie pisze się "na prawdę" (:. Dłuższy post nie zaszkodziłby, wierz mi.



Edytowane przez Victoria dnia 19-03-2015 15:47
49139190 ? Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Razem, na zawsze
~qwerty
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 12-04-2014 16:07
Dziękuję, Wam, za tak miłe słowa. Autorom jest to naprawdę potrzebne, ponieważ dzięki temu czują, że ich praca jest dostrzegana. Czują się też dowartościowani uśmiech. Mam nadzieję, że miło was zaskoczę. Póki co, mam power i trochę luzu, więc piszę na bieżąco, ale później niestety nie wiem :c. Wolne tuż tuż, koniec roku również, więc może dam radę. Przepraszam za ewentualne błędy, brak przecinków czy stylistykę, ale ciężko jest się skupić na kilku rzeczach na raz, mając w głowie wiele pomysłów, dodatkowo piszę tylko z telefonu, bo z komputerów nie korzystam uśmiech. Ze znakami interpunkcyjnymi zawsze miałam problem, więc proszę też o wyrozumiałość.
Życzę miłego i dobrego tygodnia całus!


Rozdział 2
- Stormy, skup się! - warknęła wysoka, postać w długim płaszczu na swoją kompankę.
Trzy czarownice poruszały się w ciemnej jaskini po omacku. Po długim czasie były pewne, że ten, którego szukają, jest w tym właśnie miejscu, ukrywając się przed wszystkimi. Plan zawładnięcia magicznym wymiarem oraz zdobycia niewyobrażalnej mocy legł w gruzach, gdy na drodze czwórki stanęła grupka nastolatek, potężnych i pełnych dobroci, które zdecydowanie za szybko się z nimi rozprawiły.
- Przeklęte Winx. Od początku były z nimi problemy. Trzeba było z każdą rozprawić się osobno - mamrotała pod nosem królowa lodu.
- Moja droga Icy, gdyby to było takie proste, zrobiłbym to już na starcie. Przyjemnością dla moich oczu byłaby klęska tych dziewcząt - rozległ się głos w ciemności.
- Valtor? - zapytały chórem czarownice patrząc w nicość.
Usłyszały cichy śmiech po swojej lewej stronie, każda z nich, chociaż pewna kogo ujrzy, była gotowa na ewentualny atak i obronę.
- Darcy, muszę ci powiedzieć, że twój pomysł z podłożeniem naszych sobowtórów Winx i specjalistom był niesamowity. Wprawdzie miały one cząstkę naszych mocy, ale wątpię by te dzieci poradziły sobie, gdybym stanął z nimi twarzą w twarz. Jednak warto było nie ryzykować, bo dzięki Icy mam plan, by uderzyć w czarodziejki tak, by zabolało je najbardziej.
- Valtorze, cóż to za pomysł? - zapytała Stormy, podlatując bliżej mężczyzny.
- Pomysł, o którym już słyszałaś. Pomysł dzięki Klub Winx znowu się rozwiąże - odpowiedział jej czarnoksiężnik z uśmiechem na twarzy.

***
Stworzenia leśne powoli budziły się do życia. Niektóre z nich wesoło latały pomiędzy drzewami, korzystając z uroku pogody i otaczającego je lasu. Inne porządkując swoje małe norki wyrzucały całą ich zawartość tylko po to, by po chwili, wszystko wrzucić z powrotem na swoje miejsce. Dzięki mocy czarodziejek miały gdzie mieszkać i żyć, więc od strasznego pożaru były im ogromnie wdzięczne.

***
- A gdybyśmy poprosiły Faragondę o kilka dni wolnego? Ta walka z Valtorem i wiedźmami okropnie mnie wymęczyła. Jeszcze nigdy nie miałam takich worów pod oczami jak w ostatnim czasie! - żaliła się swoim przyjaciółką księżniczka Solarii.
- Stello, po bitwie z Valtorem miałyśmy wystarczająca przerwę od nauki, zresztą Faragonda zgodziła się już wtedy na odbudowę szkół, Magix w ramach zajęć. Pytanie się o coś takiego byłoby nieetyczne z naszej strony - pouczyła koleżankę Bloom.
- Naprawdę, odrobina wakacji nikomu nie zaszkodziłaby - mruknęła pod nosem czarodziejka Słońca. Jednak swoje wyrzuty o rozterki musiała porzucić, ponieważ tuż przed jej nosem, jak spod ziemi, wyrosła Gryzelda.
- Dziewczęta, pani dyrektor oczekuje was w swoim gabinecie już od dłuższego czasu. Czarodziejce, a już zwłaszcza księżniczce nie wypada spóźniać się na umówione spotkania - powiedziała surowo nauczycielka, przy ostatnim zdaniu patrząc znacząco na wszystkie Winx, z wyjątkiem Flory i Musy.
- Przepraszamy, pani Gryzeldo, już więcej nie dojdzie do takiej sytuacji - odpowiedziała jej z uśmiechem czarodziejka natury.
- Dziwne, że słyszę to za każdym razem, a i tak żadna z was nie dostosowuje się do moich uwag - powiedziała kobieta, udając się w przeciwną stronę. - Pośpieszcie się! - rzuciła im jeszcze przez ramię.
- Eh... życie księżniczki jest naprawdę ciężkie - westchnęła rudowłosa.
- Nie martw się Bloom, każda z nas musiała przez to przejść i każda z nas dała radę. Pamiętaj, że księżniczki trzymają się razem - mówiąc to Layla próbowała wesprzeć Bloom, kładąc swoją rękę na ramieniu przyjaciółki. Ta tylko uśmiechnęła się do niej z wdzięcznością i powiedziała:
- Chodźcie Winx! Czarodziejkom, a zwłaszcza księżniczkom nie wypada się spóźniać - powiedziawszy to ruszyła w stronę gabinetu dyrektorki, a za nią reszta, głośno się śmiejąc.

***
- Dzień dobry, pani Faragondo. Wzywała nas pani - powiedziała Bloom, gdy weszła do pomieszczenia.
Starsza kobieta, stojąca przy ogromnym oknie, odwróciła się, gdy usłyszała młode czarodziejki wchodzące do pokoju.
-Witajcie, Winx - przywitała je z uśmiechem kobieta. - Cieszę się, że przyszłyście tak szybko, ale nie musiałyście tak wcześnie znikać z zajęć profesora Avalona.
- Mówiłam, że nic by się nie stało jakbyśmy dłużej zostały nad jeziorem - mruknęła niezadowolona Stella.
- Wolałyśmy nie spóźniać się na spotkanie z panią - odpowiedziała Bloom
- Dobrze, Winx, przejdźmy do konkretów. Mam dla was wspaniałą wiadomość. Moja dobra znajoma, Erisnal, dowiedziała się o waszych zasługach dla Magicznego Wymiaru. Ucieszyła się także, gdy dowiedziała się, że jesteście moimi uczennicami. Postanowiła odwdzięczyć mi się za stare lata i zgodziła się, abyście wyruszyły do niej na specjalny trening dla czarodziejek.
Gdy Winx usłyszały tą nowinę, wybuchło wśród nich poruszenie. Wszystkie ucieszyły się z tej wiadomości.
- Musicie jednak podejść bardzo poważnie do tego treningu - przerwała im Faragonda. - Erisnal jest dawną eteryczną czarodziejką, a jej nauki są najlepsze w wymiarze magii. Każda czarodziejka, która podejmie się nauki u niej musi dotrwać do końca. W innym wypadku dotyka ją straszna kara. Ten trening jest ogromnym wyzwaniem i zrozumiem jeśli któraś z was nie będzie chciała wziąć w nim udziału - spojrzała spod swoich okularów na każdą czarodziejkę. W duszy ucieszyła się, że Bloom jako pierwsza postanowiła się odezwać.
- Pani Faragondo, nie musi się pani o nas martwić. Przeszłyśmy naprawdę ogrom prób i wyzwań, dzięki temu każda z nas czuje się pewniej przy podejmowaniu kolejnych wyzwań, prawda Winx? - spojrzała na swoje przyjaciółki.
Wszystkie kiwnęły głowami, na znak, że zgadzają się z liderką.
- Pani Faragondo, jesteśmy zaszczycone, że zostałyśmy wybrane do tego treningu. Każda z nas z przyjemnością weźmie w nim udział - powiedziała czarodziejka smoczego płomienia z uśmiechem na twarzy.
- Pamiętajcie, że możecie tylko teraz się wycofać. Proponuję wam, abyście przespały się z tą decyzją, a jutro rano przyjedziecie i poinformujecie mnie o niej. Pamiętajcie również, by nie działać pod presją grupy. Wejście do treningu zapewni akceptacja wewnątrz swojego serca, podczas specjalnej magicznej ceremonii. Gdy postanowicie podczas pytania czy chcecie dołączyć do czarodziejek treningu, nie będzie odwrotu. Liczę, że każda z was podejmie słuszną decyzję.
Winx patrzyły na dyrektorkę z powagą i brały każde jej słowo do serca. Kilka z nich było gotowe podjąć ryzyko już teraz, jedna toczyła w sobie wewnętrzna walkę czy jest to słuszny pomysł, by wziąć udział w treningu, pozostałe rozważały możliwości "za" i "przeciw".
- Dziewczęta, wiem, że was zaskoczyłam. Proponuję, abyście udały się do swoich pokoi, by odetchnąć i przemyśleć dokładnie to, co powiedziałam. Chciałabym się z wami spotkać jutro rano w bibliotece, by dowiedzieć się jaka jest wasza decyzja - powiedziała dyrektorka.
- Dobrze, pani Faragondo - to powiedziawszy dziewczyny po kolei wychodziły z gabinetu, by udać się do swoich pokoi. Jako ostatnia wychodziła Bloom, której na język cisnęło się jedno pytanie. Zdeterminowana odwróciła się pozostawiając otwarte drzwi. Winx, które poczuły, że ich koleżanka jeszcze nie wyszła, odwróciły się, by zobaczyć, co ją zatrzymało.
- Pani Faragondo, jeśli mogę wiedzieć, za co Erisnal chce się pani odwdzięczyć?
Dyrektorka zaskoczona pytaniem odwróciła się w stronę okna. Po chwili namysłu cicho odpowiedziała:
- Jeśli Erisnal będzie gotowa, to opowiemy wam to razem.
Bloom zaskoczona odpowiedzią kiwnęła tylko głową i zamknęła drzwi. Faragonda natomiast, dalej patrząc w okno, powiedziała do siebie:
- I nastąpi to chyba już niedługo.


Ludzie błagam, mój nick pisze się z małej litery :c
Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 27-04-2014 14:31
qwerty Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Razem, na zawsze
~Adelia
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 12-04-2014 16:48
Qwerty, ten rozdział jest cudowny. Szkoda, że troszeczkę błędów popełniłaś. Jednakże, to nic. Ten rozdział jest najciekawszym rozdziałem, chyba, że zmienię zdanie. Podoba mi się początek. Jest dość fajny. Chodzi mi o to.
-Stormy, skup się!-warknęła czarownica na swoją kompankę.


Warknięcie? Em... a która to czarownica warknęła na Stromy, bo już nie rozumiem? Twoje opowiadanie z czasem staje się coraz bardziej ciekawsze. Czekam na kolejny rozdział!


as mitski once said: ***** ***

Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 27-04-2014 13:51
*:・゚✧ youtu.be/dQw4w9WgXcQ Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Razem, na zawsze
~qwerty
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 12-04-2014 17:02
Przepraszam za błędy, ale nie korzystam z komputera. Całość piszę na kilku calowym ekranie telefonu. Niestety, mogą się zdarzać błędy, zwłaszcza, że wszystko piszę podczas lekcji uśmiech. Edytuję błędy i ujmę, która z czarownic wypowiedziała te słowa uśmiech.


Ludzie błagam, mój nick pisze się z małej litery :c
Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 26-04-2014 20:52
qwerty Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Razem,na zawsze
~Smoczy_Plomien
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 12-04-2014 21:13
Hm... Opowiadanie póki co jest bardzo interesujące. Lubię takie "tajemnicze" rozpoczęcia. Za to, że akcja dzieje się pomiędzy trzecim sezonem, a filmem masz u mnie duuużego plusa. Były to najlepsze serie i mam nadzieję, że nie zepsujesz tego opowiadania. Fabuła zdaje się być bardzo ciekawa. Na razie pomysły zapowiadają się nieźle. Szykuje się cudna akcja, która zaczyna się coraz bardziej rozkręcać. Ciekawam, jak będzie wyglądać ten trening i co się tam takiego stanie, bo chyba na pewno coś się stanie xdd. Może wymyślisz jakieś fajne, nowe stroje dla czarodziejek?
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.




(c) ja, hehe

Zapraszam:
- moje opowiadanie - Zmierzch bogów
- mój blog - W zakamarkach mojej duszy
Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Razem,na zawsze
@czarodziejka_flora
Super Administrator

avatar
Dodane dnia 15-04-2014 00:46
Na początek, jak masz dialogi to po myślniku spacja. Natomiast jeśli myślnik masz w zdaniu to spacja przed i po nim, np. "że aż tak mu się spieszy - zastanowiła się na głos dziewczyna".
Jestem po pierwszym rozdziale i powiem ci, że dobra jesteś. Używasz dużo epitetów co urozmaica opowiadanie, tworzy obraz w głowie. Sam pomysł z legendą jest ciekawy, czekam na jego rozwinięcie. Podoba mi się to, że stopniowo poznajemy fabułę, że nie ma takiego "bum!" i już właściwie na samym początku znamy koniec. W rozdziale drugim w zasadzie nic ciekawego się nie wydarzyło, oprócz tej interesującej sprawy Faragondy z Erisnal, ciekawe co mają za uszami ;P. No cóż, czekam na kolejny rozdział. Raczej go przeczytam, bo podoba mi się ;).


Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Razem,na zawsze
~qwerty
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 26-04-2014 20:06
Przez drzwi, które otworzyły się z rozmachem, weszła grupa młodych czarodziejek zawzięcie rozmawiających.
- No, nie wiem czy to taki dobry pomysł. Jesteśmy dość silne, nie sądzę by ten trening wniósł coś nowego do naszych mocy. Dobrze wiecie, że Enchantix jest ostateczną transformacją i wszystkie, poza Bloom, mamy go opanowanego do perfekcji - stwierdziła Tecna.
- Tecno, ale zrozum, że to może być coś naprawdę niesamowitego! - zachwycała Musa.
- A po tonie Faragondy można wywnioskować, że jest to zaszczyt dla czarodziejki. - dodała Layla.
- W dalszym ciągu nie jestem do tego przekonana - powiedziała Tecna, siadając na kanapie.
- Naprawdę cię nie rozumiem Tecno. Możemy stać się potężniejsze, a gdy pojawi się nowy i silniejszy przeciwnik od Trix, Darkara i Valtora, połączenie naszych nowych mocy mogłoby go pokonać w moment - powiedziała księżniczka Solarii.
- Stello, weź pod uwagę fakt, że najpierw trzeba przejść trening, aby zyskać nową moc. Poza tym, nawet jak ją zdobędziesz nie masz pewności czy na tego wroga byłaby ona skuteczna - zauważyła Flora.
Stella spojrzała na swoją przyjaciółkę zdziwiona, po chwili zamyślając się. Pozostałe dziewczyny wpatrywały się w nią czekając, aż coś powie, ponieważ czarodziejka słońca wyglądała na taką, która chce coś oznajmić. Jednak ona w dalszym ciągu wpatrywała się w Florę. Ta była lekko onieśmielona zaistniałą sytuacją. Nie przepadała za tym, aby ktoś się w nią dłużej wpatrywał.
- Stello, czy coś się stało? - zapytała Musa.
Stella nic nie odpowiedziała, nawet nie oderwała wzroku od czarodziejki natury, gdy nagle wstała z fotela by podejść do siedzącej przyjaciółki i pochylając się dalej, patrzyła w jej twarz. Flora, mocno zaniepokojona oczekiwała tego, co za chwilę nastąpi.
- Floro, to, że Tecna z nami nie wyruszy jest prawie pewne, ale ty, jako jedyna nie zdeklarowałaś się czy weźmiesz udział w treningu, czy nie - stwierdziła Stella, dalej patrząc spod przymrużonych oczu na przyjaciółkę.
Flora opuściła głowę, patrząc na dłonie zaciśnięte na końcu spódniczki. Nie była w stanie wytrzymać dłużej spojrzenia Stelli.
- Floro, czy ty...? - zaczęła Tecna, ale przerwały jej radosne chichoty, które, jak się okazało, należały do ich bliźniaczych wróżek, które nagle wleciały przez otwarte okno balkonowe.
- Cześć Winx! - zawołały wesoło wróżki.
- Amore! Wreszcie się widzimy. Dlaczego tak długo cię nie było? - zapytała Stella, całkowicie tracąc zainteresowanie Florą.
- Och, Stello, Faragonda powierzyła nam ważne zadanie zaraz po pokonaniu Valtora. Przepraszam, że o niczym ci nie powiedziałam, ale musiałyśmy wyruszać jak najszybciej! - odpowiedziała jej Amore.
- Faragonda powierzyła wam zadanie? - zapytała zdziwiona Tecna.
- Tak - odpowiedziała jej Digit. - Musiałyśmy odwiedzić każdą planetę, na której był Valtor i zrobić spis przedmiotów, które zabrał.
- Ale dlaczego Faragonda nie powierzyła nam tego zadania? - zapytała Bloom, kierując pytanie do wszystkich.
Wróżki popatrzyły na siebie. Żadna z nich nie zastanawiała się nad tym. Były zbytnio zajęte misją, żeby rozważać decyzję Faragondy.
- Może...- zaczęła Flora. - Może Pani Faragonda nie chciała, abyśmy gdzieś wyruszały po bitwie z Valtorem. Może chciała, abyśmy odpoczęły po tych wydarzeniach albo to zadanie było przeznaczone dla wróżek.
- Mogło tak być - przyznała jej rację Layla.
- W takim razie wróżki na pewno poradziły sobie z tym zadaniem, prawda Amore? - zapytała Stella swoją wróżkę.
- Musimy powiedzieć Faragondzie, o tym czego się dowiedziałyśmy, ale raczej wszystko poszło dobrze - odpowiedziała za Amore Lockette.
- Tak, wszystko poszło zbyt gładko. A miałam wielką ochotę powalczyć z jakimś potworem, by pokazać mu na co mnie stać! - krzyknęła Chatta.
- Chatto, nie widzę cię w walce z potworami, bo gdy na jednej z planet pies - strażnik szczeknął, ty uciekłaś i musiałyśmy same dowiedzieć się, co zginęło - powiedziała Digit.
Chatta gdy to usłyszała, naburmuszył się i, siadając na kolana Flory, postanowiła nie odzywać się na razie do nikogo. Długo to jednak nie potrwało, ponieważ gdy reszta wróżek opowiadała swoim czarodziejkom, co je spotkało podczas misji, Chatta postanowiła porozmawiać z Florą. W końcu, jak na wróżkę plotek przystało, musiała dowiedzieć się, co się działo podczas jej nieobecności.
Wróżka podleciała na wysokość oczu czarodziejki, która ledwo na nią spojrzała, a już została zasypana gradem pytań.
- Floro, a co u ciebie? Działo się coś w Magix? Jakiś nowy wróg się pojawił? Co z Trix? Faragonda dała wam trochę wolnego? Uciekałyście na jakąś imprezę? Grizelda dała wam szlaban? Czy Helia gdzieś cię zabierał? A może ci się oświadczył? - Chatta latała dookoła czarodziejki natury, sprawiając, że ta przy ostatnim pytaniu zrobiła się cała czerwona i zawstydzona, bo przypadkiem Stella usłyszała magiczne słowo "oświadczył" i przerywając swoją wypowiedź o najnowszej kolekcji ubrań dla wróżek, zwróciła swój wzrok po raz kolejny na Florę. Oczywiście cała reszta również poszła w jej ślady, gdy księżniczka Solarii nie dokończyła ostatniego zdania.
- Oświadczyny? Floro, czy ty przez przypadek nie ukrywasz czegoś przed nami? - zapytała Stella.
- Stello, to nie tak jak myślisz - Flora próbowała się bronić, Stella spojrzała na nią z politowaniem. - Chatta chciała tylko dowiedzieć się, co działo się u nas podczas jej nieobecności. Nie wiem, czemu wyskoczyła z tym pytaniem!
Wszyscy spojrzeli na wróżkę plotek, która kręciła w powietrzu kółka swoją nogą. W końcu nie wytrzymawszy, wróżka krzyknęła:
- No co! W końcu to kwestia czasu, zanim chłopcy wam się oświadczą, myślałam, że może Helia już się zdecydował.
- Zdecydował? Ale na co? - zapytała zdziwiona Flora.
Chatta w tym momencie zrozumiała, że zbyt dużo powiedziała. Ponad ramieniem Stelli ujrzała Amore, która desperacko do niej machała. Wróżka plotek nie wiedziała, o co jej chodzi.
Może mam powiedzieć jej, że słyszałyśmy...
- Chattcie ciśnie się na język zbyt wiele słów. Rozpowiada na prawo i lewo jakieś plotki, nie wiedząc co mówi - Amore widząc, że zbliża się najgorsze, postanowiła uratować sytuację.
Grupa czarodziejek nie była przekonana tą odpowiedzią i już chciały wyciągnąć prawdę, zwłaszcza Stella, która była gotowa zacząć przesłuchanie, gdy nagle w okno ktoś zastukał. Wszyscy spojrzeli w stronę okna, do którego podchodziła już Musa, gdy je otworzyła uśmiechnęła się szeroko.
- No dziewczyny, dzisiaj mamy prawdziwy dzień odwiedzin i niespodzianek - krzyknęła do pozostałych czarodziejek Musa otwierając okno szerzej, tak, aby każda zobaczyła, o co chodzi.
Okno z pokoju czarodziejek znajdowało się na drugim piętrze, a kilka metrów od niego "wisiało" sześć skuterów, na których siedziało sześciu przystojnych specjalistów.
- Cześć, dziewczyny - zawołał jeden z chłopaków w zielonym kasku, machając ręką do dziewczyn.
- Cześć, chłopcy - zawołały Winx, wesoło machając.
- Co tu robicie, Sky? - zapytała Bloom.
- Z okazji tego, że mamy dzisiaj wolne, zabieramy was na małą przejażdżkę, która skończy się miłą niespodzianką - odpowiedział jej chłopak. - Wskakujcie!
Dziewczyny zachwycone pomysłem po kolei wskakiwały na skutery swoich chłopaków. Każda rozpoznawała swojego ukochanego po kolorze kasku. Gdy już wszystkie siedziały bezpiecznie na tylnym siedzeniu, Layla zawołała:
- Wróżki, lecicie z nami?
- Lećcie, my musimy iść do Faragondy, pewnie już na nas czeka - odpowiedziała jej Tune.
- Do zobaczenia wieczorem! - krzyknęła Lockette.
- Do zobaczenia! - zawołały czarodziejki, po czym każda złapała swojego towarzysza w pasie i wszyscy odlecieli w nieznanym dziewczynom kierunku.
Wróżki patrzyły za nimi w oddali, a Amore, która unosiła się obok Chatty, szepnęła do niej tak, by nikt nie usłyszał.
- Masz szczęście, że chłopcy przylecieli, bo inaczej miałabyś niezłe kłopoty.
Chatta nawet nie spojrzała na nią. Dalej wpatrywała się w horyzont, za którym znikały czarodziejki, ale na jej twarzy wypłynął rumieniec i wstydliwy uśmiech.
***
- Ile jeszcze będziemy lecieć? - zapytała Stella z nutą znudzenia w głosie.
- Już nie daleko moja księżniczko, wytrzymaj - odpowiedział jej radośnie Brandon.
Winx, wraz ze specjalistami, leciały w nieznanym im kierunku. Podróż była strasznie długa i dawała się we znaki naszym czarodziejkom. Najbardziej znużona była Stella, która od pewnego czasu marudziła. Czarodziejka nie cierpi długich podróży na skuterze, nawet ze swoim chłopakiem.
- Chłopaki, zbliżamy się do lądowania! - krzyknął Sky do swoich kolegów. Winx, jak na komendę, uniosły głowy i zaczęły się rozglądać, ale dalej znajdowały się nad lasem i nic nie wyróżniało tego miejsca.
- Dziewczyny nie podglądajcie - powiedział Brandon.
Skutery powoli osiadły na ziemi. Dziewczyny zeszły ze skuterów i zaczęły się rozglądać.
- To jest ta niespodzianka? Przecież jesteśmy w lesie - zdziwiła się Musa.
- Czekajcie - powiedziała Flora, w dalszym ciągu rozglądając się. Chłopcy spojrzeli na nią z niepokojem. - Poznaję to miejsce, przecież jesteśmy niedaleko miejsca gdzie profesor Avalon prowadzi swoje zajęcia!
- Floro, musiałaś się pomylić. Dobrze wiesz, że z Alfeii na tamtą polankę jest kilka minut drogi, a my leciałyśmy dobre kilkadziesiąt minut! - powiedziała Stella.
- Tak, ale poznaję te drzewa. Tam - czarodziejka natury wskazała na jakieś krzaki, Winx spojrzały w tamtą stronę. - jest polanka, Helia powiedz, że to prawda - dziewczyna spojrzała na swojego chłopaka.
Ten patrzył na nią niepewnie i ku zdziwieniu dziewczyn, reszta unikała ich wzroku.
- Brandon, to prawda, że jesteśmy niedaleko Alfeii? - zapytała Stella, lekko się denerwując.
- Helia miał rację, mówiąc, że Flora pozna to miejsce - szepnął Riven do Timmiego, który lekko kiwnął głową na znak zgody.
- Kochanie, to nie tak, obiecaliśmy wam przejażdżkę i niespodziankę na koniec - Brandon próbował się bronić, dodatkowo machając rękami.
Stella nie była zbytnio przekonana i już chciała nakrzyczeć na chłopców za długą i męcząca podróż, przez którą nie czuje się najlepiej, ale przeszkodziła jej w tym Layla, która wyczuła, że jej przyjaciółka jest zdenerwowana.
- Chłopcy, to naprawdę świetny pomysł! Po tym wszystkim, co się działo w ostatnim czasie potrzebne nam było coś takiego - powiedziała Layla tym samym wywołując uśmiechy na twarzach specjalistów.
- To gdzie ta niespodzianka? - zapytała Musa.
Chłopcom w tym momencie ulżyło. Wiedzieli, że Stella nie wybuchnie złością, a dziewczynom podoba się pomysł. Każdy podszedł do swojej dziewczyny i, chwytając za rękę, pociągnął ją w stronę polanki wcześniej wspomnianej przez Florę.
- Mamy nadzieję, że się wam spodoba - powiedział Riven.
Musa spojrzała na chłopaka ze zdziwieniem. On nigdy taki nie był. Emanowała z niego pewność siebie i szczęście. Czarodziejka lekko się uśmiechnęła, bo bardzo pragnęła ujrzeć takiego Rivena. Jednak w jednej chwili jej myśli wokół chłopaka zniknęły, ponieważ dobiegły ją ciche westchnienia przyjaciółek. Gdy odwróciła głowę by dowiedzieć się, co wywołało u dziewczyn taką reakcję nie mogła uwierzyć w to, co widzi.
Nad polanką, na której odbywały się zajęcia z profesorem Avalonem unosiły się malutkie kule, które dawały światło temu miejscu. Po środku rozłożony był ogromny koc, na którym mogli się wszyscy zmieścić, a wokoło rosło pełno kwiatów. Te kilka rzeczy sprawiło, że polanka wyglądała magicznie i dodawała uroku każdej roślinie. Dziewczyny podeszły bliżej, aby dokładniej się rozejrzeć po miejscu, które znają, ale którego teraz nie mogły poznać. Wszystkie były zachwycone, nawet Stelli przeminęła złość.
- Wy to sami dla nas przygotowaliście? - zapytała z niedowierzaniem Musa.
Riven, ku zaskoczeniu wszystkich, podszedł do niej i mocno przytulając ją, powiedział:
- Wszystko dla naszych wspaniałych czarodziejek.
Reszta również podeszła do swoich dziewczyn prowadząc je w stronę kocu.
- Ale co to za niespodzianka bez jedzenia? - zawołała nagle Stella. Jednym pstryknięciem palców wyczarowała napoje i przekąski. Wszyscy się roześmiali po czym usiedli na kocu, by móc wspólnie spędzić czas na rozmowie.
Czas minął każdemu miło. Dzięki Layli, która wyczarowała z Fluidu siatkę i piłkę, zagrali w siatkówkę. Chłopcy stoczyli pojedynki, w niektórych momentach zbyt na poważnie, według dziewczyn, ale nikt nie pogłębiał tematu. Pod koniec, gdy słońce już zachodziło, każda z par siedziała razem, rozmawiając lub po prostu siedząc w milczeniu, zatonęła w myślach.
Bloom, siedząc ze Skyiem i rozmawiając o rodzicach dziewczyny, nagle zorientowała się, że jest dosyć późno i nastał mrok.
- Dziewczyny, powinnyśmy się już zbierać. Jutro z rana rozpoczynamy trening - przypomniała przyjaciółka.
Te, usłyszawszy ją, zebrały się w grupę gotowe do powrotu. Chłopcy, lekko zaskoczeni, również do nich podeszli.
- O jakim treningu mówicie? - zapytał Nabu.
- Przyjaciółka Faragondy zaproponowała nam udział w jej treningu, który jutro się zaczyna. Wszystkie, poza Tecną, bierzemy w nim udział - odpowiedziała mu Layla.
- Jesteście pewne, że chcecie wziąć w nim udział? Jesteście bardzo silne, nie sądzę by ten trening wniósł coś nowego do waszych mocy - powiedział Timmy.
Wszystkie Winx, gdy to usłyszały roześmiały się głośno.
- Dokładnie to samo powiedziałam - Tecna spojrzała na chłopaka, który poczuł zakłopotanie. Uśmiechnął się tylko do dziewczyny po czym uciekł wzrokiem gdzieś w dal.
- W takim razie, skoro jutro wyruszacie powinniśmy się zbierać. Musicie się przygotować pewnie - powiedział Brandon łapiąc Stelle za rękę i ciągnąc ją w stronę skuterów.
Wszyscy ruszyli za nimi, a Bloom jednym ruchem ręki magicznie zwinęła koc, posprzątała resztki po jedzeniu i sprawiła, że magiczne kule zniknęły. Gdy dziewczyny usiadły na skuterach poczuły zmęczenie i zapragnęły jak najszybciej położyć się spać. Na ich szczęście dotarły do Alfeii o wiele szybciej niż leciały na polankę. Pożegnały się czule z chłopcami i udały się do sypialni, by położyć się spać. Wszystkie Winx, poza jedną, w moment zatonęły w nieosiągalnej krainie snów. Jedna z nich usiadła na parapecie i rozmyślała nad tym, co powinna zrobić.
***

Z miejsca pragnę przeprosić każdego czytelnika. Rozdział absolutnie mi się nie podoba, całkowity brak weny i pomysłu. Praca pisarska jest naprawdę ciężka i proszę was o wyrozumiałość. Dodatkowo czas, po którym powinnam wam zaserwować coś wspaniale długiego i przyjemnego w czytaniu. Coś jak tort z wisienką i czekiem na tysiąc złoty pod każdą porcją, a w zamian macie podróbkę nutteli, która odstrasza swoim wyglądem. Jednak nie mogłam wam noc nie podarować. Bo gdybym teraz nic nie dodała, to to opowiadanie zostałoby porzucone. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie i dacie szansę, a ja mam nadzieję, że się poprawię.

W zadaniach wtrąconych stawiamy przecinek na jego początku i końcu. W opowiadaniach, powieściach, bajkach itd. zwroty grzecznościowe piszemy małymi literami (chyba, że w tym wstawiasz list lub tym podobne). Gdy bezpośrednio zwracamy się do osoby, po jej imieniu stawiamy przecinek. Przykład:
- Stello, zaczekaj.
W dopowiedzi narratora na końcu stawiamy kropkę. Przykład:
- Zrozumiałam - odrzekła śmiało.
Przepraszam za nieporozumienie.



Ludzie błagam, mój nick pisze się z małej litery :c
Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 27-04-2014 13:50
qwerty Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Razem, na zawsze
~IcyJus
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 26-04-2014 22:48
Czemu zły? Według mnie jest niezły. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, że Tecna nie idzie na ten trening, ma własne zdanie. A co się dzieje z Florą? Tak dziwnie zareagowała na temat tych oświadczyn. Póki co, życzę inspiracji na następny rozdział.

Pisze się Tecna, a nie Techna.



Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 26-04-2014 22:53
49139190 ? Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Razem, na zawsze
~Fiker
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 28-04-2014 21:44
To opowiadanie jest jak szczeniaczek. Niby widzisz, że tu mu się łapa podwinie, tu się przewróci... A potem patrzysz w te wielkie oczy i nic cię to nie obchodzi. Tak samo jest z tym tekstem. Też jestem zaskoczona, że Tecna nie idzie na trening, ale pozytywnie zaskoczona. I czyżby Flora nie mówiła przyjaciółkom wszystkiego? Może szykuje się ślub? Życzę weny i weny, i może jeszcze trochę weny. Pisz dalej, bo nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów.


Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Razem, na zawsze
użytkownik usunięty
Dodane dnia 19-05-2014 17:29
:szoker: - Ta minka właściwe opisuje moje uczucia do tego tekstu. Jestem pod wrażeniem twoich opisów, mają bardzo dużo epitetów, co na pewno ubarwia każdy rozdział. Podoba mi się styl twojego pisania, a to że piszesz na teflonie to, także wielki wysiłek. Mimo iż rozdziały są długie nie są nużące, lecz wciągające. Jeżeli chodzi o ten rozdział, za nisko siebie oceniasz! Może to daje Ci motywacje. W każdym razie powyższe opowiadanie nie jest złe wręcz dobre, może i trochę za słodkie, ale każde opowiadanie musi mieć takie rozdziały, a nie tylko napakowane akcją. Zachowanie Flory bardzo mnie ciekawi, a co do intrygującej tajemnicy wróżek: myślę iż słyszały jak chłopacy rozmawiali w jaki sposób się oświadczyć i to stanie się niedługo. Przynajmniej takie są moje spostrzeżenia. Miło się czytało twojego autorstwa tekst! Mam nadzieje, że wkrótce przeczytam następne równie dobre, a może nawet lepsze rozdziały. Póki co mogę tylko życzyć Ci weny i dużo wspaniałych pomysłów.
Pozdrawiam! :*
PS. Wow, ale się rozpisałam! Sama się sobie dziwie...


AutorRE: Razem, na zawsze
~qwerty
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 24-05-2014 20:12
Dzień dla niektórych jeszcze się nie zaczął, ale sześć dziewczyn było już dawno na nogach. Zostały poinformowane, że w miejscu, do którego wyruszają nie będą im potrzebne ubrania. Wszystkie odetchnęły z ulgą, gdy to usłyszały, ponieważ wiedziały, że ciężko zniosłyby pakowanie Stelli. Teraz siedziały w salonie i czekały na przyjaciółkę, która musiała okiełznać swoje długie pasma blond włosów. Za chwilę miały stawić się w szkolnej bibliotece by stamtąd wyruszyć na trening prowadzony pod okiem przyjaciółki Faragondy, Erisnal.
- Stello pospiesz się! Faragonda zacznie się niecierpliwić - zawołała Tecna.
Pomimo tego, że dziewczyna nie zabiera się z resztą, postanowiła wstać, by pożegnać się z przyjaciółkami. W końcu nie wiedziały, kiedy zobaczą się znowu.
Wczoraj, gdy wieczorem zostały odwiezione przez chłopców, pożegnały się z nimi informując ich, że mogą nie spotkać się prędko. Ci obiecali im, że od razu, gdy wrócą wyjadą na wakacje, by móc nadrobić stracony czas.
Dziewczyny już coraz bardziej niecierpliwiły się przez opóźnienie przyjaciółki. Na swoje szczęście Stella wyszła już ze swojego pokoju z perfekcyjnie ułożonymi włosami w całkiem nowym stroju. Dziewczyny spojrzały zdziwione na blondynkę ubraną w pomarańczowy kostium zakrywających całe ciało dziewczyny, z wycięciem tuż przy szyi. Na rękach znajdowały się rękawiczki, a na nogach, o dziwo wygodne buty bez obcasów, które nadawały się na wycieczkę w góry. Włosy, razem z grzywką, były spięte w wysokiego kucyka.
- No co? - zapytała zdziwiona czarodziejka. - Wzięłam sobie do serca wczorajszą radę profesora Avalon, jeśli chodzi o wypady w nieznane miejsca. Patrząc na was nie wierzę, że wyruszacie w sukienkach i obcasach. Chcecie zniszczyć moje stroje? Na szczęście przygotowałam coś dla was - mówiąc to Stella pstryknęła palcami i codzienne stroje Bloom, Musy, Layli i Flory zmieniły się na identyczne kostiumy, co Stelli. Różniły się one jedynie detalami, jak na przykład brakiem palców w rękawiczkach Flory, czy inny rodzaj butów u Layli. Dodatkowo każdy z kostiumów miał inny kolor, taki jaki czarodziejka lubiła.
- Och, Stello! Dziękujemy ci! - krzyknęła Bloom, przytulając przyjaciółkę.
- Wyglądacie niesamowicie - powiedziała Tecna z uśmiechem. - Jednak powinnyśmy już iść. Pani Faragonda już czeka.
- Spokojnie, Tecno, dla ciebie też mam coś specjalnego - powiedziała Stella. Pstrykając palcami po raz kolejny, zmieniła spodnie i tunikę dziewczyny, na falbowaną spódniczkę różową sukienkę z liliowymi wstawkami oraz marynarkę pasującą do sukienki.
- Podczas naszej nieobecności musisz godnie reprezentować nasz Klub, poza tym Timmy padnie z wrażenia,gdy cię tak zobaczy - powiedziała Stella, mrugając do dziewczyny porozumiewawczo.
-Tecno, musisz częściej chodzić w sukienkach. Wyglądasz nieziemsko - dodała Musa.
- Dzięki, Stello, ale lepiej będzie jak już pójdziemy - powiedziała Tecna, zabierając ze sobą dziewczyny kierując je w stronę biblioteki. Z zazdrością patrzyła na kostiumy przyjaciółek, które były w jej stylu, ale musiała przyznać, że w sukience wyglądała zupełnie inaczej i ten nowy look bardzo jej się spodobał.
***
- Dziewczęta, przyszłyście w samą porę - powiedziała Faragodna, widząc Winx wchodzące do biblioteki.
Czarodziejki słysząc to uspokoiły się. Przez całą drogę bały się, że przez przebieranie Stelli spóźniły się, ale miły uśmiech dyrektorki pozwolił im odrzucić te rozterki.
- Pani Faragodno, każda z nas, prócz Tecny, która stwierdziła, że jest wystarczająco silna, by nie musiała wzmacniać swoich mocy, postanowiła wziąć udział w treningu. Jesteśmy gotowe na każdą ewentualność - powiedziała Bloom.
- Wspaniale Winx, cieszę się, że jesteście zdecydowane, a Twoja decyzję Tecno, na pewno była słuszna. Cieszę się, że nie poszłaś za głosem grupy, tylko swojego serca i bądź pewna, że kiedyś zostanie Ci to wynagrodzone - powiedziała Faragonda.
- Zanim zaczniemy, opowiem wam nieco o tym, co was czeka. Podczas ceremonii, będziecie musiały zdecydować po raz ostatni, czy aby na pewno chcecie wyruszać. Jednak zdecyduje nie wasza świadomość, ale serce. Podczas ceremonii, znajdziecie się między rzeczywistością, a jej zarwaniem, czyli w miejscu, w którym dochodzi do najważniejszych decyzji podejmowanych tylko i wyłącznie przez serce. Nie będą działać tam żadne wasze zmysły, ale będziecie słyszeć głos tylko swojego serca. Ja natomiast razem z Griseldą i Tecną, będziemy widzieć i słyszeć wszystko. Po ceremonii zostaniecie przeniesione na planetę Erisnal i tam podejmiecie się treningu, o którym niestety dowiecie się więcej już na miejscu. Pamiętajcie, że na jej planecie, nie możecie używać magii. Musicie wiedzieć też, że gdy już tam traficie, urwiecie kontakt z nami, na nieokreślony czas. Może być to tydzień, miesiąc, a nawet kilka miesięcy. Wrócicie tutaj, do biblioteki, razem, ale może się zdarzyć, że pojedynczo, w różnych odstępach czasu. Chcę was poprosić o to, byście po powrocie najpierw przyszły do mnie.
- Dobrze Pani Faragodno - odpowiedziały dziewczyny.
- Dziewczęta ustawcie się tutaj, Tecno stań obok pani dyrektor - rozkazała Griselda Winx, tym samym rzucając jakieś zaklęcia. Czarodziejki zostały odgrodzone złotym okręgiem powoli, unosząc się nad ziemią.
- Do zobaczenia dziewczyny, uważajcie na siebie! - zawołała Tecna do przyjaciółek, machając im.
- Do zobaczenia Tecno, do widzenia pani Faragondo, do widzenia pani Griseldo! - zawołały Winx
- Opiekuj się wróżkami, Tecno! - dodała jeszcze Layla, a później błysnęło i do czarodziejek już nic nie dochodziło.
***
- Nie sądziłam, że spotkam tak zdecydowaną osobę. Potężna i jednocześnie pewna siebie, młoda dziewczyna. Ty sama jesteś pewniejsza od swojego serca. Nie spotkałam się z czymś takim od wielu lat! Vilivix!
***
- Pani Faragondo, co to za biała poświata wokół Bloom?
- Ta poświata oznacza, że Erisnal jest zajęta jej sercem. Z tego co mi wiadomo, gdy poświata przybierze złoty kolor, czarodziejka została przyjęta. Znając Bloom, nie trzeba będzie długo czekać na jej zmianę... Widzisz? - odpowiedziała kobieta z uśmiechem.
***
- Pozytywnie nastawiona, porywcza i również pewna siebie, kolejna równie zdecydowana czarodziejka. Nie ma co przedłużać... Vilivix!
***
- Odważna i poważna. Gotowa na wszystko i zdecydowana jak dwie pozostałe. Widać, nie wiem o nich wszystkiego, na moją moc, kim są te dziewczyny, Vilivix!
***
- Porywcza, wrażliwa, pewna siebie. Widać nie będzie mi dane namęczyć się dzisiaj. Serce twoje czarodziejko śpiewa, że jest gotowe i zdecydowane. Tak pięknie i cudownie, ciekawe czy zmieni swoje nastawienie, gdy się już znajdzie na miejscu... Vilivix!
***
-
-
-
- Niesamowite. Niby wszystkie takie potężne, a jednak... nie. Czego TY oczekujesz, CZEGO! Ani pewna, ani odważna. Co tu robisz w tej potężnej grupie? Pamiętaj, że to twoja wina, zgodziłaś się na ten poziom...
***
- Co się dzieje?!
- Erisnal się zdenerwowała. Nie lubi niezdecydowania i niepewności. Powinnam była uprzedzić dziewczyny o tym. Griseldo, biegnij po profesora Avalona, Tecno ty będziesz mi potrzebna tutaj. Powiedz mi, gdy zauważysz jakąś zmianę
- Ta poświata! Ona robi się pomarańczowa!
- Tecno, będzie mi potrzebny twój magiczny pył! Użyjesz go, gdy wszystko zniknie!
W tym momencie wszystko zniknęło, a bezwładne ciało niezdecydowanej czarodziejki upadło na ziemię.
***
- Wszystko w porządku Winx? - zapytała Erisnal cztery czarodziejki, gdy te otworzyły oczy.
***
To kogo obstawiacie, jeśli chodzi o niezdecydowaną czarodziejkę uśmiech?
Dziękuję każdemu za komentarz, miły, niemiły lub pełen nienawiści <3!

Zwroty grzecznościowe piszemy małymi literami, uważaj na przecinki.


Ludzie błagam, mój nick pisze się z małej litery :c
Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 25-05-2014 18:57
qwerty Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Razem, na zawsze
użytkownik usunięty
Dodane dnia 25-05-2014 16:08
Moim zdaniem to Flora. Jak wiemy to właśnie ona nie była zdecydowana, poza tym ten opis bardzo do niej pasuje.
Czego TY oczekujesz, CZEGO! Ani pewna, ani odważna. Co tu robisz w tej potężnej grupie? Pamiętaj, że to Twoja wina, zgodziłaś się na ten poziom...

Według serialu to czarodziejka natury była uważana za tą najsłabszą. Mam nadzieje, że nie zniknie z opowiadania i ja się mylę. Bardzo ją lubię mruga!
Czekam na następny rozdział z niecierpliwością. Mogę Ci życzyć tylko weny!



Edytowane przez Smoczy_Plomien dnia 25-05-2014 18:33
AutorRE: Razem, na zawsze
~qwerty
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 30-05-2014 21:41
Pierwsze co rzucało się w oczy to ogromna zielona polana, pełna zieleni i kwiatów, które sięgały aż za pobliski pagórek. Jednak to miejsce nie przypominało polanki z bajek pełnej motyli i ptaków. Ta, pomimo wielu kolorów, była martwa. Wszystko wydawało się sztuczne i bez życia. Albo jak coś co zostało do tego zmuszone.
Gdy Bloom otworzyła oczy ujrzała przed sobą grupę młodych dziewczyn, ubrane w te same, błękitne kostiumy. Włosy każdej z nich spięte były w luźne kuce. Na czele z nich stała śliczna blondynka, niewiele starsza od naszych bohaterek, ubrana w identyczny, ale bordowy kostium, z chytrym uśmiechem na twarzy.
-Wszystko w porządku Winx?- zapytała blondynka cztery czarodziejki, widząc że oswoiły się z otoczeniem. Nie czekając na ich odpowiedź zaczęła kontynuować- Nazywam się Erisnal i jeśli chodzi o mnie to tyle wystarczy wam wiedzieć. Każda z was pomyślnie przeszła ceremonię decyzji serca i znajduje się w najlepiej strzeżonym i ukrytym miejscu w magicznym wymiarze. Muszę was poprosić żebyście po powrocie nie wspominały zbyt wielu osobom o nim. Tylko najbliższym i Faragondzie. Od jutra zaczniemy wasz trening, ubrania zostaną wam dostarczone zaraz po przyjściu do szkoły. Harmonogram zostanie wam przedstawiony dziś wieczorem , zaraz po uroczystej kolacji. Mam nadzieję, że przyłożycie się do ciężkiej pracy i nauki.
Czarodziejki były zaskoczone tymi nagłymi informacjami. Nie były przyzwyczajone do takich powitań.
-Możesz być pewna, że Cię nie zawiedziemy, każda z nas przyłoży się do Twojego treningu najlepiej jak potrafi- odezwała się w końcu Bloom, wychodząc przed szereg.
-Bardzo się z tego powodu cieszę i mam nadzieję, że dotrzymacie słowa- odpowiedziała jej Erisnal- póki co udajmy się do szkoły, aby zapoznać was z panującymi tutaj regułami. Chodźcie za mną- machnąwszy ręką, odwróciła się, a razem z nią reszta dziewcząt i wszystkie ruszyły w stronę pagórka. Winx ruszyły za nimi, ale Stella w pewnym momencie zatrzymała się, rozglądając się.
-Dziewczyny, a gdzie jest Flora?- zapytała księżniczka Solarii, swoje przyjaciółki.
Pozostałe czarodziejki również się odwróciły, a po nich zaraz Erisnal i grupa dziewczyn jej towarzysząca.
Winx zaczęły się rozglądać po polanie zdziwione, szukając swojej przyjaciółki. Layla chciała zadać Erisnal pytanie, ale ta ją wyprzedziła.
-Wasza przyjaciółka nie przeszła pomyślnie ceremonii. Nie będzie wam towarzyszyć w treningu- powiedziała krótko.
-Ale jak to?- zapytała zdziwiona Musa
-Była naprawdę strasznie niezdecydowana. Takich osób nie przyjmuję na swoje treningi. Dziwie się zresztą co ta dziewczyna robi w waszej grupie. Wszystkie jesteście potężne i zdecydowane, w przeciwieństwie do niej- odpowiedziała jej sucho blondynka odwracając się i podejmując się ponownie spaceru.
-Flora to nasza przyjaciółka i wbrew pozorom jest naprawdę potężna i odważną czarodziejką. Nie masz prawa jej obrażać, zwłaszcza że nie znasz Flory!- krzyknęła oburzona Layla.
Na twarzy Erisnal wypłynął uśmiech, którego Winx nie mogły dostrzec. Odwróciła się w stronę czarodziejek, zmieniając natychmiastowo wyraz twarzy na poważny, wręcz nieprzyjemny.
-Dziewczyna nie pokazała w inicjacji tego jaka jest. Ja postrzegam ją i będę postrzegać jeszcze przez długi czas, jako tchórza, a nie czarodziejkę- to powiedziawszy odwróciła się napięcie i ruszyła w stronę pagórka, ruchem ręki przywołując swoje towarzyszki by również za nią poszły. Winx stały jeszcze przez chwilę w miejscu po czym widząc, że Erisnal jest to i tak obojętne, ruszyły za dziewczynami.
-Coś czuję, że Erisnal będzie gorsza od czarownic z Trix na czele- mruknęła Stella pod nosem.
***
W gabinecie pielęgniarki Alfei znajdowały się trzy osoby. Jedna z nich używała swoich mocy na drugiej-nieprzytomnej, trzecia natomiast była zajęta montowaniem sprzętu komputerowego i podłączaniem go do przyjaciółki.
-Nawet właściwości magicznego pyłu nic nie wskórały z mocą Erisnal- powiedziała zdziwiona Faragonda do siebie. Od dłuższego czasu, używała swoich mocy by wybudzić Florę ze stanu nieprzytomności, w który zapadła zaraz po ceremonii. Na domiar złego magiczny pył nie pomógł na obrażenia spowodowane upadkiem, dlatego na ciele czarodziejki znajdowało się wiele ran.
-Tecno jak Ci idzie z podłączeniem tej aparatury?- zapytała swoją uczennicę dyrektorka.
-Nie jestem pewna co do prawidłowego działania sprzętu, dostaję ciągle zmienne odczyty. Nawet nie wiem czy Flora słyszy cokolwiek. Jej serce bije regularnie, ale zapis fal mózgowych jest bardzo nieregularny. Nie wiem, czy ona coś czuje, słyszy, czy nawet w jakiś sposób myśli. Na szczęście żyje i nic nie wskazuje na to by zapadła w śpiączkę- odpowiedziała dziewczyna zajęta stukaniem w klawiaturę komputera, co chwilę się podnosiła by zmienić położenie diod i wracała do komputera.
-W śpiączkę na pewno nie zapadła. Podejrzewam, że znajduje się gdzieś pomiędzy świadomością, a rzeczywistością. Lub w równie identycznym miejscu. Nie wiem do czego jest zdolna Erisnal, gdy się zdenerwuje.
-Właśnie..., dlaczego ona się tak zdenerwowała niezdecydowaniem, Flory?- zapytała Tecna, przerywając wystukiwanie jakichś danych do swojego komputera.
Faragonda po chwili myślenia, przerwała używania swojej mocy. Spojrzała na nieprzytomną czarodziejkę i wstała podchodząc do okna w gabinecie. Nie patrząc na Tecnę, westchnęła po raz kolejny po czym dalej patrząc za okno, zaczęła mówić.
-Erisnal, od kiedy ją znam nie lubiła nieśmiałości i niezdecydowania. Nie darzyła żadnym uczuciem osób, które objawiały coś takiego, poza nienawiścią. Niestety nie wiem dlaczego użyła swojej mocy na Florze. Najgorsze jest to, że nie użyła nawet jej cząstki. Pewnie, skorzystała z takich czarów, które nie miały zabić Flory, ale takich które będą miały w pewien sposób wpływ na nią. Jednak dopóki Flora się nie wybudzi, nic nie będę mogła powiedzieć. Po prostu ciężko jest przewidzieć cokolwiek, co jest związane z Erisnal.
Tecna wpatrywała się w swoją dyrektorkę, spojrzała na Florę zastanawiając się jak jej pomóc. Nagle czarodziejce przypomniała się pewna rzecz.
-Pani Faragondo...! Kiedyś profesor Avalon na swoich zajęciach powiedział nam, że na każdy czar, prócz tego który zabija, istnieje antidotum! Może jest coś co mogłoby wybudzić Florę?
Faragonda chwilę zastanawiała się. Tecna miała rację, na każdy czar jest antidotum, zwłaszcza na te, które robią krzywdę drugiej osobie. W tym wypadku nie pomógł magiczny pył, ale jest coś potężniejszego, coś co może pomóc.
-Tecno, jeśli możesz zadzwoń po specjalistów, zwłaszcza potrzebny będzie Nabu! Ja muszę pilnie porozmawiać z Saladinem i Griffin oraz strażniczkami kodeksu. Gdy chłopcy przylecą, przyjdźcie do mojego gabinetu. Będę na was tak czekać.- powiedziała Faragonda wybiegając z gabinetu.
Tecna spojrzała po raz ostatni na przyjaciółkę, po czym poprawiwszy diody, wyszła z pokoju by udać się do sypialni i zadzwonić po chłopaków.
***
- Nie znajdujecie się na żadnej planecie moje drogie, jesteśmy w miejscu zwanym Lansire. To jednak jest mało istotne. Ważniejsze jest miejsce, w którym będziecie się uczyć, a mianowicie nasza szkoła!- krzyknęła Erisnal, demonstrując Winx ogromny, błękitny budynek, przypominający latającą bańkę mydlaną, bowiem całość unosiła się nad ziemią. Czarodziejki spojrzały w górę, ale pod słońce ciężko było cokolwiek dostrzec.
-Troszkę wysoko- powiedziała Musa, zakrywając oczy ręka, tak by mogła coś dostrzec.
-Dla nas to nie problem- zawołała Stella uśmiechając się. Wiedziała, że w swoim stroju Enchantix wygląda oszałamiająco i przyćmi każdą dziewczynę, a zwłaszcza piękna Erisnal.
Jednak ta uśmiechnęła się chytrze i rzuciła w stronę Winx coś co zapięło się na nadgarstkach dziewczyn. Zaskoczone spojrzały na swoje ręce i im oczom ukazała się różową błyszcząca bransoleta, bez jakiegokolwiek zapięcia.
-Na tej planecie nie możecie dokonać przemiany w wróżkę, mając te bransolety na rękach nie możecie używać nawet swoich mocy.
-To jak my teraz się tam dostaniemy?- zapytała Bloom, szukając wokół bańki jakichś schodów lub czegokolwiek. Na jej nieszczęście nikt też w tym momencie nie wchodził do budynku, więc czarodziejka nie mogła dostrzec ewentualnej drogi do wejścia.
-Tym zajmiemy się jutro, teraz jednak skierujemy się w stronę waszego miejsca, w którym zamieszkacie, na czas pobytu.
Blondynka z pewnym uśmiechem ruszyła przed siebie by dalej oprowadzać nasze czarodziejki, które co raz to nie pewniej podchodziły do tego miejsca.
***
Czerwony statek powoli lądował na dziedzińcu szkoły. Czarodziejka technologii przytrzymała swoją sukienkę by nie uniosła się do góry, jednocześnie osłaniając twarz przed silnym wiatrem, który spowodowany był przylotem specjalistów. Gdy statek wylądował otworzyły się drzwi, przez które wyszła cała szóstka z uśmiechami na twarzy. Cieszyli się, że czeka ich jakaś misja, ale jeszcze nie wiedzieli z jakiego powodu. Tecna nie poinformowała chłopców z jakiego powodu zostali wezwani. Powiedziała tylko, że Faragonda potrzebuje ich pomocy i dowiedzą się wszystkiego, gdy się z nią spotkają. Nie chciała ich martwić, zwłaszcza Helii, o tym co stało się Florze.
Gdy Timmy ujrzał swoją dziewczynę zaniemówił. Stanął w miejscu wpatrując się w lekko onieśmieloną dziewczynę. Chłopcy widząc to zaśmiali się, a Riven szturchnął chłopaka, by ten wrócił do rzeczywistości. Jednak to nic nie dało. Chłopak stał dalej w miejscu z niezmienionym wyrazem twarzy.
-Timmy rusz się bo Tecna zaraz ucieknie, gdy nie zmienisz swojej miny- zaśmiał się Brandon.
Chłopak opanował się, ale jednak dalej lekko zaskoczony podszedł do swojej dziewczyny, razem z resztą.
-Część Tecno, wiesz w jakiej sprawie wezwała nas Faragonda?- zapytał Sky czarodziejkę.
Dziewczyna lekko się zmieszała co nie umknęło specjalistom.
-Tecno, czy coś się stało poważnego?- zapytał Nabu- I dlaczego, akurat mnie potrzebuje?
-Faragonda lepiej wam to wytłumaczy, chodźcie- odpowiedziała Tecna, zwieszające głowę i ruszając w stronę wejścia szkoły. Chłopcy byli zdziwieni zachowaniem dziewczyny. Czym prędzej ruszyli za nią, pogrążając się w zupełnej ciszy.
***
-... i podejrzewam, że on gdzieś tam może się znajdować. Niestety to nasza ostatnia deska ratunku- zakończyła Faragonda.
Saladin i Griffin wpatrywali się w kobietę zaskoczeni i zasmuceni. Nie wiedzieli co mają począć w tej sytuacji. Oboje znali Erisnal i oboje wiedzieli coś, czego nikt nie wiedział.
-Faragondo zastanów się, czy ta czarodziejka warta jest aż takiego poświęcenia. Nie wiemy, czy zaszły jakieś zmiany, czy to coś da!- powiedziała Griffin.
-Ależ oczywiście, że da droga Griffin! Jak możesz tak mówić. Poza tym gdyby przyjaciele dziewczyny dowiedzieli się, że jest szansa na,jej uratowanie, a my im o niczym nie powiedzieliśmy, mogłoby się coś stać o wiele gorszego!- oburzył się Saladin.
-Zwłaszcza, że dziewczęta są bardzo mądrymi czarodziejkami i domyślą się, że istnieje szansa na uratowanie ich przyjaciółki. Poza tym jedna z nich wie, że jest coś co jej pomorze.
-Faragondo, w tej sprawie masz moje poparcie, jednak to do Twojej decyzji pozostaje, czy opowiesz grupie o tym jak można uratować ich przyjaciółkę, mam nadzieję, że podejmiesz właściwą decyzję.
-Dziękuję Ci za wsparcie Saladinie, ale jednak każda z decyzji ma swoją złą stronę.
-Wiem Faragondo, ale zastanów się. 6 czarodziejek może dać radę oprzeć się temu złu i wygrać.
-Może, ale nie musi- zauważyła sucho Griffin.
Wtem rozległo się pukanie do drzwi. Faragonda nie wpuszczając nikogo postanowiła zakończyć rozmowę z pozostałymi dyrektorami.
-Przyszli specjaliści z Tecną, sądzę że najlepiej będzie jak im powiem o wszystkim. Nie chce ukrywać przed nimi faktu, że ich przyjaciółkę da się uratować. Dziękuję wam za rozmowę i mam nadzieję, że i uszanujecie moją decyzję.
-Dasz radę Faragondo, do zobaczenia- odpowiedział jej Saladin.
Griffin jeszcze się nie rozłączyła. Faragonda przeniosła na nią swój wzrok. Ta druga po krótkiej ciszy w końcu postanowiła się odezwać.
-Ja natomiast nie pochwalam Twojej decyzji. Narażasz nas wszystkich na wielkie niebezpieczeństwo, któremu nikt się nie oprze. Stawiasz nasze życie, ponad życie tamtej czarodziejki! Ale niestety nie mogę podważyć decyzji, którą ty podejmujesz. Pamiętaj Faragondo, że będziesz za najbliższe wydarzenia odpowiedzialna- to powiedziawszy czarownica rozłączyła się.
Faragonda jeszcze chwilę stała myśląc nad słowami dyrektorki Chmurnej Wieży. Jednak ponowne pukanie w drzwi, wyrwało ją z przemyśleń. Zdecydowana zaprosiła grupę do środka.
-Pani Faragondo, tak jak pani prosiła zjawili się specjaliści, a razem z nim Nabu- powiedziała Tecna, wchodząc do pomieszczenia, a zaraz za nią weszli chłopcy.
-Dziękuję Ci Tecno, że się tym zajęłaś, znalazłam rozwiązanie naszego problemu- odpowiedziała jej kobieta, gestem ręki wskazując krzesło, na którym czarodziejka usiadła.
-Problem? Jaki problem pani Faragondo, jeśli można spytać- zapytał Brandon.
-Jeżeli jakikolwiek istnieje jesteśmy gotów pomóc pani- dodał Sky.
-Widzę, że jeszcze o niczym nie wiecie chłopcy- stwierdziła Faragonda patrząc, na każdego kolejno, by na koniec skierować wzrok na swoją podopieczną, która tylko pokręciła głową, zwieszające ją zaraz z wyrazem smutku na twarzy. Jej ręce zaciśnięte były na krańcu sukienki.
Chłopcy spojrzeli na różowowłosą. Wiedzieli, że dziewczyna czegoś im nie powiedziała.
-Co się stało?- zapytał Helia, kierują swoje pytanie do obu kobiet, mając podejrzenie, że za chwilę nie będzie mu do śmiechu.
Faragonda spojrzała na niego smutno. Wiedziała, że był związany z czarodziejką natury i współczuła mu z całego serca, bowiem on i Flora jako jedyni nie doznali cierpienia w swoim związku.
-Dobrze wiecie, że Winx, poza Tecną, miały dzisiaj wyruszyć na trening do Erisnal- gdy Timmy usłyszał to imię skrzywił się nie znacznie, Faragonda udała, że tego nie widzi i dalej kontynuowała- Dziś rano podczas ceremonii przejścia do miejsca gdzie wszystko miało się wydarzyć, zdarzył się wypadek. Erisnal, czarodziejka która zgodziła się wziąć Winx pod swoją opiekę, podczas ceremonii zdenerwowała się, ponieważ jedna z dziewczyn nie była zdecydowana. Erisnal nienawidzi takich osób i użyła swoich mocy na dziewczynie. Niestety di teraz nie możemy jej wybudzić i jedyną szansą na jej uratowanie jesteście wy z Nabu na czele- zakończyła Faragonda
Tecna płakała już od dłuższego czasu, ale dopiero teraz wszyscy usłyszeli jej szloch. Dziewczyna siedziała na krześle z twarzą zakrytą rękami. Timmy podszedł do niej i objął ją ramieniem. W głębi serca cieszył się, że osoba która kocha siedzi wtulona bezpiecznie obok niego, ale wiedział, że jego przyjaciele w momencie gdy usłyszeli, że jednej z dziewczyn się coś stało i jest nieprzytomna, przeżywają wewnętrzna bitwę. Każdy chciał, żeby to nie była jego dziewczyna, ale jednocześnie i tak była to ich przyjaciółka. Widząc, że żaden nie jesteś w stanie wydusić z siebie słowa, postanowił zadać pytanie, którego w tym momencie każdy się bał, ale i każdy chciał znać na nie odpowiedź.
-Która z dziewczyn?
Tecna zaszlochała jeszcze mocniej i podnosząc swój wzrok na Faragondę czekała, aż coś powie.
-Erisnal nie cierpi niezdecydowania i nieśmiałości...
Po tych słowach już każdy wiedział, której czarodziejce będą musieli pomóc. Wszyscy chłopcy spojrzeli ze współczuciem na Helię, który wpatrywał się z bólem w Faragondę.
-Tak mi przykro Helia- zaszlochała Tecna po raz kolejny, patrząc na chłopaka, który nie był w stanie nic powiedzieć. Po chwili szepnął imię osoby, którą kochał i która prawdopodobnie walczyła o życie. Wszyscy usłyszeli jego głos przepełniony bólem.
- Flora.


Ludzie błagam, mój nick pisze się z małej litery :c
qwerty Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Razem, na zawsze
~Honey
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 30-05-2014 22:33
Świetne opowiadanie. Naprawdę bardzo mi się podobało. Tak się wcześniej domyślałam, że ta czarodziejka, która będzie niezdecydowana to Flora. W twoich opowiadaniach podoba mi się Tecna, jest inna niż w serialu. Mam nadzieję, że z Florą wszystko będzie dobrze. Jestem jeszcze ciekawa, co z Helią? Fajnie by było, jakbyś właśnie dała więcej Flory i Helii oraz Tecny i Timmy'ego.

Nie wydaje mi się, żeby była potrzeba dawania spacji przed znakami interpunkcyjnymi :3. //Cat


(c) Reboszka
Moja grafika/Moje rysunki/ Ask/Blog
Edytowane przez Cattie dnia 15-11-2014 19:25
http://ironman-another-story.blogspot.com/?m=1 Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Razem, na zawsze
~qwerty
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 15-11-2014 18:42
Sama nie wiem, jak to z nimi będzie, wszystko piszę na bieżąco, mam lekkie zarysy tego. co się wydarzy, ale przechodzą przez taką korektę, że z zarysów pozostaje kilka procent pomysłu. Staram się wyolbrzymić rolę tych dwóch czarodziejek, bo w serialu mają swoje, można powiedzieć wręcz dosłownie pięć minut, ale nie zapominam o reszcie. Nie chce z opowiadania robić Mody na Sukces, M jak Miłość, czy Na Wspólnej (w sensie, że z każdym się coś dzieje). Pragnę, aby przez pewien czas inni bohaterowie mieli swoją rolę w opowiadaniu, by wszystko płynnie przechodziło, a nie tworzyły się dziwne fanowskie zwroty o 180 stopni w opowiadaniach, czego nie lubię, aczkolwiek nie wykluczam takich wydarzeń z mojej strony, ponieważ jeden co jakiś czas daje opowiadaniu dodatkowe pięć punktów do wyjątkowości. uśmiech



Nie wiadomo jak bardzo daleko, albo jak blisko Alfei znajdowały się cztery członkinie Klubu Winx, które nic nie wiedziały o stanie swojej przyjaciółki. Mimo tego, że nie spytały o to Erisnal, dziewczyny sądziły, że z Florą jest wszystko w porządku.
Czarodziejki prowadzone były powolnym krokiem w stronę swojego miejsca zamieszkania. Każda z nich zastanawiała się gdzie zamieszkają. Czy będzie to chatka, apartament, komnata czy obskurna dziura, jak się wyraziła Stella. Do uroczystej kolacji zostało kilka godzin, ale dziewczyny miały mało czasu. Po oprowadzeniu, które dobiegło już końca, czekała na nie rozmowa z ważną osobistością tego miejsca. Nikt poza Erisnal nie wiedział jak przebiegnie spotkanie, a ta nic nie chciała mówić.
Winx zastanawiały się natomiast gdzie zostaną zaprowadzone, bowiem Lansire nie było duże, a widziały w nim już wszystko. Las treningowy, szkołę treningową, część mieszkalną i kilka ważnych budynków, jak bibliotekę czy szklarnię. Brakowało natomiast czegoś w stylu budynku administracyjnego, a dla Stelli sklepów. Jednak dziewczyny stwierdziły, że pod ziemią lub w powietrzu są jeszcze jakieś ważne lub mniej ważne miejsca. Było to niemożliwe, aby brakowało takich miejsc.
Po długim oprowadzaniu wreszcie stanęły przed niewielkim domem z małym ogródkiem. Budynek był żółty i piętrowy, z drewnianymi okiennicami oraz małym balkonikiem z boku. Pomimo swoich niewielkich rozmiarów, drzwiami okazały się mosiężne wrota ozdobione jakimiś dziwnymi wzorami.
- Na czas waszego treningu zamieszkacie tutaj - Erisnal wskazała dom - Dam wam piętnaście minut na przygotowanie się, po czym zaprowadzę was do kogoś, kto bardzo pragnie spotkania z wami. Nie pozwólcie sobie, abym na was czekała. Każda minuta spóźnienia, będzie równała się kolejną godziną na rzecz społeczności.
- Piętnaście minut?- jęknęła Stella
- Ani minuty dłużej - ucięła Erisnal, odwracając się w stronę wrót i przykładając do nich rękę otworzyła je.
- Pierwsza zasada panującą Lansire, to przestrzeganie czasu. Godzinę po zachodzie słońca wszyscy muszą być w swoich domach. Gdy słońce zajdzie nie będziecie mogły wejść do domu. Dopiero o wschodzie słońca będzie istniała taka możliwość. Wrota po wyznaczonej godzinie mogę otworzyć tylko ja, lub upoważniona osoba.
- Co się stanie jakbyśmy zostały zamknięte na dworze? Nie można wejść przez okno? - zapytała Layla.
- Na każdy budynek i miejsce zamieszkania rzucone jest zaklęcie, które uniemożliwia dostanie się do środka. Gdy któraś z was się spóźni, spędzi niemiłą noc na dworze. Z waszego czasu zostało trzynaście minut, radzę wam się szybko przygotować. Pokoje macie oznaczone, każda z was znajdzie ubiór, w którym ma obowiązek chodzić każdego dnia. O sprawy higieniczne się nie martwcie. Gdy włożycie je do szafy i wyciągnięcie ranem, będą jak nowe.
Słysząc to, Stella wpadła do budynku roztrzęsiona, mrucząc coś o tutejszych krawcowych, które na pewno źle dopasowały kolorystkę ubrań. Reszta westchnęła tylko i nawet nie oglądając się za Erisnal weszła do środka. Sądząc po poważnym tonie jej głosu, postanowiły rozejrzeć się po budynku, po powrocie. Wszystkie udały się na górę, drewnianymi schodami. Znajdowały się w niewielkim holu, gdzie wszystko wyłożone było drewnem. Ostatnie drzwi były otwarte na oścież i można było spokojnie usłyszeć lament, czarodziejki Słońca. Winx ruszyły do jej pokoju by dowiedzieć się, co wywołało taki stan u ich przyjaciółki.
Gdy zajrzały do środka ujrzały Stellę siedzącą na podłodze, trzymającą granatowy materiał w rękach.
- Nie ma nic innego, tylko ten staroświecki kostium! Sądzicie, że Erisnal uczepi się, gdy wyjdę w tym co mam na sobie? - zapytała przyjaciółki Stella.
- Myślę, że Erisnal uczepi się tego bardziej od Griseldy pilnującej ciszy nocnej - odpowiedziała jej Bloom, ruszając w stronę drewnianych drzwiczek, na których zawieszona była tabliczka z jej imieniem. Gdy weszła do pokoju jej oczom ukazał się identyczny pokój co Stelli. Na łóżku leżał starannie rozłożony granatowy kostium zakrywający całe ciało, a na podłodze stały wysokie buty przed kolano. Westchnąwszy Bloom sięgnęła po ubranie i szybko się przebrała. Nie znalazła nigdzie lustra, więc nie mogła się obejrzeć, ale czuła że nie wygląda korzystnie w tym stroju. Gdy wyszła na korytarz, ujrzała Laylę i Musę dobijające się do pokoju Stelli. Obie miały na sobie identyczne kostiumy i buty.
- Stello wyjdź! - krzyknęła Musa w stronę drzwi.
- Wyglądam koszmarnie!
- Stello, Faragonda na nas liczy, a Erisnal czeka. Nie zawiedźmy ich, a zwłaszcza nie przysparzajmy sobie kłopotów u niej - dodała Layla.
Nikt jej nie odpowiedział. Bloom już chciała dodać coś od siebie, ale w drzwiach przekręcił się zamek, dając czarodziejkom możliwość otworzenia drzwi. Czarodziejka Smoczego Płomienia nacisnęła klamkę i otworzyła drzwi na oścież.
- Stello? - zapytała, przechodząc przez próg.
- Dziewczyny macie rację - głos Stelli rozbrzmiał z niewidocznego kąta w pokoju. Bloom, Musa i Layla zajrzały tam - Nie dajmy tej farbowanej na blond jędzy satysfakcji z tego, jak nas ubrała. Pokażmy jej, do czego Klub Winx jest zdolny!
- Farbowanej jędzy? - zapytała zdezorientowana Musa nagłą zmianą w zachowaniu przyjaciółki.
- Nie widziałyście jej brwi? Są brązowe, jak nic jest farbowana i próbuje coś ukryć mówię wam.
- Stello, to przyjaciółka Faragondy - westchnęła Layla.
- Z niemiłym asem w rękawie, zobaczycie. Coś mi w niej śmierdzi i ja się dowiem co! A teraz dziewczęta chodźcie - powiedziawszy to Stella pociągnęła za ręce swoje przyjaciółki i wszystkie po dosłownym zwleknięciu ze schodów, wypadły przed podwórko. Nie wiedziały, że czeka je długi dzień pełen wrażeń.
***
- Musicie podzielić się na dwie grupy, które od razu wyruszą. Nie mamy zbyt wiele czasu, stan Flory jest krytyczny, a magia nie działa na nią w żaden sposób. Ty Tecno, oraz Sky i Riven wyruszycie na Linpheę, musicie znaleźć Stare Drzewo, które udzieli wam odpowiedzi na to, jak leczyć Florę. Jako, że jest to niebezpieczna misja, nie zaangażowałam do pomocy Miele, a Ty, Tecno, miałaś okazję przebywać na tej planecie, więc Tobie powierzam dowództwo. Musicie zejść do najdzikszej części lasów Linphei, gdy wylądujecie, siostra Flory wręczy wam mapy, ponieważ w tym miejscu technologia nie będzie działać, a bez nich nie dacie rady. Miele przekaże wam wszystko, o co musicie zapytać drzewo.
- Pani Faragondo, ale jak mamy rozmawiać z tym drzewem? Tylko Flora jest w stanie rozmawiać z nimi - zapytała Tecna.
- Miele wam wszystko powie, Tecno. Musicie się spieszyć, więc radzę wam wyruszyć natychmiast.
Chłopcy skinęli głową i odwrócili się by wyjść z gabinetu. Tecna spojrzała smutno na Timmy'ego, po czym ruszyła zaraz za Sky'em i Rivenem. Faragonda poczekała, aż drzwi się zamkną po czym zwróciła się do Nabu.
- Zapewne pamiętasz historie, które opowiadano Ci jak byłeś dzieckiem, te o młodzieńcu zaplątanym w wodorosty? - zapytała Faragonda.
- Chodzi pani o Dariussa, prawda? - upewnił się specjalista.
- Dokładnie - potwierdziła Faragonda - Chłopcy, to będzie wasza najcięższa misja warta nie tylko życie Flory, ale wszystkich. Musicie odnaleźć na Androsie Dariussa i przekonać go, by udał się z wami. Gdy rady Starego Drzewa zawiodą, tylko on będzie w stanie unieszkodliwić zaklęcia Erisnal - powiedziała Faragonda poważnym tonem.
Timmy zamyślił się przez chwilę. Porządkując archiwum Czerwonej Fontanny, trafił kiedyś na historię Erisnal, ale nie wczytywał się w nią szczególnie. Miał jednak dziwne wrażenie, że imię Dariuss pojawiało się tam dosyć często. I był on w tej historii nazwany w jakiś szczególny sposób. Niestety, nie mógł sobie tego przypomnieć. I to dodatkowe uczucie... jakby coś nie chciało by sobie o tym przypominał. Nagle poczuł ostry ból w głowie, złapał się za nią, zamykając mocno oczy i syknął z bólu.
- Timmy! Wszystko w porządku? - zapytał Nabu.
Trzy pary oczu zwrócone były na specjalistę.
- T-tak... nagle mnie tylko rozbolała głowa... to pewnie przez te zarywanie nocy, wiesz po co, nie?
Nabu tylko kiwnął ze zrozumieniem głową i powrócił do ustalania z Faragondą szczegółów dotyczących odnalezienia Dariussa. Helia pomimo stanu Flory, uważnie wsłuchiwał się w rozmowę, jednak co chwilę jego wzrok kierował się na las, który tak bardzo przypominał mu o czarodziejce.
Timmy natomiast całkowicie zapomniał o bólu głowy. I o tym, że kiedykolwiek natknął się na notatki o "farbowanej jędzy".
****
Tak, to jest moment, w którym można mnie zabić, bowiem ten rozdział przeleżał na moim telefonie od czasu opublikowania ostatniego rozdziału. Jeśli dalej chcecie się ze mną męczyć, to chyba nie poczekacie już tak długo bowiem wyjeżdżam w ustronne zacisze, na którym objawia się brak Internetu i niezagospodarowany czas. Dlatego albo napisze jeden DŁUGI rozdział, albo dwa mniejsze. Obiecuje, że takie rozdziały pojawią się do rozpoczęcia roku, a jak nie, możecie robić ze mną co chcecie smutny. Miłej czytanki kochani!

P.S.: Piszę dla was, ale największą motywacją są czytelnicy. Wyświetlenia robią swoje, ale komentarze to jak energetyk (tak, wiem potem się mogę uzależnić), ale wiecie, 4 komentarze i jak nic autor ma ochotę zadowolić was dalej lub rozczarować. uśmiech)) Myślę, że wiecie, co robicie. uśmiech
P.S.1: Normalnie jak nie będzie tu komentarzy, to następna notka z przerwami na tekst "Napisz komentarz"<- to obiecuję wam również!

ROZDZIAŁ 6

Szła długim, ciemnym korytarzem. Gdyby była sama to na pewno nie mogłaby się ruszyć, siedziałaby w kącie i jak tchórz błagałaby o światło. Ale gdy są z nią przyjaciółki wie, że nie ma się czego obawiać. Zanim weszły Bloom położyła swoją rękę na jej ramieniu zadając nieme pytanie, ale ona tylko kiwnęła głową. Rudowłosa posłała jej uspokajający uśmiech, żeby wiedziała, że nie jest sama, ale Layla tego nie potrzebowała. Od dłuższego czasu postanowiła walczyć ze swoim strachem jednak były to opłakane skutki. Teraz za każdym razem gdy zamyśliła się za bardzo, zapominała że są z nią przyjaciółki i powoli zalewała ją fala strachu, która znikała w momencie ujrzenia odległej latarenki. (WYRAŹ OPINIĘ)
Dziewczyny zastanawiały się gdzie są prowadzone, jednak swoją ciekawość musiały zatrzymać dla siebie. Wiedziały, że Erisnal nie powie im ani słowa o miejscu, do którego zmierzały, ani o tym z kim się mają spotkać. Schodziły tylko z każdą minutą coraz niżej i niżej w głąb ziemi.(WYRAŹ OPINIĘ)
Dlatego bardzo się zdziwiły kiedy wyszły z ciemnego korytarza, wprost na ogromny teren widokowy, którego nie da się inaczej nazwać i ujrzały całą panoramę Lansire. Widziały dokładnie polanę na której się znalazły po przejściu inicjacji i kilka charakterystycznych miejsc takich jak pole treningowe, czy bibliotekę.(WYRAŹ OPINIĘ)
- A-ale jak to możliwe...?- zapytała zaskoczona Musa, która wyszła jako ostatnia.
Erisnal nie udzieliła jej odpowiedzi na to pytanie. Stanęła tylko nad krawędzią i zaczęła mruczeć coś pod nosem. Czarodziejki straciły zainteresowanie nią, by przyjrzeć się temu co widziały. Każda z nich była pewna, że schodziły w głąb ziemi!(WYRAŹ OPINIĘ)
- Dziewczyny spójrzcie! Widzę nasz domek - krzyknęła Stella pokazując jakiś punkt w oddali. Layla, Musa i Bloom spojrzały mniej więcej tam gdzie wskazywała Stella, jednak z ich miejsca widok zasłaniały chmury, które z każdą chwilą robiły się gęściejsze.
W pewnym momencie zasłoniły widok całkowicie i sprawiając, że każda z nich z trudem widziała cokolwiek. (WYRAŹ OPINIĘ)
-Długo mam na was czekać?- usłyszały głos blondynki dobiegający jakby... z góry.
Winx zadarły głowy i po chwili ich oczy przyzwyczaiły się do otaczającej je bieli. Ujrzały Erisnal stojącej na schodach zbudowanych z chmur. Czarodziejka stała w pewnym rozkroku z rękami na biodrach i władczo spoglądała na dziewczyny z góry. Jej długie włosy łopotały na wietrze, którego nie było, bo jeśliby by był Erisnal jak nic zostałaby zepchnięta ze schodków.(WYRAŹ OPINIĘ)
Dziewczyny spojrzały na siebie niepewnie, po czym Layla pierwsza ruszyła w stronę schodów, a za nią Bloom, Musa i na końcu Stella, która z ogromną nieufnością spoglądała na schodki z chmurek. Nie należały one bowiem do najszerszych, były szerokie na góra 40 centymetrów. (WYRAŹ OPINIĘ)
Gdy Layla postawiła pierwszy krok, jej obcas lekko wbił się w miękką powierzchnię chmury. Dziewczyna zachwiała się lekko, próbując złapać równowagę prostując ręce, ponieważ żadnych poręczy nie było. Postawiła niepewnie kolejny krok i ruszyła przed siebie, a za nią Bloom i Musa. (WYRAŹ OPINIĘ)
Stella patrzyła na ich poczynania gorzej niż nieufnie. Spojrzała na Erisnal, która miała na twarzy uśmiech zbira i patrzyła na poczynania czarodziejek.
- Stello rusz się!- zawołała Musa, która była już na piątym stopniu.
Stella, tak jak jej przyjaciółki, niepewnie zaczęła się wspinać trzymając ramiona szeroko. Gdy była dwa stopnie za Musą usłyszała krzyk.
To Layla, która była na samym początku i dochodziła do stopnia, na którym stała Erisnal zaczęła niebezpiecznie się chwiać. Co chwilę udawało jej się odzyskać równowagę, jednak po chwili znów ją traciła. Tak jakby...
- Uważajcie! Tutaj okropnie wieje!- krzyknęła czarodziejka fluidów do przyjaciółek próbując ustać w miejscu.
Dla Musy,a tym bardziej Stelli było to absurdalne stwierdzenie. Skoro wiatr wieje tak silnie parę metrów przed nimi, to one powinny coś czuć, a nie czuły nawet najmniejszego podmuchu!
Natomiast Bloom szybko wzięła sobie radę Layli do serca. Pomimo tego, że ona również nic nie czuła, widziała jak niektóre z jej kosmyków włosów wirowały w powietrzu.
Wtem uderzył w nią podmuch wiatru, przez który straciła równowagę, lecz szybko ją odzyskała. Poczuła, że Musa również miała problem w ustaniu w miejscu. Gdy uniosła wzrok, by sprawdzić jak sobie dała radę Layla, z przerażeniem spostrzegła, że nikogo przed nią nie ma. Erisnal stała bezpiecznie już na szczycie i spoglądała na nie z tym dziwnym uśmiechem... satysfakcji? Wtedy dostrzegła dłoń, która wbijała się w powierzchnię chmury. Rudowłosa zaczęła ostrożnie wchodzić po puszystych stopniach, by pomóc przyjaciółce. Przez chwilę zastanawiała się dlaczego przyjaciółka nie przejdzie przemiany , bo przecież takiemu wiatrowi skrzydła Enchantixu się nie oprą i już się podnosiła gdy dostrzegła na ręce Layli różową bransoletę. Od razu przypomniały jej się słowa Erisnal o tym, że nie mogą przemienić się w wróżkę ani nawet użyć magii.
- Erisnal pomóż nam!- krzyknęła Bloom. Czuła jak jej włosy łopotały na wietrze zasłaniając jej widok czarodziejki. W ostatniej chwili dostrzegła jak Erisnal wyrzuca coś w powietrze i zanim Bloom zapadła w wieczny sen, zobaczyła jak ręce Layli zniknęły, a jej krzyk powoli tonął...(WYRAŹ OPINIĘ)
***
Czerwony statek mknął w powietrzu, przecinając chmury. Zmierzał w stronę jednej z najpiękniejszych planet w Magicznym Wymiarze.
- Tecno i jak Ci idzie? - zapytał Sky czarodziejkę.
Tecna od początku lotu nie rozstawała się ze swoim palmtopem. Przeszukiwała wszystkie archiwa w znalezieniu informacji, które pomogłyby im przygotować się do wyprawy w dziczę, ale w sercu wiedziała, że to bezcelowe. Miele da im wszystkie wskazówki jakie będą potrzebne. Jedyne co pozostało czarodziejce to przygotować ich według przewodnika po dżungli, który znalazła w Internecie. Przygotowała ubrania dla specjalistów i plecaki z żywnością, a także trochę podręcznej broni i zapałek.
- Już kończę pakować resztę rzeczy. Pani Faragonda powiedziała, że resztę da nam Miele, więc dużo tutaj tego nie mamy. - odpowiedziała czarodziejka podnosząc się z podłogi i otrzepując ręce podeszła do chłopaków. - Chyba się zbliżamy - dodała widząc przez szybę ogromną polanę, na której rosło pełno kolorowych kwiatów.
- To na pewno tutaj? - zapytał Riven patrząc na rośliny - Nie widzę żadnego lądowiska.
- Na Linphei, nie istnieje coś takiego jak lądowisko - powiedziała Tecna - Nie ma tu nic sztucznego. Wszystko co zobaczymy jest naturalne, albo żyje w zgodzie z naturą.
- Czyli mamy tutaj lądować? - zapytał Sky również spoglądając na rośliny.
- Według wskazówek Faragondy, to raczej tak - powiedziała Tecna, chociaż sama nie była pewna co do tego pomysłu. Ona także niepewnie spoglądała w dół.
I wtedy ku zaskoczeniu całej trójki kwiaty zaczęły rosnąć. Oplatały powoli siebie nawzajem, a jeden rosnący pośrodku zaczął się powiększać. (WYRAŹ OPINIĘ)
- Sky wznieś się wyżej! Ta stokrotka zaraz nas zmiażdży! - krzyknął Riven, który gorączkowo zaczął wstukiwać komendy do komputera pokładowego.
Sky chwycił za stery sprawiając, że statek energicznie zaczął się wznosić, ale roślina wzrastała co raz wyżej. Tecna zachwiała się, ale po chwili usiadła za drugimi sterami by pomóc specjaliście.
Gdy wydawało się, że wznieśli się na bezpieczną odległość, odetchnęli. Ogromna stokrotka zatrzymała się w miejscu, ale najwyraźniej nie zamierzała wrócić do swojej pierwotnej formy.
- Jesteś pewna Tecno, że to właściwe miejsce? - zapytał Sky, patrząc na koleżankę, która gorączkowo wstukiwała dane do palmtopa.
- Tak jestem pewna! Moja technologia nigdy się nie myli. Jesteśmy tam gdzie pokazują nam współrzędne, które przekazała nam Faragonda.
- Wychodzi na to, że pani dyrektor zaczyna miewać problemy z głową na starość - rzucił kąśliwie Riven.(WYRAŹ OPINIĘ)
- Riven!- upomniał kolegę Sky.
- Niestety chyba trzeba przyznać mu rację. Przez tego kwiatka nie możemy wylądować. Byłam na Linphei tylko raz i to wśród gąszczy, więc nie wiem co teraz powinniśmy zrobić. Może... - Tecnie nie udało się dokończyć zdania ponieważ ich statkiem nagle zaczęło okropnie rzucać.
- Co się dzieje? - krzyknął Sky, próbując podejść do okna.
- To chyba tutejsze wiatry, które są bardzo silne! - powiedziała Tecna rownież próbując podejść do okna.
- Zaraz przez te wiatry zaliczymy glebę! - krzyknął Riven trzymając się kurczowo siedzenia.
Statkiem miotało na prawo i lewo. Tecna przypomniała sobie, że gdy razem z dziewczynami miały identyczny problem na Linphei, skrzydła Enchantixu dały sobie radę. Mogłaby przejść przemianę tylko, że nie dałaby rady uratować chłopców. Chyba, że...(WYRAŹ OPINIĘ)
- Sky, Riven, usiądźcie za sterami i spróbujcie utrzymać statek w jednym miejscu! - krzyknęła czarodziejka, zmierzając w stronę luku bagażowego.
- Co chcesz zrobić? - zapytał Sky skupiony na utrzymaniu w miejscu statku.
- Moje skrzydła Enchantixu dadzą sobie radę na wietrze, więc spróbuje złapać was w swoją magiczną sieć i sprowadzić was na ziemię!
Chłopcy spojrzeli na dziewczynę zszokowani. Jak tak delikatne skrzydła mogły znieść taki wiatr, który miotał kilkutonowym statkiem.
- Zaufajcie mi- spojrzała na nich - otwórzcie mi luk bagażowy! - dodała, po czym odwróciła się i zniknęła im z oczu.
Chłopcy po chwili oprzytomnieli i rzucili się do sterów. Sky próbował utrzymać statek w jednym miejscu, a Riven zajął się otwieraniem luku.
Tymczasem Tecna, zabezpieczyła ich plecaki by te nie wyleciały. Wierzyła, że plan się uda i zaraz bezpiecznie znajdą się na ziemi. Gdy luk zaczął się powoli otwierać postanowiła zacząć działać.
- Enchantix!- krzyknęła czarodziejka przechodząc transformację i wyleciawszy ze statku odleciała w bezpiecznej odległości od statku by w razie czego nie dobił do niej. Skupiona wypowiedziała zaklęcie i neonowa zieleń pomknęła w stronę maszyny oplatając ją.(WYRAŹ OPINIĘ)
Chłopcy zaskoczeni patrzyli jak Tecna odzyskuje kontrolę nad nimi. Sky cały czas sterował by w chodź małym stopniu pomóc. Riven natomiast zamykał luk i odprężony rozprostował się.
- Dobra robota Tecno- tylko tyle zdążył powiedzieć zanim spadł z fotela. Znowu zaczęło nimi rzucać!
Oboje przegapili moment, w którym Tecna straciła kontrolę nad statkiem. Teraz patrzyli z przerażeniem jak czarodziejka spada na ziemię już bez formy wróżki. Po chwili zniknęła im z oczu
Chłopcom bez jej pomocy coraz to ciężej było się utrzymać. Sky zrozumiał, że ich jedyną szansą jest wylądowanie na ogromnej stokrotce. Riven chyba pomyślał o tym samym ponieważ usiadł za sterami i z wielkim trudem skierował pojazd w stronę rośliny.
- Sky musisz mi pomóc!- krzyknął do przyjaciela.
Po chwili oboje zaczęli lądować i gdy byli zaledwie metr nad płatkami stało się coś dziwnego. Wszystko nagle zgasło. Silniki, a wraz z nim komputer pokładowy. Chłopcy nie wiedzieli co się stało. Nagle poczuli mocne uderzenie od ziemi i w tym samym momencie opadli na stokrotkę, która po chwili zaczęła opadać na dół.
- Skoro tak nas witają na Linphei, to nie chce wiedzieć co nam zrobią później - powiedział Riven do Sky.(WYRAŹ OPINIĘ)
- Teraz musimy wydostać się na zewnątrz i odnaleźć Tecnę, a z tego co widzę przez luk się nie wyjdziemy. Cały system padł!- Sky uderzył ze złością w klawiaturę.
- Hej, hej kolego spokojnie. Wiem, że na statku nie ma naszych mózgowców, ale możemy wyjść przez te zardzewiałe drzwiczki w przejściu - Riven próbował uspokoić przyjaciela, powoli odciągając go.
Oboje ruszyli do wspomnianych drzwiczek i po krótkiej wymianie zdań, kłótni i wreszcie współpracy udało im się wyjść na zewnątrz.
- Ach świeże powietrze - westchnął Riven rozciągając się.
- I stały grunt pod nogami - dodał Sky ze śmiechem.
TRZASK
Oboje obrócili się wystraszeni próbując wyciągnąć broń, ale po chwili uświadomili sobie, że została na statku. Uświadomili sobie również, że na statku zostało wszystko, a drzwiczki przez, które wyszli zatrzasnęły się. Oczywiście...
- O nie! Klamka jest tylko od wewnątrz! - stwierdził z przerażeniem Sky.
- Nie chcesz chyba powiedzieć, że ugrzęźliśmy na Linphei bez broni, jedzenia i możliwości powrotu do domu? - zapytał wściekły Riven podchodząc zdecydowanie za blisko blondyna.
- Tym się będziemy martwić później, teraz musimy dowiedzieć się co ma nam do przekazania Miele. - przerwał im znajomy głos.
Spojrzeli w tamtą stronę i ujrzeli Tecnę stojącą wśród dzieci o przeróżnym wyglądzie. Ubranie każdego było stworzone z liści kwiatów i lian.
Specjaliści podeszli do grupki, a Riven z przerażeniem stwierdził, że jednemu z chłopców wyrastają zamiast nóg... korzenie. Na domiar złego skóra tego dziecka miała odcień zgniłej zieleni. A gdy się zbliżył to zauważył, że nie tylko jeden chłopiec wyglądał tak specyficznie. (WYRAŹ OPINIĘ)
- Sky, Riven, poznajcie Miele, młodszą siostrę Flory i osoby, które nam pomogą. - Tecna przedstawiła chłopcom grupę.
- Cześć wam - przywitali się chłopcy.
- Cześć - odpowiedzieli wesoło wszyscy poza siostrą Flory.
Miele spojrzała na nich ze smutkiem w oczach. Kiwnęła w stronę grupy i do Tecny i specjalistów podeszła wraz z dziwnym chłopcem-drzewem i dziewczynką lub chłopcem, który zamiast głowy miał pąk kwiatu. Skóra tej osoby również była lekko zielona, a ubranie stanowiła kaskada płatków lilii.
- Po wiadomości pani Faragondy zebrałam wszystkim, którzy mogą wam pomóc. Ja jestem za mała i niewiele wiem na temat Starego Drzewa, ale mieszkańcy Linphei na pewno wam pomogą. - powiedziała dziewczynka wyciągając małą różyczkę, która po chwili otworzyła się uwalniając smugę światła, skierowaną na jedną ze ścieżek.- Rose powie wam na temat tego kwiatu więcej - dodała Miele wskazując na dziewczynkę lub chłopca z kwiatogłową, który wziął przedziwny kwiat z rąk Miele i wyszedł do przodu by podarować go Tecnie. Ta zdziwiona przyjrzała mu się z bliska, jednak nic nie powiedziała.(WYRAŹ OPINIĘ)
- Pochodzę z rodziny, która zna Linpheę jak własną kieszeń. Dlatego daje wam nasz kwiatomap. Wskaże wam drogę do Starego Drzewa i z powrotem. Gdy zapulsuje na czerwono ostrzeże was przed niebezpieczeństwem, gdy stanie się biały to będziecie musieli uważać, a gdy zgaśnie to będziecie zdani tylko na siebie - powiedział.
- Dlaczego miałby zgasnąć?- zapytała zdziwiona Tecna.
- Ponieważ jego światło nie jest wieczne. Będziecie musieli przemieszczać się szybko i sprawnie.
- Czy są jakieś niebezpieczeństwa po drodze? - zapytał Sky.
- Oh może być ich dużo - pisnął cichutki głosik z oddali - Wróżka technologii już nie może korzystać z magii. Na czas pobytu w tym miejscu została jej pozbawiona, a wasza dwójka nie poradzi sobie w tutejszych lasach. Tutejsza natura jest zbyt wrażliwa na obcych.
- C-co to było? - zapytał Riven rozglądając się. Reszta również patrzyła w każdą stronę wypatrując źródła głosu.
Wtem jedna z dziewczynek towarzyszących Miele, krzyknęła i pobiegła w stronę łąki. Gdy się obróciła do grupy wszyscy ujrzeli na jej ramieniu małego elfa, który po chwili wzniósł się w powietrze i podleciał do trójki z Magixu.
- Jestem Pheas, Pixie Linphei - skłonił się nisko i ściągając wyczarowany przez siebie kapelusik.(WYRAŹ OPINIĘ)
Miał piaskowe włosy i zielone oczy. Jego ubranie składało się z liści i pędów, a skrzydełka miały kształt nachodzących na siebie trójkątów.
- Oh, czyli na Linphei również są Pixie?- zapytała zaskoczona Tecna, patrząc na wróżka, który promiennie się do nich uśmiechał.
- Tak jest ich trochę, ale większość boi się ludzi lub ma swoją bratnią duszę. Pheas jako jedyny nie należy do żadnej z grup - powiedział chłopiec - drzewo.
- Panienko Miele, dlaczego się tutaj wszyscy zebraliście. - zapytał się wróżek - Widzę, że nasi goście mają gdzieś wyruszyć.
- Tak, muszą pójść do Starego Drzewa dowiedzieć się jak uleczyć moją siostrę - odpowiedziała smutno Miele.
Wróżek, gdy to usłyszał poderwał się zaskoczony.
- Pani Flora jest chora? Ja... ja muszę w takim razie wyruszyć z wami! Sami sobie nie poradzicie, a ja znam Linpheę jak mało kto! - krzyknął.
Miele chwilę myślała nad tym po czym ściągnęła plecak ze swoich pleców, a gdy to zrobiła chłopiec-drzewo i to stworzenie z kwiatogłową również to uczyniło.
- To świetny pomysł aby Pheas poszedł z wami. Wytłumaczycie mu po drodze wszystko, a on będzie wiedział jak rozmawiać z drzewem i będzie wiedział o co je pytać - powiedziała Miele wręczając swój plecak Tecnie, a tamta dwójka oddała swoje Skyowi i Rivenowi.
Wtedy do przodu wyszła dziewczynka, która wcześniej wybiegła na łąkę.
- Pheas pomoże wam przeprawić się przez cały las aż traficie do Starego Drzewa. W plecakach znajdziecie przedmioty potrzebne do poruszania się w dziczy. Z Pheasem pokarmy będą wam zbędne ponieważ on jako jedyny potrafi wyczarować owoce Linphei, dzięki którym przebywając na planecie nie musicie pić, ani jeść - powiedziała z uśmiechem.
- Oh dobrze, dobrze. Wszystkiego się dowiedzą w drodze. Pomachajcie sobie wszyscy i idziemy. Czasu na pewno nie mamy za wiele - przerwał im Pheas.
W tym momencie wszyscy spoważnieli. Przypomnieli sobie o misji, która ich czeka.
- To prawda, czas na goni - powiedział Sky zakładając plecak na plecy - Dziękujemy wam za pomoc.
- Powinniście się pospieszyć. Jeśli magia Drzewa pomoże Florze to tylko wtedy gdy zostanie użyta w ciągu 3 nocy, a Słońce chyli się ku zachodowi - powiedział chłopiec drzewo.
- Damy radę dojść tam tak szybko i wrócić? - zapytał Riven.
- Jeśli zaraz się nie ruszycie to na pewno nie! - krzyknął zniecierpliwiony Pixie.
Tecna podeszła do Miele i przygarnęła ją do siebie.
- Obiecuję Ci, że Flora będzie okazem zdrowia. Jeśli moc Drzewa nie pomoże, to na pewno druga grupa da sobie radę.(WYRAŹ OPINIĘ)
Czarodziejka w głębi serca wiedziała, że obietnica jest na krawędzi. Przecież wszystko może pójść na przekór ich planom.
Dlatego gdy machając odchodzili od ogromnej stokrotki, która jak się okazała być rzadkim gatunkiem kwiatu, stanowiącego lądowisko, obiecała sobie samej, że uratuje przyjaciółkę.(WYRAŹ OPINIĘ)


I tym o to "fantastycznym" rozdziałem kończymy przygodę z tym opowiadaniem, nie dlatego że brak weny, brak czasu tylko brak waszej opini. Równie dobrze mogę sama dla siebie sobie to pisać żeby potem z nudów trzymać. Może kiedyś jak się ogarniemy to wrzucę kolejny rozdział.




Rozdział 7
Była sama. Nic nie czuła, nic nie słyszała. Nie mogła się ruszyć, nie mogła wydobyć też żadnego stęknięcia. Chociaż nie chciała, miała szeroko otwarte oczy, które skupione były w jednym punkcie.
Ale tam nic nie było.
Nagle wszystko zaczęło... się ruszać? Tak, to chyba był ruch. To co widziała unosiło się i opadało jednocześnie. I znowu, i znowu, i znowu.
- To nazywa się falowanie, moja droga - coś się odezwało w jakimś miejscu - Najpierw odzyskałaś wzrok, więc trochę ci zajmie rozpoznawanie tego co widzisz. Teraz przyszedł czas na słuch. Już rozumiesz co mówię do Ciebie, więc za chwilę sama będziesz mogła zadawać pytania. Wszystko sobie przypomnisz. To jak się mówi, rusza, jak się nazywa dane rzeczy. Wszystko zaczniesz od początku. Będziesz pamiętała swoją siostrę, swoją rodzinę. Może uda Ci się poznać tajemnicę trzeciego daru. Wtedy mi ją zdradzisz i będziesz mogła powrócić do żywych.
Dziewczyna chłonęła każde słowo, stopniowo je rozumiejąc. Przy ostatnich przeraziła się. Czy to znaczy, że jest martwa?
- Och nie, moja droga żyjesz gdzieś tam, o tam - machnął ręką w bliżej nieokreślonym kierunku - tylko tak jakby, nie mówisz, nie słyszysz, nie ruszasz się, więc raczej nie należysz do żywych. Jak tylko poznasz trzeci dar to wrócisz do tych co potrafią to czego ty teraz nie umiesz.
A potem to coś zniknęło. Zapamiętała, że był ciemny, cały ciemny, potem jasna przerwa i znowu odrobina ciemności.
Zrozumiała po chwili, że był to człowiek. Ubrany na czarno, z bladą skórą i włosami koloru jasnego błękitu.
- POMOCY! - krzyknęła.
A potem tylko cichutko zaszlochała.
***
- Laylo!
- Laylo!
- LAYLO!
Krzyk przerodził się w szloch. Rudowłosa osunęła się i zwinęła w kłębek. Nie wiedziała co się dzieje. Nie wiedziała gdzie jest.
Wiedziała, że jest sama.
Leżała tak dłuższy czas, rozumiejąc dlaczego Layla tak bardzo bała się samotności. Bloom nie miała kogo przytulić, nie miała komu się wyżalić, nie miała wsparcia.
Była sama.
Po chwili zamknęła dłonie w pięści. Wstała i ruszyła przed siebie. Dopiero wtedy dostrzegła, że jest nigdzie. Nie zdziwiło jej to. Magiczny wymiar był dziwny, a Lansire w szczególności. Szła cały czas przed sobą. Próbowała znaleźć plusy tego miejsca. Ale jak można znaleźć plusy w miejscu, w którym była tylko ona!?
Zatrzymała się nagle i zrozumiała. JEST SAMA.
To jest trening.
Poszły tu jako Klub Winx.
Mogą wrócić same, albo razem.
Ona jest sama.
I sama musi znaleźć rozwiązanie.
Myślała intensywnie. O poddaniu się zapomniała. To, że jest sama o niczym nie świadczy. Jeśli da radę, to znowu spotka przyjaciółki. Nie wiedziała czemu, ale myślała o wszystkim co pozytywne. O swojej siostrze, o przyjaciółkach, o Sky'u.
I wtedy usłyszała krzyk. Krzyk zrozpaczony, krzyk błagalny. Krzyk, którego właściciel potrzebował...
- POMOCY!
***
- Nabu, czy ty wiesz kim był Dariuss? - zapytał Brandon sterując statkiem.
Zmierzali w stronę morza Andros. Musieli dostać się do podwodnych jaskiń, aby odnaleźć Dariussa.
- Tak, niestety wiem. To jest jedyny syren Androsa, który potrafi zmienić swój ogon w nogi. Przez to jest bardzo niebezpieczny. Pomimo tego, że opowieści związane z nim krążą od pokoleń, koleś wygląda ponoć bardzo młodo. I jest bardzo przystojny. Na nas na szczęście jego urok nie będzie działał. Wiem jedynie to, że w tej jego jaskini nie możemy przebywać za długo.
- Za długo czyli ile? - zapytał Timmy, wyszukując informacji o Dariussie, dostępnych w sieci.
- Musimy uwinąć się w jakieś 15 minut. Raczej nie chcemy sprawdzać co na nas czeka po tym czasie.
***
- Kim jesteś? - zapytała zlękniona. Odsunęła się od dziewczyny, która nagle tu przybiegła. Miała rude włosy i było w niej coś znajomego i... ciepłego.
Rudowłosa patrzyła na nią dziwnym wzrokiem, taksowała jej twarz, zatrzymując się na dłużej przy oczach. Po chwili rzuciła się w jej stronę mocno przytulając. Zaskoczona nie wiedziała co ma zrobić. Widziała tylko te rude włosy. Po chwili usłyszała szloch przybyłej tu dziewczyny.
- Och, siostro...
***
- Stare Drzewo, to taki pan mądrala, który wszystko wie. Zależnie od pory roku, może być przeraźliwie gadatliwy, wredny, przemądrzały lub inteligentny. Już dawno się pogubiłem kiedy jest jaki, więc nie oczekujcie za wiele. Chociaż panienkę Florę zna od małego i nie sądzę, aby w tej sytuacji nam nie pomógł.
Grupa składająca się z czarodziejki technologii, księcia Eraklionu i wiecznie naburmuszonego specjalisty podążała za Pheasem. Chłonęli każde słowo Pixie, nawet te które są im zbędne, na przykład plotki o tutejszych związkach, czy obowiązujące zasady savoir- vivre w kontaktach z roślinami. Pomimo dużego wyczerpania, spowodowanego kilkugodzinną wędrówką nie zrobili dłuższych postoi. Mieli jeszcze nieco ponad dwa dni na zdobycie informacji, które mogłyby pomóc ich przyjaciółce, a nie przeszli nawet połowy drogi. Niestety już dawno zapadł zmierzch i wkrótce będą musieli zrobić przerwę na sen.
W pewnym momencie Tecna potknęła się o wystający korzeń i upadła boleśnie ocierając swoje nagie kolana. Próbowała wstać, lecz jej ciało sprzeciwiło się. Była wyczerpana. Dodatkowo czuła dziwny ból w swojej nodze. W duchu przeklinała swoją bezsilność i to, że nie mogła się uleczyć.
- Tecno, wszystko w porządku? - zapytał ją Sky, pochylając się nad nią. Zobaczyła, że Riven i Pheas zmierzali w ich stronę. Nawet nie zauważyła, że tak daleko była w tyle!
- Obtarłam sobie kolana i nie mam siły już iść. - westchnęła czarodziejka spuszczając głowę.
Pheas do niej podleciał spojrzał na jej rany. Gdy obejrzał każdą z nich rozejrzał się i z westchnieniem spuścił głowę.
- Chyba za długo szliśmy. Zupełnie zapomniałem, że ludzie w przeciwieństwie do mnie się męczą. Nie mam żadnej leczniczej mocy, a coś mi się wydaje, że skręciłaś nogę. Na otarcia pomoże maść i plastry, ale ta noga...
Tecna ścisnęła dłonie w pięści. Gdy jej przyjaciółka potrzebuje pomocy, ona nie jest w stanie jej pomóc. Przed sobą mieli jeszcze dużo drogi, a i tak trzeba potem wrócić. Skręcenie nawet w Magicznym Wymiarze leczyło się bez magii kilka tygodni.
- Nie rosną tutaj jakieś lecznicze roślinki? - zapytał Riven podchodząc do jednego z krzaków przyglądając mu się.
- Oczywiście, jak chcemy pozbyć się różowowłosej to jak najbardziej możemy użyć tych roślin - rzucił ironicznie Pheas w stronę specjalisty - Tecno, mamy dwa wyjścia, albo zmieniamy kurs i ruszamy w stronę najbliższego miasteczka, które na moje oko jest kilka godzin drogi stąd, albo niestety Cię zostawimy i w drodze powrotnej wykombinujemy jak wrócimy. Decyzja należy do ciebie. Teraz co najwyżej możemy zostać tu na noc, bo twoi koledzy na pewno też są wyczerpani.
Tecna przez chwilę myślała intensywnie. Jeden z chłopaków mógł ją nieść. Tylko, że na pewno o wiele szybciej by się zmęczył. Wtedy mógłby drugi. Podzieliliby się. Ale mogliby też nieść ją jednocześnie!
- Pheasie, czy byłaby możliwość abyśmy zrobili dla mnie prowizoryczne nosze? - zapytała Tecna, w głowie kalkulując sobie wszystko.
- Hm... myślę, że jest to jakieś wyjście. O ile chłopcy nie będą mieli nic przeciwko dodatkowemu obciążeniu - dodał Pixie kierując swoje ostatnie pytanie do specjalistów.
- Nie ma problemu Tecno. Bez ciebie nie dalibyśmy sobie radę- odpowiedział Sky z uśmiechem.
- A waga nie powinna stwarzać problemu... Ała!- krzyknął Riven łapiąc się za bolące miejsce, po tym jak jego czoło miało bliższe spotkanie z butelką wody rzuconą przez Tecnę.
- Hola, hola, w tym tempie będziemy wszyscy kontuzjowani - krzyknął Pheas wymachując rękoma- Sky, Riven poszukajcie jakichś długich patyków- tu chłopcy spojrzeli dziwnie na wróżka, ale nie skomentowali tej prośby - Możecie poprosić o nie drzewa, ja poszukam jakichś liści, Ty Tecno na miarę swoim możliwości przygotuj nam coś do jedzenia- to mówiąc Pheas wyczarował kilka owoców.
Cała trójka rozeszła się pozostawiając niedoświadczoną kulinarnie czarodziejkę z problemem zrobienia czegoś jadalnego.
***
Droga Erisnal,
Wiem, że przez długi czas byłaś dla mnie niedostępna. Wszystkie moje próby kontaktu, poszły na marne. Rozumiem, że potrzebujesz trochę czasu dla siebie po ostatnich wydarzeniach, ale potrzebna mi Twoja pomoc. Moc którą posiadasz jest mi bardzo niezbędna. Przez te wszystkie lata odebrałaś mi moją część. Jeśli dalej jesteś moją przyjaciółką to przybądź do miejsca gdzie 'Wszystko ma swój początek, a koniec nie istnieje'. Jeśli ten list dotrze do Ciebie to będę tam czekać każdej nocy po dniu kiedy 'magia unosi się nad taflą wody'.
e75;

Spaliła list w dłoni. Dotarł do niej każdy, ale ten był inny. Nie było standardowego podpisu. Był ich tajny znak.
- Dariussie bądź cierpliwy. Już wkrótce z powrotem staniemy naprzeciw siebie. Mam nadzieję, że te parę lat czegoś Cię nauczyło.
Odwróciła się i zamaszystym ruchem zamknęła wrota budynku, w którym nieprzytomna czarodziejka walczyła o siebie.


Ludzie błagam, mój nick pisze się z małej litery :c
Edytowane przez qwerty dnia 16-08-2014 15:45
qwerty Wyślij Prywatną Wiadomość
AutorRE: Razem, na zawsze
~Bloom3212
Użytkownik

avatar
Dodane dnia 23-02-2015 19:07
Skąd ty takie pomysły bierzesz? Świetnie Ci to wychodzi. Wielki, ale to wielki plus za to, że jest tu dużo Flory i Tecny. Nie tak jak w serialu, gdzie mają (szczególnie Tecna) tylko swoje pięć minut i już ich nie ma. Jak dla mnie mogłabyś dać mały rozdział o tym, co dzieje się z Bloom, Laylą, Musą, Stellą, no i Erisnal. Nie nalegam, tak jakby co. Następny plus za to (dużo ich jest, więc wszystkich nie wypiszę), że można to sobie wszystko wyobrazić, czytam to i widzę przed sobą. Proszę Cię, nie przerywaj opowiadania!!! Wenyyyyyy.
Edytowane przez Sophie dnia 28-02-2015 17:51
Wyślij Prywatną Wiadomość
Skocz do Forum:
Logowanie
Zapamiętaj mnie



Rejestracja
Zapomniane hasło?

Witajcie na nowej wersji ShoutBox. Wszelkie problemy prosimy zgłaszać do administracji lub bezpośrednio do twórcy - Anagana.

Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać wiadomości.

^Flamli0
19:50:19 17.05.2024
zapraszam na nowy komiks ze starą kreską :> KLIK
^Flamli1
18:35:06 16.05.2024
Każdemu podoba się co innego, mi też się nie podobał występ Nemo. Więc według mnie Sivlanaya nie napisała nic dziwnego skoro to po prostu jej opinia
~Sivlanaya1
14:43:45 16.05.2024
Cattie, nie przepadam za śpiewem operowym, ok? Każdy ma inny gust, uważam też że każdy ma prawo do wyrażania swojej opinii i ja to szanuję, ale jeśli komuś  przeszkadza to co wcześniej napisałam to przepraszam, ja nie chciałam nikogo urazić.
~nexusik0
12:17:07 16.05.2024
Słyszałem piosenkę Nemo w radiu i szału nie było. W ogóle mi się nie podobało.
~Cattie0
23:52:20 15.05.2024
ale wgl tekst "Dużo ludzi zaśpiewało lepiej niż Nemo"? słucham? xdd
~Cattie0
23:51:53 15.05.2024
podejrzewam, że Joost został zdyskwalifikowany m.in. przez nastawienie przeciwko Izraelowi - izraelscy dziennikarze byli straszni i gnębili innych uczestników i dziennikarzy, może doprowadzili do rękoczynów, nie wiem. okropna sytuacja.
~Cattie0
23:48:19 15.05.2024
rap, opera, taniec i tekst o wyłamywaniu się z genderowej binarności i odnajdywaniu się w świecie, och mamo, jakie to jest cudowne. od pierwszego obejrzenia chciałam, żeby ta osoba wygrała. i się cieszę ogromnie, tym bardziej że jest propalestyńska: ))
~Cattie0
23:46:52 15.05.2024
no ale ok, mówiąc o występach, to kocham piosenkę Norwegii i norweski w ogóle, ale... jak tylko zobaczyłam występ Szwajcarii.. głos mi uwiązł w gardle. każdy element tej piosenki był tak przepiękny...
~Cattie0
23:45:57 15.05.2024
jestem zdania, że wszystko, co robimy, jest polityczne. nawet jak twierdzimy, że jesteśmy apolityczni, to nie jesteśmy. a bojkot jednostkowy nic nie da, ale na poziomie społeczności już tak. słyszeliście o starbucksie??
~Cattie0
23:43:42 15.05.2024
oj, enter kliknęłam xd no ja też nie oglądałam Eurowizji, postowałam jakieś urywkowe informacje, nie mogę patrzeć z czystym sumieniem na konkurs tworzony przez EBU, który ostro traktuje jakikolwiek sprzeciw wobec ludobójstwa.
~Cattie0
23:42:09 15.05.2024
ja uważam, że bojkot daje dużo,
*Lunaris0
11:04:22 14.05.2024
Z mojej perspektywy finał miał trochę bardzo mocnych piosenek, trochę dobrych i sporo mid. Chciałabym, żeby Litwa była trochę wyżej thou. Cały cyrk z Izraelem to ofc nieporozumienie, but oh well, główny sponsor tegorocznej Eurowizji to firma izraelska xDD
*Lunaris0
11:01:36 14.05.2024
Sadge, że zapomniałam tu obstawić, bo właśnie trzymałam kciuki za wygraną Szwajcarii. Dobra piosenka, a przejść od popu do rapu do opery, utrzymując równowagę na tej antenie, skacząc i biegając to jest sztuka. Drugie miejsce Chorwacji i szóste Irlandii też bardzo cieszą, potężne wokale, moi faworyci
~nexusik0
16:44:53 12.05.2024
Naukowcy zrobili analizy medyczne tkz. cudów i okazało się że każdy się da wyjaśnić, a zmartwychwstanie nie mało miejsca i było pomylone ze śpiączką i wyczerpaniem organizmu przez silny stres, rany i utratę krwi.
~nexusik0
16:42:54 12.05.2024
Ja nie wierzę w to co mówi biblia. Jest to zbiór opowieści przedstawiający wiele rzeczey których ludzie w tamtych czasach nie rozumieli i przy okazji sporo kłamstw.
~kolec 2570
15:21:12 12.05.2024
Źle mówi
~kolec 2570
15:21:00 12.05.2024
~nexusik 18:35:52 11.05.2024 Ja kościół zlikwidował by przestali prać mózgi ludziom
Nie wiem co masz na myśli odnośnie prania mózgów, ale trzeba zacząć od tego, że cała Biblia jest przeciwna praktykom katolickim, a to, że kościół czasem mówi tak jak Boże Słowo to wcale nie oznacza, że
~Sivlanaya0
10:46:03 12.05.2024
ale oczywiście kazdy ma inny gust
~Sivlanaya0
10:45:56 12.05.2024
nie mówię że Nemo nie umie śpiewać, tylko że moim zdaniem niektorzy spiewali lepiej,
~clax70
10:40:57 12.05.2024
*wokalem
~clax70
10:40:16 12.05.2024
*zarzucanie
~clax70
10:39:59 12.05.2024
A zarzuca nie komuś z takim wokale braku talentu, jest naprawdę niemiłe. Ale wiadomo, w tamtym roku wygrała Loreen, w tym roku wygrało Nemo, a i tak w obu przypadkach ludzie będą niezadowoleni
~clax70
10:37:11 12.05.2024
Poza tym, gdyby wygrała taka Armenia, Ukraina, czy Izrael, to wtedy dopiero na prawdę byłoby polityczne zwycięstwo
~clax70
10:36:10 12.05.2024
*Armenii
~clax71
10:35:49 12.05.2024
Ale co widzisz politycznego w tym, że wygrały dobry wokal, staging i piosenka? Też uwielbiam występy Ukrainy i Armenia, a Nemo wokal miało świetny, biorąc pod uwagę wymagającą choreografię, którą wykonywało, podczas śpiewania niemal operowych dźwięków
Regulamin
Archiwum
lekkieb. lekkie
wersja: 3.0.4
Ankieta
Chcecie, jak co roku, wziąc udział w wigilijnych podarunkac?

Tak
Tak
69% [9 Głosów]

Nie
Nie
8% [1 Głosuj]

Nie wiem
Nie wiem
23% [3 Głosów]

Głosów: 13
Rozpoczęta: 20/11/2023 08:49
Zakończona: 26/11/2023 18:48

Archiwum Ankiet

.